Dziennik wielkopostny. Inny i mocny pomysł na Wielki Post i kilka podpowiedzi, jak go pisać
Jak przeżyć dobrze Wielki Post? Większość z nas wymieni to na jednym wdechu: post, modlitwa, jałmużna, wielkopostne nabożeństwa, rekolekcje, postanowienia. Jest jednak coś, co działa jak turbodoładowanie. To dziennik: codzienne notatki z życia katolika w Wielkim Poście.
Jak wyciągnąć więcej z Wielkiego Postu, nie urządzając sobie duchowego maratonu?
Początek Wielkiego postu to świetny motywator do pogłębienia swojego życia wiary. Jesteśmy przekonani, że to może być czas zmiany, odkryć, pracy nad sobą. I to bardzo dobrze. Jednak to, co obserwuję od wielu lat, to pewna ulotność wielkopostnych odkryć i brak nawyku podsumowania, wyciągania wniosków z tego, co się w naszym sercu w tym czasie wydarzyło.
Istotą zmian wydaje nam się działanie, trochę jak w matematyce: dodawanie tego, co traktujemy jako wartościowe i potrzebne – modlitwy, innych pobożnych aktywności, odejmowanie tego, co uważamy za niekorzystne, a do tej pory nie umieliśmy się za to zabrać: to wszystkie nasze posty, nasze „mniej” albo „od teraz w ogóle”. Jest mnożenie, gdy to, co już było dobrego, staramy się wzmacniać przez częstsze powtarzanie – jeśli do tej pory czytaliśmy Pismo raz w tygodniu, teraz chcemy ten czas pomnożyć. Jest dzielenie – jesteśmy bardziej skłonni, by oddać część tego, co nasze: pieniędzy, czasu, modlitwy, dóbr materialnych.
Wielkopostny dziennik pomoże ci być ze sobą na bieżąco
Pozostając w matematycznej metaforze: spotęgować skuteczność naszych wielkopostnych działań może refleksja. Codzienne uświadamianie sobie, co się wydarzyło, dokąd doprowadziło, jak się z tym czujemy. To nie rachunek sumienia. To nie zeszyt obserwacji. To nie odhaczanie planu zadań. To bycie ze sobą, słuchanie swojego serca, umysłu, pragnień i rozczarowań. I właśnie dlatego warto prowadzić wielkopostny dziennik. Czy to coś nowego? Nie, bo dzienniki są stare jak pismo. I tak - bo rzadko wybieramy pisanie dziennika wyłącznie przez jeden, krótki i mocno ukierunkowany czas w roku.
Brzmi jak wyzwanie? Tak, trochę nim jest, zwłaszcza dla osób, które nigdy do tej pory nie próbowały zapisywać swoich myśli, uczuć, wydarzeń, które miały miejsce w ciągu dnia. Czy potrzeba na to dużo czasu? Niekoniecznie. Jako praktyk, a swoje dzienniki piszę z dużą regularnością od ponad dwudziestu lat, mogę powiedzieć, że na początku wystarcza kwadrans dziennie. To czas, który niemal na pewno jesteśmy w stanie wygospodarować w ciągu doby. Więcej: biorąc pod uwagę fakt, że to też mniej więcej tyle, ile przeciętny Polak spędza dziennie w toalecie ze swoim smartfonem, jest wiele czynności, które na rzecz dziennika możemy bez szkody skrócić, by znaleźć czas na osobiste notatki.
O czym pisać, gdy chcesz prowadzić wielkopostny dziennik?
To drugie wyzwanie, przed którym stają osoby zainteresowane tym rodzajem rozwoju, który niesie ze sobą codzienne pisanie. Dziennik kojarzy się z pamiętnikiem, a pamiętnik – z rozemocjonowaną piętnastolatką opisującą swoje sercowe sprawy w milczącym i zamykanym na kłódkę zeszyciku. Czy dorosły człowiek może pisać dziennik? Czy to nie jest przywilej wieku nastoletniego? Gdy spojrzymy na ten typ literatury, zobaczymy, że dzienniki pisali przez całe życie najczęściej ludzie twórczy i święci, nie po to, by swoje obserwacje i przeżycia pozostawić dla potomnych, ale po to, by uporządkować je, zrozumieć siebie, dać sobie czas na słuchanie swojego wnętrza.
Bez tego nie ma rozwoju duchowego. Bez tego nie ma rozwoju w modlitwie. Bez słuchania siebie, rozumienia momentu, który w życiu przeżywamy, bez procesu ubierania myśli w słowa, który bardzo pomaga dostrzec to, z czym się czasem nieświadomie mierzymy. Zapiski w dzienniku pomagają także rozeznawać, decydować o tym, co dalej, dokąd iść i jak się sobą opiekować w różnych obszarach. I stanowią zapis drogi, którą już przeszliśmy.
Jak prowadzić dziennik wielkopostny? Oto pięć podstawowych zasad
Po pierwsze – wygodny notes. Gdy słyszymy słowo „dziennik”, pierwsze skojarzenie to notes, długopis, siedzenie przy biurku. I choć dziennik wielkopostny niekoniecznie musimy prowadzić w formie analogowej i możemy użyć swojej ulubionej aplikacji do robienia notatek lub edytora tekstu, to pisanie ręczne w papierowym notesie ma swój wyjątkowy wymiar i tworzy poczucie intymności – dlatego właśnie odręczne pisanie najbardziej polecam.
Po drugie – zaplanowanie kwadransa dziennie. To ważne, bo kwadrans wydaje się tak łatwy do znalezienia, że może się znaleźć zawsze – czyli nigdy. Precyzyjne określenie, kiedy będzie czas na notatki, pomaga w regularnym, codziennym pisaniu. Sama najbardziej lubię pisać wieczorem, jednak równie dobry może być poranek, a jeśli zajęcia w ciągu dnia na to pozwalają, świetną rzeczą jest pół godziny przerwy w porze wczesnego popołudnia i oderwanie się na chwilę od codzienności, żeby sprawdzić, co u nas i jak nam idzie dzisiaj wielkopostne nawracanie się.
Po trzecie – szczerość. To osobiste notatki. Nie udawajmy w nich kogoś, kim nie jesteśmy. Nie ukrywajmy swoich emocji. Pozwólmy sobie na bycie sobą, ze wszystkimi uczuciami, które przeżywamy, nawet, jeśli w wielkopostny poniedziałek dominuje zniechęcenie i myślimy tylko o czekoladzie, z której na czas Wielkiego Postu zrezygnowaliśmy.
Po czwarte – dla mnie i o mnie. W notatkach poświęćmy czas sobie. Bardzo kuszące jest opisywanie w dzienniku innych ludzi, zwłaszcza, gdy doświadczyliśmy od nich jakiejś przykrości albo się rozczarowaliśmy. Opisy trudnych sytuacji i pretensji do drugiej osoby mogą się ciągnąć przez wiele stron, gdy nie przyjmiemy jasnej zasady – to, co piszę, ma być dla mnie i o mnie.
Po piąte – to nie rozliczenie. Nie traktujmy dziennika jako rachunku sumienia czy rozliczenia z wielkopostnych postanowień. To nie czas samobiczowania się, że odmówiłam dziś o jedną część różańca za mało albo jednak zjadłam tę czekoladkę. Jasne, że możemy sobie o tym napisać – ale niech to nie będzie jedyna treść notatek. Skupmy się na tym, co było dla nas ważne, co poruszało, co po całym dniu zostało w pamięci.
Te pytania i inspiracje pomogą ci prowadzić dziennik przez 40 dni
Gdy pisanie o sobie nie było nam do tej pory bliskie, możemy przeżywać klasyczny, pisarski terror białej kartki: kwadrans mija, a kartka wciąż lśni nieskalaną bielą. W głowie pustka i uczucie, że jesteśmy do niczego, bo głupich paru zdań o swoim dniu nie potrafimy napisać. Taka sytuacja jest normalna i przeżywają ją wszyscy, którzy cokolwiek w życiu piszą, a sposobem na to, by dziennik nie składał się z pustych kartek z datą, jest zadawanie sobie pytań albo skupianie się na wybranym temacie. Dla tych, którzy chcieliby spróbować, ale na myśl o pustej, białej kartce czują się bardzo niepewnie, mam dwie podpowiedzi: temat tygodnia i pytanie dnia.
Wielkopostny temat tygodnia może być związany z naszymi postanowieniami, nawykiem, nad którym chcemy pracować albo podstawami chrześcijańskiego życia. Możemy pisać o tym, co nas inspiruje i o tym, co demotywuje, o swoich doświadczeniach związanych z naszym tematem i o marzeniach, które mamy. O tym, jak dziś poszło nam wdrażanie nowego nawyku albo o tym, co przyciągnęło naszą uwagę w czytanej książce, usłyszanej piosence, czyimś wpisie na Facebooku albo rolce na Instagramie. Ważne, by przez tydzień trzymać się jednego tematu i na nim się skupiać, a w ostatnim dniu poszukać odkryć i olśnieni, które mogły się nam w tym czasie przydarzyć.
Pytanie dnia to prosta podpowiedź, którą możemy sobie przygotować z wyprzedzeniem na kolejne dni. To wcale nie muszą być poważne, głębokie, wielkie pytania. Wystarczą proste i małe, które pomogą nam się skupić na tym, co w tym Wielkim Poście jest naszym celem, i pod tym kątem obejrzeć dzień. Gdybyśmy mieli teraz ułożyć sobie tygodniowy, mocno ogólny zestaw pytań, mógłby brzmieć na przykład tak: Jaka myśl dzisiaj ci towarzyszy? Co dzisiaj mocno w tobie żyje? Co przyszło ci do głowy na modlitwie? Jakie słowa z dzisiaj chcesz zapamiętać? Co dziś przyniosło ci chwilę spokoju? W których momentach dnia widzisz działanie Boga? Która chwila wyróżniła się najbardziej? Mimo, że Wielki Post nie obejmuje niedziel, zachęcam, by także wtedy znaleźć czas na wielkopostne notatki – może nawet więcej niż kwadrans?
Trzy powody, dla których warto spróbować codziennych notatek
Pierwszy: tworzysz zapis swojej wielkopostnej ścieżki, który pomoże ci na bieżąco korygować kurs. Drugi: to, co zapisane, jest bardziej uporządkowane niż to, co tylko przemyślane. Pisanie pozwala poradzić sobie z rzeczami, z którymi zmagamy się od dawna, bo proces przekładania myśli na zdania pomaga lepiej zrozumieć nasze własne uczucia i motywacje. Trzeci: duchowe zapiski wielkopostne mogą być świetnym punktem wyjścia do kolejnego Wielkiego Postu, który – o ile będzie nam dany – nie musi być znowu spacerem po tej samej ścieżce, ale może stać się wyprawą w mniej znane tereny, a zapiski przypomną nam, gdzie już byliśmy i nie warto tam wchodzić drugi raz - albo gdzie warto zajrzeć znowu, by zobaczyć, co się w ciągu roku zmieniło.
Skomentuj artykuł