Zrzuty dla Kurdów nie oznaczają zmiany polityki

(fot. EPA/BAGUS INDAHONO)
PAP / psd

Amerykańskie zrzuty broni, amunicji i materiałów medycznych dla Kurdów, broniących miasta Kobane na północy Syrii, są odpowiedzią na sytuację kryzysową i nie oznaczają zmiany polityki Stanów Zjednoczonych - powiedział sekretarz stanu USA John Kerry.

"Rozmawialiśmy z tureckimi władzami, ja rozmawiałem i prezydent (Barack Obama) rozmawiał, aby było jasne, że nie chodzi o zmianę w polityce Stanów Zjednoczonych. To moment kryzysowy, sytuacja awaryjna" - oświadczył dziennikarzom Kerry, który przebywa w Indonezji.

"Z naszej strony byłoby to nieodpowiedzialne, a także moralnie bardzo trudne, gdybyśmy w tym momencie odwrócili się plecami do społeczności walczącej z ISIL (Islamskim Państwem Iraku i Lewantu)" w Kobane - dodał Kerry, używając poprzedniej nazwy Państwa Islamskiego (IS).

Zapewnił, że Waszyngton rozumie obawy Ankary, dotyczące dozbrajania syryjskich Kurdów. Turcja twierdzi, że są oni powiązani z Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), która od ponad 30 lat walczy z tureckimi władzami o większą autonomię i prawa dla Kurdów. Władze w Ankarze uznaje PKK za organizację terrorystyczną. Według Kerry'ego w związku z trudną sytuacją w oblężonym przez dżihadystów Kobane zrzuty były niezbędne.

"Jako koalicja podjęliśmy wysiłki mające na celu osłabienie i zniszczenie ISIL, a to bojownicy ISIL są w Kobane", na granicy z Turcją - dodał.

Anonimowy przedstawiciel amerykańskiej administracji powiedział, że prezydent Obama w sobotę rozmawiał przez telefon z szefem państwa tureckiego Recepem Tayyipem Erdoganem na temat sytuacji w Syrii i poinformował go o planowanych zrzutach. Według Kerry'ego zrzuty mają charakter tymczasowy, a USA poprosiły Turcję, by umożliwiła kurdyjskim bojownikom z Iraku dotarcie do Kobane.

W poniedziałek szef tureckiego MSZ Mevlut Cavusoglu powiedział, że jego kraj ułatwi dotarcie irackim peszmergom (kurdyjskim bojownikom) z pomocą do Kobane. Zaznaczył, że Turcja wciąż nie zgadza się na wykorzystanie jej przestrzeni powietrznej przez lotnictwo USA, które dokonuje zrzutów w okolicach tego syryjskiego miasta. O pierwszych zrzutach poinformowało w nocy z niedzieli na poniedziałek Centralne Dowództwo USA (CENTCOM).

Zrzutów dokonano z samolotów transportowych typu C-130. Broń, amunicja i materiały medyczne mają pomóc kurdyjskim bojownikom w obronie Kobane przed oblegającymi miasto islamistami. Informację o zarzutach potwierdził rzecznik Kurdów walczących w Kobane. Na jednym z portali społecznościowych napisał, że obrońcy miasta otrzymali "dużą ilość broni i amunicji".

Jednocześnie amerykańskie dowództwo podało, że w ostatnich dniach dokonało 135 ataków lotniczych na pozycje dżihadystów w okolicach Kobane. Dzięki temu udało się spowolnić ich ofensywę - podkreśliły władze w Waszyngtonie. "Jednak sytuacja w Kobane jest nadal delikatna i ISIL nadal zagraża miastu, a kurdyjskie siły kontynuują obronę" - napisano w oświadczeniu.

USA i ich sojusznicy bombardują od sierpnia pozycje dżihadystów w Iraku, a od września - także w Syrii, w tym w pobliżu Kobane. Opanowanie miasta umożliwiłoby Państwu Islamskiemu przejęcie kontroli nad znacznym terytorium wzdłuż granicy syryjsko-tureckiej.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Zrzuty dla Kurdów nie oznaczają zmiany polityki
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.