Adam Szustak OP: Bóg wchodzi z Tobą w niewiarygodną bliskość
Jezus zawsze wybiera kogoś, kogo już nawet najgorsze miasto wypycha za mury, kogoś najgorszego z najgorszych - pisze dominikanin.
Na czym dokładnie polega to, co robi Jezus-Jozue? Bardzo ciekawie pokazuje to fragment Księgi Jozuego, opowiadający o wyprawie izraelskich zwiadowców do Jerycha:
Jozue, syn Nuna, wysłał potajemnie z Szittim dwu wywiadowców, dając im polecenie: "Idźcie i obejrzyjcie okolicę Jerycha". Poszli więc i przybyli do domu nierządnicy imieniem Rachab i udali się tam na spoczynek. Doniesiono o tym królowi Jerycha w tych słowach: "Oto mężowie z Izraelitów przybyli tu tej nocy, by wybadać kraj". Posłał więc król Jerycha do Rachab rozkaz: "Wydaj tych ludzi, którzy przyszli do ciebie i weszli do domu twego, bo przybyli oni w celu obejrzenia całego kraju". Lecz kobieta wzięła tych dwu mężczyzn i ukryła ich. "Rzeczywiście - odrzekła - przybyli do mnie ci ludzie, ale nie wiedziałam, skąd byli. Gdy jednak miano zamknąć bramy miasta o zmierzchu, oni wyszli i nie wiem, dokąd się udali. Pospieszcie za nimi jak najrychlej, a dościgniecie ich". Sama zaś zaprowadziła ich na dach i ukryła pod łodygami lnu, które tu rozłożyła. Ludzie [królewscy] natomiast ścigali ich w kierunku Jordanu aż ku brodom, a bramę miasta zamknięto po wyjściu ścigających.
Wywiadowcy tymczasem jeszcze nie zasnęli, gdy Rachab weszła do nich na dach i tak do nich powiedziała: "Wiem, że Pan dał wam ten kraj, gdyż postrach wasz padł na nas i wszyscy mieszkańcy kraju struchleli przed wami. Słyszeliśmy bowiem, jak Pan wysuszył wody Morza Czerwonego przed wami, gdy wychodziliście z Egiptu, i co uczyniliście dwom królom amoryckim po drugiej stronie Jordanu, Sichonowi i Ogowi, których obłożyliście klątwą. Na wieść o tym zatrwożyło się serce nasze i zabrakło nam odwagi wobec was, ponieważ Pan, Bóg wasz, jest Bogiem wysoko na niebie i nisko na ziemi. Dlatego teraz przysięgnijcie mi na Pana, że jak ja okazałam wam życzliwość, tak i wy okażecie życzliwość domowi mego ojca; dacie mi znak jako rękojmię, że zostawicie przy życiu mego ojca i moją matkę, moich braci i moje siostry, że zachowacie wszystko, co do nich należy, i uchronicie od śmierci".
Odpowiedzieli jej wywiadowcy: "Życiem naszym ręczymy za was, jeśli tylko nie wydacie tej naszej sprawy. A gdy Pan odda nam tę ziemię, okażemy ci życzliwość i wierność". Po czym spuściła ich po powrozie z okna, gdyż dom jej przylegał do muru miejskiego i jakby w murze mieszkała. "Udajcie się w góry - rzekła do nich - aby was nie spotkali ścigający i ukryjcie się tam przez trzy dni, aż do ich powrotu, po czym pójdziecie w swoją drogę". Wywiadowcy powiedzieli: "Tak wywiążemy się z tej przysięgi, którą kazałaś nam złożyć: gdy wejdziemy do kraju, uwiążesz powróz z nici purpurowych u okna, przez które nas spuściłaś, i zgromadzisz u siebie w tym domu: ojca twego, matkę twoją, braci twoich i całą rodzinę. Jeżeli ktokolwiek wyjdzie z drzwi twego domu, krew jego spadnie na jego głowę, a my będziemy niewinni. Kto jednak w domu z tobą pozostanie, krew jego spadnie na naszą głowę, jeżeli czyjaś ręka się go dotknie. Gdybyś jednak sprawę naszą zdradziła, będziemy wolni od przysięgi, którąś od nas przyjęła". Na to odpowiedziała: "Niech tak będzie, jak mówicie" i zakończyła rozmowę, a oni się oddalili. Wtedy ona uwiązała powróz purpurowy u okna. Wywiadowcy poszli, przybyli w góry i pozostali tam przez trzy dni, aż powrócili ludzie wysłani na ich poszukiwanie. Ci zaś szukali po całej drodze, ale nikogo nie znaleźli. Wtedy powrócili również i dwaj wywiadowcy. Zeszli z góry, przeprawili się przez rzekę, a gdy przybyli do Jozuego, syna Nuna, opowiedzieli mu wszystko, co ich spotkało. I rzekli do Jozuego: "Pan oddał cały ten kraj w nasze ręce i już wszyscy mieszkańcy struchleli przed nami". Joz 2, 1-23
Gdy pierwszy raz w życiu przeczytałem ten tekst z myślą, że Jozue to Jezus, i gdy zobaczyłem, co tam rzeczywiście jest napisane w hebrajskim oryginale, nie mogłem wyjść z podziwu wobec tego, o czym Pan Bóg opowiada w tej historii. Ten tekst zawiera kwintesencję wszystkiego, co zrobił Jezus, przychodząc na ziemię w ludzkim ciele. Co się tam zatem dokładnie dzieje?
Widzimy Jezusa-Jozuego, który wysyła dwóch wywiadowców do Jerycha. W kulturze żydowskiej obowiązuje taka zasada, że gdy ktoś wysyła kogoś gdzieś w swoim imieniu, to znaczy, że ten, który przybył, jest jakby tym samym, który wysłał. Gdy więc ktoś przybywał do kogoś z pismami podpisanymi przez władcę, to przyjmowano go i traktowano jak władcę, bo ten ktoś przybywał w jego imieniu. Wszystko, co powiedział taki wysłannik, uważano za słowa władcy, który go przysłał.
Wywiadowca lub posłaniec był więc utożsamiany z tym, kto go wysłał. Jeżeli więc Jozue wysyła do Jerycha dwóch wywiadowców, to tak naprawdę wysyła samego siebie. Orygenes uzupełnia ten obraz, tłumacząc, że dwóch wywiadowców oznacza nic innego, jak dwie natury Jezusa: bóstwo i człowieczeństwo. Mamy więc Jezusa, Syna Bożego, który siedzi u siebie w niebie i patrzy na nas (czyli na Jerycho), mówiąc:
"Muszę tam iść, muszę tam się posłać", a następnie przybiera naturę bosko-ludzką i posyła sam siebie do tego miasta.
W Jerychu szuka jednak nie pałacu królewskiego, tylko rozgląda się za największą speluną, czymś zupełnie najgorszym w tym mieście. Jezus obchodzi miasto i pyta: "Gdzie tu jest jakaś najgrzeszniejsza osoba w tym mieście? Kto jest tu największym wyrzutkiem? Nie chcę nikogo z centrum, bo tam mieszkają zbrodniarze, ale w miarę poukładani. Idę zatem na przedmieścia, bo chcę tych ludzi z murów. Kogo by tu wziąć? O! Prostytutka. O to chodziło". Jezus wybiera więc kogoś, kogo już nawet najgorsze miasto wypycha za mury, kogoś najgorszego z najgorszych. Idzie do Rachab, tej jerychońskiej prostytutki, jako wywiadowca.
Po hebrajsku słowo "wywiadowca" tłumaczy się bardzo różnie, czasem jako zwiadowca, a czasem jako szpieg. Co ciekawe, w hebrajskim występuje bardzo wiele różnych znaczeń tego wyrazu, wynikających z jego rdzenia, do których należy między innymi: "utykający", "hamowany przez ruch biodra", "przechylony", "pijany", "żartujący", "mający przyjazne relacje z ludźmi", "zataczający się" i "zniesławiony" - w jednym terminie "szpieg i zwiadowca" tyle ukrytych znaczeń! Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że one wszystkie dotyczą w tym wypadku Pana Boga. Bóg, który stał się człowiekiem, jest po prostu jak ktoś utykający. Nie przystoi przecież Jego potędze, by był tak mały, jak jedno z Jego stworzeń. On jest niby ktoś pijany, bo przecież na trzeźwo wydaje się to trochę niemożliwe, by wpaść na taki pomysł, jak wcielenie, a jednak! Bóg jest jakby żartujący, bo spokojnie można Mu powiedzieć:
"Boże, Ty chyba żartujesz, że to zrobiłeś! Stałeś się człowiekiem!?".
Niewiarygodne jest zatem to, co zrobił Bóg. Nie tylko stał się człowiekiem, ale także wybrał najgorszą cząstkę w nas - bo właśnie tego symbolem jest Rachab z Jerycha - by ją ocalić i zbawić. Bóg znalazł w nas prostytutkę Rachab, czyli miejsce naszego największego życiowego szlamu i nasze totalne dno, i tam się z własnej woli posłał. Każdy z nas zna w sobie takie przestrzenie, na które nawet trudno mu patrzeć, bo budzą odrazę, a Bóg właśnie w nie przychodzi.
Hebrajskie słowo określające cudzołożnicę oprócz swego podstawowego znaczenia tłumaczy się także jako "czuć odrazę". Cudzołożnica w języku hebrajskim w czasownikowym rdzeniu tego słowa to zatem także ktoś budzący powszechny wstręt. Wszędzie więc tam, gdzie doświadczamy w sobie różnych świństw i grzechów budzących odrazę, wchodzi Bóg. Wszędzie tam, gdzie myślimy: "To jest we mnie ohydne", On staje się obecny. W jaki sposób to robi? Biblia dokładnie podaje, że zwiadowcy przybyli do Rachab i u niej przenocowali. Dosłownie zaś oznacza to nie tyle zamieszkanie u niej na noc, co położenie się z nią. Język hebrajski zaś, gdy mówi, że ktoś się z kimś położył, to de facto opowiada o stosunku płciowym. W hebrajskim nie mówi się bowiem wprost o seksualności, ale współżycie opisuje się obrazem położenia się kogoś z kimś, w którym nie chodzi o wspólne leżenie na trawie, ale o bliskość seksualną. Ten Bóg zatem, gdy znajduje w nas najbardziej ohydne miejsce, które nawet nie mieści się w granicach ohydności, postanawia się tam z nami położyć, czyli postanawia wejść tam z nami w niewiarygodną bliskość.
***
Tekst pochodzi z książki: "Jestem nikim. Lekcje Jozuego">>
Dlaczego trzeba stać się NIKIM, aby w Twoim życiu nastąpiła zmiana, która przerośnie Twoje oczekiwania? Adam Szustak OP odpowiada na to pytanie, analizując historię starotestamentowego Jozuego. Historię, która okazuje się mówić o czymś zupełnie innym niż się wydaje i stawia dodatkowe pytania:
- Na ile chcesz być panem każdej sytuacji w swoim życiu, a na ile pozwalasz tam panować Bogu?
- Czy odczytujesz, co Bóg mówi do Ciebie, czy też, podobnie jak Baalam, potrzebujesz oślicy?
- Czy jesteś gotowy stać się NIKIM?
Bo tylko wtedy robisz przestrzeń dla Tego, który wszystko może zmienić jednym słowem.
Na potwierdzenie tych tez, Adam Szustak OP dzieli się obszernym ŚWIADECTWEM swojego nawrócenia i pełnego zaskakujących zwrotów akcji życia, które dziś nazywa autentycznym doświadczeniem zbawienia.
Jeśli bowiem On znajdzie serce, które będzie Go w tym czytaniu szukało, które będzie nadstawiało swoich uszu na Jego słowa, to On zrobi w nim wielkie dzieła. /Adam Szustak OP/
Skomentuj artykuł