Jak sobie radzić, gdy otwierają się stare zranienia i powraca bolesna przeszłość?

Fot. Sasin TIPCHAI / Depositphotos.com
Boży Punkt Widzenia / mł

Jak sobie radzić, gdy przeszłość do nas powraca i zalewa nas fala wspomnień, żalu, emocji, otwierają się stare zranienia? "Nie wiem, dlaczego tak jest, ale wydaje mi się, że każdemu się czasem takie dni przytrafiają" - pisze na swoim facebookowym blogu Jakub Danelski.

"Zdarzają się dni, kiedy nasza przeszłość wraca i nęka nas wspomnieniami dni, które dawno przeminęły. W takie dni stare rany znów w nas „ożywają” i nieraz palą tak, jakby zostały zadane ledwie wczoraj. Osoby, które dawno odeszły, stają nam przed oczami jak żywe, dawno zapomniane emocje zalewają nas, dając nieprzyjemne poczucie, jakbyśmy znów jakimś cudem znaleźli się w centrum jakichś bolesnych wydarzeń. Co wtedy robić?" - pisze w niedawno opublikowanym wpisie ewangelizator prowadzący facebookową stronę "Boży Punkt Widzenia".

Gdy zmagasz się z przeszłością

Jak zauważa, czasem bardzo trudno nam zaakceptować, że stare zranienia i emocje z nimi związane znowu do nas powracają. Zmagamy się z nimi, czas mija, a przeszłość znowu powraca. Zastanawiamy się, czy te rany kiedykolwiek się zabliźnią, czy zostaniemy uzdrowieni, czy może już zawsze będziemy musieli mierzyć się z powracającymi wspomnieniami.

DEON.PL POLECA

"Nawet jeśli to już przyjmiemy i przestaniemy się z tym faktem zmagać, nadal możemy czegoś w sobie czy w swojej historii „nie lubić” i odczuwać w związku z tym bardzo, bardzo różne emocje... Tak to już jest. Każdy proces uzdrowienia przebiega w nas na co najmniej kilku płaszczyznach (...) " - pisze Jakub Danelski.

W każdym człowieku jest jakaś tajemnicza, niezbadana, życiodajna siła

Co według niego jest kluczem do wyjścia z takiej emocjonalnie trudnej sytuacji? Jak nie wpaść w rozpacz, gdy okoliczności nie sprzyjają nadziei i ledwie się w nas tli przeświadczenie, że kiedyś się to skończy i będzie dobrze?

"Mam wrażenie, że w każdym człowieku jest jakaś tajemnicza, niezbadana, życiodajna siła popychająca go nieustannie do walki o byt, o przetrwanie. Drzemie w nas jakaś duchowa moc karmiąca w nas nadzieję — często wbrew wszelkim zewnętrznym okolicznościom, które same z siebie mogłyby nas wprawić co najwyżej w rozpacz. Ożywcze tchnienie Boga, podtrzymujące każdą żywą istotę i każdego człowieka, niezależnie od tego, czy wierzy on w Boga czy nie. To ono sprawia, że mamy w sobie jakiś głęboki pociąg ku życiu i przez to każdy z nas jest w stanie nauczyć się żyć z tym, co mu się przytrafiło i, jako tako lub nawet całkowicie to w sobie zintegrować, aby nie żyć już tylko przeszłością, lecz otwierać się na to, co nadchodzi, próbując cieszyć się tym, co przynosi dziś i walcząc o lepsze jutro" - pisze Jakub Danelski.

We wpisie dzieli się swoim sposobem na trudne momenty, w których przeszłość do niego wraca. Przeczytaj cały wpis:

Źródło: Boży Punkt Widzenia / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak sobie radzić, gdy otwierają się stare zranienia i powraca bolesna przeszłość?
Komentarze (3)
DB
~Danuta B.
19 lutego 2023, 12:18
Dorosła wykształcona córka mojej znajomej kategorycznie odcięła się od matki. Córka napisała do matki list (napisanie listu zaleciła pani psycholog), w którym wyrzuciła matce wszystkie cierpienia, jakie jej zdaniem, wyrządziła jej matka w dzieciństwie. Moja koleżanka pracowała, czasem więcej niż przeciętnie, bo mąż wiele lat był na bezrobociu. Wykonywała opowiedzialną pracę, aby zarobić na życie. Z mojego punktu widzenia - bardzo kochała swoje dzieci, ale nie zawsze miała dla nich czas. Być może coś jeszcze tam było nie do końca prawidłowe. Obserwuję jednak takie zjawisko - dorosłe dzieci wiele zarzucają swoim starym rodzicom, często nazywając ich toksycznymi (moda powstała na ten termin?). Chętnie przyjmą pieniądze. Gdystary rodzic potrzebuje oparcia, okazuje sie - był i jest toksyczny i młodzi zrywają kontakty. Nic nie otrzymali - tak twierdzą. Mają problemy, bo winnni są rodzice. Nie czas już nie oglądać się ciągle za siebie?
TL
Teresa L.
20 lutego 2023, 23:42
to brzmi jak chodzenie po trójkącie dramatycznym: ofiara, sprawca, ratownik dzieci najpierw czują się ofiarami, a potem stają sprawcami, a rodzice ze sprawców wpadają w ofiary... w mile widzianej społecznie opcji dzieci wpadają w ratowników swoich biednych starych rodziców ofiary.... i tak to się toczy - nadal w trójkącie...
DB
~Danuta B.
24 lutego 2023, 18:56
Czy nie byłoby lepiej, aby ktoś w imię miłości przerwał to koło oskarżania? Rodzice mają też różne obciążenia. Nikt nie uczy ich jak być rodzicami. Nie wszystko im się udaje, a jednak wiele dają swoim dzieciom, choćby duchowe wartości, wykształcenie i inne. Przy czym popelniają błedy. Kochają jak potrafią. M.in. czy nie na tym polega chrześcijaństwo - wybaczyć, spróbować nie oceniać, samego siebie nie ranić?