Wzrosła rosyjska aktywność nad Bałtykiem
W 2014 r. ponad 150 razy samoloty NATO przechwyciły rosyjskie maszyny w rejonie Bałtyku. To cztery razy częściej niż w 2013 r. Czterokrotnie wzrosła też liczba myśliwców Sojuszu strzegących nieba Litwy, Łotwy i Estonii. Wśród nich są obecnie też polskie maszyny.
- W ubiegłym roku sojusznicze maszyny przechwytywały rosyjskie samoloty ponad 400 razy. Ponad 150 tych przechwyceń zostało przeprowadzonych przez misję nadzoru przestrzeni powietrznej państw bałtyckich (ang. Baltic Air Policing - PAP). To około cztery razy więcej niż w 2013 roku - poinformował w piątek sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Oficjalne dane Sojuszu mówią ponadto, że w rejonie Bałtyku w ciągu ubiegłego roku zanotowano 10 naruszeń przestrzeni powietrznej przez rosyjskie samoloty. Jak zastrzegł Anthony White z Kwatery Głównej NATO, takie sytuacje dotyczyły przede wszystkim maszyn, które leciały nad wodami międzynarodowymi między Petersburgiem a Kaliningradem i na krótki czas przekraczały granicę strefy należącej do któregoś z państw a następnie wracały do przestrzeni międzynarodowej.
Jeszcze przed wybuchem kryzysu ukraińskiego NATO obserwowało wzrost aktywności rosyjskich sił zbrojnych. Rosyjskie statki powietrzne często latają nad Bałtykiem bez uprzedniego podania planu lotu, z wyłączonymi transponderami, czyli urządzeniami umożliwiającymi identyfikację maszyny, oraz nie odpowiadają na próby nawiązania łączności radiowej. Jak mówił White, odpowiadając na pytania dziennikarzy, którzy odwiedzili w tym tygodniu litewską bazę w Szawlach (lit. Sziauliai), odnotowano też przypadki, kiedy Rosjanie zgłaszali cywilnej kontroli powietrznej lot transportowca Ił-18, podczas gdy po sprawdzeniu okazywało się, że to oparty o tę samą platformę samolot rozpoznawczy - Ił-20.
Rotacyjną misję Baltic Air Policing Sojusz rozpoczął w 2004 r., wraz z wejściem do NATO Litwy, Łotwy i Estonii, które nie mają lotnictwa myśliwskiego. W 2012 r. misję przedłużono bezterminowo. Standardowo zmiany składały się z czterech myśliwców z jednego państwa. Po agresji Rosji na Ukrainę dyżurujący na początku 2014 r. Amerykanie zwiększyli swój kontyngent do 10 myśliwców. Począwszy od maja 2014 r., kiedy rozpoczęła się następna zmiana (krajem wiodącym była wtedy Polska), zdecydowano, że za każdym razem w krajach bałtyckich będą po cztery samoloty z czterech państw Sojuszu. Od początku 2015 r. w Szawlach znowu, po zaledwie czteromiesięcznej przerwie stacjonują Polacy wyposażeni w myśliwce MiG-29, a także Włosi na samolotach Eurofighter Typhoon. W Amari w Estonii są Hiszpanie (również na eurofighterach), zaś w Malborku w Polsce jest kontyngent belgijski na F-16. Kontyngenty polski i włoski na Litwie liczą po ok. 100 żołnierzy, w tym od ośmiu do dziesięciu pilotów.
Lotnicy z Włoch, choć pierwszy raz stacjonują w tej części Europy, są wiodącym krajem misji, co oznacza, że dyżury bojowe pełnią codziennie. Polacy i Hiszpanie, jako państwa wspierające, mają na przemian tydzień dyżuru i tydzień ćwiczeń.
Dowódca włoskiego kontyngentu płk Marco Bertoli nie podał wprawdzie konkretnych liczb, ale poinformował dziennikarzy, że w tym roku odnotowano już kilka przechwyceń rosyjskich samolotów. Jedno takie przechwycenie mają na pewno na koncie Polacy, którzy w połowie stycznia wylecieli na spotkanie tankowca Ił-78 zbliżającego się do przestrzeni powietrznej NATO.
Na spotkanie niezidentyfikowanego statku powietrznego zawsze wylatuje para myśliwców. Rozkaz wydaje Koalicyjne Centrum Operacji Powietrznych w Uedem w Niemczech za pośrednictwem centrum naprowadzania w Kormiałowie (lit. Karmelava); każdorazowo służą tam także nawigatorzy naprowadzania z państw, które wystawiają swoje samoloty do misji. Przechwycenie polega na tym, że samoloty NATO zbliżają się do wskazanej maszyny, a następnie piloci identyfikują ją wzrokowo. O tym, co dzieje się dalej, decyduje centrum w Uedem. Może ono np. zlecić próbę nawiązania łączności radiowej, ale według włoskich lotników nie dzieje się to często.
- To jedna z najbardziej ekscytujących misji dla pilota, bo z reguły wszystko się planuje, a tu alarm może się zdarzyć w każdej chwili i dopiero w powietrzu można się dowiedzieć, dokąd się leci - powiedział płk Bertoli. Podkreślił też, że jego kraj jest pierwszym w NATO, który wziął udział w czterech sojuszniczych misjach nadzoru przestrzeni powietrznej - nad krajami bałtyckimi, Albanią, Słowenią i Islandią.
Prócz rzeczywistych misji (w terminologii NATO Alpha Scramble), niemal codziennie dochodzi do startów ćwiczebnych (Tango Scramble). W ostatni czwartek para włoskich myśliwców poderwała się w powietrze po 12 minutach od ogłoszenia alarmu, co włoski dowódca uznał za dobry czas, zważywszy że ze względu na wiatr maszyny musiały przed startem kołować na drugi koniec pasa startowego. Niestety, ze względu na pogodę odwołano start polskiej pary dyżurnej.
Szawle to jedyna baza litewskich sił powietrznych, wyposażonych tylko w samoloty transportowe, szkolne i śmigłowce. W ostatniej dekadzie lotnisko zostało wyremontowane i zmodernizowane. Jak powiedział dowódca bazy ppłk Vidmantas Rakleviczius inwestycje kosztowały ponad 170 mln euro i zostały sfinansowane zarówno przez Litwę, jak i przez NATO.
Bazę przewidziano jednak dla czterech sojuszniczych myśliwców. Zwiększenie do 16 liczby maszyn biorących udział w misji Baltic Air Policing spowodowało konieczność zbudowania tymczasowych hangarów i pomieszczeń sztabowych. Obecnie są one zajmowane przez Polaków. Jednak jak zapewnił zastępca dowódcy kontyngentu mjr pil. Grzegorz Czubski, naszym pilotom i mechanikom niczego nie brakuje.
Według ppłk. Raklevicziusa litewskie władze, które w ub.r. zdecydowały, że wydatki obronne tego kraju do 2020 r. wzrosną do 2 proc. PKB, zamierzają dalej inwestować w bazę w Szawlach; m.in. do 2017 r. ma tam powstać terminal pasażersko-towarowy, dzięki któremu łatwiej będzie przyjąć sojuszniczych żołnierzy i sprzęt, jeśli będzie taka potrzeba.
Główny cel misji Baltic Air Policing to patrolowanie i niedopuszczenie do naruszenia przestrzeni powietrznej Estonii, Litwy i Łotwy. Ponadto lotnicy NATO mają za zadanie udzielanie pomocy samolotom wojskowym i cywilnym w sytuacjach awaryjnych występujących podczas lotu.
Polacy uczestniczą w misji już po raz szósty - poprzednie misje odbyły się w 2006, 2008, 2010, 2012 i 2014 r. Trzon kontyngentu wystawiła 23. Baza Lotnictwa Taktycznego z Mińska Mazowieckiego, a dowódcą jest ppłk pil. Piotr Iwaszko.
Skomentuj artykuł