Co kobieta ma do zrobienia w życiu mężczyzny?
Jest coś niesamowitego w powodzie, dla którego Bóg stwarza kobietę. W Jego dziele, przecież doskonałym, jest jakiś brak. Czy to w ogóle możliwe? Czy to nie herezja?
Jeśli założymy, że od początku wolą Boga było stworzenie i mężczyzny, i kobiety – to nie. Bóg daje poznać człowiekowi-mężczyźnie jego ograniczoność i niewystarczalność po to, by odkrył, że powołany jest do wspólnoty. By rozsmakował się w pełni, jaką daje mu jedność z kobietą. Teraz jest doskonałość! Wspólnota, w której się uzupełniamy, która nie jest jednolita, ale jest jednym! O to Bogu chodziło!
Skorzystaj ze specjalnego rabatu - do 40 proc. na książki o tematyce biblijnej. Użyj kodu TB21
Kobieta od zawsze była wymarzona przez Boga, od zawsze była w Jego planach, lecz przez jej późniejsze pojawienie się Stwórca pragnie nauczyć czegoś człowieka: że on sam nie da rady, będzie w nim pustka, której nie zapełni pies, kot, papużka ani nawet słoń… Potrzebujemy siebie nawzajem!
Bóg nie traktuje kobiety instrumentalnie
Tak. Było już o tym, tylko innymi słowami. Dwa biblijne obrazy stworzenia nie wykluczają się. W piękny sposób, często nie dosłowny, lecz ukryty, mówią o tym samym. Do pełni człowieczeństwa dochodzimy poprzez uznanie roli, jaką Bóg przygotował w naszym życiu płci przeciwnej. Jeśli do jakiegoś odbiorcy nie dotarła ta prawda, kiedy słuchał pierwszego opisu stworzenia, Bóg daje mu kolejną szansę, opowiadając to samo inaczej.
Mężczyzna czuje się samotny. Bóg widzi jego problem i ma lekarstwo: kobietę. Nie, to w żadnym wypadku nie oznacza, że kobietę traktuje instrumentalnie i stwarza ją, bo pojawił się problem. To zupełnie nie tak. Ona od zawsze miała się pojawić i mieć swoje zadanie na ziemi. Misję tak ważną jak misja mężczyzny.
Widząc kiepską sytuację mężczyzny, Stwórca mówi: Uczyńmy pomoc odpowiednią dla niego (por. Rdz 2,18). I próbuje Adama, czy ten jest w stanie rozpoznać, co jest dla niego odpowiednie. Egzamin zdany! Mężczyzna nie czuje, że odpowiednia jest dla niego owca, słoń czy hipopotam. Bóg doskonale wiedział, że tak będzie, ale pozwala człowiekowi uczyć się samodzielności, rozpoznawać, jakie pragnienia drzemią w jego sercu.
Równorzędna partnerka do działania
No właśnie, co jest odpowiednie dla mężczyzny? Co w ogóle ma oznaczać zwrot: „odpowiednia dla niego pomoc”? Gdyby ktoś szukał pomocy domowej, może ogłoszenie, które zamieściłby w Internecie, brzmiałoby podobnie: „Szukam odpowiedniej pomocy domowej”. I wszystko byłoby jasne: ona ma spełniać warunki odpowiadające wymaganiom zatrudniającego. Wtedy będzie odpowiednią pomocą. Czy tak ma się sprawa z kobietą i jej stworzeniem przez Boga? Nie! W żadnym wypadku. To hebrajskie wyrażenie: „odpowiednia dla niego” można by było przetłumaczyć również inaczej: „pomoc odpowiadającą mu”, ale „odpowiadającą” w sensie godności, pozycji, wartości.
Szukając jeszcze lepszego tłumaczenia tego zwrotu, można by było ująć je obrazowo i powiedzieć: „równą mu”. Teraz mamy jasność! Nie: odpowiadającą jego wysokim wymaganiom i spełniającą polecenia według jego rozkazu i zachcianek, ale taką, która jest równorzędną partnerką do działania. Tak. Właśnie to mówi do nas tekst Biblii! Bóg w swoim planie tak widzi kobietę. Jakby tego jeszcze było mało, ale i dlatego, że Bóg dobrze wiedział, iż do człowieka trzeba mówić na wiele sposobów, by ten zrozumiał, Biblia w opisie stworzenia pierwszej kobiety jeszcze raz podkreśla, jaka jest jej godność.
Niestety jest to zauważalne jedynie w języku hebrajskim. W tekście Pisma Świętego czytamy, że Bóg zbudował kobietę z żebra. To hebrajskie słówko bana („zbudował”) ma wielkie znaczenie. Biblia będzie go później używać na określenie budowania świątyni, czyli miejsca zamieszkania chwały Bożej na ziemi. To otwiera przed nami zupełnie nową rzeczywistość! Kobieta jako świątynia! Miejsce zamieszkiwania chwały Bożej! Miejsce, w którym Bóg sobie upodobał. To w świątyni bije źródło życia Izraela. Tu mieszka Ten, który jest prawdziwie żyjącym. Mocne.
Piękne. Prawdziwe.
Trudno nam siebie nawzajem docenić
A co z biednym mężczyzną? Czy ma szansę, by Życie zamieszkało w jego wnętrzu? Ma, ale musi je przyjąć od kobiety, która pierwsza otrzymała ten dar. Mają działać razem, ucząc się jedno od drugiego, korzystając z Bożych darów. Może stąd ta łatwość kobiety w otwieraniu się na sferę duchową, tak trudną czasem do ujęcia w ramy i definicje? Piękny ideał. Dobrze jednak wiemy, jak jest w codzienności. Trudno nam siebie nawzajem docenić, zachwycić się sobą w swojej inności. Może się wydawać, że między nami zieje przepaść.
Kiedy mówimy o rozłamie w kontekście religijnym, większości z nas przez myśl przemknie Marcin Luter, część pomyśli o rozłamie Kościoła na wschodni i zachodni, a ktoś inny o rozdziale między judaizmem i chrześcijaństwem u początków Kościoła. Tymczasem pierwszy rozłam nastąpił pomiędzy mężczyzną i kobietą. To była pierwsza schizma. Rana, która stała się zarzewiem wielu innych, bardziej znanych i lepiej przez nas kojarzonych. To jedno pęknięcie dało początek innym.
Tekst pochodzi z książki Mai Miduch "Kobiety, które kochał Bóg"
Skomentuj artykuł