Matka Boża uratowała mojej córce życie [ŚWIADECTWO]

Fot. Julia Caesar / Unsplash
Katarzyna

Lekarze postawili diagnozę, która była wyrokiem. Lekarstwo było jedno i kosztowało 2 miliony złotych rocznie, a że była to choroba genetyczna, leczenie powinno trwać do końca życia. Wtedy rozpoczęłam nowennę pompejańską.

Chciałabym podzielić się doświadczeniem związanym z nowenną pompejańską.

W lutym 2019 r. moja córka wyjechała na studia do Chin. Miała tam napisać pracę magisterską. Niestety 9 maja trafiła na intensywną terapię do Szpitala Uniwersytetu Hong-Kong w Shenzen. Jej stan był bardzo ciężki. Władze szpitala zażądały obecności rodziny. Do Chin poleciała jej młodsza siostra.

Okazało się, że nerki mojej córki przestały pracować; lekarze rozpoczęli dializy i plazmaferezy. Niewiele to pomogło. W Chinach córka leżała 3 tygodnie; po powrocie do Polski natychmiast trafiła do kliniki nefrologii w Katowicach. Lekarze postawili diagnozę, która była wyrokiem - mikroangiopatia zakrzepowa, atypowy zespół hemolityczno-mocznicowy. Lekarstwo było jedno i kosztowało 2 miliony złotych rocznie, a że była to choroba genetyczna, leczenie powinno trwać do końca życia.

DEON.PL POLECA


Wtedy rozpoczęłam nowennę. Córkę zakwalifikowano do specjalnego programu lekowego tak, że koszt leczenia ponosił NFZ. To ratowało jej życie, ale nie było wiadomo, czy nerki zaczną pracować; lekarze powiedzieli, że jeżeli w ciągu 3 miesięcy nie rozpoczną pracy, konieczny będzie przeszczep. Czas mijał i nic się nie zmieniało. Cały czas modliłam się nowenną pompejańską o uzdrowienie mojej córki.

W czwartym miesiącu, podczas kolejnego pobytu w szpitalu, lekarze poinformowali córkę, że należy rozpocząć procedurę przeszczepu. Nie było już szans, aby nerki podjęły pracę. Córka płakała, a ja poszłam do parku się modlić. W tym czasie trwały badania. Po kilku godzinach moja córka zadzwoniła do mnie i powiedziała, że są już najnowsze wyniki. Nerki rozpoczęły pracę! Córka została odłączona od dializ! Od tej pory przy każdym pobycie w szpitalu jej wyniki się poprawiają.

Ja odmawiam kolejną nowennę pompejańską i głęboko wierzę, że kiedyś moja córeczka będzie zupełnie zdrowa. Wiem, że to Matka Boża wyjednała mojej córce tę łaskę. Każdego, kto ma problemy i kłopoty, namawiam do praktykowania nowenny pompejańskiej i modlitwy różańcowej. Wszystkim życzę Bożego błogosławieństwa i opieki Matki Bożej.

***

Przeżyłeś podobną historię? Podziel się nią z ludźmi, którym brakuje nadziei. Aby wysłać nam swoje świadectwo, należy wypełnić poniższy formularz:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Matka Boża uratowała mojej córce życie [ŚWIADECTWO]
Komentarze (1)
Andrzej Ak
19 lutego 2020, 15:26
Bez wątpienia Matka Boża po raz kolejny pomogła w potrzebie. Jednak czy choroba nie powstała z bezmyślnego delektowania się przysmakami Chińczyków? Kuchnie azjatyckie dla nas europejczyków potrafią być bardzo niebepieczne. Chińczycy mają troszkę inne geny i pewne toksyny potrafią rozłożyć w procesie trawiennym. Dla większości europejczyków takie posiłki są trujące. Niektórzy globtroterzy o tym mówią inni milczą.