Byłem u spowiedzi tydzień temu

(fot. Patrycja Malinowska / DEON.pl)
Zbigniew Leczkowski SJ

Z takim lub podobnym zdaniem wypowiadanym przez młodego mężczyznę (rzadziej przez młodą kobietę) spotykam się często w konfesjonale. Kiedy je słyszę, to na 95 procent wiem, o jakim grzechu będzie za chwilę mowa.

Pojawia się temat pornografii i masturbacji, które powracają regularnie w życiu danego penitenta. Czy bardzo częste przystępowanie do spowiedzi jest dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji? Mam co do tego spore wątpliwości i uważam, że warto podejść do tego inaczej.

DEON.PL POLECA

Jak rozumieć swoją masturbację?

Zacznijmy naszą refleksję od opisania samego zjawiska. Masturbacją jest dobrowolne pobudzanie narządów płciowych w celu uzyskania przyjemności cielesnej. Samoczynna reakcja organizmu (na jawie czy we śnie) nie jest masturbacją i nie ma w niej oczywiście żadnej odpowiedzialności moralnej.

Zasadniczo możemy wyróżnić cztery rodzaje masturbacji. Pierwszą z nich możemy nazwać masturbacją o charakterze obsesyjno-kompulsywnym. Występuje ona wówczas, kiedy osoba przez pewien czas powstrzymuje się od masturbacji. Jednak stopniowo wzrasta w niej napięcie (często towarzyszą temu stany lękowe) i taka sytuacja prowadzi do gwałtownego rozładowania, kiedy masturbacja pojawia się kilka razy w ciągu jednego lub kilku dni. Po takim rozładowaniu przychodzi poczucie winy, smutek i powrót do równowagi. Po niedługim czasie ponownie wzrasta w takiej osobie napięcie i cykl ten się powtarza.

Drugi rodzaj możemy określić jako masturbację nałogową. Jest ona podobna do innych rodzajów uzależnień (alkohol, narkotyki, internet itp.). W praktyce przypomina pierwszy rodzaj, jednak okresy przerwy nie będą tak długie. A zatem masturbacja będzie występowała regularnie, czasem tylko z jakimś jednym lub dwoma dniami przerwy.

Kolejna to masturbacja przygodna, pojawia się ona od czasu do czasu, raczej sporadycznie. Często występują długie okresy przerwy (tygodnie, miesiące, a niekiedy nawet lata). Pojawienie się masturbacji jest sygnałem, że coś trudnego dzieje się w życiu danej osoby i niekoniecznie dotyczy to sfery seksualnej. Wreszcie ostatni rodzaj to masturbacja zamierzona. Występuje ona wówczas, kiedy osoba pobudza siebie seksualnie poszukując przyjemności. Jest to po prostu świadome, zaplanowane szukanie doznań seksualnych poprzez masturbację.

Kiedy masturbacja jest grzechem?

Przejdźmy teraz do kwestii moralnej i bardzo konkretnego pytania: czy masturbacja jest grzechem ciężkim czy też nie? Katechizm Kościoła Katolickiego uczy nas (KKK 1857), że grzechem ciężkim (śmiertelnym) jest świadome i dobrowolne przekroczenie prawa Bożego w rzeczy ważnej. Aby zaistniał zatem grzech ciężki muszą być spełnione trzy warunki: dany czyn musi dotyczyć ważnej sfery (poważna materia) i zarazem musi być zarówno w pełni świadomy jak i w pełni dobrowolny (całkowita zgoda).

W przypadku masturbacji mamy niewątpliwie do czynienia z ważną sferą - poważna materia związana z 10 przykazaniami. Ten warunek jest więc spełniony. Kolejne dwa warunki są już natomiast sprawą bardziej indywidualną. O braku świadomości moglibyśmy mówić tylko wtedy, gdyby ktoś nie wiedział, że masturbacja jest sprzeczna z przykazaniem i również wówczas, gdyby pojawiła się ona w stanie niepełnej świadomości - np. podczas snu lub w sytuacji odurzenia jakimiś środkami. W praktyce taka sytuacja zdarza się raczej rzadko.

Przyjrzyjmy się natomiast bardziej warunkowi całkowitej zgody lub dobrowolności, o których mówi Katechizm (por. KKK 1859). Dobrowolne popełnienie danego czynu ma miejsce wtedy, gdy ktoś popełnia go w sposób wolny, jest to jego wybór osobisty poprzez który kontroluje swoje zachowanie. Nie będzie zatem dobrowolności, gdy zostanie przez kogoś zmuszony, czy też doświadcza jakiegoś przymusu wewnętrznego.

Najczęstszym jednak przypadkiem braku dobrowolności w odniesieniu do masturbacji będzie pewna forma nałogu, uzależnienia i człowiek nie jest wówczas w stanie nad tym zapanować (pierwsze dwa rodzaje masturbacji). Nie ma tutaj planowania, kiedy to zrobię, lecz występuje jakiś impuls, wewnętrzny przymus, który popycha w kierunku masturbacji. Z takim uzależnieniem, nałogiem oczywiście trzeba walczyć, jednak konkretne akty masturbacji, gdy ktoś nie kontrolował w pełni samego siebie, działał bardziej pod wpływem impulsu nie są grzechem ciężkim. W każdym jednak przypadku warto porozmawiać szczerze ze spowiednikiem, który pomaga obiektywnie ocenić daną sytuację.

Można także przypuszczać, że osoba popełniająca grzech masturbacji zaraz po spowiedzi jest związana z tym grzechem nałogowo, a więc jej pełna dobrowolność działania jest poważnie ograniczona. Oczywiście trzeba także wziąć pod uwagę czy dana osoba pracuje nad sobą, a jej zamiarem jest szczere unikanie masturbacji. Gdy mimo to dochodzi do niej zaraz po spowiedzi, to można z dużym prawdopodobieństwem zakładać brak dobrowolności i tym samym niepopełnienie grzechu ciężkiego.

Jak się modlić, kiedy nie potrafię zerwać z masturbacją?

Wreszcie przejdźmy do aspektu duchowego masturbacji. W 2Kor 12 św. Paweł mówi o ościeniu dla ciała, który mu nieustannie towarzyszy. Egzegeci mają różne opinie odnośnie tego, czym był ten oścień dla ciała. Niektórzy twierdzą, że św. Paweł odnosi się do zmagań duchowych, inni sugerują, że chodzi o pokusy seksualne, od których nie był on wolny. Jeszcze inni mówią o pewnym poczuciu niegodności, wyrzutach sumienia, czy też o braku wiary ze strony Żydów i o prześladowaniach. Są także tacy, którzy sugerują jakąś słabość fizyczną lub psychiczną, czy też stan depresji. W rzeczywistości nie wiemy, czym był ten oścień dla ciała obecny w sercu apostoła. Wiemy jednak z pewnością, że Paweł się z niego szczyci.

Zobaczmy, że Bóg nie uwalnia go z tej słabości, mimo że św. Paweł o to trzykrotnie prosi (por. 2Kor 12, 8). Odpowiedzią Boga jest stwierdzenie - "Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali" (2Kor 12, 9). Bóg nie wyjaśnia apostołowi, z jakiej przyczyny doświadcza tego ościenia, lecz daje mu do zrozumienia, że pewna słabość, udręczenie, które wnosimy w naszą relację z Bogiem, pozwalają objawiać się w pełni mocy Boga. Jest to przesłanie trudne do przyjęcia. Często uważamy, że słabość, jakiś nasz oścień, np. zmaganie z masturbacją stanowi przeszkodę, która powinna być natychmiast usunięta. Tak sądził również św. Paweł i Bóg przez niego odpowiada, że słabość jest wpisana w planu miłości Boga do człowieka.

A zatem bycie blisko Boga nie oznacza całkowitego braku słabości. Doświadczany oścień przypomina o własnej niewystarczalności, uczy pokory i zaprasza do otwarcia się na działanie Boga. Jakakolwiek jest ta moja słabość, warto zawsze pamiętać o słowach św. Pawła - "będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa" (2Kor 12, 9).

Czy nie warto zatem zobaczyć zmagania z masturbacją jako ościenia dla ciała, w którym może objawiać się moc Boża. Tak będzie się działo, jeśli pozwolę Jezusowi być obecnym w mojej słabości. Tym samym zgodzę się, że ten oścień będzie mi przez jakiś czas towarzyszył i to wcale nie musi być grzech ciężki. W praktyce będę się spowiadał co miesiąc, to doświadczenie zmagań z pornografią i masturbacją coraz bardziej będę przeżywał w jedności z Bogiem. Może z czasem będę mógł powtórzyć za św. Pawłem "ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny" (2Kor 12, 10).

Zbigniew Leczkowski SJ - jest jezuitą i psychologiem, a obecnie pracuje w Toruniu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Byłem u spowiedzi tydzień temu
Komentarze (58)
WK
~Wiesław Kowalski
21 września 2023, 15:42
Artykuł posiada ciągłość logiczną ale nie przekonuje mnie kwalifikacja czynu ( masturbacja) jako czynu nagannego moralnie. To że katechizm tak mówi to mało przekonywujące uzasadnienie...gdzie o tym mówi Pan Jezus lub jakie są inne przejrzyście wyartykułowane przesłanki , które mogłyby uzasadniać ten czyn jako grzeszny.?
AK
~Arnold Kowalski
20 lutego 2022, 00:55
"W przypadku masturbacji mamy niewątpliwie do czynienia z ważną sferą - poważna materia związana z 10 przykazaniami.". A konkretnie z którym? Wystarczyłoby napisać: z 1 bo to a to, z 2 bo to a to, z 3 bo to a to i td., a tak to jest to tylko nawalanie się bez konkretów jak między politykami: ja panu nie przerywałem, i dalej potok słów bez znaczenia. Przeczytałem wszystkie komentarze i tak na prawdę czuję, że straciłem czas. Nic się nie dowiedziałem.
KZ
~Klaudia Zielonka
18 września 2021, 13:24
Straszliwe, szkodliwe brednie. Ja rozumiem, że trzysta lat temu, kiedy wiedzą o biologii była nikła, można było takie kocopoly pleść. Ale skoro wiemy już dzisiaj, że masturbacja to naturalna forma rozładowania napięcia seksualnego, która nikomu nie szkodzi, to jak można wmawiać ludziom, że jest w tym coś złego? Gdyby księża więcej się masturbowali, może nie gwałciliby dzieci.
TK
~Tomasz Kowalski
19 lutego 2022, 15:22
Typowa opinia człowieka niewierzącego... Proszę nie komentować czegoś, o czym nie ma Pani pojęcia. Większego kocopołu niż Pani opinia w życiu nie widziałem...
MC
~Michał Czaposki
25 marca 2021, 07:08
Dziwni jacyś ci penitenci, którzy np. co czwartek robią sobie dobrze a co piątek się z tego spowiadają – przynajmniej nie jest to - w sensie dosłownym - „nieuporządkowane przywiązanie”. Gdyby nie „rzadziej kobiety” myślałbym, że chodzi raczej o księży pozostających w stałych związkach i chcących odprawić niedzielną mszę w stanie łaski uświęcającej. Należy im przypomnieć postanowienie Soboru trydenckiego „Gdyby ktoś mówił, że szafarz będący w grzechu śmiertelnym, nawet gdyby zachował wszystkie istotne elementy niezbędne do dokonania i udzielenia sakramentu, nie sprawuje go ani nie udziela - niech będzie wyklęty“ i delikatnie ostrzec „nie dziel włosa na czworo, bo wzbronione ci będzie przyjęcie Ciała i Krwi, które przed chwilą tak dzielnie przemieniłeś“.
MS
Marcin Socha
4 marca 2021, 21:34
Bardzo mądry artykuł.
AA
~Adam Adamowicz
13 października 2019, 12:57
Widać, że wie o czym pisze. Obeznany z tematem hehe
15 listopada 2017, 21:01
Spowiedź "douszna" to wymysł soboru IV laterańskiego z 1215 roku (podczas tego soboru narodził sie także wymysł związany z transsubstancjacją). Wcześniej takowej nie było. Warto pamietać jednak, że dopiero podczas soboru trydenckiego w XVI wieku (1545-1563) pogłebiono tą herezję zmieniając słowa "Niech Cię Bóg rozgrzeszy ..." na "Ja Ciebie rozgrzeszam ...", a zatem zabierając juz jawnie Bogu moc rozgrzeszania. Ewangelia Marka 2,7 "Któż może przebaczać grzechy oprócz samego Boga?"
15 listopada 2017, 21:14
Wyprzedzając argumenty. Proszę nie nadużywać wersetu z Jana 20,23. Zanim padnie ten argument proszę poczytać jak odebrali to polecenie Pana Jazusa Ci, do których je skierował - czyli uczniowie. Dzieje Apostolskie 10,43 - "Wszyscy prorocy świadczą o tym, że każdy, kto w Niego wierzy, przez Jego imię otrzymuje odpuszczenie grzechów." To powiedział Apostoł Piotr i co zrobił? Chrzcił Dz. Ap. 10, 47 "Któż może odmówić chrztu tym, którzy otrzymali Ducha Świętego tak samo jak my?".
Agamemnon Agamemnon
15 listopada 2017, 22:09
Komu odpuścicie ,będą odpuszczone, komu zatrzymacie będą zatrzymane. cyt. z pamieci.  Bóg odpuszcza grzechy za pośrednictwem swoich uczni i ich następców. Spowiedź jest istotnym czynnikiem w dążeniu człowieka do doskonałości. Spowiedź pomogła też w wychowaniu moich dzieci. Sami protestanci dziś ubolewają, że wyzbyli się instytucji spowiedzi. Inną sprawą jest to, co zrobili z sakramentem spowiedzi niektórzy księża.  Z sakramentu spowiedzi zrobili sobie ośrodek propagandy swoich manichejskich odchyleń.
16 listopada 2017, 09:18
Tego chciałem uniknąć dając wpis z Dziejów. Proszę przeczytać w kontekście, a nie wyrywając pojedynczy wers. Co do "spowiedzi" - to jest u protestantów, jak najbardziej, ale przed Bogiem, a nie przed człowiekiem.
Agamemnon Agamemnon
16 listopada 2017, 15:02
Kiedyś  zaproszono mnie do Niemiec na spotkanie ekumeniczne. Jeden z pastorów poinformował mnie, że odrzucenie spowiedzi usznej było wylaniem dziecka z kąpielą. Moim zdaniem pełni ona ważną rolę w procesie wychowania.
WZ
~Wiktoria Zarychta
15 października 2019, 20:44
W Kościele niemieckim nie ma spowiedzi nie tylko u Ewangelików ale u katolików również.
PG
~Patrycja Gamża
20 października 2019, 13:12
Równoczesnie jest też wyraźnie napisane- komu odpuścicie będzie odpuszczone, a komu zatrzymacie będą zatrzymane...
Grześ Łaciak
2 marca 2021, 13:00
ten tekst proszę przeczytać cały . Tam nie ma mowy o spowiedzi ,tylko Jezus odpuszcza bez pośredników .
MC
~Michał Czaposki
12 maja 2021, 12:43
Tylko nie zawsze pozytywną
IN
~Imie Nazwisko
18 września 2021, 10:22
Nauszna? Może, ale spowiadano się wcześniej, tylko publicznie. Zmieniła się forma spowiedzi. Zresztą w Biblii jest napisane o Chrześcijanach wyznających grzechy. " "Ja Ciebie rozgrzeszam ..." czemu nie dokończyłeś? Jest zaznaczone "przez posługę Kościoła". Czyli to nie wynika z mocy księdza.
Agamemnon Agamemnon
15 listopada 2017, 18:44
Autor art.  jak zwykle się pogubił. Tak  wygląda typowy enigmatyczny artykuł  poprzez który  zwolennicy manicheizmu dokonują wiele spustoszeń w psychikach, zwłaszcza ludzi młodych. Autor nie wysilił się nawet aby dokonać  analizy KKK 1857, wziął pod uwagę jedynie jego pierwszą część. Działanie typowo  nieuporządkowane. Autor jest  ponoć psychologiem a  zdaje się mieć poważne kłopoty z biologią człowieka  rozumianą jako dyscyplina naukowa. Co więcej wykazuje, że nie  zna w ogóle biologii człowieka. Funkcje gruczołów rozrodczych i ich przejawy w organizmie człowieka nazywa w powyższym artykule nałogiem. Każda funkcja poszczególnych gruczołów organizmu ludzkiego posiada  swoją ściśle określoną charakterystykę i  w biologii nie jest określana  nałogiem. Takiego pojęcia nie zna biologia. Biologia właśnie w tej dziedzinie nie prowadzi często do samorozładowania napięcia seksualnego jak chce autor. Braki w znajomości  biologii człowieka pomagają  autorowi w przeprowadzaniu rozumowania wg specyficznych mniemań nie mających z nauką nic wspólnego. Cały art. autor oparł na manichejskich założeniach, które przyjął jako pewniki. Skąd ta wiedza? bo na pewno nie z nauki  biologii i psychologii człowieka. Również nie pochodzi ona z nauczania Chrystusa. Brak analizy dzięki której można by  zjawisko to zakwalifikować jako przestępstwo  ludzkie. Przestępstwo jak wiemy szkodzi. O jakie tu chodzi szkody tego autor już nie był w stanie wymienić. Zaspokoił się  kilkoma sformułowaniami ogólnymi, by przy ich pomocy mógł omamiać czytelników. Autor  zapomiał podać jakie to zło tworzy regulacja napięcia seksualnego. Najprawdopodobnie nie zna też pojęcia regulacji napięcia seksualnego. Wyobraźmy sobie np. kierowcę autobusu pełnego  ludzi, który prowadziłby pod ciągle wzrastającym napięciem seksualnym powstającym pod wpływem pracy gruczołów rozrodczych jakie funkcjonują w jego organizmie.  Księża manichejczycy jaik widzimy  nie tylko narażają młodzież na  różnorakie psychozy, ale również zagrażają bezpieczeństwu publicznemu. Dotarłem do nagranej wypowiedzi dr. Pulikowskiego na powyższy temat, w której to  dr. Pulikowski ostatecznie widzi celowość pożycia seksualnego jedynie  w płodzeniu dzieci aż do menopauzy. A gdzie czas na wychowanie dzieci dr. Pulikowski? Przed napisaniem artykułu radzę pić mniej  wina. Ingerencja władzy w czynnik religijny gdy ten czynnik jest nośnikiem przestępstwa jak w wypadku manicheizmu adoptowanego przez Kościół katolicki już od III wieku , byłaby groźnym precedensem ingerencji władzy świeckiej w czynnik religijny aż do prześladowań religii włącznie. Dlatego manicheizm funkcjonujący  w Kościele katolickim winno się zlikwidować innymi czynnikami niż prawnymi, np. w fazie pierwszej należałoby  zjawisko to ujawniać, łącznie z podawaniem nazwisk osób konsekrowanych uprawiających proceder manicheizmu.
Manuel Vetró
9 grudnia 2017, 11:32
Czy mógłbyś zrobić wykład jak poprawnie powinna być uregulowana ta kwestia w kościele katolickim, aby była zgodność z nauczaniem a NIE BYŁO manicheizmu? Rozumiem Twoją krytykę, ale nie wiem, jak i czy w ogóle zdołałbyś to ująć w sposób pozytywny?
Agamemnon Agamemnon
21 grudnia 2017, 20:13
nowe komentarze pod: Wracałem do tego grzechu dzień po spowiedzi [ŚWIADECTWO] https://www.deon.pl/religia/swiadectwa/art,188.html
MW
Mirosław Wujek
26 grudnia 2018, 21:42
bardzo podobają mi się Twoje wywody. Ciekawym jest jak w takim razie odnosić się będzie KK do aktu seksualnego małzonków gdzie kobieta jest po menopauzie i wiadomym jest że akt seksualny nie zakończy się zapłodnieniem. Druga sprawa to wdowiec .Czy żeby " nie grzeszyć" masturbacją lepiej wchodzić w różne relacje seksualne z singlami ? Nie sądzę że w ten sposób wdowiec popełniałby mniejsze zło.Czy w ogóle zło?
MM
Marek Marczak
18 września 2021, 20:21
Biologia nie używa pojęcia "nałóg", bo nałogi nie leżą w sferze zainteresować biologii. Reszta Twojego wywodu jest równie "mundra". Masz swoje manichejskie założenie: Mt 5, 27-32 Masturbacja jest grzechem, jest nieuporządkowaniem w sferze seksualnej. To, że wielu ludzi się z nią zmaga nie zmienia tego faktu. Gdyby Kościół nawet przestał ją nazywać grzechem nie zmieniło tego faktu, że pornografia i masturbacja uprzedmiotawiają człowieka, zaburzają realny odbiór świata i ludzkiej płciowości. Wystarczy poczytać historie różnych pornogwiazdek: samobójstwa, narkotyki, załamania nerwowe, HIV etc. Księża powinni zachęcać penitentów do walki o czystość. Kiedyś przyjdzie uwolnienie. Grzechy popełnione w stanie zniewolenia nałogiem, a więc w stanie kiedy wola człowieka jest mocno osłabiona lub inaczej - skierowana ku złemu jako wada moralna nie są traktowane jako grzechy ciężkie ALE NIE PRZESTAJĄ BYĆ GRZECHAMI, a z grzechem - każdym grzechem - trzeba walczyć i nie zrażać się upadkami.
Ł
Łukasz
9 października 2016, 19:02
a ja tylko zastanawiam sie: dlaczego nie wszyscy doczytaja do konca, a potem, zamiast od razu komentowac, nie przezywaja refleksji, nie przeczytaja jeszcze raz... 
RP
Rafael PGF
9 października 2015, 13:53
Tu nie chodzi o pochwałę "tradycyjnego" podejścia do sakramentu pokuty (które często jest wynikiem braku relacji z Bogiem, czyli żywej wiary - lepiej bez przesady, nie za często) ale o zamęczanie się spowiedziami. Bo jeśli człowiek jest zniewolony przez grzech masturbacji (kto popełnia grzech jest niewolnikiem grzechu przecież) a jego wiara jest słaba, oparta o tradycję domową itp. to będzie się spowiadał co miesiąc lub rzadziej ( tak jak to zalecają jako minimum przykazania kościelne). Ale jeśli ktoś doświadczył Bożej miłości, przyjął ochoczym sercem Jezusa jako Pana i Zbawiciela, rozumie jakim skarbem jest Eucharystia (zwłaszcza gdy jest we wspolnócie, zaangażowany) to gdy upada, nie jest sobie w stanie poradzić z pokusami, powinien spowiadać się co parę dni tylko z tego grzechu, bo inne nie zaśmiecają mu sumienia w taki sposób, albo uczestniczyć niepełnie w Mszy Świętej wspólnotowej albo sobie darować życie we wspólnocie. I do takich osób jest wskazanie autora artykułu. Choć jest to odważny głos w tej sprawie i wychodzący na przeciw, w kontrze do utartych schematów. Martwi mnie to trochę - żeby nie było iż jestem huraoptymistą
9 października 2015, 12:58
@maciekk "W przypadku masturbacji mamy niewątpliwie do czynienia z ważną sferą - poważna materia związana z 10 przykazaniami" Panie Maćku... zastanawia się Pan nad powyższym cyctatem - i w jedym może mieć Pan rację standardowo masturbacja wiążę się bardziej bezpośrednio z innym przykazaniem niż VI.
9 października 2015, 13:47
Panie T7HRR - może Pan wyjaśnić z którym? "Nie będziesz miał bogów przede mną?, czy "Nie zabijaj"? Czy "Nie kradnij"? Bo chyba ta bezpośredniość jest tak bardzo widoczna, ze aż jej nie dostrzegam
9 października 2015, 13:54
lol Przepraszam, ale to kompletni nie pasuje do Pana obrazu człowieka, elokwentnego i oczytanego, który Pan rozsiewa łajając na prawo i lewo... Na serio, Pan nie dostrzega? A na którym Pan skończył sprawdzanie?
9 października 2015, 13:56
Na 6. Więc może jest gdzieś oczywistość zawarta w pozostałych 4. Poza retoryką, potrafi Pan odpowiedzieć? Podać tą oczywistość?
9 października 2015, 13:59
"tą oczywistość" nie potrafię - ma mnie Pan ;-)
9 października 2015, 14:09
Hmm... Rozczarował mnie Pan. Co prawda wiele nas różni, niemniej zakładałem, że potrafi Pan bronić swojego stanowiska. Że interpretacje Dekalogu w powiązaniu z rozwijąjącym sie światem nie nalezy traktować jako aksjomatu. A tu tylko taka zawaluowana "połajanka" (jak Pan to ujął)
9 października 2015, 14:16
Nie. Po prostu sądziłem, że jest Pan osobą, która potrafi wśród 10 przykazań znaleźć to które w sposób bardziej bezpośrednio łączy się z masturbacją.  Przepraszam jeśli stawiam poprzeczkę zbyt wysoko, ale lubię jeśli obie strony wiedzą o czym piszą. I nie mam czasu na odpowiadanie trolom.
9 października 2015, 14:22
Czyżby trol to nowe chrześcijańskie okreslenie dyskutanta? Widocznie, znowu nie zdążam - bo pełno jest aktualnie troli w Watykanie, którzy są na synodzie. Stawianie poprzeczki zbyt wysoko - to pokaz chrześcijańskiej pokory? Naprawdę mam dużo braków do uzupełnienia. Widać Kościół zmienił się tak szybko, że chyba przespałem jakiś czas.  A może to własnie powrót do poprzedniego Koscioła (bo przecież tzw. Kosciół otwarty to samo zło). To musi jeszcze Pan użyć kilku epitetów, obrzucic klątwą i wyruszyć na krucjatę. Aby nie wyszedł Pan z wprawy. No i oczywiście odrzucić wszystkie posoborowe zmiany - to przecież dzieło szatana. I na koniec dziękuję za dyskusję - naprawdę miło było pogawędzić z kulturalnym, pełnym nauki Jezusa i elokwentnym chrześcijaninem. Porwał mnie Pan własnym przykładem. Dziękuję.
9 października 2015, 14:37
Panie Maćku, Proszę się nie obrażać. Po pierwsze staram się Pana nie okłamywać. Opisałem jedynie sposób prowadzenia przez Pana dyskusji. Trol Swiadomie zatrzymuje się Pan na VI i udaje obrażonego. Ja traktuję ludzi tak jak oni siebie. Chce Pan się zatrzymać na VI. Pana wybór. Nie obrzucam Pana klątwą. Stwierdzam, stwierdzam jedynie wysoką inteligencję i brak chęci u Pan do merytorycznej dyskusji - a jedynie do złotych myśli, chce Pan tak dyskutować - znajdzie Pan chętnych. Jeśli mamy tekst złożony z 10 zdań i Pan utrzymuje, że w czterech ostatnich nie widzi bezpośredniego związku - to w obliczu Pana inteligencji - traktuję Pana wpisy jako bicie piany. Ja w swojej pokorze uznaję, że tak jak Pan dyskusji prowadzić nie potrafię :-) PS. Zastanawiam się skąd to zdanie: "No i oczywiście odrzucić wszystkie posoborowe zmiany - to przecież dzieło szatana." co w Pana mniemaniu czyni mnie zwolennikiem odrzucenia zmian posoborowych?
9 października 2015, 12:47
Trochę przeraził mnie śródtytuł.  Duchowość masturbacji. Do tej chwili nie wiedziałem, że masturbacja ma jakąś duchowość, a jeszcze bardziej, że to chrześcijańska duchowość. Więc jeżeli to pisze psycholog - to albo jest to tak skomplikowane, że teraz praktycznie każde zjawisko i działanie można rozpatrywać pod kątem duchowości chrześcijańskiej (i wtedy trochę nie zdążam za psychologią) albo jest to psycholog klasy Kasi Cichopek (z efektem zająca). Druga ważniejsza kwestia, to nie rozumiem istoty całego wywodu, bo zaczynając od tezy "W przypadku masturbacji mamy niewątpliwie do czynienia z ważną sferą - poważna materia związana z 10 przykazaniami" - mógłby to autor wyjaśnić, gdzie ta materia jest powiązana z 10 przykazaniami? Czytam ten dekalog i nie bardzo mogę znaleźć to niewątpliwe powiązanie z Dekalogiem. Zapewnie nie jestem tak biegły w analizie, niemniej moim zdaniem jest to tylko i wyłącznie rozszerzenie interpretacji aby pasowało do 6 przykazania. Skoro w chwili obecnej stan nauki jest taki a nie inny - to masturbacja stanowi wg interpretacji wykroczenie przeciwko 6 przykazaniu. Jeżeli psychologia się rozwinie to masturbacja przestanie być grzechem. (szukając analogii - samobójstwo do niedawna było grzechem przeciwko "Nie zabijaj" w tej chwili wraz z rozwojem psychologii mówi się o utracie instynktu samozachowawczego - i samobójstwo nie spełnia wymogów grzechu). Nie mozna traktować masturbacji na równi z zabójstwem. Chyba, że autor widzi jakąś inną oczywistość w powiązaniu masturbacji z Dekalogiem.
9 października 2015, 13:23
Domyślam sie iż piszesz o "rozwoju" nurtu myslwoego dążącego do tego, aby człwoiek nie panował nad sobą i swoim ciałem. Aby był słabym, nie panujacym nad popędami, uzaleznionym od seksu "nowoczesnym" czy "wyzwolonym". Abstrahując od oceny moralnej, to masturbacja jest upadkiem człowieka nie panujacego nad sobą. Jest przy tym często silnym, wstydliwym uzaleznienniem pchajacym do wielu problemów w życiu. Oczywiście współczesny trend słabych ludzi to bajdurzenie, iż masturbacja jest dobra, potrzebna etc. Ale to tylko próba maskowania własnych słabości przez ludzi poddajacych się bez walki.
9 października 2015, 13:45
Tomasz, jak zawsze popadasz w pewien dysonans poznawczy, bo kiedy piszesz o ludziach nie panujących nad popędami - przecież to wprost argument do nałogu. I w tym wypadku nie ma mowy o dobrowolności. Zobacz na własne argumenty - piszesz o rozwoju nurtu myślowego - w przypadku masturbacji masz jednoznaczą ocenę, tak samo myślisz w przypadku samobójców? Którzy targnęli się na własne zycie z jakiegoś powodu. To słabi ludzie nie panujący nad popędami? Dla mnie akt samobójstwa to najwyższej odwagi desperacja. Spróbuj się zabić - ciekawe czy miałbyś tyle odwagi? Jeżeli wg Ciebie masturbacja jest upadkiem człowieka abstrahując od oceny moralnej, to wg jakiej oceny jest ten upadek? Możesz to rozwinąc. Bo standardowo poza kilkoma frazesami nie napisałeś nic merytorycznego (to może objaw zbyt częstej masturbacji albo wlasniej jej braku). I nie rozumiem na czym ma polegać walka? Ty zawsze prowadzisz jakąś walkę? To chyba trochę muszę Ci współczuc.
9 października 2015, 14:07
Porównanie maturbacji do samobójstwa jako upadku człowieka, intelektualnie ciekawa propozycja dyskusji...
9 października 2015, 14:11
A coś w temacie? Czy tylko w zastępstwie Tomasza, trzeba było coś napisać? Jedno i drugie (choc biegunowo odmienne) stanowi o upadku człowieka (wg Tomasza) - więc akurat porównanie jest całkiem poprawne.. Oba zarówno są "upadkiem" jak i ich interpretacja wynika z "rozwoju myślowego" (trzymając się definicji Tomasza)
9 października 2015, 14:41
Masturbacja jest przejawem braku panowania nad swoim popędem płciowym. Upadkiem człowieka, który szczyci sie umiejętnością zapanowania nad swymi popędami. Czy to jest nałóg - w większości wypadków nie. Choc wielu chciałoby, aby uznać się za nałogówców, bo wtedy czuli by sie usprawiedliweni. Bo nie umieją zawalczyć z masturbacją, bo wiedzą, iż są dennie slabymi osobami. Katolik oczywiscie ma łatwiej, bo jak zechace to wygra z masturbacją, choć oczywiscie nie sam. Ateista będzie budował sobie wiele pustosłowia uzasadniającego "dobro" masturbacji. ps. samobójstwo jest co do zasady zaprzeczeneim odwagi.
9 października 2015, 14:43
Czy uważą Pan, że popełnienie samobójstwa jest kiedykolwiek zwycięstwem tego człowieka?
9 października 2015, 14:59
Tomaszu, tak nie da się dyskutować. Zadałem pytanie: eżeli wg Ciebie masturbacja jest upadkiem człowieka abstrahując od oceny moralnej, to wg jakiej oceny jest ten upadek? To po pierwsze. Po drugie, masturbacja nie jest żadnym upadkiem człowieka - bo nie wszyscy ludzie uznają to za przejaw czegoś złego (zauważ, że na świecie jest więcej ludzi niż tylko katolicy - celowo nie piszę chrześcijanie, choć nawet wśród samych katolików znajdziesz tych, którzy nie uznają tego jako grzech). Kolejna kwestia - katolik ma łatwiej. Teraz to bredzisz od rzeczy. Jakie ma znaczenie, że katolik ma łatwiej a ateista trudniej. Tu chodzi tylko i wyłącznie o system wartości, który wyznaje (zapewniam Cię, że większość ateistów również wyznaje jakiś system wartości). Ateista (absolutnie nie rozumiem, dlaczego w Twojej definicji ateista ma pejoratywne znaczenie - chyba tylko dlatego, że ksiądz Ci o tym powiedział)  może mieć równie łatwo - jeżeli wg własnych przekonań masturbacja to cokolwiek złego.  Katolik ma łatwiej - rozumiem, że Protestant i Żyd mają trudniej? A to niby z jakiego powodu? Jaki związek ma wiara (i do tego katolicka) z masturbacją? Przecież to brednie. Samobójstwo - jest aktem desperacji (zgadzam się z T7HRR, ze samobójca nie zwycięża. Przynajmniej w naszym doczesnym tego słowa pojeciu. Zwycięża, bo przez śmierć uwalnia się od motywów, które go pchnęły do takiego aktu - niemniej na ziemi nadal nie rozwiązuje problemu).
9 października 2015, 15:05
I jeszcze nasunęła mi się myśl. Odwracając Twoje twierdzenie - czy grzechem nie jest własnie całkowite eliminowanie masturbacji? Podobnie gdybyś chciał całkowicie wyeliminować popęd? Przecież Stwórca (dla inaczej wierzących ewolucja) stworzył własnie ludzi z takim a nie innym popędem. Czy np. brak zaspokajania głodu, brak zaspokajania pragnienia, brak rozwoju - nie byłyby grzechami? Przecież Stwórca tak własnie nas zaplanował - dlaczego zwalczamy jedno a drugiego nie? Celowo opisuję skrajność - abyś raz w życiu spojrzał szerzej niż tylko ksiądz powie Ci w zakrystii..
9 października 2015, 16:12
Współczeny trend ogłupiania ludzi widac jest tak silkny, iż nie pojmujesz czym jest kontrolowanie własnych popędów. Ale cóż, słabi ludzie ogarnieci popędami to marzenie szatana.
9 października 2015, 16:27
Wiesz myślę dokładnie tak samo. Bo głupota i brak korzystania z daru rozumu też jest grzechem i z pewnością marzeniem szatana. Więc Tomaszu do dzieła - nie bądź pożywką dla szatana, tylko korzystaj z darów, które dostałeś od Pana. Nie zakopuj ich - korzystaj, rozwijaj i pomnażaj. A z pewnością wyjdzie Ci to na dobre.
9 października 2015, 16:43
Pisanie o rozumie w wypadku masturbacji to śmiech na sali. Myślący logicznie czlowiek nie masturbuje się.
WK
Wojtek Kowalski
10 października 2015, 11:39
Tu chodzi o duchowość rozumianą w jako - co za tym stoi i jak do tego podchodzić.
10 października 2015, 17:00
Panie Maćku, Popęd ma określony cel głod też. A wyboraż sobie zaspokojenie głodu tak samo jak zaspokojenie popędu seksualnego - tzn. samowystarczalnie. Tak jak zapokajasz popęd bez drugiego człowieka (masturnacja) można by zaspokoić głód bez jedzenia tylko stymulujac odpowiednie ośrodki w mózgu.
MH
Magdalena Hajduk
9 października 2015, 12:40
"Z takim lub podobnym zdaniem wypowiadanym przez młodego mężczyznę (rzadziej przez młodą kobietę) spotykam się często w konfesjonale. Kiedy je słyszę, to na 95 procent wiem, o jakim grzechu będzie za chwilę mowa". Z całym szacunkiem, ale krzywdzące i niesprawiedliwe uogólnienie, szczególnie, że pisane przez Jezuitę. Spowiadam się często, bo kończą mi się owoce Ducha Świętego, co wcale nie jest równoznaczne z popełnianiem jakiegokolwiek grzechu ciężkiego. Trochę to odczytuję, jakby częste korzystanie z Sakramentu Pojednania było zarezerwowane jedynie na "ciężkie grzeszenie", a reszcie to max. Pierwsze Piątki starczą. Jeśli serio traktuję życie duchowe, doświadczam niemocy, pokus, słabości to nie czekam, tylko idę, choćby miało to być co dwa dni. I bynajmniej nie muszę ciężko zgrzeszyć, żeby odwiedzić konfesjonał np. za tydzień (a może i częściej).
9 października 2015, 13:00
Ma Pani rację w tym co Pani pisze o sobie, ale - jest pani kobietą - i pracuje Pani nad sobą w ramach pewnej formacji duchowej W tej grupie statystyki byłyby inne
9 października 2015, 13:28
Jeżli serio traktuje sie życie duchowe, to nienadużywa sie Sakramentu Pokuty i Pojednania. Często neistety ten Sakrament łaczy sie ze sostym kierownictewm dichowym, co szkodzi i jednemu i drugiemu. Plus oczysity brak wiary w "moc rozgrzeszania" Eucharystii. 
9 października 2015, 14:06
Panie Tomaszu, rozumiem że serio traktuje pan swoje życie duchowe, kiedy udaje się pan do spowiedzi, co ma pan na myśli mówiąc o nadużywaniu Sakramentu Pokuty i Pojednania?
9 października 2015, 14:06
Panie Tomaszu, rozumiem że serio traktuje pan swoje życie duchowe, kiedy w takim razie udaje się pan do spowiedzi, co ma pan na myśli mówiąc o nadużywaniu Sakramentu Pokuty i Pojednania?
9 października 2015, 14:31
Kiedy nadaje się temu sakramentowi inne znaczenie niz usprawedliwienie grzesznika, czyli choćby wplata sie kierownictwo duchowe. A z drugiej strony, nadużycim jest spowiedź przy braku winy, czy tez nieustanne powracanie z tymi samymi grzechami - bo to jest oznaka braku faktycznego żalu za grzechy.
JM
Jarosław Mokrzanowski
9 października 2015, 12:33
Proszę jeszcze raz przeczytać oba zdania... Spowiedź co tydzień to, zazwyczaj, albo bardzo silna praca nad sobą w drodze do świętości (patrz JPII) albo nałogi z któych penitent się spowiada - w grupie młodych mężczyzn proporcje sa jaki są? Ponownie krzywdząca opinia. Wątpie, żeby pisał to spowiednik?
9 października 2015, 12:42
"Wątpie, żeby pisał to spowiednik?" hmm. Pyta Pan czy Pan wątpi? ;-) A jest coś co wskazuje na osobę duchowną? Co tak Pan niepokoi?
JM
Jarosław Mokrzanowski
9 października 2015, 11:41
"Z takim lub podobnym zdaniem wypowiadanym przez młodego mężczyznę (rzadziej przez młodą kobietę) spotykam się często w konfesjonale. Kiedy je słyszę, to na 95 procent wiem, o jakim grzechu będzie za chwilę mowa." - niesprawiedliwe i krzywdzące. Mam wrażenie i podziela moje zdanie wiele młodych ludzi, że księza są często zafiksowani na tym grzechu w konfesjonale.
9 października 2015, 12:03
Proszę jeszcze raz przeczytać oba zdania... Spowiedź co tydzień to, zazwyczaj, albo bardzo silna praca nad sobą w drodze do świętości (patrz JPII) albo nałogi z któych penitent się spowiada - w grupie młodych mężczyzn proporcje sa jaki są?
T
Tommy
15 maja 2018, 18:05
To nie ksieza sa zafiksowani, tylko ludzie w tym grzechu najczesciej upadaja, dlatego najwiecej dusz idzie do piekła poprzez grzech nieczystosci, jak mówiła wijonerka z Fatimy. Nie trzeba by ekspertem, zeby sie domyslec co dzisiaj dolega młodym ludziom najbardziej