Na myśl o tym diabeł wpada w szał

(fot. depositphotos.com)
Cezary Jenta OP

Zrobi wszystko, żeby zatruć w nas zaufanie do Boga. Nie ustaje, aby na różne sposoby szeptać nam do ucha, że dla Boga jesteśmy obojętni, bezwartościowi.

Kiedy Jezus przyjął chrzest od Jana Chrzciciela, z nieba rozległ się głos Ojca: "Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie". Po tym wydarzeniu Jezus był kuszony…

Można zadać pytanie, dlaczego właśnie wtedy? Dlaczego Jezus jest kuszony zaraz po tym, jak słyszy, że jest umiłowany, że jest wybrany? W wyznaniu miłości Ojca jest odpowiedź na to pytanie. Demon nie zna do końca tajemnicy Jezusa, ale wie, że jest On kimś ważnym. Nie wie, na czym ma polegać misja Pana Jezusa, ale wie, że jest On kimś wyjątkowym, skoro Jego obmyciu w wodach Jordanu towarzyszy teofania, akt objawienia Boga. Jezus jest kuszony dlatego, że jest ważny, wyjątkowy, ukochany przez Ojca.

DEON.PL POLECA

Z jakiego powodu jesteśmy kuszeni?

Otóż z takiego samego. Jesteś ważny, wyjątkowy, jesteś miłością Boga Ojca, jesteś Jego pragnieniem, a to nie podoba się diabłu. Zrobi wszystko, abyś o tym zapomniał. Istotą każdej pokusy jest odwiedzenie nas od prawdy, że przez Boga jesteśmy wybrani i ukochani.

Jesteśmy kuszeni dlatego, że Bóg nas kocha. Na myśl o tym, że jesteśmy ukochani przez Boga, diabeł wpada w szał. Zrobi wszystko, żeby zatruć w nas zaufanie do Boga. Nie ustaje, aby na różne sposoby szeptać nam do ucha, że dla Boga jesteśmy obojętni. Że jesteśmy dla Niego bezwartościowi.

Jedna z tradycji teologicznych mówi, że diabeł, który był aniołem światłości, zbuntował się i odszedł od Boga z powodu człowieka. Nie chciał się pogodzić z tym, że człowiek jest zwieńczeniem stworzenia. Demon miał się zbuntować dlatego, że Bóg wywyższył człowieka. Diabeł wpadł w szał dlatego, że takie byle co, takie coś, co je, pije i wydala, jest Miłością Boga.

Bez zrozumienia Miłości Boga walka z pokusami może być podobna do odganiania się od much, które w upale uciążliwie dają o sobie znać. Im mocniej je odganiamy, tym bardziej stają się natrętne.

Często nawrócenie i uwolnienie od jakiegoś zła jest związane z tym, że ktoś odkrywa, że jest przez Boga kochany. Prawda o miłości Boga nie jest jakąś formułką, ale czymś, co stanowi istotę życia.

W takiej samej perspektywie na sytuacje, w których doświadczamy kuszenia, patrzy Jan Chryzostom:

"Przyjąłeś chrzest i oto teraz spadają na ciebie próby. Nie dziw się temu. Otrzymałeś broń nie po to, żebyś upadł, ale żebyś walczył. Dlaczego Bóg nie odwraca od ciebie pokusy? Po pierwsze, żebyś poznał, jak wielką moc otrzymałeś; po drugie, żebyś się nie pysznił z powodu wspaniałych darów; po trzecie, żeby diabeł się przekonał, że odszedłeś od niego zupełnie; po czwarte - abyś z próby wyszedł mocniejszy; po piąte - na świadectwo, że otrzymałeś wielki skarb bo właśnie dlatego diabeł wzmaga pokusy, gdyż widzi, jak wysoko zostałeś wyniesiony".

Na co dzień stawiamy czoła różnym sytuacjom, w których jesteśmy kuszeni. Nie dziw się, że doświadczasz tajemnicy przyciągania przez zło. Toczymy duchowe walki, w których naszą siłą jest pamięć o tym, jak bardzo jesteśmy cenni w oczach Boga. W chwilach pokus jesteśmy narażeni, aby zapomnieć o tym, że dla Boga jesteśmy ważni, wyjątkowi, że jesteśmy przez Niego kochani.

W Księdze Izajasza jest piękny tekst mówiący o miłości Boga:

"Mówił Syjon: Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach" (Iz 49,14-16a).

Tutaj, na ziemi, największą miłością jest miłość matki do dziecka. Ale gdyby nawet ta miłość zawiodła, to nie zawiedzie miłość Boga, do każdego z nas. Bóg dosłownie wyrył nasze imiona na swoich dłoniach. Imię każdego z nas zostało wyryte na dłoniach Jezusa gwoździem krzyża.

Gdzieś na dnie tych wszystkich pokus, jakich doświadczamy, jest podejrzliwość wobec Boga. Diabeł próbuje wsączyć w nasze serce kłamstwo, wmówić mi, że Bóg mnie nie chce, Bóg mnie nie kocha, Bóg jest daleko. Nie interesuje się mną.

Zauważmy, że kiedy Pan Jezus był kuszony na pustyni, odwoływał się do Słowa Bożego, do Bożej miłości wobec każdego z nas.

Pokusy, jakich doświadczamy, więcej mówią o nas samych niż o diable. Dzięki nim możemy się dowiedzieć, jacy jesteśmy, gdzie są nasze słabe punkty. Pierpaolo Caspani w książce "Kościół wobec opętań i demonów" pisze, że "pokusa ma kształt i oblicze naszej słabości". Pokusa pokazuje nam, gdzie w murach naszego zamku są słabe miejsca. Dobry strateg zna zarówno słabe, jak i mocne punkty obrony. Zrobi wszystko, żeby zabezpieczyć te słabe przed naporem wroga. Nade wszystko będzie pamiętał, że wroga trzeba trzymać daleko od swojego zamku. Trzymanie się daleko od pokus zła jest najlepszą strategią obronną.

Tłumacząc to na sytuacje naszego życia, znając swoje słabe miejsca, mamy unikać okoliczności, w których możemy nie dać sobie rady ze złem. Jeżeli masz problemy z pokusami do oglądania pornografii w internecie, nie włączaj komputera. Obmawiasz innych, unikaj towarzystwa, w którym ten grzech popełniasz najczęściej. Jesteś kuszony do smutku, możesz uciec od tej pokusy przez jakąś dobrą przyjemność, jakiej się oddasz, albo wpraszając się do kogoś na kawę, żeby porozmawiać o sporcie, filmach czy po prostu sobie z kimś posiedzieć.

Nieprzyjaciela trzymaj daleko od swojego zamku, a na pewno nic złego ci nie uczyni, po prostu nie będzie miał takiej okazji.

Nie sposób oczywiście przejść przez życie bez różnych pokus do zła. Pokusy są po to, jak przypomniał Jan Chryzostom, "abyś z próby wyszedł mocniejszym". Bardziej niż okazją do upadku mają być sposobnością do tego, aby duchowo wzrastać. Można je porównać do tradycji przyjmowania kandydatów do zakonu benedyktynów. Kandydat nie mógł być przyjęty do wspólnoty zbyt łatwo, powinien był przechodzić przez próby, które umacniały jego motywację. Próby te pomagały adeptowi poznać zakon i samego siebie. Służyły wzmocnieniu życia duchowego i pokorze, która jako prawdziwe poznanie siebie i innych jest drogą prowadzącą do Boga. Kandydat do zakonu mógł się przekonać w praktyce o mocy pokory jako najlepszej obronie przed złem.

"Gdy zgłasza się ktoś nowy do klasztoru, nie należy go łatwo przyjmować, lecz, jak mówi Apostoł, badajcie duchy, czy są z Boga (J 4,1). Tak więc gdy ktoś przyjdzie i będzie kołatać wytrwale, gdy okaże się po czterech czy pięciu dniach, że potrafi znosić cierpliwie wyrządzane mu przykrości i utrudnienie wstąpienia, a prośbę swoją ciągle powtarza, wówczas należy mu pozwolić na wstąpienie. A niech przez kilka dni pozostanie jeszcze w celi gości. Później zaś zamieszka w celi nowicjuszy, gdzie mają oni rozmyślać, a także jadać i sypiać. Przydzieli się im mnicha starszego, takiego, który umie pozyskiwać dusze, by ich bardzo uważnie obserwował. Trzeba badać troskliwie, czy nowicjusz prawdziwie szuka Boga, czy jest gorliwy w Służbie Bożej, w posłuszeństwie, w znoszeniu upokorzeń. Należy mu z góry przedstawić wszystko, co jest ciężkie i trudne na drodze do Boga. Jeśli obieca wytrwać w stałości, po upływie dwóch miesięcy zostanie mu odczytana ta Reguła od początku do końca. I wówczas powiedzą mu: Oto prawo, pod którym chcesz służyć. Jeśli możesz je zachować, wstąp; jeśli zaś nie możesz, odejdź wolny. Jeśli nadal nie zmieni zdania, należy go zaprowadzić z powrotem do wspomnianej wyżej celi nowicjuszy i ponownie doświadczać na wszelkie sposoby jego cierpliwość. I po upływie sześciu miesięcy zostanie mu odczytana Reguła, aby wiedział, na co się decyduje. Jeśli zaś nadal nie zmieni zdania, po czterech miesiącach ponownie zostanie mu odczytana ta sama Reguła. A jeśli po dojrzałej rozwadze obieca, że będzie wszystkiego przestrzegał i spełniał wszelkie polecenia, wtedy dopiero należy go przyjąć do wspólnoty. Powinien jednak wiedzieć, że na mocy prawa, jakim jest Reguła, nie wolno mu od tego dnia opuścić klasztoru, nie wolno mu też strząsnąć z karku jarzma Reguły, które tak długo rozważając, mógł łatwo albo odrzucić, albo przyjąć" (Reguła św. Benedykta, Rozdział 58).

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na myśl o tym diabeł wpada w szał
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.