Nie wystarczy powiedzieć Bogu "Cześć, kocham Cię" i iść dalej

(fot. Robert Sawicki)
Piotr Kosiarski / Joanna i Łukasz Kupczyńscy

"Boża kraina jest zakryta przed tymi, którzy się spieszą". Małżeństwo tworzące zespół Fisheclectic opowiada o doświadczeniu żywego Boga i muzyce, która otwiera na Jego miłość.

Piotr Kosiarski: Skąd wzięła się nazwa Fisheclectic?

Łukasz Kupczyński: "Fish" oznacza "rybę" - starożytny, chrześcijański symbol. A czemu "eclectic"? Muzyka, którą od samego początku tworzymy, była trudna do określenia, nawet dla nas. Nigdy nie myśleliśmy o niej w kategoriach jakiegoś konkretnego gatunku lub stylu.

Dlaczego?

DEON.PL POLECA

Joanna Kupczyńska: Muzyka jest bardzo różnorodna i ma w sobie ogromny potencjał do wyrażania różnych emocji, stanów, przekazywania różnych prawd. Podchodząc do niej twórczo, nie zamykając się na jeden styl, nie trzymając się utartych schematów, pokazujemy, jaki jest sam Bóg. On jest nieograniczony, twórczy, zaskakujący. Dlatego staramy się ciągle poszukiwać nowych dźwięków i słów, które wyrażą to, jaki On jest.

Wasze kawałki są przepełnione głęboką ufnością w Bożą miłość. Skąd wiecie, że Bóg rzeczywiście jest dobry i kocha każdego człowieka?

Ł.K.: Tę pewność odnajduję w samej osobie Jezusa. Kiedy czytam Ewangelię i widzę Go, jak traktuje dzieci, jak rozmawia z kobietami, jak uzdrawia i uwalnia, poznaję serce samego Ojca, którego Jezus jest przecież doskonałym obrazem. Dokładnie takiego Boga doświadczam w swoim życiu. On naprawdę jest taki, jak głosi Ewangelia - przepełniony miłością, kochający wszystkich ludzi.

J.K.: Taka pewność bierze się również z relacji. Możemy poczytać o kimś, a mimo to, wciąż zadawać sobie pytania w stylu: "Czy to rzeczywiście jest prawda?", "Czy to okaże się prawdą również w moim życiu?". Tym, co sprawia, że rzeczywiście poznajemy drugą osobę, jest relacja. Jeśli jesteśmy z kimś długi czas, wiemy, jaki ktoś ma charakter, znamy jego serce, wiemy, co czuje. Tak samo jest w przypadku relacji człowieka z Bogiem - to ona daje nam pewność, że Bóg jest dobry. I odwrotnie. Jeśli oddalamy się od Boga, zamykamy się przed Nim i przestajemy z Nim szczerze rozmawiać, zaczynamy wątpić.

Większość ludzi raczej nie przejmuje się tym, czy jest blisko Boga, czy nie. Jak zbliżyć się do Jezusa, kiedy świat bardzo często próbuje nas od Niego odciągnąć?

Ł. K.: Aby być z kimś blisko, musimy tego chcieć, musimy podjąć pewien wysiłek, tak jak w każdej innej relacji. Nie możemy zapominać, że Bóg jest osobą - możemy z Nim rozmawiać i słuchać Go. Bóg czeka, aż zawołamy do Niego: "jeśli jesteś prawdziwy, przyjdź do mojego życia". To jest początek bliskości. Bóg nigdy nie odmawia temu, kto zwraca się do Niego ze szczerym sercem. On nigdy kogoś takiego nie pomija.

Czyli receptą na bliskość z Bogiem jest sama bliskość.

Ł. K.: Bliskość i szczera rozmowa. Bóg się nie obraża, kiedy ktoś na Niego krzyczy, wylewa przed Nim swój żal, ból czy zwątpienie - to wszystko jest częścią rozmowy, modlitwą. On nie boi się trudnych pytań i chętnie na nie odpowiada.

Jak na bycie w relacji z Bogiem wpływa muzyka?

J. K.: Muzyka na pewno pomaga w modlitwie; tworzy przestrzeń, w której łatwiej się otwieramy. Kiedy modlitwie towarzyszy muzyka, sama modlitwa ma większy potencjał, staje się bardziej wytrwała i przyjemna, otwierają się w nas przestrzenie, których nie jesteśmy nawet świadomi. I wtedy doświadczamy Boga. Modlimy się nie tylko umysłem. Zaangażowane są również nasze emocje.

Doświadczyłaś tego?

J. K.: Tak, to doświadczenie miało bezpośredni wpływ na moje nawrócenie i na to, że w ogóle uwierzyłam w Boga. Ponieważ wychowywałam się wśród ludzi niewierzących, sama byłam niewierząca. Kiedy byłam nastolatką, ktoś dał mi kasety z muzyką uwielbieniową. Odkryłam w niej coś, czego wcześniej nie znałam. Nie wiem, czy to było świadectwo ludzi, którzy śpiewali, czy może odczuwałam w tej muzyce obecność kogoś, kogo wcześniej nie znałam; wyraźnie czułam czyjąś obecność. Doświadczyłam wtedy realności Boga po raz pierwszy i ciągle jej doświadczam.

Czyli muzyki chrześcijańskiej mogą słuchać również ludzie niewierzący.

Ł. K.: Jak najbardziej. Zależy nam na tym, by nasza muzyka docierała do ludzi niewierzących. Cieszymy się, jeśli słuchają jej ludzie w Kościele, ale również ci, którzy są daleko od Boga. Kiedy gramy koncerty, często przychodzą do nas osoby, które chociaż nie mają wiele wspólnego z Kościołem, mówią, że jest w tej muzyce coś, co je bardzo porusza; nie wiedzą do końca, co to jest, ale czują, że zbliżają się do Boga. To jest dobry początek. To, co przekazujemy, pomaga im myśleć o rzeczywistości duchowej.

J. K.: Każdy człowiek, bez względu na to, czy jest wierzący, czy nie, potrzebuje poczuć, że jest kochany. Do takich osób chcemy dotrzeć.

Stworzyliście kilka utworów po angielsku.

J. K.: Tak. Obydwoje jesteśmy anglistami i pisanie muzyki w tym języku jest naszym sposobem wyrazu. Jest też kilka piosenek, które najpierw powstały w języku angielskim, a potem zostały przetłumaczone.

Kto pisze teksty?

Ł. K.: Większość utworów komponuje Asia. Dostaję od niej wersję ze śpiewem i podkładem granym na pianinie.

I tworzysz aranżację. Czym się inspirujesz?

Ł. K.: To wypadkowa mojego życia, sposobu, w jaki zostałem muzycznie ukształtowany w dzieciństwie. Mój tata był muzykiem, jeździł po świecie i przywoził różne płyty. Dzięki niemu, będąc jeszcze dzieckiem, słuchałem bardzo różnorodnej muzyki. Dzisiaj wiem, że w tym, co tworzę, są obecne dźwięki, obrazy i odczucia z dzieciństwa. Wiele elementów aranżacji pojawia się też wtedy, kiedy słucham nagrania Asi. Ona śpiewa, ale oprócz jej wokalu i pianina słyszę dodatkowe instrumenty, które mogą się pojawić w utworze. Tak naprawdę jest w tym dużo spontaniczności.

Wasz najnowszy album nosi tytuł "Jeszcze nie znikaj".

J. K.: "Jeszcze nie znikaj" to zdanie wypowiadane do osoby, która chciałaby już odejść, a my bardzo chcielibyśmy spędzić z nią więcej czasu. I są to słowa, które czasem słyszę w moim sercu, kiedy się modlę i kiedy chcę "przedwcześnie" zakończyć swój czas spędzany z Bogiem.

Czyli to nie są słowa, które ja wypowiadam do Boga, ale które Bóg mówi do mnie.

J.K.: Tak, ponieważ Bóg nigdy nie znika z naszego życia. To my znikamy. Naszą ludzką cechą jest to, żeby wszystko robić szybko, spotykać się z kimś "w przelocie", załatwiać kilka spraw naraz, nawet z Panem Bogiem - poczytać przez chwilę Słowo, pomodlić się o to i o tamto, a potem wrócić do swoich spraw. Ja też czasem tak robię i wtedy słyszę: "Ale dlaczego chcesz już odejść?". Wtedy wiem, że to jeszcze nie wszystko. Czuję, że Bóg ma dla mnie coś jeszcze i chce, bym pobyła z Nim dłużej. Nie wystarczy odklepać kilku słów, powiedzieć "Cześć, kocham Cię" i iść dalej. Bóg chce podzielić się ze mną swoim sercem, dać się poznać bliżej, porozmawiać, usłyszeć, co się u mnie dzieje, o czym myślę, czego pragnę, po prostu pobyć ze mną.

Na Waszej stronie przeczytałem takie zdanie: "Prawdziwe poznanie Boga jako Boga możliwe jest jedynie na drodze wyciszenia", a "Boża kraina jest zakryta przed tymi, którzy się spieszą".

Ł. K.: To jest ogromne wyzwanie dla dzisiejszego człowieka. Tak jak mówiła Asia, żyjemy dziś szybko. Ludzie się nudzą, kiedy muszą poczekać na coś przez 20 minut. To prawda - trzeba się wyciszyć, zatrzymać, zrobić pauzę, żeby usłyszeć głos Boga. Mamy w sobie pustkę, która może być wypełniona jedynie przez Boga. Problem polega na tym, że jesteśmy tak zabiegani, że nie mamy czasu na dostrzeżenie tej pustki. Mamy słuchawki w uszach, chodzimy ogłuszeni i nie słyszymy Boga. On chce do nas mówić w swoim Słowie, w ciszy, w drugim człowieku, w doświadczeniach. Aby się do Niego zbliżyć, trzeba wyjąć słuchawki z uszu, zatrzymać się, otworzyć Słowo i posiedzieć w ciszy. Cisza, a czasem nawet nuda mogą stać się bramą do skarbów ukrytych w Bogu i dostępnych tylko dla tych, którzy potrafią się zatrzymać.

Sam na sam z Bogiem? Brzmi świetnie, ale jak znaleźć na to czas?

Ł. K.: Po prostu trzeba go znaleźć (śmiech). Inaczej będziemy jak podróżujący ekspresem przez niewyobrażalnie piękną krainę. Nic nie widzimy, niczego nie doświadczamy, wszystko staje się smugą, bo wszystko mijamy zbyt szybko. Aby doświadczyć piękna, trzeba się zatrzymać, wyjść z pociągu i trochę tam pobyć.

Czy pamiętacie jakiś szczególny moment, w którym po raz pierwszy doświadczyliście Bożej obecności?

J. K.: Jako dziecko i nastolatka szukałam Boga w różnych religiach, ale w pewnym momencie stwierdziłam, że chyba jednak Go nie ma. Chociaż Bóg do mnie wołał, ja Go nie słyszałam. Wszystko się zmieniło, kiedy usłyszałam bezpośrednio świadectwo chrześcijan, którzy doświadczyli w życiu działania Pana Boga, znali Jezusa i wiedzieli, jaki On jest. To mnie niesamowicie pociągnęło w stronę Jezusa. Poczułam Jego obecność i miłość i od tamtego czasu nie chciałam już bez Niego żyć. Pamiętam, że na początku bałam się, że będzie to tylko chwilowe zauroczenie i jak wiele innych młodzieńczych fascynacji, w końcu mi przejdzie, ale od tamtego czasu minęło już wiele lat (śmiech) i okazało się, że wcale mi nie przeszło. Im bardziej Go poznajemy, tym bardziej Go kochamy. On jest prawdziwą osobą, jest moim przyjacielem, dzięki Niemu i razem z Nim robię rzeczy, których normalnie nie dałabym rady zrobić. Jestem szczęśliwą, spełnioną osobą.

Ł. K.: W przeciwieństwie do Asi wychowałem się w domu, w którym mówiliśmy o Bogu i co niedzielę chodziliśmy do kościoła. Mimo to brakowało mi bliskiej relacji z Bogiem. Gdy miałem 14 lat, zacząłem szukać Boga, na początku w Starym Testamencie, i zafascynowałem się judaizmem. Jednak w czasie wycieczki szkolnej mój kolega, który był w Odnowie w Duchu Świętym, opowiedział mi historię swojego życia. Uderzyło mnie, że mówi o Bogu jako o kimś bliskim. Jeszcze w autobusie pomodliłem się i poprosiłem Jezusa, żeby przejął kontrolę nad moim życiem. Było to dla mnie tak duże przeżycie, że następnego dnia poszedłem do szkoły bez tornistra (śmiech). Wtedy się zorientowałem, że cały czas myślałem o Jezusie. Zakochałem się. Bóg tak głęboko dotknął mojego serca, że stał się całym moim życiem. I jest tak aż do dzisiaj.

Ale nie zawsze jest kolorowo. Wiara przypomina sinusoidę - raz wzloty, raz upadki. Co robicie, kiedy pojawiają się trudności?

Ł. K.: Cierpienie i trudności są wpisane w życie na ziemi. Z cierpieniem i problemami w wierze borykali się przecież wszyscy święci. Czytając Księgę Psalmów, nietrudno zauważyć, że Dawid wiele razy był zdruzgotany, pobity i cierpiący. Ale psalm zawsze kończy się zaufaniem i oddaniem wszystkiego Bogu: "Ty Panie wiesz najlepiej", "Ty wszystko ogarniasz"…
Życie z Jezusem nie oznacza braku problemów, ale oddawanie ich Jemu! Mogą się dziać wokół nas rzeczy straszne, ale z Jezusem je przetrwamy i wyjdziemy cało ze wszystkiego! On na końcu objawi swoją chwałę!

J. K.: Przychodzi mi do głowy fragment z Pisma Świętego o domu zbudowanym na skale. Jest napisane, że kiedy przyjdą burze… - nie "jeśli", ale "kiedy". Burze przychodzą do każdego człowieka, ale budując swoje życie na Jezusie , który jest tą skałą, trzymając się blisko Niego, patrząc na Niego, na pewno je przetrwamy. Tak jak w piosence "Ucisz się", w której Jezus mówi do mnie: "Możesz ufać Mi i iść, mimo burz".

DEON.pl objął patronatem medialnym płytę Fisheclectic pt. "Jeszcze nie znikaj", która ukazała się 11 maja.
Kup płytę online: [LINK]
Fisheclectic na Facebook: [LINK]

***

Zespół Fisheclectic tworzą kompozytorzy Joanna Kupczyńska - wokalistka, autorka tekstów i kompozytorka, liderka zespołu MU 24/7 oraz Łukasz Kupczyński - Wokalista, multiinstrumentalista, kompozytor i muzyk sesyjny od lat współpracujący z zespołem TGD oraz Mate.O akustyczny, grając na skrzypcach elektrycznych i mandolinie. Swoją przygodę muzyczną Łukasz zaczynał jako lider i wokalista zespołów rockowych: El Shaddai i Porcelana . Skomponował muzykę do filmów krótkometrażowych, dokumentalnych i kina offowego, m. in. Pępek, Mały Książę.

Piotr Kosiarski - redaktor portalu DEON.pl. Zajmuje się działem Po godzinach. Autor cyklu Film na weekend i Ojcostwo. Sport ekstremalny. Prowadzi bloga Mapa bezdroży

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie wystarczy powiedzieć Bogu "Cześć, kocham Cię" i iść dalej
Komentarze (1)
FM
Franciszek Mamulski
21 maja 2018, 09:39
"jesteśmy anglistami i pisanie muzyki w tym języku jest naszym sposobem wyrazu" - wreszcie coś nowego!!!