Dzięki Bogu wytrwaliśmy - świadectwo Majki

(fot. shutterstock.com)
Majka

Jestem Majka, mam 23 lata i kilka tygodni temu wzięłam ślub. Mojemu mężowi i mnie udało się wytrwać w czystości do ślubu - dzięki Bogu. Te dwa ostanie słowa znaczą, że po pierwsze: bez Niego nie dalibyśmy rady, po drugie: bardzo mu dziękuję, za to, że daliśmy, i za to, że w ogóle stworzył tak genialną wizję narzeczeństwa, jaką jest czystość.

Nie myślałam tak od początku. To mój mąż, gdy byliśmy dopiero "kilkudniową" parą, postawił sprawę jasno: zero współżycia do ślubu. Ja miałam przekonanie, że owszem… możemy spróbować żyć w czystości… ale i tak nam się nie uda. Znałam tylko pary, które albo ze sobą współżyły i nie widziały w tym nic złego, albo starały się nie współżyć, ale po jakimś czasie nie dawały rady. Próbowałam więc wycisnąć z mojego chłopaka jakieś ustalenia, co będzie, gdy ewentualnie nie wytrzymamy i prześpimy się ze sobą, ale on ciągle swoje: nie i nie, nie będzie żadnego "ewentualnie", damy radę. No dobra…

DEON.PL POLECA

Grzech jest grzechem - sprawa jasna w przypadku współżycia. Co jednak z innymi formami okazywania sobie czułości? Po jakimś miesiącu związku zakołatał mi się w głowie dawno usłyszany tekst: "namiętny pocałunek też jest grzechem". Trochę tego nie rozumiałam, więc postanowiłam poruszyć temat na spowiedzi. Trafiłam na wyjątkowo radykalnego księdza, gdyż usłyszałam: "do ślubu możecie żyć, przytulać się, całować jedynie jakby brat z siostrą". Wstałam od konfesjonału trochę zdruzgotana. "On mnie przecież zostawi!" myślałam, "żaden mężczyzna się nie zgodzi na tak wysoko postawioną poprzeczkę…" Ze ściśniętym sercem powiedziałam jednak chłopakowi, co zasugerował spowiednik. Okazało się, że nie doceniłam mojego mężczyzny - usłyszałam od niego najpiękniejsze dla mnie wyznanie miłości: "choćbym Cię miał do ślubu tylko w rękę całować - to tak zrobię."

Chciałabym uściślić - nie uważam, żeby nakaz mojego spowiednika był ogólną normą dla wszystkich. Każda para ma swoją własną wrażliwość. Jednak dla nas takie postawienie poprzeczki było konieczne i, jak się okazało, dobre. Oczywiście, przez pewien czas szukaliśmy przełożenia słów: "jak brat z siostrą" na praktykę. Czytaliśmy książki, słuchaliśmy konferencji, rozmawialiśmy o swoich odczuciach. Ostatecznie wypracowaliśmy sobie pewne granice.

Czy było łatwo? A skąd. Po pierwsze, trochę wstydziłam się naszego podejścia. Wiele koleżanek pytało mnie jak sobie poukładaliśmy podejście do 6. przykazania. No i musiałam tłumaczyć, dlaczego ze sobą nie sypiamy, choć wcale nie byłam do tego przekonana… Chcąc nie chcąc, szukałam argumentów na rzecz czystości i powoli przekonując innych, -sama się przekonywałam. Jeśli jednak osoby bliskie jakoś rozumiały, że można ze sobą nie sypiać, to absolutnie nie mogły pojąć, jak można być razem i "porządnie" się nie całować… no weź… bez sensu… Bywało, że czułam się głupio, gdy moje argumenty trafiały w próżnię

A po drugie nie było łatwo, bo ciągnęło nas do siebie. Nie raz trzeba było sobie przypominać o wyznaczonych granicach (głównie mój chłopak mnie, bo ja czasem zachowywałam się, jakby zasady były po to, żeby je troszkę łamać i zobaczyć, co będzie). Z bólem zrezygnowaliśmy z wakacyjnych wyjazdów we dwoje z nocowaniem. Wiedzieliśmy, że jak będziemy mieli wspólny pokój, to albo nie będziemy spać, bo będziemy się męczyć z zachowaniem czystości, albo nie będziemy spać, bo machniemy na nią ręką (i tu część znajomych par, tych starających się wytrwać w czystości, robiła podobnie jak my, a część się nie przejmowała i wyjeżdżała razem -kolejna sprawa indywidualnej wrażliwości).

Przeciwwagą dla osób, które kwestionowały nasze podejście do czystości, były te, które się za nas modliły (co ciekawe, niektóre moje przyjaciółki występowały w obu rolach). Znajomych "z branży", tzn. tych bliższych i świadomie wierzących, prosiłam wprost: "módlcie się, bo się trochę nie dogadujemy", "… bo jedziemy do mnie do domu pierwszy raz i się boję", "… bo jest nam ciężko wytrwać w czystości". Innych prosiłam bardziej ogólnie. A oni nie zawodzili. To się czuło.

Chciałabym teraz zburzyć wizję, że zachowanie czystości bardzo nas męczyło i odbierało radość wspólnych chwil. Ależ nie! Były, owszem, trudne dni. Jednak głównie ta delikatna bliskość, na jaką sobie pozwalaliśmy, cieszyła niesamowicie. Spędzaliśmy razem dużo czasu - oglądaliśmy filmy, graliśmy w bilard, jeździliśmy na łyżwach, spotykaliśmy się ze znajomymi, próbowaliśmy kawy w niezliczonej ilości kawiarni, gotowaliśmy obiady, rozmawialiśmy, chodziliśmy do kościoła, czasem wspólnie się modliliśmy. I tak minął rok i 10 miesięcy.

Kończąc, chcę powiedzieć, chcę wołać na cały głos: WARTO CZEKAĆ DO ŚLUBU! Teraz widzę, że jest to przegenialny pomysł Pana Boga. Dlaczego? Wymienię kilka powodów, które poznałam w praktyce (a nie z dyskusji na lekcjach religii):

  • bo nie mogąc powiedzieć komuś najprościej "kocham Cię", czyli ciałem, nauczyliśmy się okazywać to na 1000 innych sposobów,
  • bo opanowanie, cierpliwość, planowanie i kreatywność wykształcone w związku ze sferą seksualną przenoszą się na inne dziedziny życia (np. więcej wymagając od siebie w dziedzinie czystości, zauważyłam, że jestem też w stanie z mniejszym trudem walczyć ze swoimi drobnymi grzeszkami, typu podjadanie słodyczy),
  • bo zrozumiałam z dużą pewnością, że mojemu narzeczonemu zależy na mnie, a nie tylko na moim wyglądzie i ciele,
  • bo nauczyłam się bronić swojego zdania i mniej przejmuję się cudzymi opiniami na temat mojego życia,
  • bo mogłam spokojnie zastanowić się nad decyzją o ślubie - jestem przekonana, że gdybyśmy sypiali ze sobą, byłabym tak zaangażowana, że zgodziłabym się na małżeństwo "w ciemno", nie myśląc o tym zbyt wiele,
  • bo miałam czas, żeby dobrze nauczyć się NPR, nie bojąc się, że w moim niedoświadczeniu może pomyliłam dni płodne z niepłodnymi,
  • bo kiedy się udaje dotrwać w czystości do ślubu, daje to niesamowitą pewność siebie i radość, wielką radość!

Wyślij świadectwo| Chcemy Was zaprosić do złożenia świadectwa, że miłość i wierność ma sens. Że ma sens, aż do takiego stopnia, że warto poczekać z oddaniem całego siebie ukochanej osobie do ślubu. Mówiąc krótko, prosimy Was o przesłanie świadectw, które będą odpowiedzią na pytanie: "Dlaczego z seksem warto poczekać do ślubu?" | Więcej informacji i formularz znajdziesz tutaj

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dzięki Bogu wytrwaliśmy - świadectwo Majki
Komentarze (51)
A
autorka
30 stycznia 2015, 10:43
Głupota! Byłam z chłopakiem 5 lat. Wszyscy uważali nas za idealną parę - idealny związek. Stworzeni dla siebie. Nie uprawialiśmy seksu, nie mieszkaliśmy ze sobą i to zabiło nasz związek. Po 5 latach się rozstaliśmy. Oboje się nadal kochamy, ale nie potrafimy razem żyć. Przechodziliśmy ten związek. Za długo trawiliśmy na jednym etapie, nie idać dalej. Zapominając, że miłość nie wystarczy i, że trzeba nad związkiem pracować. Seks i wspólne mieszkanie by nas jeszcze bardziej złączyły.
J
J.
30 stycznia 2015, 19:07
Nie rozumiem, dlaczego przechodziliście ten związek. Trzeba było się zdecydować na małżeństwo po roku albo dwóch. To nie wina braku współżycia tylko tego, że nie umieliście podjąć decyzji w sensownym czasie. A już tak na marginesie - miłość wystarczy.
Z
Zour
17 stycznia 2015, 22:15
Szczególne podziękowania winny być przyznane spowiednikowi. Sam uważam, że nie dobrze jest robić ze związku rozpostnej manifetacji gorszącej wszystkich w promieniu 10m. Najgorszym przypadkiem było chyba, gdy byłem na mszy przy ołtarzu polowym. Jakaś para nastolatków stojąca kilkanaście metrów przedemną zaczęła się... długo i namiętnie całować. Może i jestem zbyt radykalny, ale jakieś granice winny być! A tak swoją drogą to kiedy będę budować własny związek to zamierzam na podobnych zasadach, co wy. Pozdrawiam, życzę miłego dnia :)
M(
Majka (autorka)
13 stycznia 2015, 12:00
Jejku, dziękuję za komentarze. Nie sądziłam, że to moje świadectwo może wywołać taki oddźwięk (pozytywny i negatywny:)). Bardzo, bardzo dziękuję za modlitwę. 
Z
ZAGUBIONYyyy
7 stycznia 2015, 08:28
Bardzo zazdroszcze tej parze, że znaleźli siebie. Ja nie moge trafić na dziewczynę, która chciałaby tyle czekać. Pogrążam się w tym i uprawiam seks z dziewczynami, choć moja druga - lepsza natura wciąż pragnie prawdziwej miłości - dokładnie takiej jak w powyższym tekscie.  Biją się we mnie dwa uczucia: pożądanie oraz pragnienie prawdziwej miłości z obecnością Boga. Niestety czasami spowątpiewam, czuję się przegrany, bo i tak współżyłem bez prawdziwej miłości. a może to tylko kwestia znalezienia dobrej kobiety...  a z tym łatwo nie jest. Mam 25 lat i jestem gotowy na ostatni już związek - ten najważniejszy i chciałbym poczekać do ślubu, tylko dlaczego wciąż spotykam dziewczyny mające odmienne przekonania? może chaotycznie to napisałem, ale również tak się czuję. Gdzie uzyskać jakąś wskazówkę, albo kopa w tyłek, żeby w końcu się ogarnąć i ustatkować?
P
przegrana
7 stycznia 2015, 15:58
A ja szukam chłopaka, dla którego byłabym tą pierwszą i jedyną. Nie mogę trafić na takiego i jestem sfrustrowana. Chciałabym takiego, który by dawał a nie tylko brał. Temperament też ważny i wynagrodzenie w oczekiwanym stopniu też. Szukam i szukam takiej prawdziwej miłości. Chce dostać taki prezent na dzień mojego ślubu. Mężczyznę, który by chciał z tym czekać do ślubu. Czuję się przegrana bo wiem, że takiego nie znajdę.
B
BT
27 stycznia 2015, 10:00
ZNAJDZIESZ , jak to mozliwe, ze dajemy sie wtloczyc w cudze, zle myslenie polegajace na tym, ze takich ludzi nie ma !? !?
M
Milosc
6 stycznia 2015, 15:26
Czy to w zbliżeniu jest coś niedobrego czy w samej myśli o nim? Czy jednak w zbliżeniu jest coś dobrego i też na samą myśl o nim? ;)
6 stycznia 2015, 09:42
I znów bozki seksu i tzw. czystości w roli głównej. Warto pamiętać, iz to ze sie nie uprawiało seksu z drugą osobą nie oznacza, iż zachowało sie czystość. Bo przecież można zgrzeszyc samą myślą (MT 5.27-30), nie tylko fizycznym czynem. Ale ważniejsze jest obalenie mitu, iż fakt zawarcia małżeństwa kończy tzw. walkę o czystośc. Niestety dla wielu tu piszących, ale to jest dopiero początek takiej walki. Bo ilość pokus wcale nie maleje, szczególnie, jeżeli mówimy o katolickim rozumieniu czystosci (MT 5.27-30)
T
Treska
5 stycznia 2015, 22:12
Ja ostatnio prawie straciłabym dziewictwo ze swoim chłopakiem. W ostatniej chwili wycofałam się, jemu też jakoś udało się zrefletktować, po prostu zdałam sobie sprawę, że jestem z nim dopiero niecały rok, jeszcze nie wiem, czy to "ten" właściwy, a dobrze byłoby poczekać na kogoś, z kim spędzi się resztę życia, czekanie do ślubu jest trudne, bardzo trudne, ale mam nadzieję, że jakoś się uda.
P
Pendulum
6 stycznia 2015, 00:14
Nie daj Bog, żebyście nie poczekali do ślubu, bo jak już poczekajcie to wszelkie szczęście macie jak w banku, No i rozwód to nawet wtedy w grę nie wchodzi. I dzieci same sie chowają, a teście, ze do rany przyłóż. Nawet w pracy jak na was popatrzą od razu podwyżkę dadza choćbyscie nawet nie chcieli. Tyle dobra, ze udźwignąć trudno. 
DP
Dziadek po 70 tce
5 stycznia 2015, 21:15
Oj piękne świadectwo, piękne. Ja tez żałuje, ze nie wytrzymałem. Ale za to teraz jak se popatrzę na moja stara to już ino w czystości chce żyć aż do śmierci. Nigdy za późno nie jest, zeby sie poprawić.
BP
babcia po 80-tce
5 stycznia 2015, 21:18
Piękne
E
Eryk
6 stycznia 2015, 00:19
Wreszcie trochę humoru na tej stronie. Chwała za to dziadkowi po 70 tce.
J
jewka
5 stycznia 2015, 20:30
piękne świadectwo MŁODEJ kobiety - w tym cyklu przeważają jednak świadectwa kobiet - ale zachowanie czystości (wybaczcie ale taka jest prawda) przez młodą , czyli nierozbudzoną, kobietę, nie jest niczym niesamowitym ... ponieważ wyobraźnia w żaden sposób nie może zastąpić realności ..., a kobieta tak jest stworzona , że czeka na przebudzenie ...; natomiast mało jest SZCZERYCH świadectw młodych mężczyzn - a dla nich to powinno być dużo trudniejsze - więc jeszcze raz: wybaczcie - ale kiedy czytam pełne zachwytu zwierzenia dziewczyn, natychmiast chcę spytać ILE LAT MA TWÓJ NARZECZONY ... i jeśli autorka powyższego tekstu pisze, że oboje są młodzi a całe narzeczeństwo nie trwało jeszcze dwóch lat - to mogę zrozumieć, ale kiedy dziewczyna pisze, że nawet sypia (!!!) ze swoim narzeczonym już 3 lata a on ciągle taki opanowany - to (wybaczcie ale ;)  coś jest nie tak .... mówię to jako stara mężatka :D
K
Kate
5 stycznia 2015, 22:52
no to rzeczywiście stara z Ciebie mężatka... A mężczyźni mają rozum i potrafią powstrzymać zwierzęcy instynkt, chociaż niekoniecznie przychodzi to z łatwością. "Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia" (Flp 4, 13)
M
motylek
5 stycznia 2015, 20:01
Pięne świadectwo ale.... Jestem z chłopakiem już 3 lata i żyjemy w czystości przedmałżeńskiej no i całujemy sie normalnie "namiętnie" :P nawet sypiamy ze sobą-oczywiście bez seksu. I co wam powiem?? właśnie przez to, że widzę że mogę zasnąć koło niego i normalnie się przytulić bez stresu o to, że będzie chciał się kochać daje mi odczucie bezpieczeństwa. Przecież nie możńa traktować człowieka jak zwierze, które nie umie zapanować nad sobą. Tak samo chcemy naturalnie planować rodzinę i przez to widzę że jak będzie okres płodny, to mogę zaufać chłopakowi. Nie wiem po prostu czy z tym całowaniem to nie przesada no bo przecież relacja chłopak-dziewczyna to co innego jak siostra-brat. Poza tym, co złego w namiętnym pocałunku? przecież to nie seks. Ale oczywiście wszystkim kibicuje i zachęcam do czystości przedmałżeńskiej:):)
M
Misia
6 stycznia 2015, 14:09
Tak jak pisała autorka tekstu- to zależy od wrażliwości. My też czekamy z narzeczonym i całujemy się namiętnie, ale ostatnio mamy trudniej i mnie rozkręca czasem nawet jego dotyk. Dotyk rozbudza moją wyobraźnię- pragnienia, marzenia itd itd... No i jest mi trudniej. Dlatego czasem my cofamy się nawet tutaj, z dotykiem, namiętnymi pocałunkami, żeby mieć spokojne myśli, które mogłyby nas poprowadzić na manowce. Moim zdaniem trzeba pamiętać o dwóch rzeczach- o tej właśnie wrażliwości i o tym, że Zły duch naprawdę istnieje i podkłada nam świnie, jak to się mówi. A co do artykułu- jest świetny i odnajduję w nim swoją historię :)
6 stycznia 2015, 14:44
"Dotyk rozbudza moją wyobraźnię- pragnienia, marzenia itd itd..." Czy uważasz, iż naprawdę zachowujesz czystość?
M
Misia
7 stycznia 2015, 20:49
Przeczytaj, proszę, cały mój komentarz, ze zrozumieniem, a nie oceniasz mnie pochopnie.
D
Door
5 stycznia 2015, 17:24
O Jezu, niech wszyscy padną na kolana. I nie tylko katolicy. Muzułmanie rownież. Bo tam nierozerwana błona to tez gwarancja wszelkiego szczęścia i błogosławieństwa. Amen.
K
Kate
5 stycznia 2015, 23:00
no rzeczywiście chodzi o samą błonę... jakby to miało jakiekolwiek znaczenie
C
ciociacesia
5 stycznia 2015, 17:14
A co jeśli po ślubie okaże się, że mąż ma dużo niższy popęd niż żona?
O
Otter
5 stycznia 2015, 17:26
No to trudno. Takie rzeczy sie nie liczą, bo czystość przedmałżeńska to już do siebie ma, ze gwarantuje absolutne szczęście aż do grobowej deski, na wieki wieków, amen.
W
Wróżka
5 stycznia 2015, 17:29
O czym ty tu pleciesz? Dobranie seksualne to jest betka. Wiadomo, ze jak młodzi wytrwali w czystości to już nic ino szczęście i szczęście ich czeka. Tarot tez tak mówi.
WZ
Wróżka z Lublina
5 stycznia 2015, 17:35
A i pewnie. Mnie tam zawsze z tarota to samo wychodzi. Czystość, czystość i jeszcze raz czystość. A wszystko bedzie dobrze aż do grobowej deski ( deskę grobowa, ma sie rozumieć, tez trzeba w czystości utrzymać). 
W
Wróżka
5 stycznia 2015, 17:40
Jako i deskę sedesowa. Zawsze to młodym powtarzam. Czystość przedmałżeńska i czysta deska sedesowa. I już o przyszłość sie martwić nie trza.
WZ
Wróżka z Lublina
5 stycznia 2015, 17:42
Co racja to racja. Pozdrawiam.
L
L
5 stycznia 2015, 17:00
Droga autorko piękne świadectwo, postawa rzadko spotykana obecnie i godna podziwu i szacunku! Choć mogłabym być już prawie mamą większości tu wypowiadających się młodych kobiet to powiem z własnej perspektywy, że warto z tym czekać do ślubu. I choć (jak zawsze było i w moich czasach) będą się śmiać to warto czekać, na kogoś, kto was będzie szanował.
KK
Krzysztof Kamil Kopernatzki
5 stycznia 2015, 16:21
Piękne świadectwo. Dziękuje za nie. Udowadniasz mi w nim że kobiete trzeba szanować ni tylko w słowach ale i w czynach. Cieszy mnie że wytrwaliście. Otaczam was modlitwą i życze wam by Maryja prowadziła was do szczęścia. RZT Krzysztof Kamil Kopernatzki :)
A
Asia
5 stycznia 2015, 14:23
Najpiękniejsze świadectwo o czystości jakie czytałam :) I fajne te powody, które autorka wymienia w punktach, przez to cały tekst nabiera takiej praktyczności. W ogóle bardzo miło się czyta, bo bardzo ciekawie napisane :)
M
Melisa
5 stycznia 2015, 14:16
Dodam kolejne...bo seks przywiązuje, więc jeśli nie pasujemy do siebie to seks zamydli nam oczy, i przywiążemy się do siebie tylko na tej płaszczyźnie. Bo można zarazić się chorobami, jeśli nie dochowamy czystości. Bo można zajść w niechcianą ciążę, co jest tragedią dla matki, dziecka itd.. życie to nie zabawa. 
zielona żmija
5 stycznia 2015, 14:09
Dlaczego wszyscy powtarzają, że trzeba się męczyć z zachowaniem czystości? Ja w ogóle nie odczuwam tego jako męczarnia i wysiłek. Mam 24 lata, chłopaka i żyjemy w czystości. Ja sama na początku naszej znajomości zadeklarowałam taki warunek.  Czy coś jest ze mną nie tak, że nie muszę się "męczyć", tylko jest to dla mnie zupełnie naturalne?
K
Kamiloo
5 stycznia 2015, 14:50
Zazdroszcze Ci braku popędu seksualnego, albo niewielki popęd. Ja jestem facetem. 25 lat i każdego dnia walczę ze sobą - tak bardzo chce mi się seksu. To jest właśnie ta walka, to tak jak z papierosami. Kto nie ma tak dużych potrzeb seksualnych jest szczęściarzem i moze wytrwać w czystości bez większego wysiłku. To smutne, ze inni mają trudniej a takiej jak Ty łatwiej osiągnąc plusy u Boga. :(
5 stycznia 2015, 15:22
Mylisz się. Mylisz seks z głębokim pragnieniem relacji i intymności. To jakbyś zwykły fizyczny głód chciał zaspokoić seksem. No, nie da rady. Proponuję posłuchać konferencji o. Adama Szustaka na te tematy.
zielona żmija
5 stycznia 2015, 17:49
Ja sobie wcale nie zazdroszczę braku popędu. Może to jest jakieś zaburzenie, skoro, jak piszesz, walczysz ze sobą codziennie, bo tak bardzo chce Ci się seksu.  Ale bardzo mylisz się, jeśli chodzi o te "plusy" u Boga :) Bóg nie spisuje w rubryczkach plusów i minusów, i nie kocha Cię bardziej jeśli ta dobra strona przeważy. Bóg kocha Cię zawsze tak samo. Warto o tym pamiętać w naszych zmaganiach o czystość ;)
OT
Ofiaruję Tobie Panie mój...
5 stycznia 2015, 13:34
Witam. Mam problem. Chciałbym doświadczyć czegoś takiego, co opisane w tekscie. Często o tym myślę, ale kobiety które spotykam mają inne zdanie na ten temat, w dzisiejszych czasach trzeba mieć niezłego farta, żeby trafić na dziewczyne o podobnych przekonaniach religijnych. Wiem, że nie da się wstrzymać kiedy tylko jedna strona jest na NIE. Kobieta potrafi tak zmanipulować wdziękiem, ubiorem i prowokacją, że nie ma opcji wytrzymać. Podejmowałem wiele razy w ostatnim związku próbę czystości, ale z marnym skutkiem. Mimo iż uważam, że mam dość silną wolę, dziewczyna bardzo prowokowała. Ostatecznie nie jesteśmy razem od 1,5 roku. Rozstanie wynikło z różnych względów, niewyłącznie z braku czystości. W tym okresie poznałem kilka dziewczyn i kilka razy zakończylo się to współżyciem. Aktualnie jestem sam, każdego dnia myśle o normalnej, skromnej kobiecie, dla której wiara coś znaczy. Często mam wrażenie, że z otoczenia w którym przebywam, dziewczyn z którymi się spotykam tylko ja myśle poważnie o Bogu, zbawieniu i grzechu. Obawiam się tego, bo ciężko mi jest iść właściwą ścieżką samemu, choć ciągle na nowo upadam i wstaję. W tekscie jest napisane, że razem się modlili, chodzili do kościoła. Dla mnie to abstrakcja. Zawsze swoją duchowość przeżywałem samemu. nie znalazlem drugiej osoby, z którą mógłbym sie dzielić tym co wyczytam, odkryje - dzielić się świadectwem Boga. Do mojej byłej mógłbym mówić tak samo jak do ściany. Czy jest jakas recepta, żeby zakochać się w dobrej dziewczynie? Mam 26 lat, od 1,5 roku bez związku. Uważam, że mam dość silną wolę i motywację do działania, ale potrzebuje wsparcia i zrozumienia. Modlę się rzecz jasna o to, nie popadając w zwątpienie, bo wierzę, żę będzie dobrze, ale jestem tylko człowiekiem... w pojedynkę przez życie bym nie potrafił...
A
Aga
5 stycznia 2015, 13:48
Nie trać nadziei, bo dziewczyn dla których wiara w Boga, czysta, prawdziwa miłość i walka o nią - jest sporo. Sama wyznaję podobne wartości i mam również sporo koleżanek, które uważają podobnie. Powodzenia, fajnie że takich chłopaków myślących i szukających głębokiej relacji jest też trochę bo rzeczywiście można stracić nadzieję w tym szalonym świecie.
E
Etillii
5 stycznia 2015, 13:58
Nie poddawaj się :) Też mam 26 lat i nie spotkałam jeszcze mężczyzny który miałby podobne przekonania i wiarę jak ja, ale modlę się i staram się ufać Panu :) Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia :)
2L
23 latka
5 stycznia 2015, 14:04
Ja straciłam nadzieję po tym jak moi koledzy wypowiedzieli zdanie "w dzisiejszym świecie nie ma już dziewic" oraz po tym jak dwóch moich znajomych otwarcie mówili do mnie, że chcą się ze mną przespać.  Ja jednak jestem inna, można by powiedzieć zaściankowa bo staram się nie wpadać w wir nowoczesności i kiedy tylko mogę uciekam od niej na wieć do mojej ukochanej przyrody.  Czekam na tą prawdziwą miłość, bo wiem, że gdzieś tam jest moja druga połówka, która idelanie się do mnie dopasuje poglądami, myślami i uczuciami. Cieszę się, że przeczytałam Twój komentarz bo podniósł mnie on na duchu, tak samo jak świadectwo opisane w tekście. Nie dajmy się pokonać dzisiejszej dobie kapitalizmu, promującej wszechobecny seks.  
5 stycznia 2015, 15:14
Myślę, że jak się przyznasz do tego, ża tak naprawdę masz słabą wolę to będzie dobry początek. Silna wola oznacza pełną władzę nad sobą, choćbyś był w harlemie pełnym kuszących kobiet. Oczywiście bez Boga i Jego siły to się faktycznie nie da. A do tego trzeba z Nim nawiązać relację.
K
K.K
5 stycznia 2015, 16:40
Uwierz mi jeszcze uda Ci się znależć wartościową kobietę z, która ułożysz sobie życie. Ja w swoim otoczeniu rówież mam problem z osobami, które wyznają podobne wartości jak ja. Wiem,że wiele osób uważa, że życie w czystości jest staroświeckie i nawiedzone. Ale zdając sobie sprawe z perspektywy ofiarowania Panu najpiękniejszego prezentu w dniu swojego ślubu wydaje mi się być bezcenne i piękne. 
D
Dagmara
5 stycznia 2015, 17:28
Witaj! Polecam Ci modlitwę w intencji przyszłej małżonki. Tutaj podaję stronę: www.projektroza.pl bądź możesz też znaleźć wydarzenie na facebook'u: "Modlitwa za przyszłego współmałżonka/e". Jest również pewien chrześcijański portal społecznościowy www.betania.pl . Można poznać tam naprawdę wiele ciekawych osób, w tym kto wie, może swoją drugą połowę.. ;) Powodzenia!
BM
Biedny miś
5 stycznia 2015, 22:08
A Ty jesteś facet, czy... Czekasz na to, że to dziewczyna za Ciebie będzie walczyła o czystość? Wybacz, Twoje świadectwo mnie nie przekonuje, ale jak widzę także na deonie znalazłeś już pocieszycielki dla swoich chłopięcych marzeń. Szkoda mi tylko tych dziewczyn, o których piszesz, a dla których nie okazałeś się żadnym drogowskazem. Może chociaż modlitwa za nie i to co im pozostawiłeś. Ale walcz, walcz... może sobie przypomnisz, że to mężczyzna nosi w sobie odpowiedzialność.
A
Andrzej
5 stycznia 2015, 12:32
Nazywam się Andrzej. 17 lat temu wziąłelm ślub. Dziękuję też Bogu, że stworzył tak genialną wizję bardzo bliskich relacji między zakochanymi ludzmi. Dziękuję Bogu, że przed ślubem nie czułem się zdruzgotany, sfrustrowany. Dziękuję Bogu, żę nie musiałem się męczyć z moją ukochaną dziewczyną. Dziękuję Bogu, że nie musiałem z bólem rezygnować z wspólnych wakacji. Dziękuję Bogu, że nie musiałem się męczyć, ale budować wspaniałą relację z moją ukochaną kobietą. Dziękuję Bogu, że 17 lat temu miałem wolność dokonania wyboru kochania moją szczenięcą, głupią mało dojrzałą miłością. Dziękuję Bogu, że nie byłem otoczony tyranami religijnymi którzy wskazywali mi drogę przy pomocy słów: MUSISZ, NIE WOLNO, NIE POWINIENEŚ, TO GRZECH, JA CI DAM! 
M
Makarena
5 stycznia 2015, 12:21
Dziękuję bardzo za świadectwo!! Właśnie tego potrzebowałam :D Jesteście super!! Pozdrawiam!
L
lex
5 stycznia 2015, 11:37
Brednie i nonses , dobre dla nawiedzonej religijnie ciemnoty...
U
U
5 stycznia 2015, 10:46
Dziękuję za to świadectwo. Mimo, że nie mam chłopaka, daje mi ono taki zapał i cierpliwość na oczekiwanie takiej prawdziwej, czystej miłości, a niezgadzanie się na bylejakość. dziękuję ! 
K
Kame
5 stycznia 2015, 10:26
Dziękuję Ci za ten tekst, trafił mi się akurat w momene zwątpienia. Czasem człowiek wątpi, że to możliwe... ale przecież warto spróbować raz jeszcze- od początku, bo to gra o wysoką stawkę :)
B
B
5 stycznia 2015, 10:25
Pierwsze świadectwo, które tak mi się podoba! Wszystkiego dobrego dla Was:) Dzięki za świadectwo, szukam sposobu na swój związek i jesteście podporą dla nas!
A
A
5 stycznia 2015, 10:06
Świetne świadectwo, dziękuję! :) Życzę Wam Bożego Błogosławieństwa, które już na Was na pewno spływa ze trwanie w czystości, aż do sakramentru małżeństwa. Oby więcej, takich narzeczeństw jak Wy!!!!  Pozdrwaiam sercecznie :)