Dlaczego nie lubimy się spowiadać?

Moralność dziecka należy kształtować od najmłodszych lat fot. BS
Barbara Surma

Na to pytanie nie ma jednej odpowiedzi. Przyczyn można szukać w nas samych, bo trzeba stanąć w prawdzie, w spowiedniku, bo zdarza się taki, który nas nie rozumie… A może powodem jest brak zrozumienia istoty tego sakramentu, który wynika ze złego przygotowania nas jako dzieci do pierwszej spowiedzi? Dlaczego dla wielu ludzi Bóg jawi się przede wszystkim jako sędzia, buchalter, który wszystkie złe uczynki zapisuje w księdze, by następnie każdego człowieka sprawiedliwie, ale i surowo rozliczyć?

Z punktu widzenia formacji moralnej, zdaniem S. Cavalletti, bardzo ważne jest, aby dziecko swoje pierwsze doświadczenia religijne zdobywało przed ukończeniem szóstego roku życia, kiedy to czuje się wolne od wszelkich trosk i jest otwarte na spotkanie z Bogiem. Jeżeli zaczniemy budować relacje dziecka z Bogiem w momencie kiedy ono zaczyna już otwierać się na wartości moralne, obraz Boga przybierze postać sędziego.

Trzeba również podkreślić, że wiek przedszkolny jest najistotniejszy dla rozwoju osobowości dziecka. Czy zdajemy sobie sprawę, że również jest on ważny dla rozwoju duchowego dziecka? Czy my dorośli jesteśmy uwrażliwieni na to, że dziecko w wieku przedszkolnym potrzebuje wychowania religijnego? Czy jesteśmy świadomi, że to zadanie spoczywa zarówno na rodzicach, jak i na katechetach pracujących w placówkach przedszkolnych? Czy wiemy, że obydwa sposoby formacji religijnej dziecka są komplementarne? Czy potrafimy ze sobą współpracować i uzupełniać się?

Z mojego doświadczenia wynika, że w ostatnich latach coraz więcej rodziców, a także katechetów poszukuje nowych rozwiązań wspierających rozwój duchowy dziecka. To świadczy, o rosnącej świadomości nas dorosłych, że dotychczasowe, tylko i wyłącznie katechizmowe nauczanie dziecka w szkole nie wystarcza, aby je dobrze przygotować do życia duchowego. Takim nowym sposobem wychowania religijnego jest Katecheza Dobrego Pasterza, która w swoim programie zakłada również przygotowanie dzieci do sakramentu pojednania i komunii świętej. A rozpoczęcie formacji moralnej w wieku trzech lat gwarantuje w późniejszym wieku integrację uczuciową, która głęboko oddziałuje na życie przy zachowaniu właściwej proporcji z poznaniem intelektualnym.

DEON.PL POLECA

Na czym ta formacja polega i jak przebiega? Zapraszam do refleksji nad tekstami biblijnymi, które razem z dziećmi poznajemy, do których można wracać w domu podczas wieczornej modlitwy. Pamiętajmy, że rozwój duchowy jest procesem, który trwa, bądźmy otwarci na pytania dzieci i próbujmy razem szukać odpowiedzi w Piśmie świętym.

W wieku trzech lat dziecko, które zaczyna uczęszczać na katechezę słyszy, że jest Ktoś kto je bardzo kocha, zna je po imieniu, woła i wyprowadza na „zielone pastwiska”. Dziecko odkrywając miłość Jezusa – dobrego Pasterza do siebie, kontempluje i cieszy się nią. W ten sposób stopniowo nawiązuje się relacja między nimi, ścisła więź, która nazywana jest communio. W tym wieku zaczyna się przygotowanie do sakramentu pojednania. Można zapytać w jaki sposób, przecież u trzylatka nie można mówić w ogóle o świadomości moralnej dziecka? Odpowiedź znajdujemy w tej przypowieści: dobry Pasterz woła swoje owce po imieniu, a co robią owce? Najpierw słuchają! Słuchając rozpoznają głos dobrego Pasterza, przyzwyczajają się do Jego głosu. Dopiero później nadchodzi czas na udzielenie odpowiedzi, dokonanie wyboru co mam czynić, żeby być z Jezusem? Podążanie za głosem dobrego Pasterza jest kolejnym etapem rozwoju moralnego. Jednakże bez poznania Jezusa, bez prawdziwego zachwytu nad Jego Osobą, Miłością nie będzie możliwe zbudowanie szczerej relacji i ukształtowanie dojrzałej moralności.

Pan Bóg, który zna człowieka najpierw daje mu się poznać, a dopiero później pokazuje mu jak żyć i jak postępować. „Słuchaj Izraelu, jam jest Pan Bóg twój, którym cię wywiódł z ziemi egipskiej z domu niewoli”. Bóg zaprasza nas do słuchania o Nim i o Jego planie dla nas. Słuchanie zatem jest niezbędnym etapem w życiu duchowym każdego człowieka. W pierwszych latach życia dziecka trzeba mu pokazywać Jezusa, który jest Miłością, jest Bogiem a nie tylko Dzieciątkiem, bo dziecko potrzebuje Boga!

Zatem pierwszym etapem formacji moralnej dziecka jest poznanie Jezusa, który kocha każdego człowieka, troszczy się o niego, co wyraża na różne sposoby: szuka, tego, który zbłądzi, jest dobry dla każdego, jest cały czas obecny, poświęca swój czas i uwagę, oddaje życie. Przygotowuje i zaprasza na Ucztę. Kiedy przychodzi ten moment, w którym dziecko pragnie w pełni uczestniczyć w uczcie przygotowanej przez Jezusa proponujemy rozważanie kolejnego fragmentu z Ewangelii św. Jana, w którym Jezus jeszcze bardziej podkreśla Swoją jedność z nami. Mówi, że jest krzewem winnym, a my Jego latoroślami. Patrząc na ten obraz zaczynamy uświadamiać sobie, że Jezus jest całym krzewem wraz z korzeniami, gałązkami, pączkami, liśćmi, owocami. Wskazując, że my jesteśmy latoroślami-gałązkami Jezus chce nam powiedzieć, że jesteśmy Jego nierozłączną częścią. Sok, który przepływa przez cały krzew winny, przepływa również przez gałęzie, dociera do najdalszej części tej rośliny. Ta jedność podobna jest do misterium połączenia wina i wody w kielichu eucharystycznym, gdzie wino oznacza Jezusa, a woda – ludzi. Po ich połączeniu nie da się ich rozdzielić. Aż dziesięciokrotne zaproszenie Jezusa do trwania w Nim jest równocześnie wskazaniem rzeczywistości, w której się znajdujemy. Trwamy w Nim, jesteśmy w Nim od dnia chrztu świętego. Dzięki Słowu jesteśmy czyści i możemy przynosić owoc, chwałę Ojcu, który jest Ogrodnikiem – Hodowcą krzewu winnego. Czy można sobie wymarzyć lepszego Ogrodnika, niż samego Boga? Obraz krzewu winnego wzbudza jeszcze większe pragnienie jedności z Jezusem.

Również na tym etapie ukazujemy dziecku pozytywny obraz Boga, Jezusa i człowieka oraz budowanie postawy wdzięczności za wszelkie dobro, jakie otrzymujemy. Na tej podstawie rozpoczynamy bezpośrednie przygotowanie do sakramentu pojednania. Zastanawiamy się z dziećmi czym jest grzech i na czym polega odwrócenie się od Boga? Szukamy wspólnie odpowiedzi na te pytania w taki sposób, aby to dzieci własnymi słowami wytłumaczyły, czym jest grzech. Nie wychodzimy od podania katechizmowej definicji grzechu, bowiem każda definicja przeszkadza w dochodzeniu do zrozumienia.

I w tym przypadku sięgamy do Biblii. Zarówno przypowieść (alegoria) o dobrym Pasterzu, jak i o krzewie winnym pomaga nam w sposób obrazowy zrozumieć istotę grzechu. Przywołujemy w pamięci obraz jakieś znanej dziecku rośliny. Kiedy przyjrzymy się jej uważnie, możemy zaobserwować, że niektóre gałęzie są jakby bardziej pożółkłe, bardziej suche niż pozostałe. Dlaczego tak się dzieje? Jak się odżywiają rośliny? Możemy z łatwością stwierdzić, że do tych mniej zielonych części nie dociera sok podtrzymujący życie rośliny. W gałęziach tych musi znajdować się jakaś przeszkoda blokująca dopływ soku. A skoro to my jesteśmy gałązkami krzewu winnego, czy i z nami dzieje się podobnie? Co może sprawić, że do nas nie dociera pokarm , w tym przypadku pokarm duchowy? Co się dzieje, kiedy zaczyna nam brakować tego pokarmu? Czym może być ta przeszkoda, która nie pozwala nam żyć w pełni?

Innym obrazem, pomagającym dziecku zrozumieć czym jest grzech, jest znana mu przypowieść o zagubionej owcy. Przypominamy, że Jezus opowiadając o owcy, która się zagubiła, przede wszystkim mówił o swojej miłości do niej. Teraz jednak, kiedy przygotowujemy się do spowiedzi, chcemy się zastanowić nad powodem jej zagubienia się. Dlaczego nie poszła za głosem, który znała, który ją dotychczas prowadził? Jak się czuła, kiedy została sama?

Te dwie sytuacje pomagają dzieciom w sposób obrazowy zrozumieć, że grzech jest stanem odłączenia od Jezusa, zerwaniem z nim relacji. Jest to stan, w którym brakuje nam Jego Miłości, odczuwamy pustkę, smutek, ale Jezus nie zostawia nas samych. Kiedy człowiek zda sobie sprawę z tego, że coś mu przeszkadza w byciu z Jezusem może zawsze to naprawić. Wspólnie z dziećmi zastanawiamy się co możemy zrobić, aby naprawić coś co zepsuliśmy. Dzieci z własnego doświadczenia wiedzą, że wystarczy przeprosić. Mówimy im, że dotychczas mogły to robić podczas codziennej modlitwy. Teraz będą mogły uczynić to podczas specjalnej modlitwy, w której spotkają się osobiście z Jezusem. Ukazujemy dzieciom, że sakrament pojednania to modlitwa, która wynika z poczucia wdzięczności za wszelkie dobra jakie otrzymaliśmy od Boga oraz ze świadomości, że nie zawsze dobrze korzystaliśmy z nich. Czujemy, że chcemy być coraz lepsi, pragniemy być blisko Niego i dlatego, prosząc o przebaczenie, prosimy jednocześnie o moc Ducha Świętego, który będzie nas ochraniał i prowadził.

Kolejnym krokiem w przygotowaniu do przyjęcia sakramentu pojednania jest ukazanie postawy Boga względem człowieka, który zbłądził. Czytamy trzy przypowieści z Ewangelii św. Łukasza: przypowieść o odnalezionej owcy, o zagubionej drachmie i miłosiernym Ojcu. Słuchając te fragmenty dzieci szybko zdają sobie sprawę, że łączy je kilka elementów: zgubienie-strata-odejście; szukanie-wyjście-zamiatanie-zapalanie-czekanie-wychodzenie naprzeciw; znalezienie-przyjęcie; radość ze znalezienia-odzyskania. I na koniec uczta! W dwóch pierwszych przypowieściach inicjatywa i trud szukania jest po stronie Boga (obraz Pasterza i kobiety), w trzeciej inicjatywa powrotu jest po stronie syna, ale Ojciec czeka i z radością go przyjmuje, przywraca mu godność królewską (pierścień, sandały i szaty). W tych przypowieściach dzieci odkrywają pozytywny obraz Boga, Boga przebaczającego, miłosiernego, do którego zawsze można wrócić.

Ważne jest, aby wspólnie z dziećmi robić rachunek sumienia. Często w książeczkach do modlitwy pytania do rachunku sumienia budzą niepokój wśród rodziców, bowiem są tak sformułowane, że raczej sugerują, co by można było jeszcze spróbować zrobić, a nie w jaki sposób się doskonalić. Dlatego naszą propozycją jest czytanie wybranych fragmentów z Ewangelii i refleksja połączona z wyjaśnieniem zawartej w niej nauki i odniesieniem jej do życia.

  • "Będziesz miłował Pana, swojego Boga, całym swoim sercem, i całą swoją duszą, i całą swoją mocą, i całą swoją myślą, a bliźniego swego jak samego siebie".(Łk 10, 27).
  • "Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski". (Mt 5,48).
  • „Czy nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest ... Chwalcie więc Boga w waszym ciele!”. (1Kor 6,19n.).
  • "Nie nakazuję ci, że aż siedem razy masz przebaczyć, lecz że aż siedemdziesiąt siedem razy!!!”. (Mt 18, 22).
  • „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?”. ( Łk 6, 41).
  • „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą”. (Łk 6, 27).
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego nie lubimy się spowiadać?
Komentarze (52)
T
Troll
23 czerwca 2012, 23:54
Nie spowiadam się od15 lat,może będę potępiony ale to moja sprawa a nie księży.Nie wierzę w spowiedż,za każdym razem dostawałem 3 Zdrowaśki a jaj chciałem trochę lepiej porozmawiać to odsyłał mnie z kwitkiem.Teraz mam spokój.
K
kowalski
23 czerwca 2012, 23:20
dlaczego nie lubimy sie spowiadac ?  moze dlatego ze ta cala spowiedz to jeden wieki idiotyzm ?  biedne male dzieciaki co musza ta glupote przezywac cala ta religia to jedno wielkie wzbudzanie winy ,za jakies wymyslone tzw.grzechy jestescie grzeszni i niegodni i bedziecie potepieni - cokolwiek to znaczy ale mamy dla was ratunek - spowiedz , kawalek bialego pieczywa i musicie placic na ten cyrk - kosciol katolicki   i  moze  zalapiecie sie na niebo mentalnosc ludzi zmienia sie powoli , niemniej za jakies 25- 30 lat katoli bedzie w polsce duzo duzo mniej
E
effa
18 stycznia 2011, 10:53
W Kanadzie i USA zauważyłam, że wszystkie dzieci (np. na mszy dla nich) podchodzą razem z wiernymi do Komuni Sw. i na znak, że nie przyjmują Eucharystii, mają skrzyżowane ręce na piersiach i są błogosławione przez Kapłana. Dotyczy to dzieci zarówno młodszych przed przystapieniem do I Komunii Św., jak i te kótre nie są w stanie łaski uświęcającej... Kapłan co prawda nie bierze je na rece, jak czynił to Jezus, ale kładzie na nie ręce i je błogosławi....... Zrobiło to na mnie wrażenie, gdyż z zachowaniem porządku (do Eucharystii wychodzi się  po kolei z ławek), doniosłości tej chwili ( nie ma przepychania się pomiędzy tymi co nnie wychodzą z ławki) i skupienia, którego nic nie zakłóca. Teraz uświadamiam sobie, że to moje odczucie było wynikiem tego, że jest dokładnym wypełnieniem Ewangeli, którą zacytował ~ kbiel Mk 10(13-16) Uważam, że to nie tylko piękny "zwyczaj", ale ma głęboki sens - ewangeliczny.
KB
Krzysztof Biel
18 stycznia 2011, 09:50
 "Przynosili Mu również dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego". I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je" (Mk 10,13-16)
18 stycznia 2011, 08:47
Przyszła do mnie ostatnio do konfesjonału mama z dzieckiem i rzekła, że jej córka nie była jeszcze do I komunii świętej. Chce jednak oswoić ją z konfesjonałem, dlatego prosi, bym ją pobłogosławił. Spodobało mi się to i to bardzo Mądra mama. Rozumie, że spowiedź jest błogosławieństwem.
H
Hebron
18 stycznia 2011, 07:11
Dlaczego? Bo prześwit mównicy trafia w okolice mojego pępka, ot taki mamy konfesjonał od cudzych spowiedzi.
Artur Demkowicz SJ
18 stycznia 2011, 00:44
będę pewnie przewrotny, ale moim doświadczeniem jest to, że Bóg dobrem zło zwycięża tzn. płaci dobre za zło... wiem, wiem... też Go podziwiam :-)
F
franek
18 stycznia 2011, 00:00
Jeżeli ktoś z was ma dzieci przygotowujące się do I Komunii św., to niech zauważy jak ta nauka wygląda. Od dawnych lat jedyną definicją Boga jest wtedy: Bóg jest sędzią sprawiedliwym, za złe uczynki karze a za dobre wynagradza. Trzeba sie tego nauczyć na pamięć! Jak to się ma do Boga Miłości? Jak dzieci nie mają bać się spowiedzi? Zapytany przeze mnie ksiądz powiedział, że taka jest tradycja Kościoła.
K
katechetka
17 stycznia 2011, 22:36
Przygotowując dzieci do spowiedzi usłyszałam od niektórych z nich że boją się spowiedzi bo nie znają księdza i nie wiedzą jak będzie wyglądała ta ich rozmowa. Ucząc formułek spowiedzi zapominamy jak ważne jest spotkanie i to nie dwóch osób - księdza i w tym przypadku dziecka, ale Boga pomiędzy nimi. Jeśli te lęki pozostaną będą wywoływać dodatkową niechęć. A zatem takie zaprzyjażnianie się z konfesjonałem jest właściwe.
KB
Krzysztof Biel
17 stycznia 2011, 22:26
 Przyszła do mnie ostatnio do konfesjonału mama z dzieckiem i rzekła, że jej córka nie była jeszcze do I komunii świętej. Chce jednak oswoić ją z konfesjonałem, dlatego prosi, bym ją pobłogosławił. Spodobało mi się to i to bardzo
18 września 2010, 22:53
Ooooch! Katolik! A ja myślałem, że uciekłeś! Oświadczam ponownie: Katolik nie jest prorokiem, tylko tradycjonalistą, lefebrystą, inaczej rzekłszy. A więc tylko on i garstka jego znajomych... tfu, chciałem powiedzieć "prawdziwi katolicy" będą zbawieni a cała reszta pójdzie do piekła. ;) 
P
Pask
18 września 2010, 21:02
 Spowiedz to donosicielstwo, na siebie i innych. Paskudna sprawa.
K
katolik
19 maja 2010, 11:53
Jestem katolikiem wiernym Tradycji. Wierzę we wszystko, co Bóg objawił i przez Kościół Katolicki (przedsoborowy) podaje do wierzenia. Kim jest heretyk? Jak mawiał w XVII wieku bp Jakub Bossuet, heretyk to „człowiek mający osobiste opinie” w kwestii wiary. Kościół przez 2000 lat zwalczał „osobiste opinie”, które rodziły się w opozycji do Kościoła (poganie) lub w jego wnętrzu (heretycy).
PD
pytanie do "katolika&quot
19 maja 2010, 10:18
Jesteś prorokiem?
K
katolik
19 maja 2010, 10:02
"Ostrzegam zabłąkanych ludzi przed fałszywymi nauczycielami". "Katoliku", to najprawdziwsze słowa, które Pan napisał. Proszę więc nie wprowadzać w błąd internautów. Piszę prawdę objawioną przez Boga, bo ludzie nie wiedzą po co żyją.
A
Andrzej
19 maja 2010, 09:24
 nie lubię się spowiadać, bo nie odpowiada mi forma spowiedzi. Trudno dostrzec w niej charakter sakramentalny. Ponadto dowolność reakcji księży w tym rozdawania pokut jest zupełnie niezrozumiała. Ciekaw jestem, jak przygotowuje się kapłanów do tego niezwykle ważnego dzieła. Czasem wydaje mi się, że wszystko odbywa się na zasadzie "widzimisię" księdza, a to chyba nie jest dobre
Z
zatroskany
19 maja 2010, 09:20
"Ostrzegam zabłąkanych ludzi przed fałszywymi nauczycielami". "Katoliku", to najprawdziwsze słowa, które Pan napisał. Proszę więc nie wprowadzać w błąd internautów.
B
bliska
18 maja 2010, 21:51
nie lubimy się spowiadać to prawda. Mam jednak wrażenie, że do komunii świętej też nie lubimy przystępować. Patrząc na ludzi w kościele w czasie Mszy wydaje się, że tylko ich ciało jest obecne a duch wieje kędy chce... Nie da się w jednej chwili nadrobić zaległości w katechezie dorosłych, co przekłada się na braki w wychowaniu religijnym dzieci m0cna, twój pomysł przygotowania dzieci przez rodziców jest bardzo dobry. Trzeba zacząć odpowiednią kampanię, żeby nie "odwalać" życia religijnego, ale się w nim odznaczać 
T
teodor
18 maja 2010, 21:10
 dla niektórych nie ma znaczenia, jaka jest treść artykułu. Interesuje ich tylko ideologiczne przedstawianie swojego stanowiska, które oczywiście ani nikogo nie przekonuje, ani nie pobudza do refleksji. Cieszę się, że wiele osób wypowiada się o sakramencie pokuty. Osobiste doświadczenia są dla mnie bardzo ważne, bo pokazują dziejące się dobro... O niedomaganiach też trzeba mówić. Jezus najbardziej piętnował faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Swoich uczniów też czasami nie oszczędzał i wyzywał od głupich po to, by stali się prawdziwie na Jego wzór. Jeśli więc współcześni kapłani stają się faryzeuszami, trzeba im to pokazać, by mogli stawać się coraz bardziej kapłanami Jezusa. Myślę, że i my spowiadający się możemy w trakcie sakramentu zwracać im na to uwagę... Ich reakcja będzie dla nas odpowiedzią z kim naprawdę mamy do czynienia. A póki co w Polsce jest jeszcze w czym wybierać
K
katolik
18 maja 2010, 20:03
@~katolik Jak już sam kiedyś Pan przyznał, jest Pan z sekty sedewakantystów. niech więc Pan nie kłamie i się nie podpisuje "katolik", bo to nie jest zgodne z prawdą. Niech Pan nareszcie występuje pod własnym szyldem i przestanie ludzi wprowadzać w błąd! Ten brak prawdy w Pana życiu pokazuje dobitnie, że Pan ma w nosie Boże przykazania. Niech Pan przestanie podkopywać autorytet Kościoła Katolickiego! Kościół Katolicki, Kościół wojujący przestał istnieć wraz ze śmiercią papieża Piusa XII, ostatniego katolickiego papieża, jednak walka z piekłem nie ustała i trwać będzie do końca świata. Ap 12: 17 "I rozgniewał się Smok na Niewiastę, i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa." Ponieważ żyjemy w czasach ostatecznych, ostrzegam zabłąkanych ludzi przed fałszywymi nauczycielami. Kto nie boi się prawdy może skorzystać. http://tradycja-2007.blog.onet.pl/ Warto poświęcić trochę czasu dla wieczności.
S
szczęśliwa
18 maja 2010, 17:49
Widzę, że rozwinęła się dyskusja o spowiedzi. Poszukiwanie pomocy u kapłana przy spowiedzi jest zrozumiałe. Zwykle spontanicznie oczekuje się takiej pomocy i wielokrotnie te oczekiwania nie zostają spełnione. I znowu pojawia się spontanicznie: dlaczego?  Odpowiedź na to pytanie zaczęłam odnajdywać, kiedy przekonałam się, że po spowiedzi potrzeba zarezerwować sobie trochę czasu, aby pobyć z Panem Jezusem. Te dwa spotkania z Panem przed i po spowiedzi stały się dla mnie nieodłączne.  Sakramentalne spotkanie z Panem w wewnętrznej przestrzeni pozostawia trwałe ślady w sercu. Można to wszystko utracić powracając od razu do codzienności. Czas po spowiedzi jest dla mnie bardzo ważny. Przed spowiedzią modlę się za spowiednika i proszę Pana Jezusa, aby mówił przez niego. Po spowiedzi trzeba czasem dłuższej modlitwy, aby rozeznać, co Pan jezus chciał powiedzieć przez spowiednika, przez jego słowa, reakcje, także przez wyznaczoną pokutę. I Pan Jezus pozwala rozumieć. Nawet to, co w pierwszej chwili bulwersowało może byc słowem Pana, tylko trzeba chcieć wsłuchać się. Spowiedź nie jest zwykłym spotkaniem ludzi. Chwała Panu
P
Piotrek
18 maja 2010, 17:15
@~katolik Jak już sam kiedyś Pan przyznał, jest Pan z sekty sedewakantystów. niech więc Pan nie kłamie i się nie podpisuje "katolik", bo to nie jest zgodne z prawdą. Niech Pan nareszcie występuje pod własnym szyldem i przestanie ludzi wprowadzać w błąd! Ten brak prawdy w Pana życiu pokazuje dobitnie, że Pan ma w nosie Boże przykazania. Niech Pan przestanie podkopywać autorytet Kościoła Katolickiego!
F
frania
18 maja 2010, 15:26
przepraszam że się włączam do dyskusji o ekumenizmie, może po prostu trzeba podać defincję ekumenizmu. Każde z Was chyba rozumie inaczej ekumenizm. a co do spowiedzi to rzeczywiście nie chodzi o wyliczankę grzechów wg małego katechizmu, bo do czego to prowadzi? na pewno nie do rozwoju duchowego...
I
Inkling
18 maja 2010, 15:02
Idź precz, szatanie! Jesteś Bogu zawadą, bo myślisz nie po Bożemu, ale po ludzku!
K
katolik
18 maja 2010, 13:56
ekumenizm wręcz przeczy temu Przykazaniu. A to niby dlaczego i w jaki sposób ? Dlatego przeczy, bo zamiast głosić jedyną prawdę utrwala się w błędach.
N
nadzieja
18 maja 2010, 11:04
chodziło mi o współpracę człowieka z Bogiem. Duch Święty zawsze działa to prawda, ale jezeli nie ma nastawienia kapłana (i nas spowiadających się) na Jego działanie to czy nie zrzucamy winy na Niego, że źle działa? A przecież mamy wolną wolę.
N
nadzieja
18 maja 2010, 10:41
czasami działa modlitwa do Ducha Świętego, ale czy za często nie zrzucami winy na Niego?
N
nadzieja
18 maja 2010, 10:30
spowiedź rzeczywiście dokonuje się przed samym aktem, w sercu i w umyśle kiedy staję w prawdzie - podobnie jest w tekście o synu marnotrawnym, zanim poszedł do Ojca, przyznał się do winy, potem to było tylko dokonaniem tego wcześniejszego; jednakże kapłan jest potrzebny i musi mieć świadomość, że jest narzędziem w rękach Boga, ma pomagać a nie przeszkadzać. I pytam się dlaczego mam wciąż pecha i trafiam bardzo rzadko na kapłana który mnie rozumie? Czlowiek potzrebuje przebaczenia ale i pomocy.
B
bronia
18 maja 2010, 10:03
Doskonałym kapłanem jest tylko Jezus!!! Natomiast księżom bardziej właściwa jest niedoskonałość ludzka.
Jadwiga Krywult
18 maja 2010, 09:53
ekumenizm wręcz przeczy temu Przykazaniu. A to niby dlaczego i w jaki sposób ?
Jadwiga Krywult
18 maja 2010, 09:51
największym moim problemem jest jedzenie kaszanki w piątek Co Wy z tym jedzeniem kaszanki  W PIĄTEK ? Nawiasem biorąc: czy jedzenie kaszanki w piątek Kościół uważa za grzech ? Myślę, że nie - w piątek trzeba nie jeść mięsa.
Jadwiga Krywult
18 maja 2010, 09:48
W przykładzie z kaszanką nie chodzilo o to, że wylicza się grzechy z listy. W Piśmie Świętym jest zapisany zakaz spożywania krwi. Zakaz był uzasadniony w tamtych czasach, bo spożywanie krwi było wtedy kojarzone z oddawaniem czci bożkom, więc widok chrześcijan spożywających potrawy z krwi mógłby u słabiej zorientowanych obserwatorów spowodować zamęt w głowach. Na tym przykładzie widać, że to czy coś jest grzechem może zależeć od okoliczności, a nie jest sztywno ustalone raz na zawsze, jak chce lefebrysta. Proszę nie odczytywać tego jako relatywizmu, bo z relatywizmem o co innego chodzi.
K
katolik
18 maja 2010, 09:46
Że mozna zmienić Przykazania Boże. Które przykazanie Boże zostało rzekomo zmienione ? Pierwsze nie, od razu odpowiadam. Piersze Przykazanie Boże jest zupełnie ignorowane, a tzw. ekumenizm wręcz przeczy temu Przykazaniu.
B
bronia
18 maja 2010, 09:40
Błękitne Niebo: niektóre narzędzia (księża) wyraźnie się Panu Bogu nie udały. Wyznanie grzechówe jest najtrudniejszym elementem sakramentu pokuty, ale ważniejsze jest to, co dzieje się przed i po i tutaj rola księdza nie musi być wielka, bo sam przygotowuje się do sakramentu (rachunek sumienia i żal za grzechy) i sam postanawiam poprawę przed Bogiem
B
bronia
18 maja 2010, 09:34
m0cna: katalog grzechów przydaje się tak samo jak, reklamówki produktów z biedronki: wybieram co chcę, a odrzucam, co mi nie pasuje. W ten sposób mogę opowiadać, że największym moim problemem jest jedzenie kaszanki w piątek, a inne grzechy w moim katalogu nie będą mieć znaczenia...
Z
złodziej
18 maja 2010, 09:15
Nie lubimy się spowiadać,ponieważ w tym sakramencie brak dialogu,który normalnie w każdym sądzie jest możliwy- zarzucam sobie grzechy,przyznaję się do winy,ale jednocześnie pragnę wyjaśnić co dzieje się w moim życiu,tak naprawdę-chcę się wyżalić na wszystko co złego mnie spotkało.Tak ,to chyba to.Brak równowagi- ból,iż jestem niedoskonała, żal do Boga[księdza],że nie mogę liczyć na pełne zrozumienie i pocieszenie.Idę do konfesjonału,mówię o kaszance a w sercu rozpacz bo świat się wali, ale to nie jest istotne w tej chwili i nikogo nie obchodzi.
18 maja 2010, 08:57
Jedzenie kaszanki jako cnota :). Fajnie wyszło. ~katolik: katalog grzechów jest na pewno przydatny osobom o słabo ukształtowanym sumieniu. Jednak ktoś, kto zabiega o bliska relację z Bogiem, trochę inaczej podejdzie do rachunku sumienia. Popatrzy najpierw jak Bóg działał w jego życiu, a potem wniknie co było przeszkodą by Boga doświadczać. I będzie szukał tego co najgłębiej - przyczyny swojego grzechu. Na przykładzie z kradzieżą - nie sama kradzież może być tu sednem grzechu. Nie o to chodzi, że ukradł - ale dlaczego uradł. Może ukradł, bo był głodny, ale wstydził się poprosić o pomoc? Większym grzechem jest pycha, a nie przywłaszczenie cudzej własności. Dalej, kradzież oznacza wyrządzenie innej osobie krzywdy - więc w takim kradnącym, pierwszy, ważniejszy grzech - to brak miłości bliźniego, obojętność na innych. A czemu taki ktoś jest obojętny na innych? Bo może sam siebie nie ceni? Nie ceni tego co otrzymał od Boga, może uważa się sam za obojętnego Bogu. Zamknięcie na miłość Boga, to znacznie większy problem niż sama kradzież. Samo wyznanie "ukradłem" jest ważne, ale jeszcze nie uzdrawiające. Dlatego samo przemknięcie się po katalogu grzechów i dopasowanie tej listy do siebie, to za mało. To takie "leczenie objawowe". Żeby naprawdę wyzdrowieć, trzeba dotrzeć do zasadniczej przyczyny choroby, a te można dostrzec w świetle Milości Boga.
Jadwiga Krywult
18 maja 2010, 07:42
Że mozna zmienić Przykazania Boże. Które przykazanie Boże zostało rzekomo zmienione ? Pierwsze nie, od razu odpowiadam.
K
katolik
17 maja 2010, 23:32
Kto to objawił? Co ? Że mozna zmienić Przykazania Boże.
Jadwiga Krywult
17 maja 2010, 22:14
Kto to objawił? Co ?
C
creativa
17 maja 2010, 21:44
spowiedź jako wyliczanie grzechów typu "jedzenie kaszanki w piątek" jest co najmniej śmieszna. Może właśnie dlatego brakuje nawrócenia po spowiedzi, bo nie bierze się pod uwagę postawy człowieka jako odpowiedzi na Bożą miłość. Nie lubimy się spowiadać, bo wymiar ludzki przesłania to, co Boże, sakramentalne. Spowiedź jest wyrazem wiary: "Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo a będzie uzdrowiona dusza moja"
K
katolik
17 maja 2010, 19:54
Kto to objawił?
Jadwiga Krywult
17 maja 2010, 18:39
Grzechy nie mogą stać się cnotą albo dobrymi uczynkami. Mogą, np. dawno jedzenie kaszanki było grzechem, a teraz nie jest.
K
katolik
17 maja 2010, 18:05
Grzechy nie mogą stać się cnotą albo dobrymi uczynkami.
Jadwiga Krywult
17 maja 2010, 17:59
"Ukazujemy dzieciom, że sakrament pojednania to modlitwa, która wynika z poczucia wdzięczności za wszelkie dobra jakie otrzymaliśmy od Boga oraz ze świadomości, że nie zawsze dobrze korzystaliśmy z nich. Czujemy, że chcemy być coraz lepsi, pragniemy być blisko Niego i dlatego, prosząc o przebaczenie, prosimy jednocześnie o moc Ducha Świętego, który będzie nas ochraniał i prowadził." Tak też mniej więcej myślał św. Ignacy, który żył dawniej niż powstał Twój Katechizm. Może rachunek sumienia z Twojego Katechizmu ma coś wspólnego ze ślepą uliczką ?
K
katolik
17 maja 2010, 16:37
Rachunek sumienia jest niezależny od osoby. Jeżeli grzechem jest kradzież, to niezaleznie kto kradnie to grzeszy. Jedynie wysokość kary może zależeć od sytuacji grzesznika. Kol 3:25  "Kto bowiem popełnia bezprawie, poniesie skutki popełnionego bezprawia; a /u Niego/ nie ma względu na osoby."
S
szczęśliwa
17 maja 2010, 14:58
Porównujesz „katalog grzechów” sugerowany pytaniami do rachunku sumienia. A spójrz na OSOBĘ !!! Może ci w tym pomóc ignacjański rachunek sumienia. Nauczysz się autentycznej relacji z Panem Bogiem, a zobaczysz jak piękne może być życie.
K
katolik
17 maja 2010, 13:56
Porównaj przedsoborowy rachunek sumienia z posoborowym. Szczególnie grzechy przeciw I Przykazaniu Bożemu.
S
szczęśliwa
17 maja 2010, 13:24
"katoliku", w jaki sposób Kościół zachęca cię do grzechu?  Jeśli masz taką interpretację, to pomyśl, że zachęta jest pokusą, a decyzja zawsze należy do ciebie, cokolwiek wybierzesz, jesteś wolny. Poczucie grzechu zanika, gdy zanika więź osobowa z Panem Jezusem. Grzech to nie przede wszystkim sprawa odniesienia do przepisów, ale do OSOBY. Życzę spotkania z Panem Jezusem w przestrzeni sakramentu i doświadczenia mocy Ducha Świętego poprzez sakrament.
J
joan
17 maja 2010, 11:00
Ja lubię
K
katolik
17 maja 2010, 10:22
Łatwiej jest grzeszyć niż spowiadać się. Ale na poważnie, to już Pius XII stwierdził, że jest brak poczucia grzechu. Ponad 50 lat temu! A dzisiaj, gdy posoborowy Kościół zachęca do grzechu, to co powiedzieć?
F
frania
16 maja 2010, 16:01
Czy potrafimy wychowaywać do nadziei i wdzięczności?