Czy można osiągnąć zbawienie bez Kościoła?

(fot. sxc.hu)
Bogusław Steczek SJ / "Posłaniec"

Wyłaniająca się z Ewangelii postać Jezusa Chrystusa jest fascynująca. Nie tylko dla Jego uczniów. Również niewierzący, choć nie podpisują się pod programem życia i pod przesłaniem nadziei Mistrza z Nazaretu, zwykle podziwiają Jego naukę i wrażliwość na potrzeby człowieka. Podziwiają Jego wewnętrzną przejrzystość i bezkompromisowość wobec zła, połączoną z miłosierdziem wobec grzesznika. Pochylają z szacunkiem głowę przed faktem, że za to wszystko nie wahał się przepłacić życiem.

Ideał

Wydaje się, że każdy bezstronny i nieuprzedzony człowiek dostrzeże w Ewangelii zarysowany wyraźnie ideał ludzkiego życia. Ten ideał nawiązuje bezpośrednio do rzeczywistości, w której jesteśmy zanurzeni. Jezus odsłonił przed nami jej najgłębsze pokłady. W głębinach tej rzeczywistości, w jej centrum jest Bóg, który jest miłością. W miłości zakotwiczone jest życie każdego człowieka. Do pełni miłości wszyscy zdążamy. Jezus Chrystus, Syn Boży, stał się człowiekiem, aby nam solidarnie towarzyszyć na drodze prowadzącej do Bożego królestwa życia i miłości.

Zawarty w Ośmiu Błogosławieństwach program życia chrześcijańskiego może wydawać się utopią. Istotnie, wydaje się on nierealistyczny i niezgodny z przeciętnym pojmowaniem skali wartości przez przeciętnego człowieka. Nie można jednak temu programowi odmówić rysu szlachetności i bezinteresowności, wręcz heroizmu. Prawdziwy uczeń Jezusa powinien być człowiekiem “ubogim w duchu", czyli człowiekiem, który cały swój los powierza Bogu, a nie szuka ocalenia i egoistycznego zabezpieczenia w dobrach materialnych, w panowaniu nad innymi, w zdobywaniu prestiżu i sławy. Taki człowiek opowiada się po stronie pokoju i sprawiedliwości i gotów jest zapłacić za to cenę.

DEON.PL POLECA


Powtórzmy: można nie przyjmować osobiście Ewangelii, ale nie można nie dostrzegać w niej najwyższych wartości, których znakiem jest krzyż - symbol miłości ukrzyżowanej.

Wspólnota

Jezus zwracał się do każdego człowieka osobiście. Chciał, by Jego orędzie dotarło do serca człowieka, do głębi jego osobowości. Ale od samego początku Jezus zamierzał budować wspólnotę pośród swoich uczniów. Dlaczego? Dlatego, że owocem grzechu i nieprawości w świecie stało się rozbicie, rozproszenie ludzi, którzy zgodnie z zamysłem Stwórcy powinni być braćmi i siostrami - i to nie w przenośni. Powinni stanowić jeden lud Boży. Dlatego synonimem dzieła zbawienia stały się słowa, że Jezus przyszedł na ziemię po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno (J 11, 52).

Chrystus konsekwentnie realizował swój plan. Od samego początku gromadził wokół siebie uczniów, a pośród nich apostołów, którzy mieli stanowić zalążek Kościoła. Każdy z nich otrzymał misję poszerzania tej wspólnoty. W sugestywny sposób wyraża to scena powołania Szymona i Andrzeja w momencie, gdy zarzucali sieć w jezioro: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi (Mk 1, 17). Mieli odtąd “łowić" ludzi dla Jezusa i dla jego Kościoła. Potem nadeszła chwila, kiedy formalnie Jezus ukonstytuował grupę Dwunastu. To oni byli świadkami Jego nauczania, dokonywanych przez Niego cudów, a przede wszystkim Jego zmartwychwstania. To na nich zstąpił w dniu Pięćdziesiątnicy Duch Święty. To oni w imię Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego rozeszli się na cały świat, by głosić Jego orędzie zbawienia. To dzięki nim powiększała się wspólnota uczniów Jezusa, by w następnych pokoleniach i stuleciach ogarnąć cały świat. To dzięki nim Dobra Nowina dotarła do najbardziej odległych zakątków świata.

Wyzwanie

Kościół Chrystusowy jest święty świętością swojego Założyciela. Jest święty dzięki ogromnej rzeszy Jego uczniów, którzy starają się nawracać i pomimo wszystkich trudności wcielać w życie ideał przedstawiony w Ewangelii. Kościół jest święty, bo dzięki głoszonemu w nim słowu Bożemu i sakramentom oraz solidarnej modlitwie staje się wspólnotą wiary, nadziei i miłości. W tej wspólnocie można spotkać Jezusa Chrystusa. Można w niej pójść za Nim i włączyć się w Jego dzieło zbawienia świata.

Ale Kościół jest również grzeszny grzesznością swoich członków - ludzi często słabych, błądzących, upadających, oddalających się od ewangelicznego ideału. Tajemnica nieprawości - mysterium iniquitatis - wpisana jest w nasze ziemskie pielgrzymowanie. Jezus wziął to wszystko pod uwagę! Powiedział przecież: Nie przyszedłem, aby powołać sprawiedliwych, ale grzeszników (Mk 2, 17). Co więcej, zbudował swój Kościół na Piotrze - na Skale. Ale Skała okazała się słaba. W pewnym momencie Piotr wyparł się swego Mistrza. W końcu jednak oddał życie za Niego i za sprawę, dla której On przyszedł na ziemię.

W świetle prawdy o grzeszności ludzi Kościoła stają przed nami dwa wyzwania. Po pierwsze: nasza osobista odpowiedzialność za to, by grzesznym postępowaniem - antyświadectwem - nie zniechęcać innych, nie oddalać od Kościoła. A po drugie: ważne jest, byśmy nie gorszyli się złem dostrzeganym w Kościele. Nie powinniśmy rezygnować z żywego uczestnictwa w jego życiu tylko dlatego, że nie jest wspólnotą idealną - taką, o jakiej marzymy. Nie możemy zamykać się w kręgu indywidualistycznej pobożności i modlitwy. Nie taki styl zaproponował nam Jezus.

Tak czy nie?

Zwróćmy uwagę na wymowny fakt. Po wyborze na stolicę Piotrową, Benedykt XVI postanowił doprowadzić do końca cykl katechez o psalmach i pieśniach Jutrzni i Nieszporów, zaczęty przez jego poprzednika Jana Pawła II. Nowy i tym razem już osobisty cykl katechez, rozpoczęty 15 marca 2006 roku, Papież poświęcił sprawie, która wydaje mu się niezwykle aktualna w naszych czasach. Oddajmy głos Ojcu Świętemu: Nie istnieje żadna sprzeczność między Chrystusem i Kościołem: są nierozłączni pomimo grzechów ludzi tworzących Kościół. Dlatego jest zupełnie nie do pogodzenia z intencją Chrystusa modny przed kilkoma laty slogan: «Jezus tak, Kościół nie». Taki wybrany indywidualistycznie Jezus jest wytworem fantazji. Nie może być Jezusa bez rzeczywistości, którą stworzył i w której się objawia. Między Synem Bożym, który stał się człowiekiem, i Jego Kościołem istnieje głęboka, nierozerwalna i tajemnicza ciągłość, na mocy której Chrystus jest dzisiaj obecny pośród swego ludu.

Pójść za Chrystusem to znaczy utożsamić się z Jego osobą i posłannictwem. To znaczy także dołączyć do grona Jego uczniów, podążających za Nim, otrzymujących od Niego misję, przekazujących innym to, to sami otrzymali. Pójść za Jezusem to znaczy być w Kościele. Nikt nie jest samotnym piechurem, zwłaszcza na drodze prowadzącej do zbawienia - do pełni życia i miłości

A więc: Chrystus i Kościół - tak!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy można osiągnąć zbawienie bez Kościoła?
Komentarze (32)
W
wera
6 czerwca 2014, 21:43
Tylko tępaki boją się Boga. Bogu trzeba ufać i postępować zgodnie z sumieniem
dziś świat nie boi sie Boga
2 kwietnia 2013, 11:46
Między Synem Bożym, który stał się człowiekiem, i Jego Kościołem istnieje głęboka, nierozerwalna i tajemnicza ciągłość, na mocy której Chrystus jest dzisiaj obecny pośród swego ludu. nie możemy zapominać, że jesteśmy grzesznikami i potrzebujemy Bożego Miłosierdzia, nie możemy być dewotami ale nie możemy przymykać oka na modernizm w kościele, rozmywanie sakrum, Chrystus jest naszym bratem, przyjacielem ale nigdy równym i kumplem - jest BOGIEM. Przede wszystkim należy modlić się dziś o Ducha Bojaźni Bożej. W Komunii świętej otrzymujemy Chrystusa żywego, prawdziwego i realnego. Pomyślmy: czy nie upadlibyśmy przed Nim na kolana, gdyby się nam ukazał w ludzkiej postaci? Mając żywą wiarę i gorącą miłość z pewnością nie stalibyśmy przed Nim jak Jemu równi. Skąd, więc biorą się opory przed przyklękaniem czy klęczeniem? Módlmy się z apostołami: „Panie, przemnóż nam wiary”, abyśmy umieli doświadczać bezradności zmysłów i ograniczoności naszego rozumu, abyśmy umieli oprzeć się na wierze i nadziei, jedynie one, bowiem mogą nas napełnić nadprzyrodzonym światłem pozwalającym lepiej poznać tę „wielką tajemnicę”. /.../
B
byku
2 kwietnia 2013, 11:00
czy można osiągnąć zbawienie bez kościoła? po pierwsze trzeba zadać sobie pytanie czym jest zbawienie, tyle jest interpretacji zbawienia ile na świecie jest ludzi dążących do zbawienia, dla mnie prawdziwe zbawienie jest we mnie, w każdym z osobna i we wszystkich/wszystkim razem, zbawienie jest podstawą egzystencji i nie trzeba go szukać bo jest już tutaj i teraz, zawsze było i zawsze będzie, pozdrawiam
KW
Kasia W.
1 kwietnia 2013, 19:09
Zastanawiam się nad sensem rozważań "Czy można osiągnąć zbawienie bez Kościoła?". Zakładam, że jak ktoś świadomie nie należy do KK, kiedy opuszcza KK, to nie zależy mu na zbawieniu, o ile w ogóle wierzy w coś takiego jak zbawienie - tzn. najprawdopodobniej nie wierzy w coś takiego. Po co więc ateiście oferować zbawienie?
W
wkrolikowski34@gmail.com
1 kwietnia 2013, 11:43
może ten szanowny Uniwersytet odpowie na pytanie co z tymi 6,5 miliaddów którzy nie wierzą że Jezus był /jest/ bogiem i że zmartwystal.Dlaczego prócz Jezusa nik inny nie widział nad Jezusem białego gołębia -ducha świętego itd i itd.
K
katolik
1 kwietnia 2013, 11:08
Czy można osiągnąć zbawienie bez Kościoła? Nie ma takiej oipcji. Mt 7:21   "Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." http://tradycja-2007.blog.onet.pl/
T
tak
31 marca 2013, 20:33
Sagan, takich słów jakich Ty użyłeś nigdy bym nie użył w stosunku do Boga. Będziesz tego ciężko i ze łzami żałował.  Co do meritum, trudno na  pytanie o sens ofiary Chrystusa krótko odpowiedzieć. Sam zresztą nie posiadam aż takiej wiedzy, chociaż nie widzę tu żadnej sprzeczności. Przeciwnie widzę dramat i ból Ojca, który w ofierze daje swojego ukochanego Syna , aby zbawić ludzi. To nie szopka mój drogi to ból i ogromne poświęcenie ze strony i Syna i Ojca. Skoro to się dokonało to znaczy, że tak musiało być. Nie wszystko co Boże mogę zrozumieć. Gdybyś naprawdę chciał znać odpowiedź to byś poczytał ważne książki w których wspaniali autorzy od prawie 2 tysięcy lat to dyskutują.Ale podejrzewam, że chcesz w nas posiać wątpliwości. Jeżeli tak, to zmień portal. Tu takich , którzy dadzą się na to nabrać nie znajdziesz. Tu są ludzie, którzy wierzą i ufają Objawieniu. Trollów jak Ty jest tu mało.
S
SI
28 marca 2013, 15:20
Trollowanie (trolling) – antyspołeczne zachowanie charakterystyczne dla forów dyskusyjnych i innych miejsc w Internecie, w których prowadzi się dyskusje. Osoby uprawiające trollowanie nazywane są trollami. Trollowanie polega na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich ośmieszenia lub obrażenia (czego następstwem jest wywołanie kłótni) poprzez wysyłanie napastliwych, kontrowersyjnych, często nieprawdziwych przekazów czy też poprzez stosowanie różnego typu zabiegów erystycznych. Podstawą tego działania jest upublicznianie tego typu wiadomości jako przynęty[1][2], która doprowadzić mogłaby do wywołania dyskusji. Typowe miejsca działania trolli to grupy i listy dyskusyjne, fora internetowe, czaty itp. Trollowanie jest złamaniem jednej z podstawowych zasad netykiety. Jego efektem jest dezorganizacja danego miejsca w Internecie[3], w którym prowadzi się dyskusję i skupienie uwagi na trollującej osobie.
E
ewelina
27 sierpnia 2012, 11:51
A ja taką postawę o jakiej piszesz "spowiadania się przed Bogiem a pokutę sam mogę sobie zadać deklarując się w swoim postanowieniu" nazwałabym zarozumialstwem (nie oceniam Ciebie, tylko takie myślenie i postawę, którą ma wielu ludzi).Po czym Jezus na sądzie pozna swoich, i powie do nich "Pójdzcie błogosławieni..."?.Pozna ich po pokorze.Do pokornych tak powie.Ile jest pokory w postawie: "sam się będę spowiadał przed Bogiem i sam zadam sobie pokutę"?.Myślę że niewiele.Nic człowiek sam (o własnych siłach) nie może, jeśli Pan  wpierw nie zechce:"Ja Was wybrałem..." Dobrze przeprowadzona, w miarę częsta spowiedż jest dobrą (tak myślę) nauczycielką pokory.Potwierdzają to Święci "doświadczający" Boga - przecież się spowiadali.Próby zwalczenia grzechu podejmowane przez spowiadających się, pokazują im kim naprawdę są.Przekonują się, że bez pomocy Boga nie są w stanie zwalczyć skutecznie nawet jednego grzechu.Trzeba prosić o pomoc Pana.W ten sposób uczą się pokory.Myślę że wypowiadanie grzechów przed księdzem dodatkowo motywuje do walki ze swoimi słabościami.Dokładne "nazwanie i wypowiedzenie grzechów" wymaga "potrząśnięcia swoim wnętrzem".Przypuszczam że nic takiego nie następuje przy np."wieczornym rachunku sumienia" (o którym wspominasz).Pewnie że można by polemizować że jest równie dobry jak ten w Kościele,ale nie oszukujmy się:człowiek potrzebuje (niestety) dodatkowych bodżców, by"skutecznie"się nawracać.Przecież mówimy tu o autentycznym nawracaniu się, o prawdziwej pokorze serca, a nie że "mnie się wydaje".Wobec Boga człowiek jest zbyt marny by sam,bez pomocy innych ludzi,bez pomocy Kościoła dał radę - przecież Pan działa w świecie przez ludzi.
T
Troll
26 sierpnia 2012, 08:48
Troll - gdybym nie praktykowała "Rachunku sumienia" (do czego nieustannie nawołuje Kościół), i nie starała się "żałować za grzechy" (najlepiej jak potrafię,a jednak bardzo "marnie" potrafię),to prawdopodobnie uważałabym się za ...och ! i ach !(a jesteśmy "prochem"w oczach Boga).Dzięki "Rachunkowi sumienia": "Mój grzech wiecznie przede mną". Troll - "osłabiałabym" siebie (niszczyłabym siebie wobec Boga - jesteśmy "prochem" w Jego oczach), gdybym nie próbowała "rachować i żałować". A po co się spowiadać przed księdzem i oczekiwać na jego rozgrzeszenie wg.jego mniemania.Człowiek spowiada się przed Bogiem a pokutę może sobie sam zadać deklarując się w swoim postanowieniu.Księża w konfesjonale są pierszymi informatorami służb specjalnych i policji,niby to jest tajemnica spowiedzi ale za plecami wiernego robią swoją robotę donosiciela.Rachunek sumienia można każdego dnia sobie zrobić wieczorem i przez modlitwę porozmawiać z Panem Bogiem,ksiądz nie jest potrzebny jako pośrednik bo jedynym pośrednikiem do Pana Boga jest Jezus ,Syn Boży.
H
heniek
26 sierpnia 2012, 02:44
kosciol to stara betonowa organizacja do wciskania bajek ludziom i wyciagania od nich kasy
E
ewelina
25 sierpnia 2012, 11:23
Troll - gdybym nie praktykowała "Rachunku sumienia" (do czego nieustannie nawołuje Kościół), i nie starała się "żałować za grzechy" (najlepiej jak potrafię,a jednak bardzo "marnie" potrafię),to prawdopodobnie uważałabym się za ...och ! i ach !(a jesteśmy "prochem"w oczach Boga).Dzięki "Rachunkowi sumienia": "Mój grzech wiecznie przede mną". Troll - "osłabiałabym" siebie (niszczyłabym siebie wobec Boga -  jesteśmy "prochem" w Jego oczach), gdybym nie próbowała "rachować i żałować".
S
sprostowanie
25 sierpnia 2012, 09:01
Panie katoliku - "katolicki" znaczy "uniwersalny" a "uniwersalny" znaczy "katolicki". Kościół katolicki (uniwersalny) nie ogranicza się do struktur Kościoła Rzymsko-Katolickiego.
CI
Chrystus i Kościół - tak!
11 grudnia 2011, 19:22
  
K
katolik
11 grudnia 2011, 18:08
Bonifacy VIII Bulla z 18 listopada 1302 r. Unam sanctam (fragment) Wiara nas składnia do utrzymywania i wyznawania, że jest jeden Kościół, święty, katolicki i apostolski. My w niego wierzymy mocno i tę wiarę bez zastrzeżenia wyznajemy. Poza nim nie ma zbawienia ani odpuszczenia grzechów, zgodnie z tym, co mówi Oblubieniec w Pieśni nad Pieśniami: "Jedna jest gołębica moja, doskonała moja, jedynaczka matki mojej, wybrana rodzicielki mojej" [Pnp 6,8]. Ten Kościół przedstawia się jako jedno ciało mistyczne, którego głową jest Chrystus, Jego zaś głową Bóg. W nim [jest] "jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest" [Ef 4,5]. Jedna przecież była arka Noego w czasie potopu, symbolicznie zapowiadająca jeden Kościół.
C
cococo
11 grudnia 2011, 17:14
jeżeli z czymś się nie zgadzam, coś mnie smieszy, denerwuje - to omijam to.Propozycja dla nielubiących KK nie wchodźcie na strony KK !!!
;
;)
19 listopada 2011, 10:04
Dzięki Troll za wyciągnięcie dobrego tekstu. Przydałeś się na coś!
T
Troll
19 listopada 2011, 09:13
Zbawienie można uzyskać przez wiarę w Jezusa Chrystusa a nie przez kościół,kościół to tylko instytucja która pomaga człowiekowi aby wiarę w Pana Boga wzmocnić a nie jeszcze osłabiać niepotrzebnymi praktykami religijnymi.
I
i
8 stycznia 2011, 20:07
Anna,proponuję nie wchodzić na onet i wp.bo można zarazić się taką postawą w wyrażaniu swoich poglądów. Jeśli potrzebujesz,aby nastąpiła "reformacja w kościele i u jezuitów",to nie ta droga.
A
Anna
8 stycznia 2011, 18:59
"Według mnie ten cały Kościół to jakiś rak na Chrześcijaństwie" - to cytat - ten niegodny wpis rbk17 Jezuici z Deonu UMOŻLIWIAJĄ takie niegodne wpisy. Jeżeli czegoś się nie może lub nie potrafi to nie zabiera się do tworzenia jezuickiego potrtalu. Takie wyzwiska wprost wylewają sie np. z onet czy wp. Deonie opamietaj się!
M
maja
8 stycznia 2011, 18:38
Największą nieniawiść sieje tu Anna, a szczególnie upodobała sobie w atakowaniu jezuitów. Gdyby jezuici chceli usuwać nieprzyjazne kościołowi posty, to wycieli by przede wszustkim Annę, bo więcej robi zła niż ateiści.
I
i
8 stycznia 2011, 13:23
@Anna,a czy myślisz,że jezuici nic innego nie mają do roboty,tylko czekać,aż dojdzie nowy komentarz? A druga sprawa,niech ludzie piszą co ich boli w kościele,może w ten sposób oczyszczają się? a Kościół zawsze był atakowany i nikt go nie pokona,bo jest zbudowany na Chrystusie.
A
Anna
8 stycznia 2011, 13:11
Jezuici gdzie moderacja. Jak mozna tak "siac nienawiśc" na kościól w komentarzach np. rbk17 i nie tylko. Gdzie odpowiedzialnośc za to co sie robi  Chyba że PRACOWNIKOM Deonu o to chodzi- im gorzej o kościele tym lepiej
L
Lorenz
8 stycznia 2011, 12:43
Autor w tytule stawia pytanie, lecz w artykule w ogóle na to postawione przez siebie pytanie nic nie pisze. Właściwy tytuł dla tego artykułu to: Nie można osiagnać zbawienia bez Kościoła !   Tak wynika z artykułu !
T
teresa
8 stycznia 2011, 10:10
Kiedy Jezus potrzebował rozmowy z Ojcem oddalał się od uczniów,szedł na pustynię i tam się modlił,kiedy umierał- umierał sam, żaden jego uczeń nie towarzyszył Mu w drodze przez śmierć, zabrał w nią dwóch łotrów,tego ,który ulitowal się nad samym Bogiem zapewnił raj.    Indywidualizm- każdy człowiek chce być wyjątkowy,mimo uwarunkowań społecznych,rodziny,kolegów w pracy-każdy pragnie być Szczególnym Dziełem Bożych Rąk i w tym nie ma nic złego.Żal mi biurka i bielutkiej szafki łazienkowej.Trudno -nie buduj domu na terenach powodziowych,chyba ,że państwo zadba o brzegi rzek i zbiorniki retencyjne.
R
R
8 stycznia 2011, 09:41
Na świecie (Np. w USA) są setki Kościołów chrześcijańskich. Cz tacy Baptyści nie stoją czasem bliżej Boga od nas Katolików polskich, których religijność polega na "odstaniu" Mszy św. z ponurym "pokój nam wszystkim" i kwita? O jakiej wspólnocie chrześcijańskiej można mówić w naszym katolickim w 90 % społeczeństwie?
X
xan.de
8 stycznia 2011, 08:24
Oczywiście, że są księżą - Apostołowie są biskupami! Wszystkie Sakramenty święte są opisane na kartach Biblii. Chyba tylko ślepy tego nie widzi. I mało tego! Są nawet zapowiedziane w Starym Testamencie! A w Nowym są już wyszczególnione. Ponadto Jezus obecny jest w liturgii Słowa, którą celebruje Kościół. Nie ma chrześcijanina bez Kościoła. Chrześcijaninem się nie rodzisz, ale STAJESZ SIĘ PRZEZ CHRZEST ŚW. Ten Sakrament jest bramą wszystkich Sakramentów! Dlatego Chrzest może być sprawowany przez zwykłego człowieka. jedyne czego potrzebuje to zwykła woda i intencja, że pragnie ochrzcić w wierze katolickiej. Pozostałe Sakramenty są już sprawowane przez kapłanów. Tak jak i Słowo Boże. Czytania czytają ludzie świeccy, ale Ewangelię podczas zgromadzenia liturgicznego kapłan. Chwała Bogu za Kościół. Kościół, który jest oblubienicą Chrystusa. Tak jak mąż miłuje żonę, tak Chrystus Kościół!
R
rbk17
31 stycznia 2010, 22:13
Według mnie ten cały "Kościół" to jakiś rak na Chrześcijaństwie. Według mnie nie jest nigdzie napsiane, ze w ogóle jacyś ksieza są komukolwiek do czegokolwiek potrzebni. Dlaczego ślubów i chrztów nie mogą udzielać normalni ludzie? gdzie w Biblii jest to zakazane? NIGDZIE. Kosciół to sztuczny twór, stworzony wyłącznie do kontrolowania ludzi i nabijania kasy.
G
Gog
23 października 2009, 20:38
.... akademicka dyskusja. Naśladować Chrystusa poza Jego kościołem ? W naszej polskiej rzeczywistości - to sprzeczność sama w sobie.Człowiek może powiedzieć: wierzę w Boga, ale do kościoła nie chodzę, bo jest za słaby żeby powiedzieć - Boga nie ma. Po za kościołem, człowiek nie jest w stanie nawet okazjonalnie się modlić nie mówiąc o modlitwie codziennej. To ponad siły człowieka - modlić się a nie uczestniczyć w eucharystii. To całkowity ...odlot...brak zrównoważenia.
22 października 2009, 14:25
Chrystian, bo najpierw warto dobrze rozważyć czym jest Kościół.  (Można poslużyć się tu Pismem Świętym). I wtedy okaże się naturalne i niepodważalne, że zbawienie jest możliwe tylko w Kościele.
C
Chrystian
22 października 2009, 12:55
Oczywiście, że zbawienie istnieje poza Kościołem. Autor artykułu zamiast wspierać się Biblią, woli oprzeć się na pewnych doktrynalnych artefaktach. Wszak przypomnijmy sobie lekcje tolerancji, jaką Jezus dał swoim uczniom (Marka 9:38-41): Odpowiedział mu Jan: Nauczycielu! Widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi za nami, jak wypędzał w twoim imieniu demony, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził za nami. Ale Jezus rzekł: Nie zabraniajcie mu, ponieważ nie ma takiego, kto by dokonywał cudów w imieniu moim i mógł zaraz potem źle o mnie mówić. Bo kto nie jest przeciwko nam, ten jest za nami. Albowiem kto by napoił was kubkiem wody w imię tego, że należycie do Chrystusa, zaprawdę powiadam wam, nie straci zapłaty swojej. Problemem jest jednak to, iż w Kościele poprzez praktykowanie niektórych form kultowych (np. bałwochwalstwo) można te zbawienie utracić.
DK
Dorota Karnicka
22 października 2009, 12:09
Szkoda,że niewielu wierzących to rozumie i zapewne nawet nie sięgnie po ten artykuł:(