Jak Bóg patrzy na samobójców?

(fot. flickr.com/suran2007 / Public Domain)

Pod informacją o śmierci lidera Linkin Park rozgorzała dyskusja na temat samobójstw i stosunku Boga oraz Kościoła do targnięcia się na swoje życie. Komentujący powielali często nieprawdziwe informacje. W dyskusji brał udział ks. Mariusz Jawny sdb, którego poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie i rozwianie waszych wątpliwości.

Poruszyła nas wszystkich śmierć Chestera Benningtona - wokalisty Linkin Park. Zmagał się on od lat z depresją i uzależnieniami. W ostatnim wywiadzie udzielonym dla "The Mirror" ujął swój stan w tych oto słowach: "Doszedłem do momentu, w którym mogłem się poddać i umrzeć albo walczyć o to, co chcę. Wybrałem walkę. Chciałem utrzymywać dobre kontakty. Chciałem kochać bliskich mi ludzi. Chciałem cieszyć się moją pracą. Chciałem się cieszyć ojcostwem, przyjaźniami i samym faktem, że budzę się rano. Bo wszystko to było dla mnie ciężarem". A potem stało się to, czego nikt z nas się nie spodziewał. Dlaczego człowiek pragnący czynić dobro i żyć, umiera drogą samobójstwa? Jak spogląda na to Kościół?

<<Wzruszający list pożegnalny przyjaciół z Linkin Park>>

Dzisiaj szeroko komentuje się temat samobójstwa. Dzieje się to w gronie znajomych i w przestrzeni medialnej. Filmy w stylu "Sali samobójców", "Siedmiu dusz" czy "Ben X" oraz serial "Trzynaście powodów" z rozmaitych perspektyw poruszają tę bolesną tematykę. Z drugiej strony dla nas najważniejszym wyznacznikiem dobra i moralności jest Objawienie Boże. Jako chrześcijanie postrzegamy Boga na podstawie Biblii - jest Stwórcą, który daje życie każdemu. Jest to wyraz Jego miłości i pragnienia dobra dla nas. Każdy jest odpowiedzialny przed Bogiem za życie swoje i życie osób sobie powierzonych. Każdy akt przeciwko życiu będzie więc wyrazem braku szacunku wobec jego Dawcy. W świecie tak mocno zdominowanym przez indywidualizm i samowolę warto przypomnieć, że to Bóg jest Panem życia, a my tylko zarządcami, którzy zdadzą sprawę ze swego zarządu, gdy nadejdzie czas.

DEON.PL POLECA

W kazaniu na Górze Chrystus przypomina przykazanie "Nie zabijaj" i jednocześnie zakazuje gniewu, nienawiści i odwetu. Pan wymaga też od swoich uczniów nadstawiania drugiego policzka i miłości nieprzyjaciół. On sam nie bronił się przed niesprawiedliwością i przebaczał grzechy tym, którzy wobec Niego zawinili. W konsekwencji etyka Ewangelii uświadamia nam, że każda krzywda lub rana zadana człowiekowi dotknie, naruszy lub zniszczy dobro pochodzące od Boga. I odwrotnie: każdy czyn pełen miłości i miłosierdzia będzie się przyczyniał do wzrostu dobra w bliźnim i uhonorowania Boga w nim obecnego.

Samobójstwo jako czyn jest wyrazem odwrócenia się od miłości i szacunku względem siebie. Zrywa ono również więzy z bliźnimi i Bogiem. Jednak przy ocenie moralnej danego czynu najważniejszą sprawą jest wolna wola osoby. Bywają sytuacje w naszym życiu, kiedy jej brakuje i w rezultacie inaczej wartościujemy czyny. Można tu podać kilka przykładów:

  • panika pacjenta i w konsekwencji brak zgody na operację mającą uratować mu życie;
  • kradzież dokonana przez kleptomana;
  • czyjeś wyobcowanie od ludzi spowodowane schizofrenią;
  • samookaleczenie na skutek poważnych zranień emocjonalnych;
  • samobójstwo na skutek depresji.

Katechizm Kościoła Katolickiego w numerze 2282 przypomina: "Ciężkie zaburzenia psychiczne, strach lub poważna obawa przed próbą, cierpieniem lub torturami mogą zmniejszyć odpowiedzialność samobójcy". Przykładów, gdy schorzenia psychiczne odpowiadają za nasze czyny (zamiast nas samych), jest wiele. Na szczęście współczesne społeczeństwo ma znacznie większą świadomość wagi problemów psychicznych w funkcjonowaniu człowieka niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. Mniej oceniamy, więcej współczujemy. Wspieramy, reagujemy empatycznie. Kochamy, zamiast wytykać palcami.

Problemy psychiczne zostawiają również swe piętno na sferze duchowej. Łatwiej jest przy nich popaść w skrupuły, ukształtować w sobie sumienie laksystyczne (szerokie) lub całkowicie ignorować sferę duchową czy ludzką. Tym większa staje się dziś rola spowiednika (kierownika duchowego) konkretnych osób, który powinien rozeznać sytuację danego człowieka oraz, jeżeli zaistnieje taka potrzeba, z wielką delikatnością zasugerować szukanie innej pomocy poza duchową.


Chester Bennington z Linkin Park dzieli się w radiu swoim zmaganiem z depresją i osobistymi problemami. W tamtym czasie fani i jego rozmówca w radiu żartowali sobie z jego wypowiedzi. Dziś wiemy, że to nie była właściwa postawa. Depresja była czymś, co odcisnęło ogromne piętno na jego życiu:


Jeszcze kilkadziesiąt lat temu kapłani nie sprawowali pogrzebów osób, które targnęły się na własne życie. Jednak świadomość ogromnej roli modlitwy Kościoła i potencjalna szansa na zbawienie takich osób (jeśli w ostatnich chwilach życia szczerze żałowały przed Bogiem swojej decyzji o samobójstwie, mimo nieodwracalności jej skutków) przemawiają za tym, by Kościół jako wspólnota otaczał je modlitwą. Katechizm z miłosierdziem właściwym Ewangelii mówi: "Nie powinno się tracić nadziei dotyczącej wiecznego zbawienia osób, które odebrały sobie życie. Bóg, w sobie wiadomy sposób, może dać im możliwość zbawiennego żalu". Poza tym - kimże jesteśmy, by odmówić wsparcia duchowego tym, którzy prawdopodobnie najbardziej go potrzebują?

Jako kapłan mogę podzielić się świadectwem. Dwa pierwsze pogrzeby w życiu sprawowane przeze mnie dotyczyły właśnie osób, które podjęły tę dramatyczną decyzję. W oczach rodzin tych osób ogromnym gestem miłosierdzia była obecność kapłana i posługa na ostatniej drodze człowiekowi, który pobłądził. Przed taką liturgią Pan Bóg otwierał serca wielu ludzi na sakrament pokuty i pojednania. Po liturgii z wielu ust mogłem usłyszeć proste: "Dziękuję". Miłosierdzie Boże nie zna miary. Jeśli spojrzymy na Chestera z Linkin Park i pozostałe osoby, które wybrały podobną drogę jak on, jak na zagubione owce potrzebujące wsparcia modlitewnego, to możemy mieć uzasadnioną nadzieję, że staniemy kiedyś razem przed tronem Boga. Tam będzie już tylko Miłość.

ks. Mariusz Jawny sdb - salezjanin, duszpasterz młodzieży oraz koordynator wspólnoty ewangelizacyjnej Pustynia Serc. Interesuje się swoim Stwórcą, kinematografią, sportem i nowymi technologiami.

***

Tragiczna śmierć Chestera Benningtona jest dowodem na to, że samobójstwo nigdy nie jest wyjściem. Jeśli masz takie myśli lub nie możesz sobie poradzić z życiowymi trudnościami, a może jest w twoim otoczeniu osoba, której chcesz pomóc - skorzystaj z tych źródeł, szukając pomocy:

Pamiętajmy w swoich modlitwach o Chesterze. Wychowaliśmy się na jego muzyce, często nie zdając sobie sprawy, jak wielki ciężar życia niesie. Niech znajdzie wieczny pokój u Boga.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak Bóg patrzy na samobójców?
Komentarze (7)
AM
Adam Mierzejewski
14 sierpnia 2024, 15:12
To kto jest tym złym samobojcą? Tym który robi to zgodnie z wlasną wolą?
~Krzysztof Żak
3 sierpnia 2023, 11:10
Na Samobójców popatrzył bym na wszystkich ludzi, zwłaszcza na wojnach, ludzie są samobójcami między sobą, wiem że patrzę na samobójców między sobą w skrzywionym zwierciadle. Ale cała ziemia jest pełna samobójców, jedni dążą do samobójstwa szybko (strzał z broni) samobójstwo między bliźnimi, inni powoli przez całe życie(na przykład chorzy) którzy są ograniczani przez najbliższych. Zabrania się spotykania z bliskimi przez innych bliskich. Krzysztof Jerzy Żak
RK
~Renata Krzyszkowska
25 listopada 2022, 11:16
"Samobójstwo nigdy nie jest wyjściem" ???? Polscy patrioci z rychu oporu podczas okupacji nosili przy sobie cyjanek by popełnić samobójstwo zażywając go w obawie że podczas tortur mogliby zdradzić towarzyszy. A jak mówił Jezus "Nie ma większej miłości jak ktoś oddaje swe życie za przyjaciół swoich".
MK
Marta Kłos
7 września 2020, 20:10
....
ŁK
Łukasz Kosowski
1 lutego 2018, 18:08
Zgadzam się,typowe katolskie myślenie.Popełnił samobójstwo,bo odszedł od Boga.A gdzie przepraszam był Bóg,gdy człowiek ten cierpiał?
ŁK
Łukasz Kosowski
1 lutego 2018, 18:10
S
Zbigniew Ściubak
28 lipca 2017, 07:39
Typowy, nawet powyżej przeciętnej, katolicki tekst. Zawiera dobre omówienie zagadnienia w świetle nauki Kościoła. Dodatkow jest w nim owa "nuta miłosierdzia", która właściwa jest czasom ostanim, ale która trochę "rozmiękcza" naukę głoszoną dawniej. Czego nie zawiera? Pochylenia się na przyczynami takich tragedii, a przez to pewnych bardziej dosadnych i wskazań na temat "co robić". Nie jest to jednak zarzut, bo tekst jest napisany z innej perspektywy i jest to dobry tekst. Jednak pytanie z początku tekstu: "Dlaczego człowiek pragnący czynić dobro i żyć, umiera drogą samobójstwa?" de facto nie znajduje w nim odpowiedzi, która jest prosta. Samobójstwo NIE JEST "wyrazem odwrócenia się od miłości i szacunku względem siebie" - jak pisze Autor. Jest wynikiem bólu, którego dłużej już znieść ktoś nie potrafi. Przyczyny tego bólu - to już następny, szeroki i ciekawy temat, wcale nie poruszany, bo i po co, kiedy mamy odpowiednie formuły.