Szalony pokutnik idzie przez Polskę [WYWIAD]

(fot. instagram.com/7aniolow)
Kordian Szwarc OFM / Piotr Żyłka

Kiedy ostatnio zgubiłem drogę i wylądowałem na jakieś polnej ścieżce, to prawie w ogóle nie dało się tej mojej ryby ruszyć. Usiadłem i pomyślałem: "W co ja się wpakowałem?!" - mówi Kordian Szwarc OFM.

Franciszkanin, ojciec Kordian Szwarc OFM, twórca i opiekun wspólnoty Siedem Aniołów, wyruszył po XX Spotkaniu Młodych Lednica 2000 w pieszą wędrówkę na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa z repliką Bramy Ryby.

Podczas swojej pielgrzymki mnich podejmuje post i modlitwę w intencjach wspólnoty i Światowych Dni Młodzieży. Przejdzie przez pięć diecezji, pokonując łącznie ok. 370 km.

Kordian Szwarc OFM: Jezu, jak tu jest pięknie.

Piotr Żyłka: Gdzie teraz jesteś?

Pyzdry pomiędzy Wrześnią a Kaliszem.

Ile dzisiaj?

22 kilometry.

Gdzie się zatrzymałeś?

Mój znajomy, ksiądz, uprzedził proboszcza w Pyzdrach, że idzie jakiś mnich z rybą. Kiedy wchodziłem do miejscowości, to już na mnie czekał z gospodynią. Zaproponowała, żebym spał u niej w bloku, a rybę zostawimy na klatce schodowej. Jak zobaczyła jej wielkość, to zrezygnowała (śmiech).

Skąd pomysł, żeby ciągnąć za sobą przez całą Polskę gigantyczną metalową rybę?

Można zapytać, po co ciągnąć za sobą złom.

Ktoś może pomyśleć, że wariat.

Nie wiem, nie ma odpowiedzi na to pytanie. Mógłbym oczywiście wpaść w kaznodziejski ton i dorobić do tego ideologię. Ale uwierz, idę i sam się nad tym zastanawiam. Co mi każe chodzić z jakąś rybą po Polsce? Pojawił się pomysł, zapaliłem się, więc idę i pytam: "Boże, dlaczego ja to robię?" Zobaczyłem się dziś w odbiciu witryny sklepowej i pomyślałem: "czego ten koleś chce?" (śmiech).

Twoja historia była hitem na DEON.pl.

Jak włączyłem telefon po publikacji artykułu u was, to przez 5 minut napływały wiadomości.

Wejść było tyle, że baliśmy się o nasze serwery.

A kiedy Grzegorz Kramer wrzucił informację u siebie na Facebooku, to ciągle ktoś pisał: "Jeśli będziesz szedł w mojej okolicy, to zapewniam nocleg", "To jest mój numer telefonu. Dzwoń, jeśli będziesz czegoś potrzebować". Tylu ludzi oferuje się z pomocą. To jest strasznie wzruszające. No i tak sobie idę i ciągnę tę rybę.

Ale po co?

To jest pokuta. Pokuta i prośba do Pana Boga za tych ludzi, którzy robią Siedem Aniołów. Wiem, że to brzmi patetycznie, ale taka jest główna intencja.

Jak ciągniesz swoją rybę?

Ona jest na obrotowych kółkach, często zjeżdża z drogi, dyszel wtedy mocno uwiera.

 

W oddali majaczy Czerniejewo #7aniołów Ale nie sądziłem, że będzie tak ciężko

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @7aniolow

Dyszel?

No tak, ryba ma dyszel do ciągnięcia. Na początku ciągnąłem czasem jedną ręką, czasem drugą, czasem obiema. Kiedy ostatnio zgubiłem drogę i wylądowałem na jakieś polnej ścieżce, to prawie w ogóle nie dało się tej mojej ryby ruszyć. Usiadłem i pomyślałem: "W co ja się wpakowałem?!". I zaraz pojawiły się kolejne pytania o to, czy jest w ogóle sens to ciągnąć dalej, czy może lepiej się poddać. Poważny kryzys na samym początku drogi i jeszcze musiałem uciekać przed szerszeniem.

Co?

Tak, boję się szerszeni, więc wpadłem do pierwszego lepszego domu i mówię, że chciałbym się umyć, bo wstyd mi się było przyznać, że boję się szerszeni (śmiech). I tak to wygląda.

Ale idziesz dalej.

Wtedy usiadłem i chciałem odpuścić. Zacząłem się użalać nad tym wszystkim. I dokładnie w tym samym momencie zaczęły napływać pierwsze wiadomości od ludzi, którzy pisali, że to, co robię, daje im nadzieję. Nieprawdopodobne, ciągnięcie metalowej ryby daje ludziom nadzieję.

Co dokładnie do ciebie piszą?

Odzywają się dawni znajomi, ale też tacy ludzie, których nie znam, i proszą, żeby pociągnąć rybę w ich intencji przez pół godziny i się pomodlić w jakichś konkretnych sprawach. Wzruszam się bardzo momentami, kiedy ktoś przejeżdża koło mnie, zatrzymuje się i prosi o błogosławieństwo dla syna. Ktoś inny daje wodę i pyta, czy nie dowieźć mi jedzenia na drogę.

Miałeś jakieś negatywne reakcje?

Oprócz szerszenia żadnej (śmiech). Ale ostatnio zatarasowałem komuś rybą drogę do domu.

I była awantura?

Zatrzymuję się pod bramą, siadam. Za chwilę przyjeżdża samochód, gość parkuje, pyta, czy czegoś mi nie potrzeba, i mówi, że zatarasowałem mu dojazd do domu. Od słowa do słowa i w pewnym momencie zaczęliśmy płakać. Wyspowiadał się po czterech latach. Jak mam nie iść dalej?

 

Dziś spontaniczny nocleg u p. Janych... Prostota i niesamowita radość... Boże bądź uwielbiony

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika @7aniolow

Jak ty to robisz?

Raczej jak Pan Bóg to robi. Mam jeszcze takie myśli: ciężko mi jest, bo trochę jednak ta ryba waży, ale ilu ludzi w Polsce, w tym kraju, nosi jeszcze większe ciężary? Wstają rano do roboty i muszą wykonać jeszcze większą pracę niż przepychanie jakiejś ryby. Albo rano budzą się ze świadomością, że są chorzy lub nie chce im się żyć.

Idziesz z Lednicy do Krakowa, niosąc ze sobą takich ludzi?

Na początku myślałem, że pójdę z rybą pokutować za swoje grzechy, też za to że z Siedmioma Aniołami nie wszystko wychodzi doskonale. A tu okazuje się, że dzieje się coś większego, bardziej skomplikowanego. Codziennie mam jedną główną intencję: za rodziny, za ludzi, którzy chcą odebrać sobie życie. Ale nie chcę też wpaść w patos i opowiadać, że wielki mnich pokutnik z brodą i ostrzyżony na łyso idzie przez Polskę. Swoją drogą, ktoś mnie zapytał ostatnio, skąd ta "fryzura".

Co odpowiedziałeś?

Wszy (śmiech).

Takich rzeczy, jak ty teraz robisz, nie widzi się na co dzień. To się kojarzy z jakimś starożytnym Kościołem.

Przechodzę przez miasto i czasem widzę, że ludzie nie wiedzą, jak się zachować, jak zareagować na mnicha w habicie z wielką rybą na plecach.

Wspomniałeś, że zmieniłeś sposób ciągnięcia ryby.

Siostra przywiozła mi rękawiczki dla ciężarowców i uprząż dla konia.

I teraz zakładasz końską uprząż na siebie?

Tak, ciągnę całym ciężarem ciała, a dyszlem tylko steruję: lewa, prawa.

Potrzebujesz teraz czegoś w drodze? Jakiejś pomocy?

Materialnie mam wszystko.

Przełożeni nie robili ci problemów, nie rzucali kłód pod nogi?

Wręcz przeciwnie! Mam piękne błogosławieństwo od prowincjała i Prymasa Polski. Kto inny miałby mi jeszcze pobłogosławić?

Kiedy masz zamiar dojść do Krakowa?

Każdego dnia coś może się wydarzyć, więc nie wiem nawet, czy dojdę. Ale planuję skończyć do końca czerwca, bo na tyle pozwala mi urlop, i zostawić wózek w Wawrzeńczycach, gdzie przyjedzie potem wspólnota Siedem Aniołów. I razem później wwieziemy rybę do Krakowa.

I czemu będzie służyć ta ryba?

Czekamy na odpowiedź od papieża, ale plan jest taki, że będzie to mobilna brama miłosierdzia.

Wspomniałeś też o pokucie.

Bo to dziś temat trudny, niemodny, który wydaje się niepotrzebny. A przecież w każdym wymiarze naszego życia, żeby cokolwiek przyniosło owoc, trzeba coś ofiarować. Chcesz mieć piękne ciało - musisz biegać, spędzać godziny na siłowni. Chcesz mieć dziecko, to poświęcasz lata, żeby je wychować, dajesz mu bardzo wiele z tego, co masz, żeby wzrastało. Chcesz mieć talent, musisz godzinami siedzieć i się uczyć.

Na pewno zauważyłeś, jak różni się twój pierwszy artykuł od tego, jakie piszesz teraz. Potrzebowałeś siedzenia nad tym ciągle, nauki operowania językiem, ślęczenia przed komputerem. Bez pokuty i bez ofiary nie ma wzrostu. Ale nie chcę wychodzić na takiego, co trzy dni pochodził z metalową rybą i uchodzi za eksperta od spraw duchowości, bo jeszcze przed chwilą siedziałem w Bawarii i popijałem codziennie zimne piweczko (śmiech).

Rozmawiali:

 Kordian Szwarc OFM 

 franciszkanin, twórca i opiekun wspólnoty Siedem Aniołów

 Piotr Żyłka

 redaktor naczelny DEON.pl

Współpraca:

 Michał Lewandowski

 redaktor DEON.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Szalony pokutnik idzie przez Polskę [WYWIAD]
Komentarze (5)
15 czerwca 2016, 10:41
Wytłumacz mi po co jest ta ryba?  - Powiedz mi, po co jest ten miś? - Właśnie, po co? - Otóż to. Nikt nie wie po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś? On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa To jest Miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie - mówimy - to jest nasze, przez nas wykonane, i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji, który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu. I co się wtedy zrobi? - Protokół zniszczenia. - Zapamiętaj: Prawdziwe pieniądze zarabia się na drogich, słomianych inwestycjach Jeśli brat Kordian nie wie po co jest ta ryba to niech lepiej ciągnie worek z cementem, który potem można praktycznie wykorzystać albo jakąś paletę z towarem. Obawiam się jednak, że brat Kordian po prostu niewiele wie stąd pomysł na podróż. Osobiście to ja proponuję Indie albo Tybet. Jak nikt nie będzie chciał rybki przyjąć to złom po 65 groszy za kilogram. Tylko kółka warto zostawić bo mogą się przydać. 
15 czerwca 2016, 10:49
A ty myślisz, że mnisi w Tybecie nie pobierają opłat za wstęp do klasztoru? Już lepiej ciągnąc rybę, a najfajniej by było gdyby ludzie po drodze się dołączali i do Krakowa wszedl razem z o. Kordianem wielki tłum. Po to jest właśnie ta ryba. Ta podroż o.Kordiana to jest coś na podobieństwo wyprawy kajakiem p. Doby ktoś powie po co płynąć kajakiem nie lepiej jechac do Tybetu? otóż nie, wcale nie lepiej:)
ZN
Zofia Nowicka
14 czerwca 2016, 01:41
W niedzielę tak się złożyło, że uczestniczyłam we Mszy Świętej we wsi Klonowa, a tę sprawował, tak się złożyło, o. Kordian. Fajnie, że tak się poskładało. Dziękuję Ojcu za piękne kazanie. A ryba jest naprawdę taaaaaka ;) 
13 czerwca 2016, 22:56
Jest w tym przedsięwzięciu coś pozytywnie szalonego chociażby to, że o.Kodian nie wie do końca dlaczego ciągnie za sobą tę rybę i to mi się najbardziej podoba ale jak się okazuje cele pojawiają się w trakcie wędrówki bo ludziom jest to potrzebne,pojawia się cała masa intencji. Kibicuję żeby o.Kordian dotarł cało do celu, a gdyby było ciężko to jeszcze zawsze można pojechać autostopem;) I fajnie że ryba jest ażurowa bo widać przez nią wszystko.
MG
Maciej Górski
13 czerwca 2016, 21:17
Byłem na starcie, niestety nie będe na mecie. Ale bede sie modlił za Ojca Kordiana- o siły i zdrowie.Nie nazwałbym Go szeleńcem, bo to kojarzy sie ze schorzeniem umysłowym, a szaleńcy nie mają zazwyczaj celu. A tu cel jest - na Chwałe Pana.