Czystość przedmałżeńska - walka na śmierć i życie

(fot. shutterstock.com)
Anna Kapłańska

Czy czystość przedmałżeńska to przeżytek rodem ze średniowiecza? Młode małżeństwo przekonuje, że niekoniecznie… O skrzypiących drzwiach, myciu okien i seksie najlepszym na świecie, z Dagmarą i Jakubem Czernik rozmawiała Anna Kapłańska.

W Kościele dużo mówi się o czystości przedmałżeńskiej. Dlaczego to jest takie ważne?

Dagmara: Tak naprawdę zaczęłam to odkrywać dopiero po ślubie. Od początku wiedziałam, że jestem dla męża tą jedyną. To niesamowite uczucie. W noc poślubną i później mogłam czuć się bezpiecznie, wiedziałam, że nie jestem porównywana z żadną inną kobietą. Poza tym chciałam pozostać wierna Panu Bogu i żyć zgodnie z tym, co dyktowało mi sumienie.

DEON.PL POLECA

Jakub: Po pierwsze, mężczyzna potrzebuje wyzwania, a troska o czystość przedmałżeńską jest walką o coś ważnego, wyjątkowego. To dar, który w dniu ślubu narzeczeni przynoszą przed ołtarz, by ofiarować go sobie nawzajem. Po drugie, statystyki pokazują, że większość małżeństw, które się rozpada, tworzą osoby, które nie dbały o czystość przedmałżeńską. Dlatego widzę, że nawet pomijając aspekt moralny, warto inwestować w czystość, bo to się potem zwraca. Chociaż teraz łatwo mi o tym mówić, bo widzę owoce, ale wcześniej to była walka na śmierć i życie.

Ale jeśli ludzie się kochają, planują się pobrać, to co za różnica, czy pójdą do łóżka dzień przed ślubem czy dzień po ślubie? Co to zmieni?

Jakub: Dużo zmieni. Absolutnej pewności nigdy nie ma - ani za siebie, ani za kogoś, a po ślubie to będzie już zupełnie inna relacja. W dodatku dzień przed ślubem narzeczeni nie mogą być pewni, że ten ślub się odbędzie, a dla czegoś tak wielkiego na pewno warto poczekać ten jeden dzień. "Prawie żona" to nie ŻONA, "prawie mąż" to nie MĄŻ, a współżycie jest zarezerwowane tylko dla małżonków.

Dagmara: Ważne są też skojarzenia z pierwszym współżyciem, zwłaszcza dla kobiety. Ten pierwszy raz pozostawia niezatarty ślad w psychice, który pozostaje cieniem albo radością do końca życia. Jeśli pierwszy raz ma miejsce w małżeństwie, to możemy czuć się wolni od poczucia lęku, że dzieje się coś, co jest nie w porządku albo że zaraz ktoś wejdzie, ktoś nas nakryje... Zamiast tego jest poczucie bezpieczeństwa, świadomość, że jestem ze swoim mężem. Ja do dzisiaj pamiętam wiele szczegółów tamtej nocy, tę radość, to wyczekiwanie, celebrację… To było coś niesamowitego. Poza tym wydaje mi się, że jeśli ktoś współżył przed ślubem, to później współżycie nie ma dla niego tak wielkiego znaczenia. Często nawet sposób, w jaki o nim mówi, jest pozbawiony szacunku i radości, czasem pojawia się agresja. Paradoksalnie, osoby, które wiedzą, ile kosztuje zachowanie czystości, potrafią wypowiadać się na temat współżycia, a ci, którzy współżyją przed ślubem, nie umieją o tym rozmawiać.

Często wiąże się czystość przedmałżeńską tylko ze sprawą religii, a z tego, co mówicie, wynika, że…

Dagmara: że religia nie jest jedynym powodem walki o czystość. Myślę, że to jest wspaniałe, że Pan Bóg to sobie tak wymyślił, bo chciał nas chronić. I my doświadczaliśmy tego, że to nie jest tak, że Pan Bóg powiedział: "To jest fajne i dlatego ja wam teraz tego zabronię", ale wiedział, że jeśli będziemy współżyć przed ślubem, to będzie nam z tym źle. Wiedział, że to nie przyniesie niczego dobrego.

Jakub: Dzięki temu, że walczyliśmy o czystość przedmałżeńską, teraz ja i moja żona możemy mieć do siebie większe zaufanie. Jeśli wyjadę na dłuższy czas, może być spokojna, bo wie, że chcę być jej wierny, skoro udało mi się to przed ślubem. Poza tym to, czego wtedy się nauczyliśmy, przydaje nam się również teraz. Za każdym razem, kiedy Dagmara była w ciąży, były przeciwwskazania lekarskie do współżycia. Dzięki temu, że przed ślubem dochowaliśmy sobie wierności, później było nam lżej, co nie znaczy, że był to dla nas łatwy czas.

A co z takimi osobami, którym nie udało się zachować czystości przedmałżeńskiej?

Dagmara: Na pewno będzie im trudniej, ale to nie znaczy, że są skreśleni.

Jakub: To też nie znaczy, że oni już nie mają dbać o swoją czystość. Poddać się, to zrobić najgorszą z możliwych rzeczy. Ważne, żeby walczyć od nowa, bo to, co uda się wypracować przed ślubem, później będzie owocowało.

Dagmara: Pewien ksiądz często opowiada historię narzeczonych, którzy przez wiele lat mieszkali ze sobą. W końcu zdecydowali się na ślub. Podczas spowiedzi ksiądz powiedział im, że udzieli im rozgrzeszenia pod warunkiem, że nie będą mieszkać razem do ślubu. Nie podobało im się to, ale dla świętego spokoju spróbowali i faktycznie udało im się wytrwać w czystości przez ten czas. Później opowiadali, jak ważne było dla nich to doświadczenie: "Księże, ja się poczułem znów jak na randce! Bo ja znowu na nią wyczekiwałem, bo ja znowu się z nią spotykałem!". To wyczekiwanie sprawiło, że poczuli wartość współżycia i naprawdę za sobą zatęsknili.

Współprowadzicie rekolekcje dla narzeczonych. Jak mówić młodym ludziom o czystości, żeby uniknąć efektu owocu zakazanego albo sprowadzenia całego bogactwa człowieka tylko do sfery seksualności?

Jakub: Na rekolekcjach dla narzeczonych seksualność nie jest głównym tematem. Owszem, dochodzi się do niej, ale najpierw rozmawiamy o kobiecie, o mężczyźnie, o ich relacjach, o tym, co wynoszą z domu itd.

Dagmara: Człowiek jest istotą spójną. Jeśli jedna sfera jego życia jest nieuporządkowana, to odzwierciedla się to we wszystkich. Dlatego warunkiem udanego małżeństwa nie jest tylko ciało, tylko duch albo tylko psychika. To wszystko musi współgrać ze sobą. Poza tym, na pewno nie wystarczy mówić ludziom, że czegoś nie wolno tylko dlatego, że Kościół tego zabrania. Obawiam się, że w chwili słabości mnie też taki argument mógłby nie wystarczyć.

Jakub: Zamiast mówić o tym, czego nie wolno, pokazujemy dobre strony, mówimy narzeczonym, że czeka na nich wielki dar, wielki prezent, który potem będą odpakowywać całe życie. Zdarzyło się kiedyś, że przed Wigilią znalazłaś prezent, który był przygotowany pod choinkę?

Dagmara: Jak go odpakujesz przed świętami, to tylko odbierzesz sobie radość. Bo potem wszyscy będą odpakowywać prezenty i cieszyć się z niespodzianki, a ty w swojej paczce znajdziesz to, co już znasz. To będzie ten sam prezent, który już widziałaś.

Jakub: Mówimy; chcesz super seksu? Ożeń się! Wyjdź za mąż! Wbrew pozorom (stwarzanym przez współczesne media) to małżeństwa mają najlepszy seks na świecie.

Dagmara: Jeśli pokazuje się tylko zakazy, to przedstawia się życie chrześcijan jako cierpiętnictwo. A my mamy głosić Ewangelię - Dobrą Nowinę.

A potem ludzie sobie jeszcze dopowiadają - to teraz tak: zero makijażu, spódnica do kostek…

Jakub: ...a w domu "szlafrok antykoncepcyjny".

Dagmara: Brak współżycia nie oznacza braku bliskości. Można ją okazywać na wiele sposobów. Ważne jest na przykład to, by dbać o siebie, bo jeśli chcemy się sobie nawzajem podobać, to znaczy, że jesteśmy dla siebie ważni.

Jakub: Kiedy Dagmara była w ciąży z Wojtkiem, nieraz tak było, że się specjalnie jakoś dla mnie przygotowała, ładnie ubrała… Mogłem sobie po prostu z nią pobyć i na nią popatrzeć. Człowiek ma potem więcej siły, żeby sobie ze wszystkim radzić.

Wasi rodzice są mocno związani z duszpasterstwem rodzin. W jaki sposób próbowali przekazać Wam, jak ważna jest czystość przedmałżeńska?

Dagmara: Teść chodził i sprawdzał, czy drzwi skrzypią. I zawsze skrzypiały (śmiech). Mama mi zawsze mówiła, że ważne, żeby nie współżyć przed ślubem i wiedziałam, że jeśli to zrobię, głęboko ją zasmucę. W momentach, w których nie potrafiła mi czegoś powiedzieć, podsyłała mi różne książki i czasopisma, które mam do dzisiaj. Nigdy nie było takich sytuacji, w których jeśli zapytałabym mamę o coś, ona by mi nie odpowiedziała. Tata czasem coś wtrącił żartem, ale też wiedziałam, że jeśli będę miała problem, zawsze mogę z nim porozmawiać. Zresztą tata pierwszy się dowiadywał o moich chłopakach.

Jakub: U mnie nie było specjalnych rozmów. Ważne było po prostu świadectwo życia rodziców. Razem z moją siostrą jeździliśmy z rodzicami na rekolekcje, kiedy mówili do młodzieży. Słuchaliśmy, jak tato opowiada, jak jest fajnie, kiedy jest seks dobry, bo wtedy mama ma więcej siły i potrafi wszystkie gary pozmywać i ciasto nawet upiecze. Umieli się tym cieszyć i pięknie o tym mówić.

Dagmara: Pamiętam, jak kiedyś powiedział "Bo jak jest dobry seks, żona umyje wszystkie okna w domu, a nawet i sąsiadce". Ważne jednak, żeby również po ślubie okazywać sobie nawzajem czułość także w inny sposób. Przed ślubem jest czas na to, żeby się tego nauczyć. Choć oczywiście trzeba pamiętać, żeby nie przekroczyć pewnej granicy.

Jak określić, gdzie jest ta granica?

Jakub: Problem w tym, że nikt nie może powiedzieć: "Tutaj możesz położyć rękę i jest dobrze, ale centymetr dalej już nie. Zrób sobie kreskę markerem na nodze i dalej już nie wolno, bo to już jest grzech". To tak nie działa.

Dagmara: Na pewno grzechem jest wchodzenie w miejsca narządów płciowych. Co do innych zachowań, chyba trzeba rozeznać we własnym sercu, czy to według mnie jest w porządku, czy nie lub porozmawiać z odpowiednią osobą (np. spowiednikiem, osobą przygotowującą narzeczonych do ślubu). Dla każdego człowieka granica może być nieco inna. Ważne, żeby narzeczeni o tym rozmawiali i próbowali znaleźć wspólną sferę, w której oboje postępują w zgodzie z przykazaniami i własnym sumieniem.

Co najbardziej pomaga w walce o czystość przedmałżeńską?

Dagmara: Myślę, że najbardziej pomocna w walce o czystość przedmałżeńską jest zmiana nastawienia. Często wciąż myślimy o tym, czego nam nie wolno, a zapominamy czemu to służy. Bogu zależy na nas i na naszej miłości, stąd dał nam piękny czas narzeczeństwa, abyśmy mogli się dobrze przygotować do tego, co będziemy przeżywać razem przez resztę życia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czystość przedmałżeńska - walka na śmierć i życie
Komentarze (1)
24 sierpnia 2016, 21:43
W czym problem? Co za różnica czy przed czy po? I tak kiedyś pójdą do łóżka, ale to tam jest pikuś. Gorsza jest inna sprawa - powinno się zamieszkać ze sobą przed ślubem, żeby mieć jakiekolwiek pojęcie o drugiej stronie i kompletnie nie rozumiem stanowiska kościoła w tej sprawie.... Oczywiście dodajmy, że zarówno sypianie i mieszkanie przed ślubem to dziś norma...ale co w tym złego ? Serio nie kumam, są w życiu inne problemy, a nie jeszcze sobie tworzyć sztuczny problem z poznaniem partnera...