O tym myślałem, stojąc nad przepaścią

(fot. Radosław Siewniak / aj)

Wejście na Mont Blanc, czyli Białą Górę, było symboliczne. Biel to symbol czystości, odnowy oraz Autora obietnicy: Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją (Iz. 1:18b). Góra - droga, cel, miejsce ostatecznego spotkania twarzą w twarz z Zasiadającym na Górze. Ale Mont Blanc to również coś więcej.

Planowanie, pakowanie. Tak zaczyna się każde wyjście w góry. Musisz zabrać to, co niezbędne, by przetrwać; łachmany, które mogą ciążyć, trzeba zostawić na dole. Nie lubię się pakować, ale lubię tę procedurę: co wziąć, czego nie brać. Przemyślane sortowanie rzeczy na konieczne i zbędne. Z życiem jest podobnie. Z początku wszystko wydaje się ważne i konieczne. Z biegiem czasu najważniejsze staje się to, co stanowi "skarb w niebie". Uczniostwo, naśladownictwo, chrześcijaństwo jest też rezygnacją z rzeczy. Świat narzuca nam: "miej więcej!". Tysiące rzeczy, które musisz mieć, mają sprawiać, że będziesz żył prościej i szczęśliwiej, a ostatecznie zajmują i biorą w niewolę.

(fot. Radosław Siewniak)

DEON.PL POLECA

Chrześcijaństwo zaś ma w założeniu pewien rodzaj rezygnacji. Nie ma szans wyjść w góry, w Bożą wizję z całym dobytkiem. Potrzebna jest segregacja i zabranie rzeczy najważniejszych. Paweł apostoł napisał do Filipian o Tymoteuszu: Nie mam bowiem nikogo równego mu duchem, kto by się szczerze zatroszczył o wasze sprawy: bo wszyscy szukają własnego pożytku, a nie - Chrystusa Jezusa (Flp. 2:20n). W tym samym liście Paweł napisał: Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk (Flp. 1:21). Umrzeć dla siebie. Umieć z "czegoś" zrezygnować. Umrzeć dla "szukania własnego pożytku", by odnaleźć źródło, szczęście i pełnię w Chrystusie.

Etapy drogi

Na Mont Blanc startowaliśmy z wysokości 1200 m n.p.m., z miasteczka Les Houches. Mieliśmy do podejścia 3600 m, z 26-kilogramowym plecakiem. Podobnie jest w życiu - trzeba wziąć na siebie plecak swoich przywar, problemów, obowiązków, zobowiązań, trudności i iść z tym przez życie. Tym razem podzieliliśmy wyjście na szczyt na trzy etapy. Etap I: z Les Houches (1200 m n.p.m.) do schroniska Tête Rousse (3167 m). Etap II: z Tête Rousse do Goûter (3835 m) + aklimatyzacja na 4200 m. Etap III: wyjście na Mont Blanc. Etap IV: zejście. Startowaliśmy w chmurach z chwilowymi przejaśnieniami. Było dosyć chłodno. Padał deszcz. Mieliśmy zatrzymać się w baraku Forestiere, na wysokości 2768 m.

W pewnym momencie stanęliśmy w miejscu, w którym nie było nic widać. Chmury zasłaniały wszystko, a my byliśmy na wysokości baraku, w którym planowaliśmy odpocząć i zjeść posiłek. Rozglądałem się dookoła i oprócz chmur nic nie widziałem. Chwilowe rozjaśnienie pozwoliło dostrzec barak kilkanaście metrów za nami. Kiedyś w Alpach Niemieckich gęsta mgła uniemożliwiła mi i moim przyjaciołom przejście zaplanowanej trasy. Nie znaliśmy swojego położenia, było dużo śniegu, kontynuowanie drogi było niebezpieczne. Musieliśmy zawrócić. W każdej podróży, również w życiu, w chrześcijaństwie, ważne jest określenie własnej pozycji. To konieczne w górach. To niezbędne, kiedy chcemy gdzieś dojechać. Nie wyobrażamy sobie dzisiaj podróży bez znaków informacyjnych, map, GPS-ów i innych udogodnień. Niezbędne i konieczne jest również określenie swojej pozycji w życiu duchowym: Gdzie jestem? Kiedy wiesz, co mówi o tobie Bóg, musisz odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy jestem w centrum tego Słowa czy nie? "Wszystko, co moje, jest twoje" - mówi do nas Ojciec. Czy jesteś w środku tego daru?

Fałszywe wierzchołki

Większość gór takowe posiada - to największe wyzwanie dla wspinaczy. Przez parę godzin co parę sekund możesz spoglądać na szczyt. Przyciąga on oczy siłą potężną niczym grawitacja; nie możesz się powstrzymać, by nie patrzeć na wierzchołek, swoim widokiem kuszący do dalszej wspinaczki. A kiedy się nań wdrapiesz, okazuje się, że to wcale nie szczyt. Patrząc z dołu, dałeś się zmylić. Teraz dostrzegasz prawdziwy wierzchołek o jakąś niemałą przestrzeń dalej. A może to następny fałszywy wierzchołek? Czasami zadowalamy się półdrogą, półcelem - a chrześcijaństwo to nieustanne sięganie po nieustanne więcej.

Niebezpieczeństwa

We wspinaczce na Mont Blanc w szczególny sposób trzeba zwrócić uwagę na trzy rzeczy. Pierwsza to choroba wysokościowa - spowodowana brakiem adaptacji organizmu do warunków panujących na dużych wysokościach, gdzie spada dostępność tlenu w powietrzu ze względu na rozrzedzenie atmosfery. Objawy: ból głowy, zawroty głowy, ból brzucha, wymioty, omdlenia. Skrajnie: obrzęk płuc i obrzęk mózgu, które mogą doprowadzić nawet do śmierci.

Choroby wysokościowej można uniknąć przez aklimatyzację - proces powolnego zdobywania wysokości, by organizm mógł stopniowo przyzwyczaić się do panujących warunków i uruchomić mechanizmy adaptacyjne. Złotą zasadą aklimatyzacji jest hasło: "Wspinaj się wysoko, śpij nisko".

Drugim niebezpieczeństwem są szczeliny lodowcowe - to pęknięcia lub uskoki w lodowcu, tworzące się w wyniku pękania lodowca, spowodowanego przez jego ruch. Czasami szczeliny są widoczne, czasami zakryte niewielką ilością śniegu, co stanowi największe zagrożenie. Zasadą jest, że po lodowcu chodzi się zawsze związanym liną z partnerem. To może uratować nam życie.

Trzecim, niebezpiecznym wyzwaniem jest Wielki Kuluar, zwany Kuluarem Rolling Stones (z ang. Kuluarem Spadających Kamieni), który położony jest pomiędzy schroniskiem Tête Rousse a Goûter. To miejsce, gdzie co jakiś czas spadają kamienie, bryły lodu, a nawet lawiny śnieżne. Spowodowane jest to słońcem, które roztapia śnieg, luzuje zamrożone kamienie. Niekiedy są one przypadkowo strącane przez znajdujących się powyżej wspinaczy. Jest to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w klasycznej drodze prowadzącej na Mont Blanc. W tym miejscu kask stanowi wyposażenie obowiązkowe. Taki kask, tutaj właśnie, uratował kiedyś życie mojemu znajomemu z Niemiec.

Gdy wspinałem się w Kuluarze i zobaczyłem spadający kilka metrów ode mnie kamień, przypomniały mi się słowa francusko-niemieckiego teologa i lekarza, Alberta Schweitzera: "Ten, kto zamierza czynić dobro, nie może oczekiwać, iż ludzie będą mu usuwać kamienie z drogi, ale musi być przygotowany na to, że mu je będą rzucać na drogę. Tylko ta siła, która, doznawszy tych przeciwności, stanie się wewnętrznie czysta i potężniejsza, może je przezwyciężyć".

Z kolei Elbert Hubbard, amerykański pisarz, powiedział: "Chcesz uniknąć krytyki - nic nie rób, nic nie mów i bądź nikim". Każdy, kto podejmuje się jakiejś pionierskiej pracy, żyje pasją i zaangażowaniem, będzie obiektem ludzkich ataków. To jest pewne. Wielu pełnych pasji ludzi minęło się w ten sposób z powołaniem, które było nad ich życiem. Nie wytrzymali napięcia ze strony opozycjonistów. Ulegli presji. Jak się chronić przed krytyką, aby się nie załamać, nie wycofać z powołania, w którym mamy kroczyć? Doskonałym obrazem tego jest wspinaczka Kuluarem Spadających Kamieni. Potrzebujemy ochrony: w Kuluarze - kasku, a w życiu - zbroi Bożej: tarczy wiary, pancerza sprawiedliwości Bożej i hełmu zbawienia. Potrzebujemy budowania swojej wartości, pewności w Bogu, a nie na bożku ludzkich opinii.

1. Dlaczego Bóg wybiera szczyty gór na miejsce spotkania?>>

***

Zdobądź z nami "Duchowe Mont Blanc". Już za tydzień kolejna część drogi na ten najwyższy szczyt Europy, który jest też szczytem spotkania z Bogiem. O trudzie wędrówki, wiary i sile marzeń opowiada Radek Siewniak.

***

Radosław Siewniak - założyciel i prezes Stowarzyszenia Do Źródła, ewangelista i nauczyciel Słowa Bożego. Publicysta, autor książki "Prawda głodna odwagi". Głosił w wielu miejscach w Polsce oraz za granicą (Stany Zjednoczone, Austria, Czechy, Norwegia). Z zawodu fizjoterapeuta. W wolnym czasie lubi podróże i dobrą książkę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

O tym myślałem, stojąc nad przepaścią
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.