Drodzy księża, proszę, w Wielkanoc dajcie nam nadzieję

(fot. Catholic Church (England and Wales)/flickr.com/CC)

Długo nie wiedziałam, o co chodzi w Wielkanocy. Święta Bożego Narodzenia były bardziej zrozumiałe i klimatyczne. Rodzina, kolacja wigilijna, choinka, prezenty. Wszyscy mówili o tej jednej "magicznej" nocy w roku. A kto mówi o Wielkanocy?

"Panie Boże, pobłogosław tę kiełbasę"

Kiedyś od kogoś usłyszałam, że to zabawne, że ludzie się żegnają, kiedy ksiądz błogosławi jedzenie w przyniesionych koszyczkach. Od tego czasu z dumą nie wykonuję znaku krzyża, dopóki błogosławieństwo nie będzie dotyczyło mnie. Ale to nie wszystko. Przypomina mi się ksiądz Kaczkowski i to, co o tym mówił. Powiedział: "niektóre osoby tylko dziś odwiedzą kościół". Dodawał: "chciałbym jako osoba, która rzadko bywa w kościele, usłyszeć: nie bój się, nawet w tym symbolicznym pokropieniu wody święconej jest nadzieja, że od tego momentu możesz wystartować od nowa".

Drodzy księża, proszę, nie poprzestańcie na samej formie. Podejdźcie, porozmawiajcie z wiernymi. Wiadomo, nic na siłę, ale proszę was, wykorzystajcie tę szansę. Podejdźcie do rodziny i zapytajcie o imiona i wiek dzieci i złóżcie szczere życzenia. Podejdźcie do młodego małżeństwa i życzcie wszystkiego dobrego. Drodzy księża, bądźcie odważni, bądźcie dla waszych wiernych. Dla otuchy mogę przypomnieć słowa papieża Franciszka: "głoście Ewangelię, jeśli trzeba, słowami".

"Duszo moja, powstań ze snu"

Na rezurekcję albo wielkanocną mszę przychodzą różni ludzie. Pojawi się tam małżeństwo, które miesiąc temu straciło dziecko. Przyjdzie starsza pani, która rok temu pochowała męża. Razem z rodzicami przyjdzie nastolatka, która dzień wcześniej strasznie się z nimi pokłóciła, bo znowu jej nie rozumieli. W tylnej ławce usiądzie kobieta po rozwodzie, jej mąż był alkoholikiem, nic już nie dało się zrobić. Co ci ludzie chcieliby usłyszeć? Wszyscy wiedzą, że Pan Jezus przeszedł drogę krzyżową, zmarł i zmartwychwstał, ale co z tego, skoro w ich życiu wydarzyło się tyle złego? Gdzie w ich życiu może pojawić się coś nowego? Co musi się stać, żeby coś się zmieniło? Czy jeszcze mają szansę na nawrócenie?

Od kilku dni słucham piosenki Yoniny "Nafshi" (ang. "My soul"). Padają tam takie słowa: "Duszo moja, powstań ze snu. (…) Skąd przychodzisz i dokąd pójdziesz? Moja duszo, oto nadchodzi twoje światło, obudź się i świeć".

Drodzy księża, myślę, że każda z tych osób, która przyjdzie tego dnia na mszę, potrzebuje usłyszeć "jesteś kochany i jest dla Ciebie nadzieja, gdziekolwiek się teraz znajdujesz". Oni nie potrzebują usłyszeć o zmartwychwstaniu Jezusa, oni chcą usłyszeć o tym, że to może coś znaczyć dla ich życia. Że można wyjść z każdej ciemności do światłości. Tylko proszę, nie obiecujcie im natychmiastowości. Przecież wszystko ma swój czas. Ale jeszcze bardziej niż waszych słów, oni potrzebują waszej zwykłej obecności. Porozmawiajcie z nimi, zapytajcie, jak się mają, zorganizujcie spotkanie po mszy, otwórzcie drzwi waszych parafii.

"Weź mnie za rękę i oprzyj się na mnie"

Przypomina mi się jeszcze historia, którą ostatnio przeczytałam. Dwóch mężczyzn spotyka się w czasie wędrówki. Jeden z nich zawracał, drugi szedł dalej, zaczęli ze sobą rozmawiać:

- Jak dalej wygląda ta droga? Im dalej, tym robi się trudniejsza. Ja się poddałem, nie dałem rady.
- Uszedłeś już spory kawałek, dlaczego więc chcesz się teraz poddać? Droga za nami była ciężka, a jakoś jej podołaliśmy. Warto chyba wytrzymać jeszcze trochę, chociażby przez wzgląd na to, co już przeszliśmy?
- To zbyt trudne. Nie mam po prostu siły iść dalej.
- W takim razie weź mnie za rękę i oprzyj się o mnie. Pomogę ci przejść ciężkie odcinki.

Jestem przekonana, że każdy z nas potrzebuje usłyszeć coś podobnego. Nie chodzi o poradę, rozwiązanie problemu, pieniądze, sławę, karierę. Chodzi o gest miłości, o podanie ręki, która może poprowadzić nas dalej. To jest gest wykonany w największej ciemności, wtedy, kiedy nic już nie widać, tym bardziej nadziei.

Drodzy księża, proszę Was, zostawcie moralizowanie, kazania z których nic nie wynika, zostawcie wszystkie puste słowa. Proszę was o jedno, to o wiele trudniejsze niż ułożenie mądrego kazania albo odprawienie pięknej i pełnej symboliki liturgii. Proszę was o miłość względem drugiego człowieka, o to, żebyście umieli podać mu rękę pełną wysłuchania, zrozumienia i towarzyszenia.

Julia Bondyra - dziennikarka i redaktorka portalu DEON.pl, prowadzi autorskiego bloga wybieramymilosc.pl

Dziennikarka i redaktorka, często ogarniacz wielu rzeczy naraz od terminów po dobrą atmosferę. Na co dzień pisze autorskie teksty oraz zajmuje się działem "Inteligentne życie" i blogosferą blog.deon.pl. Prowadzi także bloga wybieramymilosc.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Drodzy księża, proszę, w Wielkanoc dajcie nam nadzieję
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.