Dobry Pasterz prowadzi do nowego życia

fot. depositphotos.com

W ostatnim czasie odbyłem trudną, ale zarazem niezwykle ciekawą i rozwijającą rozmowę, która dotyczyła rozdwojenia, jakie może pojawić się w człowieku czytającym Pismo Święte. Tydzień biblijny, to i rozmowy kręciły się wokół takich „pobożnych” tematów. W odczuciu mojego rozmówcy Stary i Nowy Testament zdają się mówić o zupełnie innym Bogu. Wygląda to tak, jakby zaszła w Nim jakaś zmiana, jakby porzucił swój styl poważnego – a czasami nawet ponurego czy wręcz okrutnego – Władcy Świata, gdyż uznał, że to jednak „nie działa”. Postanowił więc objawić się przez Jezusa Chrystusa jako Bóg miłosierny. Sęk w tym, że osoba, z którą na ten temat rozmawiałem, nie jest w takim twierdzeniu wyjątkiem.

Właściwe zrozumienie Starego Testamentu otwiera człowieka na przyjęcie Nowego. Nie wykluczają się one i nie przeczą sobie, lecz są organiczną ciągłością. Duchowa granica między Starym a Nowym Testamentem nie przebiega przez natchnione księgi, które możemy łatwo podzielić na te sprzed Chrystusa i na te uwzględniające Jego przyjście – ona wiedzie przez serce. W Starym Testamencie z łatwością znajdę to, co ja sam myślę o Bogu, co jest moim obrazem Jego istoty. To księgi pełne oczekiwania i odkrywania, kim jest Ten, który przynosi zbawienie, a czym niewola, z której chce On wyrwać swój lud. W jego centrum stoi Pascha, czyli ciągłe przechodzenie z niewoli do wolności.

W Starym Testamencie czuć już nowością, ale jasne jest, że wciąż brakuje dopełnienia – brakuje Jezusa, który dokona przejścia ze śmierci do życia, dokona prawdziwej Paschy. I sam stanie się Paschą – bramą, przez którą przechodzi się do nowego życia w obfitości: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. (…) Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10,9.10). Nowy Testament to Bóg, który mówi o sobie w Jezusie Chrystusie. Mówi, jaki jest naprawdę – objawia się, rzucając światło na Stare Przymierze i pokazując, że to nie Bóg złagodniał na starość (i po tysiącach lat stał się bardziej przyjazny), ale to człowiek nie dostrzegał Jego miłości lub niewłaściwie ją rozumiał.

Piękny jest obraz dobrego pasterza kreślony nam przez Ewangelistę Jana: „(…) woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają” (J 10,3-4). Rozpoznawać czyjś głos można tylko wtedy, gdy się go często słucha. Wówczas dźwięk ten brzmi w naszej głowie bez wypowiadania słów, staje się melodią przenikającą nasze myśli. Tak właśnie ma być z Ewangelią – ona tak ma mnie przeniknąć, żeby był to głos, który stale mi towarzyszy w każdej sytuacji życia. Ewangelia ma stać się melodią mojego serca. To jednak jest możliwe tylko dzięki wytrwałości – trzeba urobić swoje serce. W jaki sposób? Choćby przez częste czytanie Ewangelii – małymi fragmentami, zdanie po zdaniu. Warto też uczyć się na pamięć fragmentów, które poruszyły moje serce – nie po to, żeby potem przywołać je w dyskusji, ale po to, by stały się prawem wypisanym na moim sercu.

Wtedy Jezus, którego słowa są Dobrą Nowiną, stanie się dla mnie punktem odniesienia: „Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę” (J 10,9). Dobry Pasterz pomaga dokonać Paschy, czyli przejścia od wyobrażeń na temat Boga do spotkania z Nim, od pragnień i oczekiwań do pełni i prawdy. Jest to Pascha ze śmierci do życia. Dobry Pasterz prowadzi swoje owce ze Starego do Nowego Testamentu – na zielone pastwiska, gdzie niczego już nie brakuje.

„Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby owce miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10). Obcowanie z natchnionym Bożym Słowem pomaga wyrobić w sobie wyczucie, rozwinąć intuicję wiary, a dzięki temu nauczyć się rozpoznawać, co mnie niszczy, co mi szkodzi, co wiedzie mnie na manowce. Nie sposób nie przytoczyć pięknych słów psalmu: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie. (…) Stół dla mnie zastawiasz na oczach mych wrogów; namaszczasz mi głowę olejkiem, kielich mój pełny po brzegi” (Ps 23,1.5). Psalm ten nie tylko mówi o tym, jaki jest Bóg-Pasterz, ale pomaga również rozeznać, na ile ja sam pozwalam Mu się prowadzić. Niczego nie braknie temu, kto za Nim idzie. Jeśli więc odczuwam głód czy jakąś pustkę, znaczy to, że błąkam się gdzieś, nie potrafiąc odnaleźć zielonych pastwisk.

Rozpoznawanie głosu Pasterza, który prowadzi do życia, to wyzwanie, jakie stawia nam chrześcijańska wiara. Którędy iść? Gdzie jest Pasterz, którego straciłem z oczu? W Liście Apostoła Piotra czytamy: „To się Bogu podoba, jeżeli dobrze czynicie, a przetrzymacie cierpienia. Do tego bowiem jesteście powołani” (1 P 2,20-21). Powołani do przetrzymania cierpień? „Taka wola Boża, tak Bóg chciał” – słyszymy lub sami mówimy w zetknięciu z cierpieniem. Rzeczywiście czasami prowadzenie przez Boga możemy uznać za skazanie siebie samego na wieczne cierpiętnictwo. Na szczęście przytoczona wyżej wypowiedź św. Piotra jest urwana w połowie. Apostoł rozwija swoją myśl: „Chrystus przecież również cierpiał za was i zostawił wam wzór, abyście szli za Nim Jego śladami. On grzechu nie popełnił, a w Jego ustach nie było podstępu. On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądził sprawiedliwie” (1 P 2,21-23). Chrystus to Pasterz, który toruje drogę i przeciera szlak.

Przy okazji Pięćdziesiątnicy z ust Piotra padły gorzkie słowa: „Niech cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem” (Dz 2,36). Ukrzyżowaliście go! Wy właśnie! Czasami mogę przeżywać swoją wiarę jako system, który wzbudza we mnie poczucie winy. Powyższe zdanie z Dziejów Apostolskich ma także (na szczęście!) swoją kontynuację w odpowiedzi udzielonej tym, którzy zdali sobie sprawę z tego, jak rozprawiono się z Mesjaszem: „Nawróćcie się i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Bo dla was obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz” (Dz 2,38-39). Zawsze jest wyjście. Grzech, zdrada i krzywda nigdy nie są w Bożych oczach końcem, lecz mogą stać się nowym początkiem. Stary Testament prowadzi do Nowego.

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dobry Pasterz prowadzi do nowego życia
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.