Wciąż nowe ofiary ataków na WTC
Chociaż od zamachów terrorystycznych na World Trade Center w Nowym Jorku upłynęło już 12 lat, atak ten przynosi wciąż nowe ofiary. Pośród tych, którzy wówczas pospieszyli z pomocą, wielu cierpi na różne schorzenia, w tym na raka. Ich liczba rośnie.
Według badań nowojorskiego Mount Sinai Medical Center, na które powołuje się nowojorski dziennik “Daily News", 1140 osób ma chorobę nowotworową. Wskaźnik zachorowań wśród policjantów, strażaków i innych osób biorących udział w akcji ratunkowej w Strefie Zero jest o 15 proc. wyższy niż u reszty populacji. Byli oni bowiem wystawieni na działanie różnych substancji toksycznych. Podobny los spotkał także osoby pracujące przy usuwaniu gruzów.
Powyższe statystyki nie są pełne. Obejmują bowiem tylko chorych, którzy korzystają z programów pomocy rządowej. Ponieważ niektórzy z uczestników akcji ratunkowej leczą się prywatnie, w rezultacie pokłosie ataków z 11 września 2001 roku może być jeszcze większe.
Ludzie wystawieni na substancje unoszące się w powietrzu po zburzeniu gmachów World Trade Center, w tym karcinogeny, chorują m.in. na ziarnicę złośliwą, różne odmiany raka skóry, na nowotwory tarczycy, płuc, nerek, pęcherza, okrężnicy i piersi. Niekiedy na ujawnienie i zdiagnozowanie choroby trzeba było czekać całe lata. Lekarze wciąż odkrywają nowe przypadki.
Jak powiedział PAP dr Roman Pabis, dyrektor kliniki St. Mark’s Institute for Mental Health Inc. (Unitas), na Manhattanie zaraz po 11 września 2001 roku najczęstsze były schorzenia przełyku, płuc bądź żołądka. Wielu ludzi cierpiało też na silną depresję, stresy i zaburzenia pourazowe. Zatrudniająca Polaków klinika specjalizuje się w schorzeniach psychicznych.
"Już na drugi dzień po atakach przychodziło do nas wielu ludzi będących w niesamowitym szoku, zdruzgotanych psychicznie" - wspomina lekarz. Według niego po 12 latach w Unitas wciąż leczy się kilku Polaków, którzy nabawili się chorób po atakach. Wcześniej w klinice było ich łącznie ponad 300 spośród ponad 700 pacjentów słowiańskiego pochodzenia.
"Przysyłano ich z innych nowojorskich szpitali, jak Mount Sinai, czy Bellevue, ponieważ cierpiąc na inne choroby wykazywali niezwykłe zachowanie świadczące, że albo byli w depresji, bo płakali, albo byli agresywni" - powiedział Pabis.
Jak dodał, niektórzy już wcześniej mogli mieć skłonności, także na tle dziedzicznym, do poważnych chorób psychicznych, jak schizofrenia. Ujawniły się one pod wpływem stresu.
Po atakach z 11 września 2001 roku na różne schorzenia wciąż cierpią dziesiątki tysięcy ludzi. 65 tysięcy z nich korzysta ze specjalnego programu medycznego WTC, monitorującego przypadki zachorowań i umożliwiającego kurację. Pacjenci leczą się nie tylko w klinikach metropolii nowojorskiej, ale też w innych, zlokalizowanych w całej Ameryce.
Skomentuj artykuł