Prawie każdy pamięta scenę, jak w czasie pogrzebu papieża Jana Pawła II, wiatr zamknął położony na jego trumnie ewangeliarz. Jednak w tym samym momencie, po drugiej stronie świata wydarzyło się coś, co trudno uznać za przypadek. Tę niezwykłą scenę przytoczył Janusz Poniewierski w książce "Kwiatki św. Jana Pawła II" (Wydawnictwo WAM).
Scena, której świadkami byliśmy w dniu pogrzebu Jana Pawła II, przeszła już do historii: na trumnie papieża leżał ewangeliarz, a jego stronice przewracał wiatr, który rozwiewał szaty biskupów stojących na szczycie schodów do Bazyliki św. Piotra. Jak mówili potem uczestnicy liturgii, "wokół ołtarza wiał Duch Święty".
O wiele mniej znane jest inne wydarzenie, do którego - w tej samej ponoć chwili - doszło w mieście Meksyk. Wierni mieli śledzić pogrzeb papieża na ekranach telebimów ustawionych w bazylice Matki Bożej z Guadalupe. Wcześniej ulicami miasta przeszła procesja; towarzyszył jej papamobil, w którym umieszczono fotel używany przez Jana Pawła II w czasie jednej z jego pielgrzymek do Meksyku.
Kiedy fotel postawiono w drzwiach bazyliki, nagle - w tym samym momencie, w którym na placu św. Piotra powiał silny wiatr - przysiadł na nim gołąb.
(Źródło: ks. S. Oder, S. Gaeta, "Dlaczego święty")
Czekał na śmierć - jak starzy pustelnicy
31 marca 2005 roku nastąpiło nagłe załamanie stanu zdrowia papieża. Jednak on, kiedy usłyszał, że poprawa nie jest możliwa, odmówił dalszej hospitalizacji. Poprosił, żeby mógł pozostać w domu, wśród najbliższych. Dziennikarz Marco Politi napisze potem, iż „Jan Paweł II zrobił to samo, co starzy pustelnicy, którzy czując, że nadchodzi Siostra Śmierć, kładli się na nagiej ziemi”. I jak oni – czekał.
2 kwietnia, po godzinie 21.37, przy łóżku zmarłego papieża zabrzmiała pieśń. Nie było to jednak zwyczajowe żałobne "Requiem", tylko "Te Deum": pieśń chwały, hymn dziękczynienia za dar, jakim był dla świata Karol Wojtyła – Jan Paweł II.
(Źródło: M. Politi, "Papa Wojtyła. Pożegnanie")
Tłumy na pogrzebie Jana Pawła II: to jest cud
Po śmierci Jana Pawła II urzędy zajmujące się prowadzeniem jego procesu beatyfikacyjnego zostały niemalże zasypane opisem rozmaitych nadzwyczajnych wydarzeń dziejących się – jak wierzono – za przyczyną papieża Wojtyły. Dwa takie wydarzenia zostały gruntownie zbadane i zweryfikowane przez Kościół. Były to uzdrowienia: francuskiej zakonnicy, siostry Marie Simon-Pierre Normand, cierpiącej na chorobę Parkinsona (na którą chorował również papież), oraz świeckiej mieszkanki Kostaryki Floribeth Mory Diaz, u której zdiagnozowano tętniaka mózgu. Cuda te i ich uznanie okazały się konieczne ze względu na procedury dotyczące beatyfikacji i kanonizacji. Ale dla większości katolików świętość Jana Pawła II była i bez nich oczywista.
- Cuda? Popatrz na te milionowe tłumy [na pogrzebie papieża]. To jest cud, po co inne cuda? – powiedział ks. Adamowi Bonieckiemu włoski watykanista Gian Franco Svidercoschi.
(Źródło: relacja ks. Adama Bonieckiego przekazana autorowi wyboru)
Skomentuj artykuł