Idę z Tobą w cieniu Twojego krzyża wraz z moim

(fot. James / Unsplash)

Krzyż Jezusa, który dla Rzymian i pogan był znakiem hańby, pogardy i cierpienia – dla chrześcijan stał się znakiem zbawienia. Ukrzyżowany Jezus – to „znak firmowy” dla wszystkich pokoleń jego uczniów. Od dwu tysięcy lat krzyż jednoznacznie utożsamiany jest z wyznawcami Jezusa z Nazaretu.

Jaki jest cel misji Ojca?

Zawsze zdumiewała mnie niezwykła odwaga i bezgraniczne zaufanie uczniów Apostołów, prawowiernych i pobożnych Żydów, że uwierzyli w Boski Majestat swego Mistrza wbrew hańbie rzymskiej szubienicy. Za tę wiarę znosili cierpliwie prześladowanie, a w końcu niemal wszyscy ponieśli śmierć męczeńską z wyjątkiem Jana Apostoła. Sami wierzyli i prawdę tę głosili całemu światu, że Jezus, obiecany Mesjasz, jest Synem Bożym, który swoją śmiercią i zmartwychwstaniem objawił nieskończoną miłość Ojca niebieskiego. Głębokie duchowe przekonanie, że Jezus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym Człowiekiem, jest w centrum naszej wiary. Rozmawiałem kiedyś z zakonnikiem pracującym w Kairze w szkole dla chłopców muzułmańskich. Uczył jakiegoś świeckiego przedmiotu. Opowiadanie o chrześcijaństwie było mu zabronione. Spontanicznie zadałem mu pytanie: „Jaki jest zatem cel misji ojca? Usłyszałem piękną odpowiedź: „Głosić życiem, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym”.

Dla wyznawców judaizmu głoszenie prawdy, że Człowiek ukrzyżowany na drzewie hańby, jest Mesjaszem, było jakimś szaleństwem. Dla pogańskich Greków ukrzyżowany Bóg był religijnym dziwactwem, które ich specjalnie nie gorszyło, zważywszy na fakt, że ich bogowie byli pełni ułomności, słabości i ludzkich dziwactw. Wbrew pogardliwemu odnoszeniu się do Jezusa ukrzyżowanego tak Żydów, jak pogan, św. Paweł Pisał z odwagą: „My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan” (1 Kor 1, 23).

Przez Niego, z Nim i w Nim

Wiara w cierpienie i śmierć na krzyżu Boga – Człowieka staje się zasadniczym punktem odniesienia w szukaniu celu i sensu naszego życia. Na wszystko, co wydarzyło się w naszym życiu, co dzieje się teraz i co będzie działo się w przyszłości, mamy patrzeć przez pryzmat Jezusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego. To On i tylko On, jest najważniejszym kryterium dla oceny naszych sukcesów i upadków, grzechów i cnót, powodzeń i niepowodzeń, radości i smutków, zdrowia i choroby, miłości i nienawiści, życia i śmierci. Bóg objawia nam swoją miłość, darzy darami w codzienności naszego życia, leczy z nieprawości, prowadzi nas do wiecznej chwały przez Chrystusa, z Chrystusem, w Chrystusie. I my również przez Niego, z Nim i w Nim oddajemy Ojcu niebieskiemu wszelką cześć i chwałę. Jezus Chrystus jest dla nas ostatecznym źródłem poznania Boga, miłowania Go i dążenia do doskonałości na wzór Ojca niebieskiego (Mt 5, 48).

DEON.PL POLECA

Dietrich Bonhoeffer, wybitny teolog, członek antyhitlerowskiego ruchu oporu, męczennik, w rozważaniach O wdzięczności chrześcijanina pisze: „Jezus Chrystus i wszystko, co się w Nim zawiera, jest pierwszą i ostatnią przyczyną wszelkiej wdzięczności. Jest darem niebios, którego nikt nie może sam wziąć i w którym spotyka nas ucieleśniona miłość Boga. Jedynie poprzez Chrystusa możemy dziękować Bogu (Rz 7, 25). W Jezusie Chrystusie Bóg daje nam wszystko”.

Tylko cierpiący Bóg może nam pomóc

Ustosunkowanie się do cierpienia i sposób jego przeżywania należą także do istoty chrześcijańskiego doświadczenia. Możemy powiedzieć więcej: to właśnie podejście do cierpienia jest zasadniczym kryterium autentyczności doświadczenia religijnego. Dietrich Bonhoeffer, powie, że „chrześcijanie stoją przy Bogu w Jego cierpieniach i to odróżnia chrześcijan od pogan. (…) Człowiek jest bowiem wezwany do podzielenia z Bogiem ciężaru Jego cierpienia w bezbożnym świecie”. Bonhoeffer, mistyczny teolog, powie więcej: „Biblia każe zdać się na bezsilność i cierpienie Boga. Tylko cierpiący Bóg może nam pomóc”.

Chrześcijańskie podejście do cierpienia różni się zdecydowanie od tego, jakie istnieje w kulturze greckiej. Dla stoików asceza miała służyć obronie przed cierpieniem, nabranie do niego stosownego dystansu, by nie było ono aż tak dokuczliwe. W duchowości judaistycznej i chrześcijańskiej Bóg nie broni się przed cierpieniem. Pięknie ukazują to cztery Izajaszowe Pieśni Sługi Jahwe, które Kościół odnosi do cierpiącego i ukrzyżowanego Jezusa. Jezus wchodzi z odwagą w cierpienie i zaprasza do wejścia w nie razem z Nim: „Jeżeli ktoś chce pójść za mną, niech weźmie swój krzyż i idzie za Mną”. Św. Paweł pisze, że Jezus „nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, (…) uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej” (Flp 2, 7).

W męce Jego widzę całe morze miłosierdzia

Męka, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa nadają nowy sens nie tylko ludzkiemu cierpieniu i śmierci, ale całej ludzkiej egzystencji. I to jest przełom w doświadczeniu religijnym i duchowym Apostołów i wszystkich uczniów Jezusa. Apostołowie będą stopniowo odchodzić od „starej religii”. Rodzić się będzie nowa, w której wszystko zostaje skupione na Paschalnym Przejściu: męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa. Dla nas chrześcijan uniżenie Jezusa, Syna Bożego, aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej (por. Flp 2, 8), i następujące po nim Zmartwychwstanie, staje się ostatecznym kryterium wszystkiego, co ludzkie i wszystkiego, co Boskie w naszym życiu.

Cierpienie i śmierć Jezusa jest także najwyższym wzorem stawiania czoła każdemu poniżeniu, upadkowi, ludzkiemu nieszczęściu, krzywdzie, chorobie i śmierci. Jan Paweł II pisał: „cierpienie Jezusa pali i pochłania zło, grzech i każdą ludzką nieprawość „ogniem miłości i wyprowadza nawet z grzechu wielorakie owoce dobra. Każde ludzkie cierpienie, każdy ból, każda słabość kryje w sobie obietnicę wyzwolenia, obietnicę radości. […] W miłości, która ma swoje źródło w Sercu Chrystusa, jest nadzieja na przyszłość świata”.

Mistycy i święci upatrywali sens cierpienia w upodobnieniu się do Jezusa cierpiącego w posłuszeństwie Ojcu oraz z miłości do człowieka. Łączyli swoje cierpienia z Jego cierpieniami. Siostra Faustyna pisze w Dzienniczku: „Kiedy widzę Jezusa umęczonego, serce mi się rwie w strzępy, myślę, co będzie z grzesznikami, jeżeli nie skorzystają z Męki Jezusa. W Męce Jego widzę całe morze miłosierdzia”. Mistycy nie absolutyzowali jednak własnego cierpienia. Nie było ono dla nich źródłem miłości, dawało im jedynie okazję do wyrażenia jej. Autentyczne doświadczenia mistyczne charakteryzują się wolnością wobec cierpienia. Teresa z Lisieux pisała w Dzienniku duszy: „Nie pragnę już cierpienia ani śmierci, chociaż kocham jedno i drugie, ale pociąga mnie tylko sama miłość”. Podobnie pisze Siostra Faustyna: „Z jednakowym usposobieniem przyjmuję radość i cierpienie”. Rozalia Celakówna, mistyczka, zaś, relacjonując stan swej duszy kierownikowi duchowemu, notuje: „Ani radość, ani cierpienie nie jest najlepsze, jedynie najdoskonalsze poddanie się pod Jezusową Wolę jest najlepsze i Jemu najmilsze”.

Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze mną?

Mistykom i świętym chodziło najpierw o intymną więź z Jezusem, a cierpienie stawało się ku temu szczególną okazją. Pragnęli towarzyszyć Mu na drodze krzyżowej, jak kochające żony towarzyszą mężom w ich ciężkiej chorobie. W objawieniach mistycznych Jezus szuka u swoich oddanych dusz pocieszenia. W Ogrójcu Jezus mówi z wyrzutem do Piotra: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” (Mt 26, 40). Świętej Małgorzacie Alacoque Jezus żali się, że Jego Boska miłość jest odrzucana, poniżona, a Najświętszy Sakrament doznaje zniewag. "Sprawia mi to bardziej przykrą udrękę niż wszystko, co wycierpiałem w czasie mojej męki. Ty przynajmniej spraw Mi tę radość i wynagradzaj mi ich niewdzięczność, o ile to uczynić zdołasz" – mówi św. Małgorzacie.

„Boże mój Boże stoję przed Tobą w moim nieszczęściu.

Spójrz na mnie i nie odwracaj się od mojej nędzy. (…)

Idę za Tobą, idę za Tobą pod górę.

Idę w cieniu Twojego krzyża wraz z moim.

Wspinam się po stopniach Twego miłosierdzia –

od upadku do upadku.

Uczę się poznawać Twe pokorne serce w moich błędach. (…)

Spiesz się odbić swoje Oblicze na mojej twarzy,

bym nie była bezkształtna w twojej obecności,

kiedy sądzić mnie będziesz w swej łagodności na wieczność”.

(Raïssa Maritain, Procesja)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Idę z Tobą w cieniu Twojego krzyża wraz z moim
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.