Dlaczego cierpienie?

(fot. basheem/flickr.com/CC)
Stanisław Biel SJ

Pytając o sens cierpienia napotykamy na problem obrazu Boga. Dlaczego wszechmogący i wszechwiedzący Bóg dopuszcza niedoskonałość i zło, jakim jest cierpienie? Dlaczego nie interweniuje od razu? Dlaczego milczy?

Dlaczego Bóg, który jest miłością i miłosierdziem, dopuścił do Holocaustu i Katynia w czasie II wojny światowej? Dlaczego pozwolił na eksterminację Ludu Wybranego i śmierć milionów obywateli Związku Radzieckiego? Dlaczego nie przerwał wcześniej życia Hitlera czy Stalina? Dlaczego pozwala dziś na śmierć tysięcy ofiar reżimów? Dlaczego pozwala, by AIDS zbierało tak wielkie żniwo? Dlaczego...? Są to pytania, które stawiamy niemal codziennie.

W relacji z Bogiem towarzyszy nam często poczucie krzywdy. Gdy cierpienie jest uciążliwe i niezrozumiałe, dość powszechną reakcją jest obarczanie Boga odpowiedzialnością za nie. Stosujemy pewien skrót myślowy, według którego Bóg jako Stwórca ponosi odpowiedzialność i winę za całokształt istnienia. Bóg jest wówczas oskarżany i obwiniany za każdy rodzaj cierpienia.

DEON.PL POLECA

Gdy sięgniemy myślą do początków świata, przekonamy się, że Bóg nie chce ani nie pragnie cierpienia. W rzeczywistości Bóg stworzył wszystko dobre, a więc pozbawione braków, a tym jest cierpienie czy zło. W Księdze Rodzaju niemal jak refren pojawiają się słowa: "A Bóg widział, że było dobre" (por. Rdz 1). Pan Bóg nie powołał nas do cierpienia, ale do szczęścia i miłości.

Drugi rozdział Księgi Rodzaju opisuje w sposób obrazowy i symboliczny bliskość człowieka z Bogiem. Raj przedstawiony jest jako oaza, w której człowiek spędza pogodne życie w bliskiej zażyłości z Panem Bogiem. W raju nie ma bólu, cierpienia ani zła.

Trzeci rozdział tej księgi opisuje skutki odejścia człowieka od pierwotnej harmonii i przyjaźni z Bogiem, czyli grzech i jego konsekwencje. Szatan (symbolizowany przez węża) dąży do zniekształcenia obrazu Boga. Usiłuje podważyć miłość Boga i zaufanie człowieka. Chce wmówić człowiekowi, że może już w tym życiu posiąść Bożą prawdę i mądrość, Jego potęgę i nieśmiertelność. Szatan przedstawia człowiekowi Boga jako konkurenta, który ogranicza człowieka i jego wolność. Człowiek musi walczyć z Bogiem o swoje prawa.

Ewa podejmuje dialog z szatanem i w konsekwencji sprzeniewierza się Bogu, popełnia grzech, zło. Co więcej, nie zatrzymuje grzechu na sobie, ale przekazuje go dalej - Adamowi. Konsekwencją jest najpierw zniszczenie przyjaźni, miłości i harmonii. Człowiek poznaje swoje poniżenie i utratę godności. Ma świadomość, że grzech odarł go z istoty człowieczeństwa; zerwał głęboką, intymną więź miłości z Bogiem. Skłócenie wdarło się we wszystkie możliwe relacje. Po grzechu "pępowina łącząca człowieka z Bogiem" została przerwana. Odtąd człowiek szuka "własnego pokarmu", ucieka przed Bogiem.

Grzech powoduje również cierpienie i zakłócenie relacji między ludźmi. Adam nie chce się przyznać do swego grzechu. Oskarża Ewę, ta z kolei - szatana. Człowiek nie jest "samotną wyspą", żyje we wspólnocie, w społeczeństwie i dzieli się tym, jaki jest. "Człowiek duchowy" dzieli się głębią swego ducha - dobrocią, miłością, mądrością. "Człowiek cielesny" dzieli się swoim grzechem. Większość zranień i cierpień jest konsekwencją grzechów i może powtarzać się w kolejnych pokoleniach. Grzech powoduje cierpienia fizyczne, psychiczne i duchowe, może np. wywołać chore poczucie winy, pustkę wewnętrzną, znudzenie sobą i innymi, urazy, bezsens życia, degradację psychiki, zniszczenie fizyczne.

Dopiero w świetle grzechu możemy odpowiedzieć na postawione wcześniej pytanie: "dlaczego?". Cierpienie, związane z życiem na ziemi, jest najczęściej konsekwencją grzechów osobistych i innych ludzi; nigdy zemstą Boga. Bóg, który jest miłością, pozostaje niezmiennie życzliwy człowiekowi.

Cierpienie i grzech jest zawsze niepowodzeniem i zawiera chybioną realizację talentów (J. Tetlow). Jest brakiem, pozbawieniem dobra. Z powodu naszych błędów i niedoskonałości moralnej pozbawiamy świat, w którym żyjemy, dobra, a wzbogacamy go w zło. Człowiek grzeszy za każdym razem, kiedy przez niedbałość zaniecha uruchomienia swoich sił, cnót i dobrych pragnień, jakie Bóg w nim złożył, albo używa ich źle (P. Cattaneo). W podobnym duchu wypowiedział się Jan Paweł II: człowiek cierpi z powodu zła, które jest jakimś brakiem, ograniczeniem lub wypaczeniem dobra. Można by też powiedzieć, że człowiek cierpi z racji dobra, które nie jest jego udziałem, od którego został niejako odcięty lub którego sam się pozbawił.

Czy wobec tego Bóg mógłby ingerować, niszcząc każde cierpienie i jego przyczyny w zarodku? Zapewne tak, ale jak objaśnia Katechizm Kościoła Katolickiego (dalej: KKK), Bóg chciał w sposób wolny stworzyć świat "w drodze" do jego ostatecznej doskonałości. "Świat w drodze" zakłada rozwój, który jest niemożliwy bez cierpienia i braków. Zanim osiągnie pełnię i doskonałość, musi przejść etapy niedoskonałości: To stawanie się dopuszcza w zamyśle Bożym pojawianie się pewnych bytów, a zanikanie innych; dopuszcza obok tego, co najdoskonalsze, także to, co mniej doskonałe; obok budowania natury, również zniszczenia. Obok dobra fizycznego istnieje zatem także zło fizyczne tak długo, jak długo stworzenie nie osiągnie swojej doskonałości (KKK, 310).

Ponadto Bóg szanuje wolność, którą obdarował człowieka. Może również w swoim czasie nadać cierpieniu (niezrozumiałą dla człowieka) wartość i sens, w sposób tajemniczy potrafi wyprowadzić z niego dobro (KKK, 311).

W trakcie trwania cierpienia wydaje się ono niezrozumiałe, niepotrzebne, uciążliwe, niczemu niesłużące. Dopiero z perspektywy czasu, z dystansu widzimy, że miało sens, służyło określonemu dobru, nie było dziełem przypadku. Człowiek chory i cierpiący może doświadczyć wartości zdrowia dopiero po uleczeniu.

Rozważanie pochodzi z książki: Bóg otrze z oczu każdą łzę. Czy cierpienie ma sens?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dlaczego cierpienie?
Komentarze (7)
O
olek
10 lutego 2013, 10:12
Cierpienie ma wielki sens, tylko nie każdy to rozumie. To przychodzi z czasem....
Jan Maria
5 lutego 2013, 09:27
Dla osoby wierzącej śmierć jest utratą tego ciała i przeniesieniem w świat Królestwa Bożego. Przecież, idziemy do Boga. Jak ktoś w to wątpi to faktycznie uzna śmierć za największe zło na Ziemi. To co jest złem ostatecznym dla niewierzęcych to dla wierzących jest początkiem nowego życia :) - wyzwoleniem, wiecznym szczęściem, wygraną i zwycięstwem :) Cierpienie można zrozumieć i przyjąć tylko z perspektywy wiary. Wolą Bożą jest to byśmy sie nawrócili, nauczali i nawracali innych - kto pełni to wolę ten dostępuje działania  Ducha Świętego jeszcze za życia. Bóg czyni dla nas znaki by wszyscy się nawracali. Tam gdzie działanie Ducha Bożego jest słabe tam jest obłuda religijna, bo Pan nie będzie przemawiał do "głuchych na jego słowa". Niesłuchający przykazań bożych cierpieć będą, bo taka zostało ustanowione prawo na naturalne, by beżbożnicy w grzechu pomarli. Nawet cierpienie wśród pobożnych ludzi jest wyzwaniem Wiary i w nim właśnie ukryta jest niedoskonałść naszej natury. Utwierdzani tym przekonaniem uciekamy się do Boga stając się w ten sposób jeszcze silniejsi w postanowieniu Wiary. Kto jednak się nie ucieka do Boga, ten pozostaje na łasce natury i poddany jest poddany przemijaniu w grzechu.
P:
Pupil :)
5 lutego 2013, 00:12
Autor zpomniał o tym, że Bóg jest Transcendentalny i zna nasz początek i koniec i tutaj jest dla mnie nielogiczność, bo skoro wiedział, że człowiek się Jemu przecistwi i będzie częsciej narzędziem w rękach Boskiego przeciwnika czyli Szatana, a za to będzie cierpiał. Po co zatem był sam akt stwórczy istoty, która ponownie jak zbuntowany anioł, bedzie chodziła własnymi ścieżkami? Może sam Bóg Stwórca i Ojciec czegoś nie wiedział? Ale to jest zaprzeczeniem naukom KRK i każdej innej religii.
G
Gosia
4 lutego 2013, 23:35
Skoro z kazdego cierpienia wynika pozniej dobro to jakie dobro wyniknelo ze smiercie 6 milionow Zydow w czasie II wojny Sw.?
P
Pio
4 lutego 2013, 22:13
często cierpienie jest konsekwencją grzechu, jednak często cierpienie może być darem od Boga. cierpienie nie jest przyjemne ale często jest dobre z perspektywy duszy i wieczności. Może być wynagrodzeniem, ofiarą, zasługą, uczyć pokory i współczucia. choroba, śmierć w oczach Boga nie są złe, zły jest grzech, rozpacz. nam się wydaje, że to co jest miłe jest dobre, a to co niemiłe - złe. że życie powinno być fajne i łatwe. tymczasem tu chodzi o udoskonalenie duszy i ciągłą walkę i zdobywanie zasług dla Nieba. z drugiej strony stworzył na Bóg wolnymi i czy chcemy robić dobro czy zło raczej nie wchodzi nam w parade. Każde choćby najmniejsze cierpienie ma znaczenie po śmierci. trzeba żebyśmy żyli bardziej duszą niż ciałem.
G
Grzegorz_M.
4 lutego 2013, 21:59
Zbigniewie, gdybyś chciał razu pewnego zrobić to i owo czy podjąć taką czy inną decyzje czy np trzepnąć dziecko w tyłek i nagle ręka zrobiła by się bezwładna, albo samochód przestał chodzić jak trzeba przy przekroczeniu prędkości, albo odebrało by ci mowę w kłutni z kimś, albo np mając 115 lat chciałbyś już W KOŃCU umrzeć, ale niemógłbyś bo Bóg widziałby cierpienie kogoś przywiązanego do ciebie, to wówczas jestem pewien, że ty i całe rzesze podobnie myślących zbuntowalibyście się przeciwko Bogu, który odbiera człowiekowi wolność do podejmowania wolnych decyzji, albo manipuluje życiem człowieka, którego stworzył. Było by wielkie larum i mielibyśmy racje (bo ja też bym był wśród was), bo to nie byłby Bóg, ale bożek. Ale z drugiej strony jest właśnie tak jak w artykule, ale... piszesz, że też źle :)...
Z
Zbygniew
4 lutego 2013, 21:35
Wspaniałe i budujące "ble ble ble". Jeżeli Bóg jest Miłością i to Miłością bogatą w Miłosierdzie, to wyprowadzając Dobro z doświadczenia zła traktuje człowieka w sposób przedmiotowy. Tajemnica zła i cierpienia - owe mysterium iniquitatis wymyka się wyjaśnieniom zarówno dialogu Boga z Hiobem jak i rozpaczliwego "Lamma, sabachtani?" Autor jest bardzo odważny "objaśniając" Boskie zamysły i intencje - ja jednak, obcując z ludźmi doświadczonymi skutkami grzechu widzę przede wszystkim, jak bardzo zlo i cierpienie odziera ich z godności, z człowieczeństwa - i pomimo rozmaitych zaklęć - człowiek w swoim cierpieniu jest przeraźliwie samotny. Nie ośmielam się pytać Boga "gdzie jesteś" - tak jak Bóg pytał się pierwszego człowieka. Nie rozumiem, nie pojmuję - tylko mam nadzieję, że kiedyś zobaczę "twarzą w twarz".