Chcesz, aby Bóg usłyszał twoje modlitwy? Pamiętaj o przykazaniach
Pamięć o przykazaniach otwiera modlitwom drogę do Boga. Najważniejsze z nich jest to, byśmy w razie wywołania niezgody między braćmi lub ich obrażenia nie wcześniej przystępowali do ołtarza, niż to naprawimy – czytamy w książce Henryka Pietrasa SJ "Gdy się modlicie, mówcie… Najstarsi mistrzowie chrześcijańskiej modlitwy: Tertulian, Cyprian, Orygenes", której fragment publikujemy.
Dla dopełnienia tej prostej i łatwej modlitwy, abyśmy prosili nie tylko o przebaczenie, ale i o odsunięcie [od nas] wszelkich grzechów, [Jezus] dodaje: „I nie wódź nas na pokuszenie”, to jest nie wystawiaj nas na zwodzenie, oczywiście przez tego, który kusi. Z pewnością nie jest tak, by Pan wystawiał na próby, jakby nie znał czyjejś wiary lub cieszył się z upadku. Słabość i złośliwość są czymś szatańskim. Abraham otrzymał rozkaz złożenia w ofierze syna nie dla wypróbowania wiary, lecz dla jej ukazania, aby uczynić go przykładem dla przykazania, które niebawem miało być ogłoszone, że nie wolno wyżej cenić dzieci niż Boga. On sam, kuszony przez diabła, ujawnił władcę i twórcę pokusy. Potwierdza to i później: „módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”; bo [uczniowie] byli kuszeni, by opuścić Pana, skłonni bardziej do snu niż do modlitwy. Odpowiada temu zakończenie wyjaśniające, co znaczy: „nie wódź nas na pokuszenie”; znaczy to bowiem: „ale broń nas od złego”.
Ile w tych paru krótkich słowach dotyka się wypowiedzi proroków, Ewangelii, Apostołów, mów Pana, przypowieści, przykładów i przykazań! Ile równocześnie spełnionych zobowiązań! Cześć Boga w słowie „Ojciec”, świadectwo wiary w „imieniu”, ofiarowanie posłuszeństwa w „woli”, wspomnienie nadziei w „królestwie”, prośba o życie w „chlebie”, wyznanie win w prośbie o ich przebaczenie, obawa przed pokusami w prośbie o opiekę. Cóż dziwnego? Tylko Bóg mógł pouczyć, jak chciał, by się do Niego modlono. On sam więc zarządził porządek modlitwy i ożywił ją swoim duchem już wówczas, gdy wyszła z Jego Boskich ust i przez Jego łaskę wstąpiła do nieba, polecając Ojcu to, czego Syn nauczył.
Jako że Pan przewiduje potrzeby ludzkie, stąd po przekazaniu pouczenia o modlitwie mówi: „Proście, a otrzymacie”; a są rzeczy, o które musi błagać każdy. Dlatego po odmówieniu nakazanej formuły modlitwy, jak fundamentu, wolno jeszcze dodać inne prośby, pamiętając jednak o przykazaniach, abyśmy się nie znaleźli daleko zarówno od przykazań, jak i od [możliwości] wysłuchania przez Boga.
Pamięć o przykazaniach otwiera modlitwom drogę do Boga. Najważniejsze z nich jest to, byśmy w razie wywołania niezgody między braćmi lub ich obrażenia nie wcześniej przystępowali do ołtarza, niż to naprawimy. Czym bowiem byłoby przychodzenie po pokój Boży bez pokoju, a po odpuszczenie win z ich zatrzymywaniem? Jak przebłaga Ojca ten, kto się gniewa na brata, skoro od początku zabroniono nam wszelkiego gniewu? Kiedy Józef żegnał swych braci, polecając im, aby przyprowadzili ojca, powiedział: „nie gniewajcie się w drodze”. Oczywiste jest, że to nas upomniał – nauka nasza bowiem inaczej nazywa się drogą – abyśmy postawieni na drodze modlitwy nie przystępowali do Ojca z gniewem. Dlatego też Pan otwarcie poszerza Prawo i przedkłada gniew na brata nad zabójstwo! Nie pozwala nawet wyrażać się złym słowem. A jeśli trzeba się kiedyś rozgniewać, to nie poza zachód słońca – upomina Apostoł. Co to za lekkomyślność przepędzić dzień bez modlitwy, kiedy odkładasz zadośćuczynienie bratu; lub też przez trwały gniew zaprzepaścić owoc modlitwy!
To, co skłania do modlitwy, winno być wolne nie tylko od gniewu, lecz również od jakiegokolwiek nieporządku duszy oraz pochodzić z tego samego ducha, jakim jest Duch, do którego się zwraca. U Ducha Świętego nie znajdzie uznania duch splamiony ani smutny u radosnego czy zniewolony u wolnego. Nikt nie podejmuje przeciwnika; każdy przyjmuje tylko podobnego sobie.
Ponadto, jaki jest sens rozpoczynać modlitwę z umytymi rękami, a z brudnym sercem, skoro także i ręce potrzebują duchowej czystości, aby wznosiły się wolne od fałszu, zabójstwa, okrucieństwa, czarów, bałwochwalstwa i innych plam, które biorą początek z ducha, a wykonywane są rękami? To jest prawdziwą czystością, a nie to, o co wielu zabobonnie się troszczy, gdy przed każdą modlitwą bierze wręcz kąpiel całego ciała. Kiedy prowadziłem nad tym skrupulatne badania i poszukiwania wyjaśnienia, napotkałem na wzmiankę o Piłacie, o jego umyciu rąk przed wydaniem Pana. My modlimy się do Pana, a nie wydajemy Go. Raczej więc powinniśmy sprzeciwiać się przykładowi tego, który Go wydał, i myć ręce tylko dla oczyszczenia z brudu, jaki niosą z sobą różne ludzkie czynności. Zresztą dość czyste są ręce, które raz umyliśmy z całym ciałem w Chrystusie.
Izrael, choćby się mył codziennie ze wszystkimi członkami, i tak nigdy nie będzie czysty. Jego ręce niewątpliwie są ciągle nieczyste, splamione na wieki krwią proroków i samego Pana. Dlatego obciążeni odziedziczoną winą ojców nie ośmielają się wznieść ich do Pana, aby nie zawołał jakiś Izajasz i nie odrzucił ich Chrystus. My natomiast nie tylko je wznosimy, lecz i wyciągamy, i naśladując cierpienia Pana, także przy modlitwie wyznajemy Chrystusa.
Skomentuj artykuł