Bede Griffiths – chrześcijański mnich w aśramie

Bede Griffiths – chrześcijański mnich w aśramie
Bede Griffiths odprawia mszę św. w swoim aśramie (Fot. www.shantivanam.info)
James A. Wiseman OSB

W odróżnieniu od Abhishiktanandy Bede Griffiths nigdy nie powątpiewał w swoją chrześcijańską tożsamość. Zarazem był jednym z najbardziej stanowczych zwolenników dialogu Kościoła z przedstawicielami innych religii, pionierem współczesnego dialogu międzyreligijnego.

Pochodzący z angielskiej klasy średniej Bede Griffiths urodził się 17 grudnia 1906 roku. Jego droga duchowa, opisana w książce Złota nić (The Golden String), wiodła od niejasnego agnostycyzmu, gdy był nastolatkiem, przez naturalną mistykę (którą on sam określał jako „rodzaj kultu przyrody”) w okresie studiów na Uniwersytecie Oksfordzkim.

Wkrótce po przyjęciu chrztu w Kościele katolickim wstąpił do monastycznej wspólnoty benedyktyńskiej w opactwie Prinknash w Gloucestershire. Jak wspominał później, było to jedyne miejsce w Anglii, w którym czuł się naprawdę u siebie. Opactwo nie miało jednak pozostać jego stałym domem. Jako mnich w Prinknash Griffiths rozpoczął poważne studia nad pismami religii Wschodu, w tym Bhagawad Gitą i Upaniszadami.

Pod wpływem tych lektur oraz rozmów z jednym z uczniów Carla Junga, który otworzył w Londynie ośrodek jogi i medytacji, zapragnął udać się do Indii. W odróżnieniu od Henriego Le Saux nie chciał zostać misjonarzem, lecz, jak sam często mawiał, odnaleźć „drugą połowę duszy”, którą miało cechować to, co intuicyjne i kontemplacyjne, a co postrzegał jako przeciwieństwo wybujałego racjonalizmu i agresywnego „aktywizmu” Zachodu.

DEON.PL POLECA

 

Chrześcijański aśram

Marzenie Griffithsa spełniło się w połowie lat pięćdziesiątych, gdy uzyskał pozwolenie na przyjęcie zaproszenia pewnego indyjskiego księdza, który potrzebował pomocy w założeniu klasztoru nieopodal miasta Bangalore w południowych Indiach. Chociaż eksperyment ten się nie powiódł, Griffiths pozostał w Indiach, najpierw w cysterskim aśramie w stanie Kerala, a potem w Shantivanam, gdzie zastąpił Abhishiktanandę.

O ile ten ostatni nie zdołał przyciągnąć do swej wspólnoty nowych członków – zapewne dlatego, że sami kandydaci wyczuwali jego ambiwalentny stosunek do Shantivanam – od chwili przekazania ośrodka Griffithsowi zaczęli pojawiać się chętni.

Oprócz samego Griffithsa, który zmarł w 1993 roku, gdy wspólnota składała się z około piętnastu osób, wszyscy mieszkańcy aśramu byli Hindusami.

 

Miłość do Boga trójjedynego

Duchowość obu mnichów dzieliły nawet bardziej znaczące różnice. Przez długie lata Abhishiktananda zmagał się z „dylematem adwajtycznym”, z trudem starając się pogodzić swoje doświadczenie z tak podstawowymi chrześcijańskimi doktrynami jak Trójca Święta. Gdy pod koniec życia zaproszono go, by wygłosił wykład na temat Trójcy na jezuickim Wydziale Teologicznym w Delhi, w liście do najbliższego ucznia dzielił się swoimi obawami:

„Czuję niepokój w związku z wykładami, które mam dać w Delhi (…). Co mogę im rzec? Czy mam zabrać ich na «pełne morze» i zerwać wszystkie cumy? (…) Nie przychodzi mi do głowy nic, co warto byłoby powiedzieć”.

Z kolei Griffiths rozprawiał na temat Trójcy ze szczególnym upodobaniem, głęboko przeświadczony, że doktryna ta stanowi najwłaściwszą odpowiedź na „adwajtyczny dylemat”. W swej pracy zatytułowanej A New Vision of Reality [wyd. pol. W poszukiwaniu najwyższej świadomości], powszechnie uznanej za najpełniejszą syntezę jego myśli, Griffiths pisze:

„Hindus w swoim najgłębszym doznaniu adwajty poznaje Boga w tożsamości bytu. («Ja jestem Brahman», «Tyś jest tym»). Chrześcijanin doznaje Boga w łączności bytu, w związku miłości, w którym istnieje nie mniej doskonała jedność”.

 

Ten miłosny związek ma swe korzenie w Trójcy i faktycznie „jest odbiciem życia Boga, gdzie Ojciec i Syn są sobie całkowicie oddani w miłości i zjednoczeni w Duchu. Międzyosobowe związki wewnątrz Trójcy są modelem i wzorem wszystkich międzyosobowych wzajemnych związków na Ziemi, a ostatecznie i wszystkich wzajemnych związków we wszechświecie”.

Jest to jedność, która nie zaciera różnic. Ten rodzaj jedności cechuje nie tylko Bóstwo, lecz również nasz własny związek z trójjedynym Bogiem. Odnajdujemy siebie, zatracając się w tej otchłani miłości. 

Griffiths doświadczył owej dialektyki zatraty i odnajdywania szczególnie w ostatnich miesiącach swego życia. Dwa udary, które przeżył w grudniu 1992 roku i w lutym roku 1993, doprowadziły do stanu, który jeden z jego bliskich znajomych nazwał „upiększeniem” jego osoby.

Tak pisał o tej zmianie inny przyjaciel Griffithsa:

– Nigdy wcześniej nie widziałem go równie serdecznym i tkliwym. Przyciąga ludzi do siebie i bierze ich w objęcia. Ze łzami w oczach uściskał Ashę [Russilla], a następnie podniósł do ust moje dłonie i ucałował je, po czym przyciągnął mnie do siebie, pocałował w policzek i trzymał mnie w objęciach z taką czułością, że nigdy tego nie zapomnę. Odniosłem wrażenie, że owa druga część jego duszy – ta, na poszukiwanie której udał się do Indii, przebiła się przez poprawne angielskie maniery niczym strumień miłości i radości.

Nasze omówienie postaci Bede Griffithsa należy zakończyć podkreśleniem wątku, który, choć nie wprost, przewijał się już we wcześniejszych akapitach. W odróżnieniu od Abhishiktanandy angielski benedyktyn nigdy nie powątpiewał w swoją chrześcijańską tożsamość. Zarazem był jednym z najbardziej stanowczych zwolenników dialogu Kościoła z przedstawicielami innych religii.

Griffiths wyrażał obawę, że wszystkie wielkie tradycje religijne uległy w większym lub mniejszym stopniu skostnieniu, zaś poprawę tego stanu rzeczy upatrywał w rozwijaniu żywych wzajemnych związków pomiędzy nimi. Temat ten stale powracał w jego pismach, jak choćby w poniższym fragmencie artykułu opublikowanego przez brytyjskie czasopismo „The Tablet”:

– Nie dążymy do synkretyzmu, w którym wszystkie religie stracą swoją tożsamość, lecz do organicznego wzrostu, w którym każda religia musi oczyścić się i odkryć swoją najskrytszą głębię i sens, a następnie odnieść się do wewnętrznej głębi innych tradycji. Na tym świecie zapewne nigdy nie uda się tego osiągnąć, lecz tylko w ten sposób możemy dążyć dziś ku tej jedności w prawdzie, która stanowi ostateczny cel ludzkości.

Zarówno Abhishiktananda, jak i Bede Griffiths, podobnie jak inni pionierzy dialogu międzyreligijnego, spotykali się z głosami krytyki, wywarli jednak trwały wpływ (zarówno poprzez pisma, jak i założone przez siebie instytucje) na rozwój nowych wizji chrześcijańskiej duchowości właściwej dla naszych czasów, zwłaszcza w Indiach i innych częściach pozaeuropejskiego świata.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bede Griffiths – chrześcijański mnich w aśramie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.