Wojsko ostrzelało żałobników. 15 osób nie żyje
W Bengazi zginęło w sobotę od kul snajperów co najmniej 15 uczestników pogrzebu 35 ofiar represji rządowych w tym mieście, zabitych poprzedniego dnia. Libijski przywódca Muammar Kadafi konsekwentnie realizuje zapowiedź, że "zdruzgocze" opozycję.
Jak podały źródła szpitalne w Bengazi, głównym ośrodku opozycji wobec utrzymującego się od 42 lat reżimu Kadafiego, wojsko dla zastraszenia ludzi użyło nawet rakiet: jedna z ofiar zginęła, według ekspertów, na których powołuje się agencja AP, od rakiety przeciwlotniczej.
Szpitale w Bengazi ponawiają co chwila apele o krew.
Łączna liczba zabitych w Bengazi, Bajdzie, Adżabii i Darnie oraz w innych miejscach doszła w sobotę do co najmniej stu osób.
Według dziennika "Kuryna", zbliżonego do reformisty Saifa al-Islam Kadafiego, jednego z synów dyktatora Libii, wśród zabitych w Bengazi są ludzie, którzy "próbowali atakować" koszary i komisariat policji.
Inny dziennik, "Oea", pisze, że tłum powiesił w Bajdzie dwóch policjantów, którzy próbowali rozpędzić demonstrację.
W Bajdzie siły porządkowe - według oficjalnych informacji - otrzymały rozkaz opuszczenia miasta w celu uniknięcia konfrontacji z demonstrantami. Miasto, leżące 200 km na wschód od Bengazi, jest otoczone przez wojsko, które kontroluje ruch na rogatkach i drogę na lotnisko.
Tymczasem w Trypolisie panował w sobotę spokój. W poprzednich dniach zwolennicy Kadafiego wyszli tłumnie na ulice z portretami przywódcy rewolucji libijskiej.
Ostatnie doniesienia z Bengazi mówią o tym, że wojsko i policja znikły z ulic miasta. Nie ma nawet policjantów kierujących ruchem na skrzyżowaniach. Przestał działać internet.
Według AP, ludność obawia się, że jest to manewr polegający na tym, aby wydać miasto na pastwę "niekontrolowanych", uzbrojonych sił prorządowych.
Skomentuj artykuł