Ignacjańskie spotkania ze Słowem Mk 4, 35-41
Jezus poleca uczniom przeprawę na drugą stronę jeziora, a dosłownie morza. W ten sposób nie szczędzi im doświadczenia, które wiąże się z pewnym niebezpieczeństwem. Izraelici nie byli ludźmi morza. Dodatkowo morze oznacza siedlisko potęg wrogich Bogu, rezerwuar sił chaosu.
Ale zarazem morze - ten obszar grożącego niebezpieczeństwa - stał się w czasie wyjścia miejscem objawienia się mocy Bożej. Zastanówmy się, co w naszym życiu jest taką sferą, której chętnie unikamy, którą wolelibyśmy omijać z daleka, w której panuje ciemność i jakieś nieokiełznane siły. Na ile dopuszczamy do głosu myśl, iż właśnie ten obszar naszego życia mógłby się stać terem działania Pana Boga, ukazania Jego mocy?...
Medytację prowadzi o. Robert Grzywacz SJ
Z Ewangelii według św. Marka (Mk 4, 35-41)
Gdy zapadł wieczór owego dnia, Jezus rzekł do swoich uczniów: "Przeprawmy się na drugą stronę". Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim. Naraz zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź się już napełniała. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: "Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?" On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: "Milcz, ucisz się". Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: "Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?" Oni zlękli się bardzo i mówili jeden do drugiego: "Kim właściwie On jest, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?"
Skomentuj artykuł