W obronie generała jezuitów [ROZMOWA]

W obronie generała jezuitów [ROZMOWA]
(fot. gc36.org / jezuici.pl)
ks. Wojciech Grygiel FSSP / ks. Damian Wąsek / Piotr Żyłka / Michał Lewandowski

Padło bardzo poważne oskarżenie o herezję, z którym się absolutnie nie zgadzamy. Nasz głos jest próbą domagania się sprawiedliwości w ocenie generała jezuitów - mówią naukowcy z Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie.

Piotr Żyłka, Michał Lewandowski: Co chwila problemy z tymi jezuitami. Jak nie Franciszek to generał powie coś takiego, że pół świata się gotuje i burzy. O co chodzi?

ks. dr hab. Wojciech Grygiel, ks. dr hab. Damian Wąsek:  Nie jesteśmy związani z jezuitami (choć ich lubimy), więc nie wchodzimy w spory personalne. Zamieszanie wokół wypowiedzi o. Sosy jest dla nas jedynie pretekstem do debaty teologicznej - tym bardziej, że kwestie metodologiczne w teologii (a takie stoją za wieloma nieporozumieniami i sporami) stanowią przedmiot naszych projektów badawczych. Jedyna kwestia personalna: padło bardzo poważne oskarżenie o herezję, z którym się absolutnie nie zgadzamy, więc nasz głos jest jednocześnie próbą domagania się sprawiedliwości w ocenie generała jezuitów.

Zatem krytycy generała są w błędzie?

Wydaje się, że w głosach krytycznych wybrzmiewają problemy z recepcją niektórych wypowiedzi teologicznych - nie tylko papieża i jezuitów. Są one związane z oporem wobec pluralizmu teologicznego.

Co to znaczy?

Wielu teologów i publicystów zdogmatyzowało we własnej głowie jeden system pojęć i jeden model myślenia o Bogu i Kościele. To w pewien sposób zrozumiałe, ponieważ bardzo długo mieliśmy do czynienia z jednym sposobem uprawiania teologii i w tym duchu większość myślicieli jest wychowana.

O jaki sposób uprawiania teologii chodzi?

Model proponowany przez św. Tomasza i Sobór Trydencki był na tyle spójny i jednoznaczny, że dla wielu pozostaje wciąż wygodny i bezpieczny. To jednak ślepa uliczka, ponieważ obraz świata generowany przez współczesne nauki może wymuszać reinterpretację tez teologicznych, formułowanych przy użyciu bazy pojęciowej klasycznej teologii.

Więc wszystko sprowadza się do jednego modelu uprawiania teologii?

Można wspomnieć o jeszcze trzech kwestiach. Po pierwsze, natura Objawienia wymaga ciągłego namysłu nad istotą Bożego przesłania. Zamykanie się w historycznych stwierdzeniach może być wyrazem pychy - przekonania, że objęliśmy już całość prawdy i pozostało nam jedynie powtarzanie. Po drugie, współczesny kryzys teologii spowodowany jest między innymi brakiem świeżości, zbyt niskim tempem zmian i zachowawczością na gruncie teologii potrydenckiej (K. Rahner), a więc podjęcie nowych wyzwań wymaga poszukiwania nowych dróg - jedynie wtedy teolog nie będzie piewcą mitów. Po trzecie, pluralizm we współczesnej filozofii pozwala na konstruowanie tez teologicznych w różnych systemach pojęciowych, co jest szansą a nie zagrożeniem.

Jak się zostaje heretykiem? To łatwa sprawa, czy trzeba spełnić szereg warunków?

Wbrew pozorom, nie jest łatwo wymyślić herezję. Herezja - w świetle Kodeksu Prawa Kanonicznego i słowników teologicznych - to uporczywe, po przyjęciu chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie, w którą należy wierzyć wiarą boską i katolicką, albo uporczywe powątpiewanie o niej. W świetle wyjaśnienia Kongregacji Nauki wiary z 1998 roku, do  tych prawd należą takie, które zostały zawarte w Credo lub ogłoszone w sposób nieomylny przez papieża lub sobory. Kryteria nieomylności są jasno sprecyzowane, więc zainteresowanych odsyłam do fachowej literatury.

Jakim konkretnie orzeczeniom Kościoła trzeba zaprzeczać, żeby wpaść w herezję?

Takich prawd jest bardzo mało, a ponad to, nawet tak zdefiniowane podlegają reinterpretacji. Sprawia to, że należy udowodnić potencjalnemu heretykowi, że zaprzeczył prawdzie i że to nie była próba reinterpretacji. Druga kwestia to wykazanie, że ktoś trwa uporczywie przy swoim stanowisku. Znaczy to, że wezwany do wyjaśnienia, upiera się, że nie wierzy w dany fragment takiego nauczania Kościoła i nie ma zamiaru tego odwołać.

Część katolickich publicystów zarzuca generałowi jezuitów herezję? Skąd tym razem to wzburzenie na jego słowa?

Jesteśmy przekonani, że to wzburzenie wiąże się mocno z niezrozumieniem wypowiedzi o. Sosy. Co więc powiedział generał Jezuitów? Poszerzona analiza jego wypowiedzi w dyskutowanym wywiadzie prowadzi do szeregu wniosków.

Na przykład?

O. Sosa bierze na poważnie osiągnięcia nauki, a więc zdaje sobie sprawę, że stwierdzenie stopnia odpowiedzialności człowieka za jego czyny jest coraz bardziej skomplikowane. Zgadzamy się z tym, ponieważ obserwujemy jak neuronauki wskazują na wiele determinizmów - skłania to teologów do kompatybilistycznych ujęć wolnej woli. Po drugie, genetyka dostarcza informacji o szerokim wpływie czynników biologicznych na ludzkie wybory. Po trzecie, nauki społeczne wskazują na mocne uwarunkowania społecznym i kulturowym kontekstem.

Jakie jest zatem zdanie generała?

W debacie z naukami na temat wolności o. Sosa stoi na stanowisku umiarkowanym - uwzględnia istniejące uwarunkowania, ale traktuje je jako element pomagający w zrozumieniu człowieka, a nie determinujący jego zachowanie.

Jaki zdaniem księży profesorów jest stosunek generała do pochodzenia zła?

Wskazuje, że zło ma zakotwiczenie w rzeczywistości transcendentnej - jest ono powiązane z wolnością, która stanowi "Boży" pierwiastek w człowieku. Uważa przy tym, że zło, jako fenomen spoza tego świata próbujemy nazwać, określić pojęciami, a jednym z nich jest "diabeł". Diabeł - to rzeczownik pochodzący od greckiego diábolos - oskarżyciel, oszczerca, a więc wskazuje na jeden z aspektów działalności zła i wcale nie wyczerpuje tej rzeczywistości. Słusznie użyto więc określenia "symbol", bo przecież to nie twierdzenie zamknięte. Teologia podpowiada, że w odniesieniu do rzeczywistości transcendentnych wszystkie terminy muszą być traktowane jako symbole czy metafory.

Jak odnieść to do stanowiska ks. prof. Bortkiewicza?

Aby dostrzec bezpodstawność formułowanych przez ks. Bortkiewicza zarzutów trzeba zwrócić uwagę na jego nie do końca precyzyjne rozumienie języka jako narzędzia ekspresji teologicznej. Ks. profesor mówi w taki sposób, jakby pojęcia zaangażowane w sformułowanie dogmatu w sposób całkowity ujmowały treść odwzorowywanej przez nie rzeczywistości. Nie bierze on jednak pod uwagę, że każda ekspresja teologiczna - a więc także i orzeczenia dogmatyczne - angażują ludzki język w wyrażenie rzeczywistości nadprzyrodzonej, która użyte pojęcia w radykalny sposób przekracza.

Teologia nie może mówić jednoznacznym językiem?

Teologia jest spotkaniem ludzkiego rozumu z Objawieniem, a nie jedynie niewolniczym przedyktowaniem treści objawienia przez Boga niczym nie uwarunkowanemu ludzkiemu umysłowi. W zetknięciu tym pojawia się więc nieprzełamywalna dysproporcja pomiędzy skończonością ludzkiego umysłu a nieskończonością Boga. W rezultacie każdy dyskurs teologiczny ujmuje jedynie pewną nikłą część rzeczywistości nadprzyrodzonej, o której orzeka. Oznacza to, że dyskurs ten posiada kontekstualny charakter, wyrażający się w jego zależności od wykorzystanej bazy pojęciowej.

Jakie to ma konsekwencje dla całego Kościoła?

Wzrost tej świadomości spowodował, że Kościół odszedł od niewolniczego trzymania się tomizmu i otworzył się również na inne filozofie (fenomenologia, egzystencjalizm, filozofia dialogu, filozofia analityczna), co pozwala na kontemplację Boskiej natury z różnych punktów widzenia i myślenie o obiektywnej rzeczywistości Boga z kilku różnych perspektyw.

Czyli w teologii mamy do czynienia z nowością?

Nie jest to myśl nowa, ponieważ już w epoce patrystycznej mieliśmy do czynienia z refleksją na temat adekwatności pojęć używanych w opisie Boga. Refleksja takich myślicieli, jak przykładowo Pseudo-Dionizy Aeropagita, a później Mikołaj z Kuzy prowadziła do wniosku, że najwłaściwszym sposobem opisywania rzeczywistości Bożej naszymi terminami jest zaprzeczenie, ponieważ język ludzki przeznaczony jest do komunikacji o tym, co ziemskie i co dotyczy człowieka i świata.

Czy mówiąc takim językiem można powiedzieć, że "Bóg nie jest"?

W tym języku właściwym byłoby powiedzieć: Bóg nie jest osobą; diabeł nie jest osobą itd. - ponieważ myśląc "osoba", mamy na uwadze ludzi i orzekamy zaledwie na podstawie naszych intuicji i doświadczeń religijnych, a nie na podstawie znajomości Bożej natury.  Potwierdzają to współczesne badania z zakresu kognitywistyki, wskazując na powstanie możliwości komunikowania się w procesie ewolucji gatunku ludzkiego. Zarówno wspomniani teologowie jak i większość autorów współczesnych podręczników do poznania teologicznego wskazuje, że orzekające o rzeczywistości transcendentnej terminy teologiczne sformułowane w języku pozytywnym (np. osoba itp.) mogą być używane tylko wtedy, gdy rozumie się je w znaczeniu metafory lub symbolu. Zaleca się więc równoczesne używanie języka negatywnego i pozytywnego, by nas chronić przed bałwochwalstwem i budować szacunek do tajemnicy.

Ks. Bortkiewicz popełnia więc błąd nadmiernej obiektywizacji języka teologicznego twierdząc, że pojęcie osoby wyraża całość rzeczywistości zła. Mając na względzie fakt, że pojęcie osoby jest, jak wszystkie inne, skończonym tworem ludzkiego umysłu, można jedynie utrzymywać, że adekwatnie reprezentuje ono pewien aspekt rzeczywistości zła, natomiast nie ujmuje w sposób wyczerpujący jego treści. W takiej perspektywie wyrażenie o. Sosy, że zło osobowe symbolizuje rzeczywistość zła jest równoznaczne stwierdzeniu, że konceptualnie ,,chwyta’’ ono pewien aspekt rzeczywistości zła. Symbol bowiem, w przeciwieństwie do znaku, zawsze odwzorowuje jakiś aspekt rzeczywistości, do której się odnosi - otwiera, a nie zamyka perspektywy znaczeniowej. Jako ludzkie pojęcie zastosowane do transcendującej je rzeczywistości nie może uczynić niczego więcej.

Czyli jesteśmy skazani na nasz ułomny język?

Tak, a w związku z tym nie można wykluczyć, że hipotetycznie powstaną kiedyś pojęcia, oddające rzeczywistość zła dużo głębiej, niż czyni to pojęcie osoby. Takie próby już były. Przykładowo, zupełnie inaczej patrzył na ten problem prof. Józef Tischner, pisząc w Filozofii dramatu: "Zło nie jest ani bytem, ani niebytem - zło jest zjawiskiem. (…) zło jest dane jako sens". Nie koniecznie zgadzamy się w tym punkcie z Tischnerem, ale warto go zacytować, by mieć świadomość różnych podejść do zagadnienia.

Podsumujmy, czy na podstawie tego, co powiedział generał, można zarzucić mu, że nie wierzy w istnienie diabła?

Mówienie o diable jako symbolu nie oznacza, że zło nie jest osobowe, ale jest czymś znacznie więcej, niż reprezentowane jako osobowe i przedstawia sobą dużo bardziej realną rzeczywistość, niż tę, którą mamy na myśli mówiąc o złu jako o osobie.

Czy o stanowisku krytyków generała można powiedzieć coś jeszcze?

Ks. prof. Bortkiewicz w swojej wypowiedzi prawdopodobnie popełnia również logiczny błąd negacji całości przez część. W swojej interpretacji wypowiedzi generała jezuitów przyjmuje, że o. Sosa zanegował osobową naturę zła i wyciąga wniosek dotyczący istnienia zła w ogóle.

Skąd się to bierze?

Dokonując absolutyzacji osobowego charakteru zła, ks. prof. Bortkiewicz zbliża się do jakiejś formy racjonalizmu, wedle której rzeczywistości, przekraczające ludzką kondycję poznawczą, zamknąć można w pojęciach. Przypomina to wręcz wittgensteinowskie ,,o czym nie można mówić, o tym należy milczeć".

Pozostaje jeszcze kwestia wspomnianych społecznych uwarunkowań, które można nazwać złem.

Istnieje coś takiego, jak struktura społeczna, która sprawia, że człowiek "łatwiej" decyduje się na zło. Pewne zasługi w zwróceniu uwagi na ten problem mają teologowie wyzwolenia - a tylko niektóre aspekty tego nurtu zostały potępione (choć wydaje się, że w oczach wielu mamy do czynienia z uogólnieniem - cała teologia wyzwolenia używana jest przez niektórych jako "słowo-wytrych", by skrytykować społeczne zaangażowanie Kościoła).

Więc odpowiedzmy wprost - czy generał jest heretykiem albo powiedział coś niezgodnego z nauczaniem Kościoła?

Nie jest heretykiem, ponieważ trudno udowodnić, że zaprzeczył on którejkolwiek z prawd nieomylnie sformułowanych - jeśli już szukać uparcie, to można pytać o próby reinterpretacji, choć nie specjalnie cokolwiek nowego widać w wypowiedzi o. Sosy. Głosem rzecznika potwierdził on także, że nie ma zamiaru kwestionować nauczania Kościoła, więc nie można mówić o uporczywym trwaniu w potencjalnym błędzie. Nie spełnia więc żadnych warunków "heretyka", a oskarżenie o to wydaje się być oszczerstwem.

O diable można w ogóle dyskutować, czy wszystko już o nim wiemy i ta wiedza jest niepodważalna?

Jak twierdził średniowieczny mnich św. Anzelm z Canterbury, w teologii możemy krytycznie dyskutować o wszystkim z wyjątkiem istnienia Boga. Nie ma więc absolutnie żadnych przeszkód, by dyskutować o diable. Jak wspomnieliśmy, natura rzeczywistości transcendentnych nie pozwala na jednoznaczne ich definiowanie, więc dyskusja o możliwych formach ekspresji jest nie tylko możliwa, ale i konieczna. W swoim myśleniu ks. prof. Bortkiewicz zamyka przed teologią cenne ścieżki jej rozwoju. Czyni to broniąc się przed refleksją angażującą treściowo bogatsze systemy konceptualne, pozwalające na dużo głębsze penetrowanie rzeczywistości nadprzyrodzonej.

Prawdą jest, że problematyka zła należy do najtrudniejszych zagadnień teologicznych. Belgijski teolog, Adolphe Gesché - członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej - pisał wprawdzie, że pewnych pytań o zło nie powinniśmy stawiać. Jego motywacja była jednak inna od tej prezentowanej przez ks. prof. Bortkiewicza - uważał, że pochodzenie zła jest kwestią tak tajemniczą, że poruszanie jej jest niemożliwe z uwagi na brak danych, a nie przez to, że wszystko już na ten temat wiemy.

Ks. Wojciech Grygiel FSSP - dr hab. filozofii i dr nauk chemicznych, wykładowca na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie. Prowadzi projekty badawcze w zakresie filozofii fizyki, filozofii nauki, kognitywistyki i relacji nauka-wiara. Autor między innymi  Stephena Hawkinga i Rogera Penrose'a spór o reczywistość, Kraków: Copernicus Center Press 2014.

Ks. Damian Wąsek - dr hab. teologii, wykładowca teologii fundamentalnej w Instytucie Teologii Fundamentalnej, Ekumenii i Dialogu na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie. Prowadzi projekty badawcze w zakresie metodologii teologicznej, rozwoju dogmatu, kierunków reformy Kościoła i dialogu z nowym ateizmem. Autor między innymi Nowa wizja zarządzania Kościołem, Kraków: WAM 2014.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W obronie generała jezuitów [ROZMOWA]
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.