Marcin Zieliński: nikt nie spodziewał się takich rekolekcji wielkopostnych

(fot. youtube.com)

„Bóg nie stracił kontroli nad tym, co dzieje się na świecie. Wierzę, że szczególnie teraz, MY – KOŚCIÓŁ, jesteśmy powołani do tego, by być światłem świata. Co to znaczy?” – mówi w rozmowie z KAI Marcin Zieliński. – Świat patrzy na nas szczególnie intensywnie i przygląda się, jak wygląda nasza wiara w praktyce – dodaje lider wspólnoty Głos Pana.

Dawid Gospodarek (KAI): Już kończy się Wielki Post. Jak Ci minął ten czas? Co okoliczności koronawirusowe zmieniły w Twoim życiu? Jak sobie z tym radzisz?

Marcin Zieliński: Chyba nikt z nas nie spodziewał się takich rekolekcji wielkopostnych. Większość naszych planów trzeba było odłożyć na półkę i dostosować do sytuacji, która z dnia na dzień dynamicznie się zmieniała. Mój tryb życia też uległ sporym zmianom. Byłem przyzwyczajony do ciągłych wyjazdów, spotkań z ludźmi i długich wspólnych modlitw do późnych godzin, a tu trzeba usiąść w domu i zapytać: „Czego Boże w tej sytuacji ode mnie oczekujesz?”.

DEON.PL POLECA

Czyli starasz się patrzeć na tę rzeczywistość również przez duchową perspektywę.

- Jasne. Przecież Bóg nie stracił kontroli nad tym, co dzieje się na świecie. Wierzę, że szczególnie teraz, MY – KOŚCIÓŁ jesteśmy powołani do tego, by być światłem świata. Co to znaczy? W chwilach takich ja ta, świat patrzy na nas szczególnie intensywnie i przygląda się temu jak, wygląda nasza wiara w praktyce. Czy naprawdę nie boimy się śmierci? Czy naprawdę potrafimy okazywać miłość jak deklarowaliśmy dotychczas? Warto więc zadać sobie pytanie, czy jesteśmy teraz takimi świadkami, za jakich uważaliśmy się dotychczas? Czy jesteśmy ludźmi niosącymi pokój Chrystusowy kojący lęk, który zawładnął światem, a może niczym nie różnimy się od nieznających Chrystusa ludzi. „Stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych” (Rz 8,19). To jest nasz moment.

Jak Ty te postulaty realizujesz?

- W moim codziennym życiu staram się być zdyscyplinowanym w modlitwie, aby nie zmarnować czasu, który został nam dany. Jest bardzo ciekawe, w jakim okresie pojawiła się „zaraza”. Pewnie, gdyby wszystko toczyło się jak co roku, mało kto znalazłby czas na to, aby pochylić się nieco mocniej nad swoim życiem i jego sensem. Teraz zdarza się, że ludzie sami zaczepiają mnie na ulicy i proszą, bym powiedział im coś o Bogu. W dobrobycie może by się na to nie zdobyli.

Myślę, że jest to czas powrotu do intymnej, głębszej relacji z Panem, w oczekiwaniu na zmartwychwstanie i nową Pięćdziesiątnice w naszym życiu. Tak patrzę na to duchowo. Razem z przyjaciółmi ze wspólnoty prowadzimy również trzy razy w tygodniu modlitwę „live” na kanale Facebookowym. Uwielbiamy Boga, dzielimy się słowem, odmawiamy koronkę do Bożego miłosierdzia. Co ciekawe, zaczęliśmy widzieć, jak bardzo Bóg dotyka przez te transmisje ludzi i spływają do nas bardzo konkretne świadectwa uzdrowień wewnętrznych jak i fizycznych. Niewierzący zaczynają się interesować i dołączać do modlitw. Bóg jest z nami w każdej sytuacji.

Jak przygotowujesz się do Wielkiego Tygodnia?

- Jeśli chodzi o moje osobiste przygotowanie, to, jak wspomniałem, staram się być zdyscyplinowany w modlitwie. Staram się, żeby zanim zjem śniadanie, pierwszą moją czynnością była medytacja nad Bożym słowem. Później wydzielam sobie jeszcze dwa momenty podczas dnia na uwielbienie, Biblię, Liturgię Godzin czy inną modlitwę. Wierność w tych drobnych postanowieniach jest według mnie kluczowa, by wypracować sobie swój własny rytm duchowej dyscypliny, która utrzymuje nas przez cały dzień w świadomości obecności Bożej.

Zauważyłem też, że oprócz tego jak zaczynam dzień, ważne jest również jak go kończę. Jeśli kończysz go z Bożym słowem i modlitwą, wstajesz następnego ranka napełniony pokojem od Ducha Bożego. Jeśli karmisz się tym co nie jest Boże, wstajesz z dużo mniejszą siłą ducha.

A wiesz już, jak spędzisz Triduum Paschalne?

- Jeszcze nie wiem. Sytuacja zmienia się dynamicznie, więc nie jestem pewien czy moje dotychczasowe plany dojdą do skutku. Jeśli trzeba będzie siedzieć w domu, to pewnie będę korzystał z wartościowych treści, które wiem, że pojawia się w Internecie. Najpierw trzeba będzie zadać Bogu to pytanie na modlitwie - co jest Jego planem i pomysłem na ten święty czas.

Co możesz doradzić, żeby ten czas siedzenia w domu był też rozwojowy dla życia duchowego? Żeby nie był zmarnowany, a może przeciwnie - doświadczany jako dar?

- Myślę, że ilość propozycji modlitewnych, które daje Internet czy telewizja w tym momencie jest ogromna. Ten czas może uświadomić tym wszystkim, którzy do tej pory raczej indywidualnie przeżywali swoje życie duchowe, jak wspaniałą i wartościową może okazać się modlitwa wspólnotowa. Ilość ludzi gromadzących się na transmisjach jest większa niż salki, które mogłyby nas wszystkich pomieścić.

Zgadzam się z tym, że telewizor czy komputer nie zastąpią realnego spotkania z człowiekiem, ale być może wzbudzą w kimś pragnienie, by gdy to wszystko się zakończy, znaleźć sobie wspólnotę i kontynuować to modlitewne dzieło rozpoczęte w tym trudnym czasie.

Darem z pewnością może być również czas, który poświęcimy rodzinie. Ja w moim domu praktycznie codziennie spędzam wspólnie wieczór z rodziną na normalnym i zwykłym siedzeniu ze sobą czy oglądaniu filmów. To jest czas nadrabiania zaległości i zadbania o to, co w życiu naprawdę wartościowe. Czas odizolowania od czynników zewnętrznych może pomoc nam przewartościować nasze życie i docenić to co jest cenne i na wyciągnięcie ręki, a o czym zapominaliśmy w pędzę naszej codzienności.

dziennikarz. Interesuje się dogmatyką, liturgią, tradycyjną muzyką oraz sztuką

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Marcin Zieliński: nikt nie spodziewał się takich rekolekcji wielkopostnych
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.