Czy spowiedź jest ważna, jeśli nie przebaczam?

(fot. Wiedmaier/flickr.com/CC)
Piotr Krysztofiak OP

Jeżeli ktoś przychodzi i mówi, że nie może przebaczyć, bo to czy tamto, to mam nie dać rozgrzeszenia? Tutaj jest jeszcze miejsce na łaskę Bożą. Jeżeli osoba mi mówi, że chce przebaczyć, to już jest bardzo dużo.

Konferencję "Owoce spowiedzi" wygłosił 8 maja w łódzkim klasztorze oo. dominikanów o. Piotr Krysztofiak OP. Spotkanie było częścią całorocznego cyklu "Credo" poświęconego spowiedzi.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy spowiedź jest ważna, jeśli nie przebaczam?
Komentarze (30)
K
kolega
27 lipca 2014, 03:33
Ta cala tzw. "Spowiedz" to jeden z wielkich idiotyzmow katolicyzmu, a jest w tych zabobonach spOro bzdur
J
JOKA
23 maja 2014, 07:25
a co w momencie, gdy nie potrafię przebaczyć mężowi opuszczenia mnei ? że ogarnia mnie złośc i nie potrafie zyczyć mu dobrze?
V
Velasquez
23 maja 2014, 07:34
A chciałabyś umieć mu wybaczyć? Czy raczej uważasz, że łajdak nie zasługuje mna wybaczenie?
J
JOKA
23 maja 2014, 07:54
Szczerze- póki co uważam, że łajdak-bo kolejny raz mnie zostawił samą, a ja wierzę w małżeństwo- a jak walczyłam to wsztystko obracało się przeciwko mnie i dalej tak jest! Modlę się dużo ale Bóg nie słucha...a spowiedź- byłam ale z tego całego żalu i bólu nie potrafię do Komunii Świętej przytapić-ba nawet do Koścvioła na Mszę się udać (bo same rodziny i od razu płacz )
A
ala
23 maja 2014, 08:11
Bo walczysz bez sensu. Widocznie los przygotował Ci coś lepszego, dlatego wszystko szło na przekór, więc odpuść. Dopóki nosisz w sobie urazę - Twoje życie nie pójdzie dalej.
J
JOKA
23 maja 2014, 08:16
ale patrząc w sensie wiary- jest to małżeństwo sakramentalne- więc będe sama do końca zycia(a jestem bardzo młoda), modle się o  nie-ale jestem niszczona dalej, wybaczyć nie potrafię bo myślałam, że to na cale życie a już wilee razy walczyłam. Ala masz rację -wiem, że nie pójdzie dalej-ale jak może pójśc gdy jest dziecko, mąż odchodzi a wszystko idzie nie tak! Nie iwem czy będe umiała kiedyś wybaczyć a to znaczy , że spowiadać się nie mogę i Bóg mi nie pomoze?
A
ania
23 maja 2014, 08:24
Dopóki mąż się nie poprawi, czyli nie wróci do żony, to nie zasługuje na wybaczenie. Nawet nie dostanie rozgrzesznia przy spowiedzi.
J
JOKA
23 maja 2014, 08:27
mąż przyjął Komunię na Święta Wilkanocne czyli rozgrzesznie dostał.
A
ania
23 maja 2014, 08:31
To bardzo dziwne. Widocznie nie przyznał się do grzechu porzucenia małżeństwa.
V
Velasquez
23 maja 2014, 08:35
Niektórych spraw nie da się naprawić - tak po ludzku, więc nie wyrokujmy czy on dostanie rozgrzeszenie, czy nie. To się odbywa w zaciszu konfesjonału i nic nam do tego.
A
ania
23 maja 2014, 08:48
Co masz na myśli? JOKA chce by mąż wrócił. Naprawa małżeństwa zależy tylko od jej męża. ZAWSZE może to zrobić, to nie jest sprawa "nie do naprawienia".
V
Velasquez
23 maja 2014, 09:27
Odczuwasz żal, ból i rozgoryczenie - to całkowicie zrozumiałe. Ale to nie Twoja wina. To Twój były Cię tym napełnił. Możesz to wszystko wywrzeszczeć i wywalić z siebie. Nawet Bogu. Myślę, że się nie pogniewa. Broń się tylko przed nienawiścią, bo ona nie tylko nie da Ci ukojenia ale zniszczy Ciebie i Twoich najbliższych. Poza tym może sie niepotrzebnie tym tak frasujesz. czy Twój "miły" prosił Cię o wybaczenie? Jeżeli nie, to nie myśl o tym. Przyjdzie, padnie na kolana i bedzie błagał - to sie wtedy zobaczy. Trzymaj się.
J
JOKA
23 maja 2014, 09:47
Nie prosil i nie chce Go- on uważa ,że dobrze robi i to wszystko moja wina. a ja te winę przyjełam- on jest teraz szczęśliwy a ja emocjonalnie wypadlam. Wypłakuję to Bogu ale to nie pomaga. Jeżeli to nie kłopot prosze o wspomnienie o mnie w modlitwie bo już nie potrafię!
V
Velasquez
23 maja 2014, 10:27
To, że JOKA chce, nie oznacza, że to sie da zrobić. Nie znamy całej historii, a przecież "rzeczy są inne niż wyglądają". Ale to nie jest tutaj najistotniejsze. Chodzi przecież o spowiedź i przebaczenie. Więc wg mnie najważniejsza jest gotowość do przebaczenia albo choć pragnienie takiej umiejętności. Niektórych spraw się nie przeskoczy i już. Może pomocne będzie takie postawienie sprawy: czy ja bedąc sprawcą jakiejś niegodziwości chciałbym aby mi Bóg przebaczył? Jeżeli bym chciał, to sam muszę też być gotowy do przebaczenia (..przebacz nam ... jako i my przebaczamy..."). Niby proste ale bardzo, ale to bardzo trudne. Może nas to w ogóle przerasta. Ja w każdym bądź razie nie opieram swojej nadzei na sprawiedliwości Bożej tylko na Jego miłosierdziu. I myslę, że w konfesjonale działa Miłosierdzie, a ono jest bezgraniczne. Więc JOKA musi się przede wszstkim rozprawić ze swoim bólem i żalem. Reszta przyjdzie z czasem
S
Stan
23 maja 2014, 10:42
Przecież jesli nie związał sie z nikim innym to nie ma problemu z rozgrzeszeniem? W nauczaniu Kościoła chodzi wyłącznie o sex.
A
ania
23 maja 2014, 11:53
Nie wydaje mi się, ze chodzi tylko o seks. Samo orzucenie żony i dziecka to ciężki grzech - tak myślę.
J
JOKA
23 maja 2014, 13:03
W moim malżeństwie było wszystko od rozstań po zdradę meża, narkotyki i przemoc-a ja zostałam teraz sama w depresji i emocjonalnie rozchwiana. Ja nie twierdzę, że to nie moja wina, że tak się stało ale mój żal jest ogromny-bo ja mimo wszystko zawsze byłam- ale wybaczyć nie umiałam, znaczy wybaczyć tak ale nie zapomnieć i wypominałam i teraz Bóg mnie każe samotnością do końca życia i mi nie wybaczy, mąz mnei nie nawidzi i śmieszy go to wszystko, uważa ,że dobrze jest tak jak teraz a ja sobie nie radze, nie chcę tego i nie potrafię mu dobrze życzyć a tym bardziej zaakceptować tego. Dziękuję Wam za taki odzew i proszę o modlitwę bardzo.Dziękuję
J
Jerzy
28 czerwca 2014, 00:01
Ksiądz może dać rozgrzeszenie nie wiedząc, że spowiedź była świętokradzka, bo został zatajony grzech ciężki.
J
Jerzy
28 czerwca 2014, 00:11
Spowiedź jest głównie po to, aby żałując za grzechy ciężkie (śmiertelne) szczerze je wyznać przed Panem Bogiem uzyskując rozgrzeszenie. Jednakże brak woli mocnego postanowienia poprawy uniemożliwia rozgrzeszenie. Dlatego Kościół dopuszcza separację, jako szansę na sprawdzenie się i nawrócenie. 
J
Jerzy
28 czerwca 2014, 00:18
Joka są dwa największe kłamstwa diabła: 1) że on nie istnieje 2) że Pan Bóg ci nie wybaczy. Przecież On ofiarował swego Jednorodzonego Syna na straszną śmierć krzyżową za Ciebie i Twojego męża winy. "Nie potrazebują lekarza zdrowi, tylko ci co się źle mają"
J
jula
28 czerwca 2014, 08:55
Mąż, który odszedł od żony dostaje rozgrzeszenie , bo nie uprawia sexu ppozamałżeńskiego? To jest jakieś chore rozumowanie, to zupełne wypaczenie sensu małżeństwa. Kto wam wbił do głowy, że w małżeństwie chodzi wyłącznie o seks? Za dużo gadania w kościele o seksie i ludziom pada na mózg.
PU
Patryk Uciński
22 maja 2014, 21:25
"Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego"
S
Sonia
23 maja 2014, 10:44
Problem się zaczyna, gdy ktoś siebie nienawidzi. Nie jest to taki znów rzadki przypadek.
M
mm
22 maja 2014, 14:24
A co jeśli człowiek chce kary dla krzywdziciela, choć chciałby nie chcieć...
M
m0nter
22 maja 2014, 15:22
Kara to jest poniesienie odpowiedzialności za wyrządzone zło. Stosuje się ją po to, żeby człowieka wyrządzającego zło doprowadzić do poprawy. Dlaczego więc osoba skrzywdzona nie miałaby pragnąć, żeby krzywdziciel poniósł konsekwencje i poprawił się? Czy to jest złe? Wydaje mi się, że nie. Pytanie jednak, czy to nie jest związane z pragnieniem zemsty? Zemsta to już nie jest Boże działanie...
V
Velasquez
22 maja 2014, 16:08
No właśnie. Pragnienie kary dla  sprawcy jako wynik poczucia sprawiedliwości jest chyba OK, ale takie "niech ma za swoje" albo "dobrze mu tak" to już pachnie zemstą. Zasadniczo jednak dywagacje powyższe są jałowe, bo przecież chodzi w gruncie rzeczy o sakrament pojednania. Spowiedź to jeden z jego warunków ale nie jedyny. Jest też postanowienie poprawy i zadośćuczynienie. Pielęgnowanie poczucia krzywdy przez które tracmy gotowość do przebaczenia z tym się kłóci.
I
ISR
22 maja 2014, 16:41
Osoba która została skrzywdzona powinna błogosławić tego kto ją skrzywdził. Uczucia zaczną wrzeszczeć na maksa i będzie wtedy w sercu wielki wrask sprzeciw itp. Ale nigdy nie przyjdzie chęć prebaczenia w sercu bez konfrontacji uczuć. Trzeba błogosławić tego kto skrzywdził. Na początku mogą to być tylko 2 słowa: "Błogosław go". Tyle. Potem ćwicząc się w tym słów przychodzi coraz więcej. A potem osoba skrzywdzona widzi jak modlitwa ją zmienia. Potem budzi się pragnienie wybaczenia tej osobie która skrzywdziła, i wtedy skrzywdzona osoba staje się osobą wolną.
I
ISR
22 maja 2014, 16:49
Dodam jeszcze, że samo postanowienie "przebaczam" niczego nie zmieni. Tak samo jak samo przyjęcie Jezusa do swojego życia też nic nie zmieni (Rz 1, 17) "sprawiedliwy z wiary żyć będzie" i "wiara bez uczynków jest martwa". Potrzeba czegoś jeszcze. Tak to można uczucia złości do kogoś zakopać gdzieś na dnie serca, w jakiejś "zamkniętej skrzynce" tak, żeby nikt nie miał dostępu. Problem w tym, że czasami dochodzi do sytuacji gdzie osoba skrzywdzona przypomina sobie tą osobę która ją skrzywdziła i coś z tej skrzynki zaczyna cicho wrzeszczeć, coś na dnie zaczyna wołać, tak cichutko ale to cały czas siedzi. I tego się nie pozbędzie innym sposobem jak napisałem wyżej.
A
anonim
22 maja 2014, 17:31
Proglem w tym, że pragnienie kary jest na ogół zwyczajną żądzą odwetu. Pokrzywdzony pragnie kary dla krzywdziciela nawet gdy krzywdziciel poprawił się.
G
grace
23 maja 2014, 02:18
Jesli komus przebaczysz to juz nie ma pragnienia zemsty, taka mysl juz sie nie rodzi w sercu. Konsekwencje jednak swoich zlych czynow kazdy czlowiek musi poniesc.  Nie moze byc tak, ze kazdy bedzie cie ranic a ty potulnie nie reagujesz, nie bronisz sie. Trzeba rozroznic  pojecie przebaczenia i domagania sie swoich praw.