Czy szatan jest największym zagrożeniem człowieka?

(fot. shutterstock.com)
bp Grzegorz Ryś

Tradycja Kościoła wskazuje, że człowiek posiada trzech wielkich nieprzyjaciół: szatana, świat i ciało. Ostrożności św. Jana od Krzyża, które przetłumaczył Brat Albert, wskazują, że to właśnie ci trzej wrogowie napadają na nas w drodze życia.

Wrogowie ci pomiędzy sobą żyją w przyjaźni. Kiedy jeden szturmuje, zaraz drugi idzie mu z odsieczą. Nie da się więc walczyć tylko na jednym froncie. Wówczas dojdzie do tego, przed czym przestrzegał Jezus: duch nieczysty opuści człowieka, lecz powracając do niego, zastanie swój dom "wolny, posprzątany i przyozdobiony". Zaprasza więc siedem kolejnych duchów "i to, co się dzieje później z tym człowiekiem, jest gorsze od tego, co było wcześniej" (por. Mt 12, 43-45).

DEON.PL POLECA

Brat Albert za Janem od Krzyża twierdzi przy tym, iż spośród tych trzech wrogów najbardziej należy obawiać się ciała. Ciała, czyli samych siebie. Wystarczy przypomnieć spór Jezusa z faryzeuszami o rytualną czystość i splamienie. Uczniowie już po publicznej wymianie zdań dręczyli Go tym samym pytaniem. On zaś tłumaczył: "Nie dostrzegacie, że wszystko, co z zewnątrz wchodzi do człowieka, nie może go splamić, gdyż nie wchodzi do jego serca, ale do żołądka i wydalane jest na zewnątrz (…). Co wychodzi z człowieka, to właśnie go plami" (por. Mk 7, 1-23).

My jednak uparcie myślimy inaczej: za wszelkie zło gotowi jesteśmy momentalnie obciążyć świat. To świat jest zły, zgniły, złowrogi. Winni są politycy, media, masoni i "cykliści".

Ciała nie będziemy oskarżać, bo nie do pomyślenia jest, byśmy mieli działać przeciw samym sobie. Szatana również nie będziemy oskarżać - najczęściej nie sposób go zidentyfikować, gdyż jest ojcem kłamstwa i pozostaje w ukryciu. Jednak ani świat, ani szatan nie mają takich niszczycielskich możliwości w stosunku do ludzi, jak sam człowiek. Jak człowiek, który żyje, podążając wyłącznie za swoimi zachciankami i własnym rozpoznaniem dobra i zła. Jak człowiek w sobie samym zakochany.

Pozbądźmy się złudzeń: nie ma osoby, która nad tymi wrogami triumfuje. Jesteśmy pobici. Ja także. Raz mocniej, raz słabiej. Ale bywa wręcz tak, że zostajemy ograbieni ze wszystkiego i stajemy się całkiem nadzy. Tak jak nagi był ów pobity człowiek z przypowieści o dobrym Samarytaninie.

W czasach i realiach, do których odnosi się ten opis, brak ubrania oznaczał, że człowiek był niewolnikiem. Strojem manifestowano bowiem swoją godność, a niewolnicy byli jej pozbawiani, na co wskazywała właśnie ich nagość. Ponieważ staliśmy się ofiarami trzech zbójców, także my zostajemy odarci z naszych szat. A więc, czy chcemy, czy nie - jesteśmy niewolnikami. Jesteśmy na wpół martwi, na wpół żywi. Bo grzech i zło, których się dopuszczamy, nałogi, które nas toczą, zabierają z nas życie. Dopiero leżąc samotnie na skraju drogi, nadzy i skrzywdzeni, dostrzegamy, że jest w nas rana na ranie.

Fragment pochodzi z książki "Skandal Miłosierdzia"

Chcesz wiedzieć więcej o Bracie Albercie i innych świętych? Kliknij w baner:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy szatan jest największym zagrożeniem człowieka?
Komentarze (1)
6 lutego 2017, 07:57
Szatan, świat i ciało to przecież Ewa. Stworzona bez ducha Ojca. Stworzona poza Bogiem w nieistnieniu aby z tego miejsca poza Ojcem okazać ukazać kim jest Ojciec w istnieniu tj. światłości. Przecież ten świat jest stworzony z geometrycznie podzielonej próżni. Jest tak samo realny jak sen. To sen Stwórcy, w którym śni nasze hologramy a my myślimy, że to tak na serio. Ewa to przecież nasz drugi rodzic, Matka to cała przestrzeń tego świata, która nie zna miłości bo rządzi nią duch tego świata, duch Ewy, Matki posługującej się prawem i nie znającej miłości. Duch kolektywny gdyż matka nie widzi jednostki. Nie pozwala jej na to macieżyństwo, w którym dziecko jest na zawsze częścią jej organizmu. Miłość płynie tylko od Ojca. Matka to niewola prawa czyli diabeł.  Czemu Ewa mówi do Jezusa - jedynego Adama "oddaj mi pokłon"? Gdyż jako jednostka wypadł poza jej całość, wyszedł z niewoli jej prawa natury i instynktu. Ona widzi Jezusa jak tryb, który wypadł z jej maszyny. Ewa uważa, że ten tryb bez maszyny jaką jest jej całość jest niekompletny i każe mu wracać do całości stworzenia porzucając indywidualizm. Ewa chce aby Jezus porzucił swoją ludzką tożsamość i personalizm i na powrót stał się zwierzęciem w jej mocy. Wtedy kiedy będzie anonimowym trybem w maszynie "wszystko to będzie twoje". Na tym opierają się przecież wszystkie ideologie totalitarne. Płyną z macieżyństwa JHWH czyli diablicy Ewy, która podaje się za Ojca ale jest tylko zontologizowanym nieistnieniem. Nie zna swojego imienia bo nigdy go nie poznała. Zawłaszczyla nas - swoje dzieci a przybrane dzieci Ojca w macieżyństwie. Jej moc staje się nas popędem bo ona chce przemieszczać się w czasie jak pasożyt żerując na ludzkości. JHWH to zontologizowana śmierć.