Z kart historii: "Tak szybko odchodzą..."
Dwa lata temu podczas zgrupowania polskich lekkoatletów w Portugalii zmarła niespodziewanie mistrzyni olimpijska w rzucie młotem Kamila Skolimowska. Przyczyną śmierci był zator tętnicy płucnej.
Informacja o śmierci lekkoatletki zszokowała sportową Polskę. Skolimowska była jedną z najpopularniejszych sportsmenek w kraju, powszechnie lubianą za serdeczność i pogodę ducha. Jej pogrzeb na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie zgromadził tłumy.
Skolimowska jest najmłodszą w historii rekordzistką i mistrzynią Polski w lekkiej atletyce (miała 13 lat). Jej międzynarodowa kariera rozpoczęła się bardzo wcześnie. Już jako młodziczka, w 1997 roku była posiadaczką 10. wyniku na listach światowych. Trzy lata później osiągnęła największy sukces. Podczas igrzysk olimpijskich w Sydney, będąc niespełna osiemnastoletnią dziewczyną, sensacyjnie sięgnęła po złoty medal w konkursie rzutu młotem.
Kolejne starty w najważniejszych imprezach lekkoatletycznych nie przyniosły jej już takiego sukcesu. W swojej konkurencji pozostawała jednak w światowej czołówce, wygrywała pomniejsze zawody i dwukrotnie stawała na podium mistrzostw Europy (srebrny i brązowy medal). Sezon 2009 miał być dla 16-letniej lekkoatletki przełomem i czasem powrotu na szczyt. Niestety, nie rozpoznana zakrzepica doprowadziła do zakrzepu, a w konsekwencji zatoru.
Po śmierci lekkoatletki powstała fundacja jej imienia, której celem jest udzielanie pomocy chorym sportowcom w ich powrocie do sportu. Działalność fundacji zapoczątkowało 200 tysięcy złotych, za które Polski Komitet Olimpijski odkupił od rodziców Skolimowskiej złoty medal igrzysk w Sydney. Mimo krótkiego czasu istnienia, do tej pory fundacja udzieliła pomocy 38 sportowcom.


Skomentuj artykuł