Życie chrześcijanina nie toczy się tylko w kościele. W świecie czyha na nas wiele pułapek. O tej jednej zbyt często zapominamy.
Od jakiegoś czasu spotykamy się we wspólnocie, żeby porozmawiać na różne tematy, z którymi borykamy się na co dzień. Tego wieczoru rozmawialiśmy o tym, jak miłować naszych wrogów.
Każdy ma głos
Każdy z nas ma głos, możemy powiedzieć, co o tym myślimy, jak radzimy sobie w takich sytuacjach. Pojawiają się wątpliwości i samokrytyka. Jest dużo ciszy, wiele pytań. Chcemy naśladować Jezusa, ale często tak szybko się poddajemy.
Chcemy, dopóki nie spotkamy naszego wroga, dopóki ktoś nas nie skrzywdzi, dopóki nie usłyszymy przykrego słowa.
Czy Kościół to perfekcjonizm?
W myśleniu o naśladowaniu Jezusa bardzo łatwo wpadamy w pułapkę perfekcjonizmu. Chcemy od razu postępować tak jak On.
Chcemy być cierpliwi, miłosierni i przebaczający. Chcemy nie tylko kochać bliźnich, ale także naszych wrogów. To dobrze, ale nie zapominajmy o tym, żeby traktować to jako proces, jako drogę do przebycia.
Kościół to droga
Załóżmy, że każda twoja rozmowa z bliskimi kończy się kłótnią i wzajemnym odpieraniem argumentów. Chcesz postępować w sposób właściwy, chcesz powiedzieć coś miłego, ale nie potrafisz. Twoja droga może zacząć się od milczenia, od pierwszej rozmowy, w której nie próbujesz na siłę wygrać.
Co tak naprawdę oznacza krzyż, który nosimy? >>
Twoja droga może zacząć się od odpoczynku od drugiej osoby, może potrzebujesz się zdystansować, odczekać aż emocje opadną, przemyśleć kilka spraw. Twoja droga może zacząć się od tego, że pierwszy raz, kiedy możesz wiele zrobić, nie zrobisz nic.
Kościół to różnorodność miłosierdzia
Kościół nie ma jednego schematu postępowania, tak jak Bóg nie działa zawsze w ten sam sposób. To ty wiesz, co może ci najbardziej pomóc. To ty wiesz, czego potrzebujesz w określonej sytuacji. Nie szukajmy schematów i zasad dialogu. Czasem nie będziemy wiedzieli, dokąd idziemy.
Kiedy indziej usiądziemy na dłuższą chwilę, żeby odpocząć. Dialog z drugą osobą wymaga, abyśmy razem szukali swojej drogi i czasem, w zależności od konkretnych warunków, ją zmieniali. Dla jednego prawdziwą formą miłosierdzia będzie odpoczynek od drugiej osoby, z którą zazwyczaj się kłóci. Drugi zacznie od razu od miłych słów i pokornej służby. Nie ma jednej formy miłosierdzia, każdy z nas wyraża je na swoją miarę.
Julia Płaneta - należy do wspólnoty Kurs Alfa u Kapucynów w Krakowie, współpracuje z portalem DEON.pl i "Modlitwą w drodze".
Skomentuj artykuł