Istnieje wiele dróg zbawienia, które zna tylko Bóg. Stąd mój apel: nie spierajmy się o pełnię prawdy i środków zbawienia. Bóg ma ich więcej, niż nam się wydaje - pisze Wacław Hryniewicz OMI.
Można obstawać przy pełni Objawienia w Chrystusie, ale pod jednym warunkiem. Trzeba pamiętać, że jest to tylko pełnia historyczna, uwarunkowana czasem i ludzką ograniczonością, a nie pełnia eschatologiczna i absolutna. Spróbuję to wyjaśnić i podzielić się przynajmniej kilkoma refleksjami.
Wiem, że Kościoły chrześcijańskie zachowują się często w swoich wypowiedziach tak, jakby żyły już w stanie pełnego oglądania prawdy, a nie w stanie wiary i pielgrzymowania ku Rzeczywistości Ostatecznej. To prawda, że Bóg nie mógł w historii objawić się bardziej, niż uczynił to w Jezusie Chrystusie, ale nawet w Nim nie zostało objawione wszystko, co tylko można wiedzieć o Bogu i doświadczyć z Boga. Jest jeszcze pełnia eschatologiczna. Są jeszcze wydarzenia ostateczne, o których mówi chrześcijańska eschatologia. To w nich dokona się dopiero definitywne objawienie Boże.
To, co obecnie poznajemy tylko częściowo (zob. 1 Kor 13,9.12), jest obietnicą przyszłego spełnienia. Chrześcijanin nie jest człowiekiem, który doszedł już do "pełni prawdy". Jest wciąż w drodze do czegoś większego. W rozmowie z Natanaelem Jezus zapewniał: Zobaczysz jeszcze więcej niż to (J 1, 50 BT). Więcej niż to, co teraz widzisz.
Trzeba zrezygnować z pretensji do posiadania prawdy absolutnej z tej racji, że eschatologiczna pełnia Objawienia w Chrystusie nie może stać się w adekwatny sposób udziałem ludzi żyjących w czasie i historii. Pełnia ta odsłoni się dopiero w przyszłym świecie zmartwychwstania. Możemy jej jedynie oczekiwać w nadziei, ufając w spełnienie Boskich obietnic do końca. Prawda i nadzieja przynależą do siebie nawzajem.
Faktem jest, że wiara chrześcijan, która znalazła swój wyraz w świadectwach Nowego Testamentu, mówi o Jezusie jako jedynym Zbawicielu całej ludzkości. Dotyczy to wszystkich ludzi, żyjących w każdym czasie i miejscu na ziemi. Pierwsi wyznawcy Chrystusa nie głosili bynajmniej, iż jest On jednym pośród innych zbawców, różniącym się od nich tylko zakresem swego oddziaływania i wpływu na ludzkie losy.
Wierzyli, że jest rzeczywiście jedynym, który wyzwala wszystkich ludzi od grzechu, śmierci i wszelkiego zła - jedynym, który ocala dla uczestnictwa w życiu Boga zarówno tutaj, na ziemi, jak i w świecie przyszłym. Od najwcześniejszych do ostatnich pism Nowego Testamentu Chrystus uznawany jest jednomyślnie za jedynego Zbawiciela świata.
Jest to wyraz wiary, iż Jego odkupieńcze dzieło obejmuje w swojej pełni wszystkich ludzi bez wyjątku. Ta zbawcza rola jest czymś jedynym i nieporównywalnym. To nie przypadek zatem, że Nowy Testament nazywa Zbawicielem tylko Boga Ojca i Jezusa Chrystusa.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to przesłanie może wydawać się, zwłaszcza niechrześcijanom, czymś irytującym, niesprawiedliwym i zgoła nieprawdopodobnym. Żyjący dwa tysiące lat temu, skazany na śmierć krzyżową Jezus, Żyd z Nazaretu, miałby decydować o wiecznym zbawieniu wszystkich ludzi? Coraz częściej słyszymy obecnie, że również wielu chrześcijanom, w tym niektórym teologom, trudno uwierzyć w powszechny zasięg zbawczego dzieła Chrystusa jako Boga-Człowieka.
Uważają, że On jest tylko człowiekiem wybranym i posłanym przez Boga, człowiekiem, w którym Bóg był obecny w szczególny sposób i przez którego działał; że On nie może być Zbawicielem całej ludzkości. Oczywiście, trudno pogodzić ten pogląd z wiarą pierwszych pokoleń chrześcijan oraz z miarodajnym świadectwem Nowego Testamentu. Przyszłe pokolenia chrześcijan będą z pewnością nadal trudzić się nad interpretacją tej tajemnicy.
Chrześcijanin wierzy w powszechny zasięg zbawczego dzieła Chrystusa. Nie musi rezygnować z tej wiary. Nie może jednak rościć sobie pretensji do posiadania prawdy absolutnej. Chrystus jest ostateczną pełnią Objawienia Boga, ale pełnia ta nigdy nie zostanie w całej adekwatności objawiona i wyrażona w ludzkich dziejach na tej ziemi.
Objawienie, które ludzkość otrzymała, nie jest bynajmniej absolutne. Nie może nim być, gdyż zostało przekazane za pośrednictwem świadomości ludzkiej Chrystusa, która nie wyczerpuje całej tajemnicy Boga. Pełnia Objawienia Boga w Chrystusie jest pełnią historyczną, możliwą do asymilacji dla świadomości ludzkiej, ale nie pełnią ostateczną. Nie jesteśmy jeszcze u kresu pielgrzymowania ku Prawdzie Ostatecznej. Wszyscy do niej zdążamy. Wszyscy oczekujemy Wielkiego Spełnienia sensu ziemskiej historii ludzkości.
Tylko Bóg jest Rzeczywistością w pełni absolutną. Żadna religia nie może pretendować do takiej iście Boskiej absolutności. Każda religia pozostaje rzeczywistością relacyjną, skierowaną ku ostatecznemu spełnieniu ludzkich dziejów. Wierzymy w Jezusa Chrystusa jako eschatologiczną pełnię, która nie będzie jednak nigdy adekwatnie objawiona w historii.
Podzielam przekonanie, że wielość religii jest rzeczywistością zamierzoną i chcianą przez Boga. Każda z nich kryje w sobie coś z Boskiej mądrości, gdyż w każdym człowieku jest coś absolutnego i Boskiego. Godność osoby ludzkiej rozpoznaje się nie samym tylko intelektem, ale również sercem, przez zdolność do empatii i sympatii.
Mozolnie wyzwalamy się z więzów teologii ekskluzywnej, niedostrzegającej pozytywnej celowości innych religii. Chrześcijańska wiara w Chrystusa jako jedynego i powszechnego Zbawiciela ludzkości daje się pogodzić z uznaniem pozytywnej roli i znaczenia innych tradycji religijnych w zbawianiu swoich wyznawców.
Różne tradycje religijne są nie tyle wyrazem wysiłków poszukiwania Boga przez człowieka, ile ukazują przede wszystkim ustawiczne i rozliczne sposoby wychodzenia samego Boga naprzeciw ludzkości.
Inicjatywa zawsze należy do Niego. W rzeczywistym sensie tego słowa inne religie są różnymi drogami zbawienia dla ich wyznawców, a to dlatego, że sam Bóg odsłonił i zaaprobował te drogi w ciągu historii ludzkości.
Chrześcijanin wierzy, że tajemnica Chrystusa ma zbawcze znaczenie dla wszystkich, ale nie udaremnia to roli innych zbawczych tradycji i religijnych postaci. Nie wyklucza ich ani nie pochłania. W dziejach Boskich interwencji dla zbawienia ludzi łaska i prawda (J 1,17) przekracza to, co obejmuje sama tradycja chrześcijańska. Inne religie są autonomicznym i suwerennym darem Boga, niejako dodatkowym w stosunku do tego, co dokonało się w Chrystusie.
Istnieje wiele dróg do Boga, ale tylko jeden wspólny cel. Jest tylko jedno zbawienie, wspólne wszystkim ludziom jako cel ostateczny. Zbawienie to urzeczywistnia się na wielu drogach. Dlatego bliski jest mi tzw. pluralizm inkluzywny, który nie idzie po linii pluralistycznego modelu wielu teologów zwanych dzisiaj pluralistami.
Wierzę, że decydujący charakter wcielenia Chrystusa bynajmniej nie pomniejsza powszechnego działania Boskiego Logosu i suwerennej obecności Bożego Ducha od początku w dziejach ludzi i różnych religii. Jezus Chrystus jest nie tylko postacią jednostkową, partykularną i niepowtarzalną, ale także uniwersalną. Choć tylko On jest obrazem Boga niewidzialnego (Kol 1,15), Boski Logos może oświecać także inne zbawcze postacie, a Boży Duch inspirować je, aby stały się znakami zbawienia dla swoich wyznawców, zgodnie z całym Boskim planem zbawienia ludzkości. Różnymi drogami zmierzamy do tego samego celu ostatecznego.
Ostateczna pełnia Bożego Królestwa jest wspólnym spełnieniem dla wszystkich, zarówno dla chrześcijaństwa, jak i dla innych religii.
Zauważmy, że centralne miejsce w tego rodzaju dociekaniach należy do Boga i Jego miłości względem wszystkich ludzi, Chrystusa, Królestwa Bożego oraz tajemnicy wszechogarniającego zbawienia. Miłość Boga jest znakiem obecności i działania daru zbawienia w każdym zbawiającym się człowieku. Pluralizm religijny opiera się na niepojętym bezmiarze wszechogarniającej miłości Boga - Boga prawdziwie ekumenicznego, Boga dla wszystkich bez wyjątku.
Różne drogi zbawienia zbiegają się niewidzialnie z tajemnicą Chrystusa. Są faktycznie różnymi drogami, na których Bóg wychodzi naprzeciw ludziom w swoim Boskim Słowie i swoim Boskim Duchu.
(...) Uniwersalizm Boskich dróg do człowieka jest powodem do dziękczynienia i radości. Nie powinno być miejsca na odgradzanie się i licytowanie, kto wyznaje lepszą religię, a kto gorszą: w każdym narodzie jest Mu miły ten, kto się Go boi [bojaźnią czci - W.H.] i postępuje sprawiedliwie (Dz 10,35). Kościół jest świadkiem Ewangelii, Dobrej Nowiny dla wszystkich.
Jakże wielki uniwersalizm zbawienia przebija ze słów Jezusa: Mam także inne owce, które nie są z tej owczarni. Je także muszę przyprowadzić i będą słuchać Mojego głosu. I będzie jedna owczarnia, i jeden pasterz (J 10,16). Na krótko przed swoją śmiercią mówił: A Ja, gdy zostanę wywyższony nad ziemię, pociągnę wszystkich do siebie (J 12,32). Jest to eschatologiczna wizja przyszłej jedności wszystkich ludzi pojednanych w Królestwie Bożym.
Istnieje wiele dróg zbawienia, które zna tylko Bóg. Stąd mój apel: nie spierajmy się, która z nich jest najlepsza czy jedynie słuszna. Nie spierajmy się o pełnię prawdy i środków zbawienia. Bóg ma ich więcej, niż nam się wydaje.
Powtórzę ponownie: On jest Bogiem wszystkich. Bogiem prawdziwie ekumenicznym. Mądre słowa wypowiedział na przełomie II i III wieku św. Klemens Aleksandryjski: Zbawiciel jest polifoniczny (polýphonós) i wieloraki w sposobach działania (polýtropos) dla zbawienia ludzi. Często w minionych latach powtarzałem, że ta niezwykła metafora z dziedziny muzyki kryje w sobie wielką głębię: Zbawiciel jest polifoniczny i politropiczny dla zbawienia wszystkich ludzi, a nie tylko chrześcijan.
Jak to się dzieje, dowiemy się po drugiej stronie życia, jeśli naprawdę wierzymy w jej istnienie.
Tekst pochodzi z książki "Wiara rodzi się w dialogu"
Skomentuj artykuł