Chciałam żyć w zgodzie z nauką Kościoła, stwierdzenie "jestem homoseksualna" nie mieściło mi się w głowie

(fot. depositphotos.com)
Tygodnik Powszechny / Przemysław Wilczyński / ms

Nigdy nie przeżyła bardziej stresującej chwili, niż ta, w której miała przyznać się rodzicom do swojej orientacji seksualnej. "Odpowiedziałam, że ich reakcję na to, co zaraz powiem, zapamiętam do końca życia…"

Marta, rozmówczyni Przemysława Wilczyńskiego, z którą dziennikarz przeprowadził wywiad dla Tygodnika Powszechnego, jest katoliczką i lesbijką. Dziś ma odwagę przyznać to sama przed sobą, parę lat temu odważyła się także wyjawić prawdę rodzinie. Katolickiej rodzinie, dla której wyznanie dziewczyny dotąd jest bardzo trudnym doświadczeniem.

Również dla Marty zaakceptowanie swojej odmienności było długim i niełatwym procesem, jak wspomina: "mnie stwierdzenie «jestem homoseksualna» nie mieściło się w głowie. Nie znałam «nikogo takiego»".

DEON.PL POLECA

Wewnętrzna walka

Moment, w którym uświadomiła sobie, że jest inna, przyszedł późno. "W pełni tę świadomość uzyskałam całkiem niedawno. W liceum zakochiwałam się w dziewczynach, ale to negowałam. Coś wisiało w powietrzu, ale nie zostało nazwane".

Cały czas szukała potwierdzenia, że nie jest osobą homoseksualną, szczególnie, że nieustannie silne w niej było pragnienie posiadania rodziny - męża i gromadki dzieci.

O wewnętrznej walce Marty wiedziały tylko jej dwie przyjaciółki, również katoliczki. Jedna uznała, że gdyby homoseksualizm dziewczyny okazał się prawdą, to nic złego, druga stanowczo wskazywała na brak akceptacji aktów homoseksualnych przez Kościół. Samej Marcie nie mieściło się w głowie, że mogłaby być lesbijką. "Nie znałam «nikogo takiego». Nie czytałam prasy młodzieżowej, więc nie miałam też w głowie żadnego popkulturowego obrazu homoseksualisty. Mój jedyny wizerunek tej grupy był obrazem kształtowanym przez Kościół". - mówi. Był to wtedy dla niej obraz «ludzi nieuporządkowanych», którzy stanowią zagrożenie dla tradycyjnej rodziny, którą dziewczyna zawsze pragnęła mieć.

Spotykała się z kilkoma mężczyznami. "Spacery, kawiarnie, rozmowy telefoniczne... Nie bardzo wiedziałam, co mam z tym zrobić. Miałam poczucie dyskomfortu" - przyznaje. W końcu dopuściła do siebie myśl, że jest lesbijką i zaczęła płakać. Pierwszą reakcją było obiecanie sobie, że nigdy nikomu się do tego nie przyzna i uświadomienie, że już zawsze będzie nieszczęśliwa. Wszystko zmieniło się, gdy zakochała się z wzajemnością w kobiecie.

Pierwszy związek trwał krótko, jakiś czas po nim pojawił się kolejny, w którym Marta jest do dziś. W końcu zdecydowała się powiedzieć o tym rodzinie.

"Przepaść, nad którą trzeba przeskoczyć"

"Bałam się. Kilka lat wcześniej po raz pierwszy nie poszłam przed Bożym Narodzeniem do spowiedzi. Mama położyła się. Płakała. Mówiła, że nie będzie świąt. Że oddalam się od Kościoła. Teraz czułam, że ta rozmowa musi odbyć się szybko. Że to jakby przepaść, nad którą muszę przeskoczyć" - mówi Marta.

Dziewczyna, tak jak cała jej rodzina, zawsze była osobą praktykującą. "Zawsze w komplecie o 12. na mszy. W pierwszych ławkach. W kuchni wisiał obraz po prababci: wielopokoleniowa rodzina przy stole i Pan Jezus w poświacie stojący między nimi" - wspomina Marta. Babcia miała w zwyczaju długie codzienne modlitwy, na Marcie największe wrażenie robiły teksty religijnych pieśni, uwielbiała także roraty, były dla niej wielkim wydarzeniem. "Byłam zanurzona w życiu Kościoła. Chciałam żyć w zgodzie z jego nauczaniem".

Nie potrafiła jednak żyć dłużej w niezgodzie z samą sobą, walczyła, ale uświadomiła sobie, że nie może wyprzeć się tego, kim jest.

"W końcu powiedziałam: «Przeprowadzam się». (...) Gdy dodałam, że będę nadal w Warszawie, tylko w innym mieszkaniu, mama zapytała: «Z kim?». Odpowiedziałam, że ich reakcję na to, co zaraz powiem, zapamiętam do końca życia…"

Potem dodała, że będzie mieszkać ze swoją dziewczyną. Zapadła długa cisza. Mama miała w oczach łzy, tata próbował żartami rozluźnić atmosferę. "Później wstał, podszedł i mnie przytulił. W tym momencie bardzo ciepło pomyślałam o tym jego geście. Bo przecież spodziewałam się końca świata…"

Jak Marta odebrała ten gest? "«Biorę na siebie ten krzyż» - tak to dziś interpretuję". Wie, że tata także płakał, czuł się winny, że to on, jako ojciec zrobił coś nie tak. Jej babcia dalej modli się o nawrócenie swojej wnuczki, choć przyjmuje do wiadomości bolesny dla niej fakt.

Marta z rodziną kontaktuje się rzadko, rozmowy telefoniczne są bardzo ogólne, widuje się ze wszystkimi w czasie świąt. Nie poruszają nigdy tematu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chciałam żyć w zgodzie z nauką Kościoła, stwierdzenie "jestem homoseksualna" nie mieściło mi się w głowie
Komentarze (23)
9 lipca 2019, 19:23
To jest totalne wymieszanie pojęć: żyć zgodnie z nauką Kościoła i mieszkanie razem /bądź osobno/ z partnerką, czyli życie w grzechu. Ludzie z problemem, jak ta pani POWINNI ŻYĆ W CZYSTOŚCI!
9 lipca 2019, 16:38
Parę lat temu, przeczytałam wzruszający reportaż o dziewczynie pracującej w branży pornograficznej, też miała dobre intencje i problem, jak zareagują najbliżsi... Nie kpię, boję się świata, który odkrywa w sobie nieprzeparty pociąg do dzieci, zwierząt i kogo popadnie.  Homoseksualizm stał się modny i to jest przerażające. Anomalia w naturze nie wychodzą nikomu na zdrowie, a sprzeciw przeciw Bogu tym bardziej. Zło zawsze ma dobrą argumentację i nawet Deon dał się nabrać.
AL
Alberto LN
8 lipca 2019, 15:33
Takie przypadki są, zreszta w niektórych krajach istnieją ośrodki w których pomaga się osobom zmieniać orientację na 'prawej', oczywiście tylko tymi ktorzy chcą to robić dobrowolnie. No, i w większosci przypadków to działa. I proszę, przestanmy usiwać takie wyrażenie jak 'osoby LGBT'. To są osoby jak każdy inny, nie z innej planety. Zreszta, poza wszelkimi religyjno-moralnych przemyśleniach, pociągania do osoby tego samego stanowią anomalię, z czysto biologicznych powodów. Tak samo jak pociągania do np. niezdrowej jedzenie lub alkohol. Np. też zonaty mężczyzna może mieć pociągania do sąsiadki zamiast do żony, ale chyba Kościoł nie może tego pobłogosławić.
8 lipca 2019, 16:32
Tak są takie kraje ale w kulturze muzłumańskiej. Zrozumicie ludzie, że nie da sie zmienic orientacji homoseksualnej!!!
8 lipca 2019, 00:08
Relacja pełna sprzeczności i wybór po najmniejszej linii oporu. Coś to zakrawa na propagandową fikcję, zapatrzenie w modne szokowanie. Aż strach pomyśleć jak będzie wyglądało zderzenie z rzeczywistością za kilka lat. Ofiara losu pokazana jako "ofiara" otoczenia. A wszystko w atmosferze tygodnikowej onetowskiej politpoprawności i w opozycji do Kościoła. O własnej winie i grzechu ani słowa... No tak, bo miarą nie jest zgodność z wolą Bożą, ale zgodność z samym sobą. Człowiek bogiem dla siebie.
8 lipca 2019, 08:09
Nie zauważyłeś chyba ,że obecnie mamy poprawność gazetopolską i wsieciową, to jest obecnie główny nurt płynący razem z miłościwie nam panującymi i ich narzucanymi ideami.
8 lipca 2019, 13:01
Moim zdaniem w Polsce jest wzgledy pluralizm medialny. Chociaz media publiczne powinny zachować większy dystans. 
no_name (PiotreN)
8 lipca 2019, 00:01
Extra! Mamy pierwszą parę wyswataną na DEON-ie!  Pani "Marta" wymyślona przez p. P. Wilczyńskiego i pan Seba wymyślony przez innego redaktora. Kobieta i mężczyżna. Z tego związku będą dzieci. ;-)
8 lipca 2019, 12:58
Skąd w was tyle teori spiskowych? ;)
I
Ignacy
7 lipca 2019, 21:02
Może i znajdzie szczęście na tej ziemi, choć znając realia psychicznych zawirowań występujących u tego typu ludzi, jest to wątpliwe. Ważniejsze jeśli nie porzuci aktywnego homoseksualizmu, czeka ją wieczne potępienie.
7 lipca 2019, 21:14
Skad znasz zawirowania psychiczny osób LGBT+? Kto dał Ci morlane prawo do tego typu ocen? 
Rafał Szewczyk
7 lipca 2019, 22:25
Spokojnie Sebuś, zawirowania psychiczne to nie jest nic strasznego - da się to leczyć.
8 lipca 2019, 12:58
hetero tez da sie leczyc ?:p
7 lipca 2019, 20:35
Wspaniałe świadectwo. Niestety pokazuje, ze osoby LGBT+ w Polsce mają nie łatwe życie. Porównanie jakie poczyniłem tutaj pare dni temu(porównuję cierpienie osób LGBT+ do meczenników z pierwszych wieków) jest jak najbardziej uzasadnione. Komentarze pod tego typu artykułami na forach katolickich takie jak to sa żenujące!! 
Rafał Szewczyk
7 lipca 2019, 22:32
Wrzuć na luz i łknij sobie sojowego latte. Ta historyjka została najprawdopodobniej zmyślona. Wiele takich już było - jakaś nieszczęśliwa pani Marta (bez imienia i nazwiska, bez choćby fotki), chciałaby chodzić do kościółka, ona przecież akceptuje naukę KK, tylko jej życie przeczy temu wszystkiemu, ale nic to bo ona jednak bardzo chce... no i na koniec źli katole nie rozumieją jej i ona się obraża. Serio? To harlequiny są bardziej wiarygodne niż ta ckliwa historyjka.
8 lipca 2019, 10:14
Nie jest to zmyślona historia! Jest wiele podobnych a nawet smutniejszych.  Dlaczego wszedzie widzicie spiski itp. ??
A
Athanasius
7 lipca 2019, 19:16
Nowy proletariat dla kościelnych marksistów: 1) "Katolicy" LGBT 2) Rozwodnicy w ponownych związkach 3) Migranci i uchodźcy 4) Indianie (Synod Panamazoński) 5) Niekatolicy w małżeństwach mieszanych 6) Kobiety Istnieje zatem nierozwiązalny konflikt między tymi grupami a Kościołem (a jak nie ma konfliktu, to trzeba go wywołać, podsycić: "Jeśli teoria nie zgadza się z faktami, tym gorzej dla faktów" Hegel) i sytuacja ucisku mniejszości, tak jak było kiedyś między proletariatem, a burżuazją. Ich opozycja - jak mówił Herbert Marcuse - będzie miała rewolucyjny charakter nawet wtedy, gdy nie będą mieli tej świadomości, bowiem „są oni podstawową siłą, która naruszy elementarne reguły gry”. Celem jest przekształcenie doktryny wiary i moralności Kościoła, zmiana w kulcie Boga oraz przekształcenie struktury społeczeństwa.
Rafał Szewczyk
7 lipca 2019, 18:03
Deon zapodaje nam kolejną ckliwą i zapewne zmyśloną (jakieś foto, dane tej osoby?) opowiastkę o biednej lesbijce, która chciałaby chodzić do kościółka. Ciekawe, że nie spostrzegła iż KK wzywa homoseksualistów do życia w czystości. I kluczowy fragment tego tekstu: ""Chciałam żyć w zgodzie z jego nauczaniem". Nie potrafiła jednak żyć dłużej w niezgodzie z samą sobą, walczyła, ale uświadomiła sobie, że nie może wyprzeć się tego, kim jest." Pozamiatane. Wcale nie chciała żyć w zgodzie z nauką Kościoła, bo zamieszkała ze swoją dziewczyną. Deon do spółki z Tygodnikiem Powszechnym walczą z doktryną katolickąna wszelkie możliwe sposoby, najczęściej uciekając się do manipulacji i kłamstw.
Martino
7 lipca 2019, 16:35
Nie ma znaczenia, czy łzawa czy niełzawa. Ważniejsze, czy prawdziwa. A co do kamienia i wody - ależ oczywiście, Pan pierwszy;)
7 lipca 2019, 17:11
Tak zrobię, kiedy tylko będę miał świadomość tego, że akceptuję w sobie to spustoszenie. Gorszysz to nie tylko sam umierasz, ale dopuszczasz by umarli i Ci, którzy twój grzech popierają.
Martino
7 lipca 2019, 22:57
Miłość nie jest spustoszeniem, raczej jego odwrotnością.
8 lipca 2019, 00:02
Miłość, a nie swawolne pożądanie nazywane dla pozoru miłością, które można zaobserwować na marszach LGBT.
7 lipca 2019, 15:49
Ochyda, gdzie pod przykrywką łzawej historyjki, wlewana jest do naszych umysłów piekielna propaganda... Zamist promować to g... założcie sobie na kamień na szyję i poszukajcie najbliższej wody... Może wtedy ocalejecie.