Modliliśmy się. Byli uzdrawiani jeden po drugim

(fot. Metanoia, konferencja Strefa Zero)
Marcin Zieliński

Pierwszy chłopak miał problemy ze skoliozą i bólami kręgosłupa. Położyliśmy na niego ręce i pomodliliśmy się, wykrzyknął zszokowany: "Nie mogłem się tak schylić od kilku lat!".

Do dzisiaj Żydzi uważają moment wyjścia z Egiptu, cudowne przejście przez Morze Czerwone za największy przejaw obecności Boga w dziejach ich narodu. To w kontekście tak wielkiego cudu, Bóg mówi przez Izajasza: "Nie patrzcie wstecz! To już się stało, minęło! Patrzcie na to, co chcę uczynić DZIŚ!".

Wierzę, że "nowa rzecz", którą przygotował Bóg dla naszego kraju, będzie tak wielkim wylaniem Ducha Świętego, jakiego ten kraj jeszcze nie widział. Wierzę również, że to poruszenie dotknie każdego, kto powie: "Panie, posłuż się mną! Nie omijaj mnie!". Tu nie chodzi o wielkie, namaszczone jednostki, ale o cały Kościół, który uwierzy w to, że może być znaczącym ogniwem w rozprzestrzenianiu się kró­lestwa Bożego na ziemi. Bóg tworzy swoją Armię, która potrząśnie piekłem!

Słowa: "Otworzę też drogę na pustyni, ścieżyny na pustkowiu" świadczą o tym, że Bóg zrobi coś z niczego. On jest Stwórcą, nie odtwórcą. Kocha stwarzać, nie kopiować. Od razu przypomina mi się sytuacja z początku wakacji, jaka wydarzyła się w Skierniewicach.

DEON.PL POLECA

Byłem na cotygodniowym spotkaniu naszej wspólnoty. Pod koniec uwielbienia bardzo wyraźnie usłyszałem w sobie głos Ojca, który mocno mnie poruszył. Poczułem złamane serce Boga, które z ojcow­ską troską wołało: "Niech ktoś pójdzie do młodych, moje dzieci giną!". Byłem bardzo przejęty tym, co usłyszałem. To wołanie Boga powtarzało się. Jeden z członków mojej wspólnoty miał sen.

Widział młodych ludzi w kapturach, którzy najpierw mi się dziwią, a później idą za mną. Postanowiłem podjąć wyzwanie. W Skierniewicach jest miejsce, w którym spotyka się dużo ludzi młodych - wokół niewielkiego zalewu. Piją, palą, dzieją się tam różne rzeczy... Zebrałem czterech kolegów i pojechaliśmy. Było jasne, że nie możemy do nich podejść z zapytaniem, czy chcą poroz­mawiać o Panu Jezusie, bo nic by z tego nie wyszło. Gdy wysiedli­śmy z samochodu, zaproponowałem chłopakom, byśmy pomodlili się o słowo poznania. Co to oznacza dokładnie? Prosiliśmy Ducha Świętego, by pokazał nam choroby i kontuzje, z którymi zmagają się młodzi, do których podejdziemy. Zaczęliśmy więc spisywać to, co czuliśmy. Wzięliśmy kartkę ze sobą i ruszyliśmy na łowy.

Z początku nikogo nie dostrzegliśmy i nawet trochę nam ulżyło. Najtrudniej jest głosić we własnym mieście. Podejrzewaliśmy jednak, że nieco dalej ta młodzież na pewno jest. Faktycznie. Zobaczyliśmy grupkę piętnastu chłopaków i ruszyliśmy w ich kierunku. Poszliśmy z kon­kretnym pytaniem: "Czy coś was boli? Macie jakieś dolegliwości, kontuzje...?". To ich zainteresowało. Mogliśmy powiedzieć im swoje świadectwa o tym, co Bóg zrobił dla nas. Położyliśmy wcze­śniej zapisaną kartkę na stole i usłyszeliśmy: "O, to moja choroba. A to moja... Skąd wiedzieliście?". "Duch Święty powiedział nam to wszystko" - odpowiedzieliśmy. Zaczęliśmy się za nich modlić. A oni byli uzdrawiani, jeden po drugim. Pierwszy chłopak miał problemy ze skoliozą i bólami kręgosłupa. Po tym, jak położyliśmy na niego ręce i krótko pomodliliśmy się, wykrzyknął zszokowany: "Nie mogłem się tak schylić od kilku lat!". Kolejny miał problem z biodrami, trenował piłkę nożną i już od kilku lat nie mógł swo­bodnie się schylać. Po modlitwie dolegliwości natychmiast odeszły. Widząc to, podbiegł do nas ich kolega i powiedział, że nie może rzucić palenia. Później, po tej modlitwie napisał do nas, że jest wolny od papierosów. Następnemu chłopakowi wróciło czucie w palcach u dłoni, którego nie miał od urodzenia.

Działy się wspaniałe rzeczy, ale co najważniejsze - Bóg odebrał chwałę. Wróciliśmy w to miejsce po trzech dniach i spotkaliśmy się już z czterdziestoma młodymi. Bóg uzdrawiał dalej. Od tego czasu ludzie z naszej wspólnoty zaczęli jeździć tam regularnie. W same wakacje dotarliśmy do ponad pię­ciuset młodych. Wielu z nich doświadczyło uzdrowienia, niektórzy oddali swoje życie Jezusowi, poszli do spowiedzi, trafili na nasze spotkania modlitewne. Bóg zrobił coś z niczego. Cytując Izajasza: "otworzył drogę na pustyni, ścieżkę na pustkowiu". Bóg czeka dziś tylko na twoje "tak". Żniwo jest wielkie, On potrzebuje twoich rąk do pracy!

Kiedy głosiłem Słowo Boże na Opolszczyźnie, w jednym z liceów pewna dziewczyna powiedziała, że po modlitwie przestało ją boleć kolano. Miała już dwie operacje. Kulała, nie mogła biegać, tań­czyć, a kochała to robić. Po naszym spotkaniu poszła do lekarza. Nie chciał jej uwierzyć, wysłał więc ją na rezonans magnetyczny. Wróciła do niego ze zdjęciami. Znowu nie chciał uwierzyć, bo kolano było całkowicie zdrowe. Co ciekawe, nikt nie kładł na nią rąk. Nie zdążyliśmy tego zrobić, Bóg uzdrowił ją zupełnie niezależnie. Przed rekolekcjami jeden z księży powiedział mi, że będzie ich trzech, aby w razie potrzeby mogli wyspowiadać młodzież. Powiedział mi też bardzo szczerze, że jeśli wyspowiada się kilka osób, będzie to suk­ces. Po tym, co Bóg uczynił w tej szkole, młodzi płakali i spowiadali się przez trzy godziny. Charyzmaty zawsze służą Kościołowi. Czy to nie jest wspaniały owoc posługi uzdrowienia?

Na warsztatach uzdrowienia w Smolcu pod Wrocławiem usły­szeliśmy trzy świadectwa uzdrowień, które dokonały się podczas głoszenia Słowa Bożego. Nie zdążyliśmy dojść do punktu programu, podczas którego mieliśmy modlić się o uzdrowienie. Duch Święty szanuje nasze plany, ale nie zawsze z nimi współpracuje. Żartujemy sobie czasem, że Bóg ma już dość naszych nudnych katechez i kazań, i bierze sprawy w swoje ręce. Jedna z kobiet podczas nauczania poczuła ciepło w kolanie i opuchlizna, która prawie wyłączyła ją z uczestnictwa w rekolekcjach, zupełnie zniknęła. Drugiej osobie zniknęła narośl na pięcie, która nie pozwalała jej włożyć swobod­nie stopy do buta. Nagle poczuła ciepło i narośl po prostu zniknęła. Trzecią osobą był mężczyzna, który już wiele lat zmagał się z problemem uszkodzonych nerwów w dłoni i bardzo słabo poruszał pal­cami. Podczas konferencji poczuł w niej mrowienie i zaczął swobod­nie poruszać palcami.

Sytuacje tak licznych uzdrowień, które wymykają się spod naszej kontroli, pokazują, że Pan Bóg przyspiesza. Nie ma w tym żadnych naszych zasług, jest to czysta łaska Boża. Ewangelia zawsze niosła ze sobą moc i to nigdy się nie zmieniło. Cieszy mnie, że jestem w centrum tych wydarzeń, ale z drugiej strony - mam wielką pokorę i bojaźń przed Bogiem wobec tego, co widzę. To, co przygotował Bóg, przewyższa nasze wyobrażenia. Możemy jedynie powiedzieć Mu "tak" na wszystko, co chce zrobić. Możemy tylko wskoczyć do rzeki i poddać się jej nurtowi. Niektórzy jednak boją się puścić lejce swojej religijności i, chcąc wszystko kontrolować, sztywno trzymają się tego, co wygodne i bezpieczne. Podejmijmy ryzyko wiary! Odważmy się pójść za nowym powiewem Ducha!

***

Fragment pochodzi z książki Rozpal wiarę, a będą działy się cuda

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Modliliśmy się. Byli uzdrawiani jeden po drugim
Komentarze (9)
Andrzej Ak
6 listopada 2017, 19:53
A tu jest jeszcze więcej o tych, których Bóg powołał do wiary i nałożył obowiązki Bożych żniwiarzy (od 46 minuty): [url]https://pl-pl.facebook.com/TVdobremedia/videos/1716601425078732/[/url]
Andrzej Ak
6 listopada 2017, 19:53
.
6 listopada 2017, 16:12
Już widzę jak Radziwił zamiast lekarzy zatrudnia grupy modlitewne i jak natychmiast pustoszejaą szpitale. To takie proste. I jeszcze głosy Boga słyszą. A może jednak to ciemnogród?
M
manaen
6 listopada 2017, 17:02
Akurat byłem osobiście na spotkaniu w tym roku z Marcinem Zielińskim w Smolcu. Sytuacje opisywane w artykule odnoszą się bardziej do jego świadectw wcześniejszych, w tym konferencji zeszłorocznej w Smolcu. W trakcie tegorocznego spotkania również było wiele świadectw z uzdrowień poszczególnych osób. Z własnego doświadczenia spotkania z tym chłopakiem, mogę powiedzieć, że w trakcie jego konferencji można namacalnie doświadczyć działanie Ducha Św. Polecam obejrzeć jego świadectwa na Youtube, w tym tegoroczne konferencje na spotkaniu w ramach Jezus na Stadionie (Narodowym). Marcin Zieliński głosił Słowo obok o.Johna Bashobory. To wszystko trudno opisać, to trzeba przeżyć. Ja ze swojego doświadczenia mogę tylko powiedzieć, że przez to, że Marcin Zieliński jest tak młody (niedawno skończył AWF) i nie jest księdzem, to co mówi jest większym świadectwem działania Pana Boga w nim, niż świadectwo o. Johna Bashobory i np. o. Manjackala, bo przyjęło się, że to księża mogą być najbliżej Boga, a tu jest zupełna niespodzianka, pokazująca, że każdy z nas może być bardzo blisko w relacji z Bogiem.
6 listopada 2017, 17:35
Różni szarlatani się zdarzają, ale nie znaczy, że należy im zaufać. To, że ludzie potrafią zafascynować, zmanipulować ludzi jest faktem, ale czy coś wynika z  takiego działania?  Czy komuś po takich modlitwach odrosła obcięta kończyna? Nie. A przecież można się o to modlić, a Bóg może wszystko. Czemu wiec nie odrosła ręka albo noga?  Że fajna atmosefera ...  super, a jaka atmosfera jest na stadionach podczas wygrywanych meczów ... prawda?  Proponuję Panu Zielińskiemu udać się po Nagrodę Randiego (ok. 1 mln USD) wystarczy powtórzyć cuda w kontrolowanych warunkach eksperymentu naukowego. Jak dotychczas nikt jej nie odebrał, ale może właśnie za chwilę. Przecież te uzdrowienia to fakty, to czemu tego nie udowodnić?
Andrzej Ak
6 listopada 2017, 19:03
Duch Święty to Osoba, która pragnie zaświadczać o Bogu i Jego Prawdach, a nie naszych. Dlatego próżne będą próby mierzalności cudów. Jednak aby się samemu przekonać trzeba się skusić i pojechać osobiście zobaczyć co się na takich spotkaniach dzieje. To że Osoba Ducha Świętego uzdrawia, sam o tym zaświadczam, bo to widziałem, doświadczyłem i przeżyłem. Bazyli jeśli wątpisz w istnienie Boga, to sam jedź, patrz i mędrkuj, może po jakimś czasie dostrzeżesz niespójność własnego postrzegania otaczającego Ciebie świata i zaczniesz naprawdę szukać Prawd Boga, twojego i mojego Stwórcy. 
Edyta Drozdowska
6 listopada 2017, 20:25
@Bazyli  "Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą (...). Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie" - to słowa Jezusa, którym Marcin uwierzył. W artykule nie ma informacji o tym, że szpitale są zbędne. Pozdrawiam Pana :)
6 listopada 2017, 23:50
Taaa, uzdrowienia, albo raczej manipulacja na podświadomości a raczej wykorzystywanie efektu placebo w celach religijnych, np: przestało boleć, zmniejszyła się skolioza albo, jak w tym artykule, cytuję :-) (co wogóle jest śmieszne :-), chociaż można wytłumaczyć tzw. bólem fantomowym) "Następnemu chłopakowi wróciło czucie w palcach u dłoni, którego nie miał od urodzenia." Uwaga, ale niech mi to ktoś wytłumaczy :-) "w palcach u dłoni, którego nie miał od urodzenia". Coś mi tu nie pasi gramatycznie i nie tylko :-), ale można też kombinować, np. "wróciło czucie w palcu u dłoni, którego nie miał od urodzenia". No to tak, to ok. nic nie musiało wracać, bóle fantomowe to wyobrażenie bólu nieistniejącej kończyny, które ciągle znajduje się w mózgu. No to co w końcu, nie miał palucha i nagle mu ten paluch odrósł, czy nie odrósł a wróciło czucie nieistniejącego ? Ja już nićewo nie wiem z tego :-), ale wiem jedno, że bóle fantomowe są realne :-), tylko, że tutaj nie jest mowa o bólu ale o powrocie czucia w palcach, których nie posiada ? No, bo jak nie miał, to dalej nie ma :-) i w czym to czucie miało wrócić ? Ech, coś tu jest śyćko pokićkane, językowo, gramatycznie i merytoreczynie a nawet medycznie :-) . Ktoś tu cosi kręci ? :-), tak mi się zdaje :-). Ok. o tym, tyle ale pytanie, bo jak se pewnego razu chłopcyna M. "fcioł" przyjechoć do mojej parafii, to się wkurzyłem i go nie wpuściłem :-) i dlacego ten panocek się mnie przestraszył ? W sumie tego do dzisiok nie wiem :-), ale się domyślam, no i "jamen."
7 listopada 2017, 10:14
Bogini Niewidzialnego Różowego Jednorożca nie wspomina o jakimś Duchu ani o uzdrawianiu takim Duchem.  Ja ze swej strony proponuję udac się po nagrodę wystarczy, że kończyna odrośnie w warunkach kontrolowanych przez naukę i po sprawie. rach ciach, i zaraz wszystko wiadomo. A jak ktoś woli po jarmarkach robić jakieś pitu pitu dla gawiedzi (bo takie spotkania są właśnie odpowiednikiem takich jarmarcznych zdarzeń) to oczwiście każdy wie, że to najprawdziwsza prawda a podobno nawet komuś głowa odrosła bo gołąbek się pojawił.  Tymczasem, bo mnie z bajdurzeniem nie po drodze.