"Druga strona księżyca", czyli kiedy duchowny gorszy
Szymon Wiesenthal (1908-2005), inżynier architekt, więzień obozów koncentracyjnych, działacz żydowski, tropiciel hitlerowskich zbrodniarzy wojennych, najbardziej chyba znany z udziału w ujęciu Adolfa Eichmanna, w swoich pamiętnikach* wspomina doświadczenie głębokiego życiowego rozczarowania.
W czasie II wojny światowej Wiesenthal, cudem unikając śmierci, przeszedł kolejno sześć obozów koncentracyjnych, m.in. Płaszów, Gross-Rosen, Buchenwald. Ostatnim był Mauthausen w Austrii. W kwietniu 1945 roku w transporcie kolejnych więźniów do Mauthausen znalazł się rabin z Węgier. Następnego dnia pojawił się w baraku Wiesenthala. Ludzie, najczęściej zbyt słabi, żeby się ruszyć, przyjęli go z radością i podziwem. Udało mu się przecież przeszmuglować do obozu żydowski modlitewnik. Teraz szedł wśród nich od pryczy do pryczy. Wiesenthal sądził, że rabin będzie ludzi podnosił na duchu. Tymczasem rabin zajął się pożyczaniem książeczki każdemu chętnemu na kwadrans. Transakcja ta kosztowała ćwierć porcji zupy, jedynej racji dziennej skrajnie wycieńczonych. Kiedy ze wzruszeniem brali modlitewnik w dłonie, zwykle nie mieli nawet siły czytać. Ale samo jego trzymanie przywodziło wspomnienia świąt przeżywanych kiedyś, radośnie w rodzinie. Z tego dobrodziejstwa skorzystał nawet prawnik, który przeszedł na katolicyzm.
Parę dni później nastąpiło wyzwolenie obozu. Rabin zmarł przed innymi. Z przejedzenia zupą. Więźniów z Mauthausen przetransportowano następnie do Linzu. Znaleźli się pod opieką amerykańskich lekarzy. Zorganizowano im synagogę. Ale Szymon Wiesenthal miał traumę. Miejsce modlitw, gdzie duchowny czytał Biblię, omijał szerokim łukiem, zniesmaczony wspomnieniem tego, który kupczył wiarą wymieniając ją na jedzenie.
Nowy rabin w amerykańskim mundurze sam przyszedł do niego. Przedstawił się. Powiedział, że urodził się na Ukrainie, w krainie pogromów, i emigrował do USA, krainy nadziei. Położył rękę na ramieniu Szymona i zagadał w języku jidisz: ”Słyszałem, że obraziłeś się na Pana Boga? Szymon sprostował: „Nie na Boga, ale na jego sługę”. I opowiedział całe zdarzenie. „Tylko tyle?” - spokojnie odpowiedział rabin. „To niemądre widzieć jedynie złego człowieka, który zabrał coś dobrym. Czemu nie widzisz dobrych ludzi, którzy dali coś złemu?”
Spotkanie to skłoniło Wiesenthala do głębokiego zastanowienia. Gdy przemyślał sprawę, powrócił raz na zawsze do swojej wiary.
*„Druga strona księżyca” jest rozdziałem książki: Murderers among us, memoirs of Simon Wiesenthal, opracowanej przez Josepha Wechsberga, New York, McGraw-Hill 1967
Skomentuj artykuł