Każdy ma swój "duchowy Egipt", z którego trzeba wyjść

(fot. Henry Xu / Unsplash)

Przyznam się wam, że zastanawiałem się, czy wobec sytuacji, w której teraz żyjemy, zamknięci w domach z powodu pandemii koronawirusa, nie zmienić kazania. Ale doszedłem do wniosku, że nie.

Przyznaję, że nigdy nie rozumiałem tego epizodu z namiotami na Górze Przemienienia. Aż do chwili, kiedy na zajęciach z homiletyki diakon przedstawiał swoje niedzielne kazanie. To on podpowiedział mi dwa tropy interpretacyjne. Zacznijmy od pierwszego, od namiotów.

Typowa interpretacja, której byłem wierny przez lata, akcentuje coś, co można by nazwać dobrym samopoczuciem czy samozadowoleniem uczniów. Według liturgicznego tłumaczenia tego fragmentu Ewangelii Piotr powiedział: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy”. Ale już na przykład Biblia poznańska idzie w trochę innym kierunku: „Dobrze, że tu jesteśmy”. I dalej mówi Piotr: „Jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty”. Przepraszam, jeśli zabrzmi to nieco banalnie, ale wygląda to trochę tak, jakby Piotr proponował rozbicie biwaku, dłuższe obozowanie, bo: „Dobrze nam tu, zostańmy tu dłużej”. Tak przynajmniej zawsze mi się kojarzyły te namioty na Górze Przemienienia.

DEON.PL POLECA

Okazuje się jednak – jak sugerują komentatorzy – że nie chodziło o zwykły, by tak rzec, biwak. Wzmianka o sześciu dniach, od której rozpoczyna swoje opowiadanie św. Mateusz, naprowadziła ich na właściwy trop interpretacyjny. Otóż właśnie odbywało się święto Sukkot, Święto Namiotów, zwane też Świętem Kuczek. Izraelici budowali szałasy, namioty, do których się przeprowadzali na czas trwania święta. Celem było upamiętnienie mieszkania w szałasach i namiotach podczas ucieczki Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej. Chodziło o świętowanie nie tylko przez wspominanie, ale chociaż przez minimalne doświadczenie trudu wędrówki [1]. Oglądałem takie współczesne kuczki w Montrealu, w dzielnicy ortodoksyjnych Żydów, którzy budowali drewniane budy, szałasy, altanki czy drewniane przybudówki na balkonach swoich domów. Wciąż powracały dyskusje dotyczące legalności tych tymczasowych budowli i tego, jak długo mogą stać.

I drugi trop interpretacyjny podpowiedziany przez mojego studenta (dobrych mam – jak widać – studentów, i zdolnych). Święty Mateusz zapisał, że uczniom „ukazali się […] Mojżesz i Eliasz rozmawiający z Nim”. Temat rozmowy zdradza św. Łukasz: „mówili o Jego odejściu, które miało się dokonać w Jerozolimie”. To „odejście” to oczywiście eufemizm na słowo „śmierć”. I tutaj pojawia się rzecz kluczowa. W oryginalnym tekście greckim „odejście” to eksodos, czyli dosłownie „wyjście”. Dobrze znamy to słowo w wersji zlatynizowanej jako exodus, nazywamy nim wyjście Izraelitów z Egiptu do Ziemi Kanaan, Ziemi Obiecanej. W Jerozolimie dokona się exodus Jezusa. To tam Jezus przejdzie i nas wyprowadzi z „duchowego Egiptu” do Ziemi Obiecanej. Na razie wszyscy żyjemy w Egipcie. W homilii do Księgi Liczb Orygenes pisał: „Gdyśmy więc przebywali w Egipcie, to znaczy wśród błędów tego świata i w ciemności niewiedzy, wykonując dzieła diabła w pożądliwościach i pragnieniach cielesnych, Pan zlitował się nad naszą udręką i «zesłał Słowo Swoje, Jednorodzonego Syna», który wyrwał nas z niewiedzy błędu i doprowadził do światłości Prawa Bożego […]. Chrystus zstępuje do Egiptu tego świata” [2].

Przyznam się wam, że zastanawiałem się, czy wobec sytuacji, w której teraz żyjemy, zamknięci w domach z powodu pandemii koronawirusa, nie zmienić kazania. Ale doszedłem do wniosku, że nie, że nawracać się trzeba zawsze, nie tylko wtedy, gdy epidemia zagląda w oczy światu. Ten Wielki Post jest inny niż zwykle i jednocześnie taki sam. Ewangelia się nie zmienia. Święty Leon Wielki mówi: „W tym przemienieniu chodziło głównie o to, aby usunąć z serca uczniów zgorszenie krzyża; a także ujawnieniem majestatu i dostojeństwa zapobiec zachwianiu się ich w wierze, jakie mogłoby nastąpić na widok poniżającej, choć dobrowolnie podjętej męki” [3]. Tak, chodzi o to, by usunąć zgorszenie krzyża. A mimo to apostołowie uciekli. Lęk przed krzyżem jest czymś ludzkim. Dlatego wchodzimy na Górę Przemienienia, by się wzmocnić Jego siłą i nie zgorszyć się tym, co się wokół nas dzieje. A na ile nam tej siły wystarczy? Nie wiem. Ale nasze nawrócenie jest wciąż tak samo ważne – w czas epidemii czy w czas pomyślny.

Jezus z Góry Przemienienia wskazuje nam wielkopostną drogę: z ciemności Egiptu do światła Ziemi Obiecanej. Jej zapowiedzią jest odzienie Jezusa, które „stało się białe jak światło”. A w tej wędrówce to On jest i drogą, i namiotem. Obłok, który osłonił uczniów na Górze Przemienienia, to zaś ten sam obłok, który prowadził Żydów przez pustynię. Czas Wielkiego Postu to czas wyjścia. Nie trzeba już jednak budować namiotów i szałasów, by w nich wspominać. Przecież zebraliśmy się w namiocie, którym jest ta świątynia. „I dobrze nam tu” – chciałoby się powiedzieć. Ale przecież nie chodzi o to, by w niej zamieszkać. Przyszliśmy tu tylko odpocząć. Wędrówka dokonuje się poza namiotem.

Nie trzeba wyliczać grzechów tego świata. Wszyscy je znamy. Ale najważniejsze, by każdy poznał swój własny. Każdy z nas ma własny „duchowy Egipt”, z którego najwyższy czas już wyjść. Każdy z nas – niczym młodszy syn z przypowieści o miłosiernym ojcu – ma swoje „dalekie strony”, do których wciąż powraca, a z których najwyższy czas już wyjść. Wzorem niech będzie nam Abraham. Pan powiedział do niego: „Wyjdź!”. „A Abraham udał się w drogę, jak mu Pan wskazał”. „Czy odczuwał smutek rozstania? – pytał Jan Paweł II w Tryptyku rzymskim. – Czy oglądał się wstecz? Nie wiemy. Wiemy tylko, że słyszał Głos, który mówił do niego: Wyjdź! Abram postanowił iść za Głosem” [4]. Ach, jakże często – niestety! – w tym wyjściu zamiast Abrahama patronuje nam żona Lota, która się obejrzała, bo – jak pisał ks. Janusz St. Pasierb – „w sercu nie wyrzekła się swego miasta”. A więc „nie żałuj / i nie oglądaj się wstecz”, bo „łzy i w tobie / stężeją w słup soli” [5]. Wyjście dokonuje się w sercu. To tam jest duchowy Egipt. I to tam trzeba się go wyrzec.

Więc porzuć namiot! Ruszaj! Wyjdź! Czy widzisz już obłok, który idzie przed Tobą?

Przypisy:

[1] Zob. S. Ormanty, Przemienienie Pańskie na tle Święta Namiotów, „Poznańskie Studia Teologiczne” 2001, nr 10, s. 41–53.

[2] Orygenes, Homilia do Księgi Liczb, 27,3, w: Orygenes, Homilie o Księgach Liczb, Jozuego, Sędziów, tłum. S. Kalinkowski, Warszawa 1986, s. 267.

[3] Św. Leon Wielki, Mowa 51, w: tegoż, Mowy, red. K. Tomczak, Poznań–Warszawa–Lublin 1957, s. 232.

[4] Jan Paweł II, Tryptyk rzymski, Kraków 2003, s. 31.

[5] J.St. Pasierb, Żona Lota, w: tegoż, Doświadczanie ziemi, Pelplin 2010, s. 162.

Fragment pochodzi z książki "Plaża zbawionych". Więcej znajdziesz tutaj >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Każdy ma swój "duchowy Egipt", z którego trzeba wyjść
Komentarze (2)
AO
~An On
28 lutego 2021, 15:09
Bóg zapłać. Zwróciłabym jeszcze uwagę, że to "wychodzenie" było pod górę. Inaczej idzie się po płaskim, a inaczej pod górę. Angażowane są inne mięśnie. Więc to zawsze jest wysiłek, jeśli nie wykonujemy tego na co dzień. To też nowa postawa, pochylona, pokorna. Co do ilości namiotów- trzy, nie jeden wspólny. Czyli każdy świętowałby w osobnej "izdebce", w osobistej rozmowie z Najwyższym Stwórcą. Kochany Św.Piotr chce im zbudować, nie martwi się o siebie. Może znów nie czuje się godny, ale zawsze gotów do czynów miłości.
DE
~detektor ex trema
1 marca 2021, 12:43
Swój Egipt to mieli [Oni] kapłani marionetkowego fara ona - on Fara On miał wszystko czego oni chcieli reszta ludzie [Ona] nie miała swojego Egiptu ale "dom ojca" Domu Niewoli ... właśnie czułość to to co odróżnia martwych umartwionych na modlitwie w grzechu śmiertelnym od tych żywych ożywionych żywym słowem którego brak w bibliotekach uczonych w piśmie wyznawców ortodoksi poprawności kanonicznej którym brak tej właśnie czułości czytam percepcji zatraconej w mowie i piśmie