5 najczęściej popełnianych błędów przy spowiedzi
Bardzo łatwo jest popełnić błąd podczas wyznania grzechów lub przygotowania do sakramentu. O pięciu "najpopularniejszych" pisze Dariusz Piórkowski SJ.
1. "Nie mam żadnych grzechów"
Jedną z najpoważniejszych przeszkód do przyjęcia Bożego miłosierdzia jest przystępowanie do spowiedzi z przekonaniem, że właściwie nie ma się żadnych grzechów, albo tylko drobne "wykroczenia". Wybielanie się i usprawiedliwianie to też maska grzechu.
Zazwyczaj penitent "chwali się" jak faryzeusz z przypowieści Jezusa, że nie zabił, nie ukradł, nie cudzołożył, że się modli, chodzi na mszę i wszystko jest w porządku. Rzeczywiście, może tak być, że wiele spraw jest "w porządku". Problematyczna jest jednak głębiej ukryta postawa - przekonanie o niewinności. Święci uważali się za grzeszników, chociaż mogli nie popełniać poważnych grzechów. "Chwalenie się" może opierać się na iluzji i ślepocie. Jest obroną przed przyjęciem łaski.
2. "Wypełniam przykazania, nie muszę nic więcej"
Wielu wiernych zapomina, że chrześcijanin wezwany jest nie tylko do unikania grzechów, ale przede wszystkim do czynienia dobra. Możemy nie przekraczać przykazań, które są pewnym minimum, ale czy zawsze czynimy dobro, którego oczekuje od nas Bóg? A jak spełniamy wymagania związane z naszym powołaniem: męża, żony, księdza, siostry zakonnej, osoby samotnej?
Bardzo rzadko spowiadamy się z zaniedbania dobra. Przykładem zaniedbania są np. lewita i kapłan z przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, którzy przeszli obok rannego człowieka, chociaż go widzieli. Podobnie słaba dbałość o rozwój wiary, skupienie na własnych niedostatkach, roszczeniowość, brak wdzięczności uniemożliwiają dzieleniem się dobrem, które zostało nam powierzone, aby je przekazywać innym.
3. Trzymanie się formułek
Formuły wypowiadane podczas spowiedzi i często wyuczone na początku inicjacji wiary, w dzieciństwie, są tylko formułami, które wdrażają, pomagają dziecku w wypowiedzeniu siebie. Natomiast z biegiem wieku, czasem pod wpływem duchowego przebudzenia czy drugiego nawrócenia, może się zrodzić bardziej osobiste podejście do spowiedzi. I bardzo dobrze.
Ważne, aby była w niej szczerość, żal, chęć poprawy. Natomiast to, jak te wewnętrzne postawy człowiek ubierze w słowa już zależą od jego wrażliwości i możliwości. Jeśli ktoś chce wyrazić swój ból i żal własnymi słowami, nie powinien się krępować.
4. Obawa przed spowiednikiem
Często wiernych paraliżuje lęk lub wstyd przed spowiednikiem, że będzie znał ich grzechy, że je zapamięta, będzie się nimi sugerował, źle o nich pomyśli. Po pierwsze, grzech nie jest żadną atrakcją, która miałaby zajmować uwagę i pamięć spowiednika. Szybko ulatuje z głowy. Po drugie, każdy spowiednik jest również grzesznikiem, popełniającym podobne grzechy co wierni i sam potrzebuje miłosierdzia.
Po trzecie, ksiądz też się spowiada. Tylko mało doświadczony i nie znający swojej słabości ksiądz może się dziwić, gdy słyszy o czyichś grzechach. W przeważającej większości w księżach rodzi się raczej współczucie i zrozumienie.
5. Zatajenie ciężkiego grzechu
Zdarza się jednak, co jest podstępną pokusą diabelską, że penitent zataja z premedytacją ważny i ciężki grzech, aby "wyciągnąć" ze spowiednika rozgrzeszenie. Jeśli spowiednik nie domyśli się, nie dopyta, może udzielić rozgrzeszenia. Ale taka spowiedź jest nieważna, ponieważ sakrament to nie magia ani automat do kawy, w którym uzyskania efektu obojętne jest wewnętrzne nastawienie i postawa człowieka.
Skomentuj artykuł