Dariusz Piórkowski SJ: zło nie może być w centrum naszego zainteresowania
Zło istnieje, ale nie może być w centrum naszego zainteresowania. Świat nigdy nie był lepszy ani gorszy. To nam się tak wydaje, że teraz jest gorzej i "nigdy tak nie było" - pisze o. Dariusz Piórkowski SJ.
Dlaczego mamy taką biedę w naszym katolicyzmie rodzimym? - pyta jezuita i wyjaśnia, że to wynik skupiania się na tym, co złe. - Św. Ignacy Loyola uczył, aby "szukać i znajdować Boga we wszystkim". U nas często w wielu środowiskach, grupach, parafiach, w internecie króluje odwrotna maksyma: "Szukać i znajdować zło we wszystkim" - pisze o. Piórkowski. W facebookowym wpisie jezuita dzieli się refleksją związaną z ewangeliczną sceną spotkania Maryi i Elżbiety.
Przeczytaj cały wpis Dariusza Piórkowskiego:
"Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w łonie moim".
Izrael od lat jest pod okupacją rzymską. Ludzie chorują, świat ciągle jest nieprzewidywalny, arcykapłani knują swoje polityczne intrygi, Herod cieszy się swoją marionetkową władzą.... Na ludzi zawalają się wieże, Piłat morduje przeciwników.
A w tym czasie spotykają się dwie kobiety w małej miejscowości i cieszą się. Co więcej, cieszy się nawet nienarodzone dziecko. Dlaczego? Bo w ich sercach rozgrywa się inny dramat. Inne wydarzenie, którego nie widzą i nie rejestrują oczy skupione wyłącznie na chorobach, Rzymianach, politycznych grach, walce o przetrwanie i władzę. To dlatego, że skupione są na Bogu, na dobru, na ewangelicznej pszenicy, a nie na chwaście. Chwast i zło istnieje, jak najbardziej, ale nie jest w centrum zainteresowania.
Dlaczego mamy taką biedę w naszym katolicyzmie rodzimym? Bo przeważa spojrzenie skupione na chwaście. Św. Ignacy Loyola uczył, aby "szukać i znajdować Boga we wszystkim". U nas często w wielu środowiskach, grupach, parafiach, w internecie króluje odwrotna maksyma, na co zwrócił żartobliwie uwagę mój współbrat: "Szukać i znajdować zło we wszystkim". I wtedy nakręcamy lęk, strach, niepokój, zamęt. Świat nigdy nie był lepszy ani gorszy. To nam się tak wydaje, że teraz jest gorzej i "nigdy tak nie było".
Jedno z polskich czasopism katolickich, ale są i inne niekatolickie, codziennie "ustawia" odpowiednio czytelnikom spojrzenie na świat, bo strach jest skuteczniejszy w jednoczeniu ludzi. Przykład z dzisiaj. Na każdej stronie, i to zwykle jest norma, znajdziemy negatywne tytuły:
"Terror cywilizacji śmierci"
"Czarne chmury nad rolnictwem"
"Nie porzucimy naszych świątyń"
"Nie wolno budować państwa na bezprawiu"
"Nadciąga globalne zniewolenie"
I tak codziennie.
Jak potem człowiek ma odnaleźć radość i Boga w tym świecie?
Proste. Trzeba stworzyć sobie własne gniazdo, swój świat, niejako obok tego świata, taki, który da chwilową pociechę. Ale ona jest złudna. Jak wiele zależy od tego, ku czemu kieruje się nasze spojrzenie zakorzenione w sercu! Jaki obraz chrześcijaństwa nosimy? Jakiego to Boga czcimy, skoro zamiast radości tyle smutku i lęku? Ostatecznie stoi za tym instynkt przetrwania, który nie został jeszcze "zrównoważony" wiarą. Pierwotny lęk, że istnieje tylko to, co tutaj, a co będzie nie wiadomo. Chrześcijaństwo lękowe to kryzys wiary i nadziei, chociaż Boga można mieć na ustach, zewnętrznie.
Skomentuj artykuł