Czy jedna z najbardziej czczonych świętych w ogóle istniała?

(fot. shutterstock.com/sz)

Od wieków jej historia jednocześnie poruszała wiernych i była problematyczna dla Kościoła. Nie ujęto jej w Martyrologium Rzymskim, a naukowcy zaprzeczali jej istnieniu. Jednak w legendach jest sporo ukrytej prawdy.

Kult św. Weroniki rozpoczął się w IV wieku i trwa do dziś. Wcześniej o niej nie mówiono i właśnie ta luka czasowa budzi najwięcej wątpliwości dla badaczy. Jednak prawdziwym dowodem jej istnienia jest cudowna Chusta z Manoppello. Zrobiona z materiału, który dzisiaj nie powinien już istnieć, barwiona sposobem, który wyklucza jakąkolwiek ingerencję malarza, i jest niemożliwa do odtworzenia nawet w XXI wieku. Wreszcie idealnie zgodna, gdy się ją nałoży na inne cudowne płótno - Całun Turyński. Nigdy nie poznamy szczegółów, ale możemy mieć pewność, że istniała w historii osoba, która otarła z miłością twarz skazańca. Z dużym prawdopodobieństwem była to kobieta - św. Weronika.

Jakie intuicje ma Kościół i co mówią o niej legendy i apokryfy? Św. Weronika była zapewne matroną jerozolimską - czyli kobietą starszą, bardzo wpływową i znaczącą w społeczności. Swoje wpływy miała z racji pochodzenia, jak i dobrego zamążpójścia. Według wizji bł. Katarzyny Emerich miała ona naprawdę na imię Serafia i była żoną członka wysokiej rady - Syracha. W tłumie spierającym się z żołnierzami była niezauważona. Nikt nie spodziewał się, że tak ważna kobieta, w dodatku prowadząca za rękę małe dziecko, chce się zbliżyć do odrażającego skazańca. Serafia zdążyła tylko otrzeć mu twarz, na której Jezus zostawił swoje krwawe, a jednak piękne odbicie. Kubek z wodą niestety wytrącono jej już z ręki.

Pisma apokryficzne, które w dużej mierze bardziej są legendami niż zapisem faktów, podają jednak, że Serafia była kobietą… wcześniej uzdrowioną przez Jezusa z krwotoku! Jeśli jest w tym prawda, to mamy wspaniałe zamknięcie jednej z najpiękniejszych historii o miłosierdziu. Mogło być tak, że Serafia z racji swojej nieczystości spowodowanej utratą krwi (cierpiała na endometriozę) opuściła dom rodzinny, aby nie przynosić wstydu wysoko postawionemu mężowi. Chrystusa dotykały się setki ludzi, ale tylko ona jedna zrobiła to z taką czułością i delikatnością, że Jezus to poczuł. Ona znała wartość i potęgę dotyku, bo przez lata nikt jej go nie ofiarował, tęskniła za tym. Po uzdrowieniu mogła powrócić do domu, do męża i rodziny. Być może małe dziecko, które prowadziła, było jej własnym dzieckiem. Bóg zawsze daje więcej niż prosimy, mógł zwrócić jej nie tylko godność i czystość, ale też obdarzyć ją późnym potomstwem, tak jak Elżbietę i Zachariasza. A może była to jej wnuczka, której wcześniej nie mogła znać, bo żyła w ukryciu?

Kimkolwiek było to dziecko, w tej chwili otrzymało od swojej opiekunki potężne świadectwo. Kiedyś to świat brzydził się dotknąć jej. Podczas drogi krzyżowej dotknięcie Jezusa wg prawa miało zaciągnąć nieczystość na każdego, kto zbliżył się do skazańca. I to w przededniu największego święta Żydów - Paschy. Ona czuła ból Jezusa spowodowany brakiem czułości i życzliwości od ludzi, którym tyle dał. Ktoś, kto robił tak piękne rzeczy, nie może być nieczysty. Serafia wyszła odważnie przed tłum, aby dotknąć Go jeszcze raz. Odwzajemnić się tym, co On dał jej wcześniej.

Cały czas mówimy jednak o Serafii, skąd się w takim razie wzięła św. Weronika? Imię to pochodzi z łac. vera icon - prawdziwy obraz. Tak nawróceni Rzymianie mówili na chustę z cudownym obliczem Jezusa, ale też na strażniczkę, która ją przechowywała: "kobieta od prawdziwego oblicza". Serafia przyjęła to imię, bo to wydarzenie nadało sens jej życiu.

Prawdziwa wiara nie boi się braku pewności. Prawda o istnieniu św. Weroniki jest znana tylko Bogu, ale historia tego miłosiernego czynu już na zawsze będzie opowiadana razem z historią Zbawienia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy jedna z najbardziej czczonych świętych w ogóle istniała?
Komentarze (2)
10 lutego 2018, 12:38
Szanowny Autorze. Chusta z Manoppello (najprawdopodobniej) nie ma nic wspólnego z kobietą, zwaną legendarnie św. Weroniką. Chusta z Manoppello jest materiałem, pochodzącym z grobu Jezusa. Odbita na niej w cudowny sposób Święta Twarz (Volto Santo) nie jest twarzą z Drogi Krzyżowej, ale Twarzą Zmartwychwstałego. Odsyłam do książki "Powrót Boskiego Oblicza" autorstwa Paula Badde. "(...) możemy mieć pewność, że istniała w historii osoba, która otarła z miłością twarz skazańca." Otóż nie, nie możemy mieć pewności. Raczej wszystko wskazuje na to, że takiej kobiety wcale nie było. A nawet jeśli była, to z wielkim prawdopodobieństwem można stwierdzić, że Chusta z Manoppello nie ma z tą kobietą nic wspólnego. Kiedy pisze się coś z taką pewnością, jak Pan, należy to najpierw dobrze sprawdzić. Pozdrawiam! Arkadiusz Kosznik
6 lutego 2018, 17:25
Panie Zyśko Kto, lub co daje Panu upoważnienie napisania takiej opini: ''Pisma apokryficzne, które w dużej mierze bardziej są legendami niż zapisem faktów''