Karol de Foucauld. Medytacje nad modlitwą Ojcze nasz

Karol de Foucauld (Fot. domena publiczna/Edsdet via Wikimedia Commons/depositphotos.com)

Mały Brat Jezusa - błogosławiony Karol de Foucauld jest autorem medytacji nad Pismem Świętym i autorem wielu rozważań nad modlitwami, którymi modlą się dziś na całym świecie ludzie świeccy, bracia i siostry zakonne oraz kapłani żyjący duchowością Nazaretu. Wśród modlitw, nad którymi pochylił się pustelnik jest Ojcze Nasz.

Medytacje Karola de Foucauld o Pater noster:

Mój Boże, jak jesteś dobry, że pozwalasz nazywać się „naszym Ojcem”! Kimże jestem, aby mój Stwórca, mój Król, mój najwyższy Mistrz, pozwalał mi nazywać się Ojcem? Nie tylko na to pozwala, ale nakazuje. Mój Boże, jakiś Ty dobry! Jak bardzo winienem pamiętać we wszystkich momentach życia o tym słodkim nakazie. Jaką wdzięcznością, radością, miłością, a przede wszystkim ufnością powinno mnie to napawać. Ponieważ jesteś moim Ojcem, mój Boże, jak dalece winienem zawsze Ci ufać! A ponieważ jesteś tak dobry dla mnie, jak bardzo powinienem być dobry dla innych! Ponieważ chcesz być moim Ojcem i Ojcem wszystkich ludzi, a więc powinienem czuć się bratem każdego człowieka, bez względu na to, kim jest, jak dalece byłby zły.

Wobec Boga - zachwyt, wdzięczność, ufność, niezłomna nadzieja i synowska miłość, wobec ludzi - braterska.

Ojcze nasz, Ojcze, naucz mnie wraz z Jezusem nieustannie mieć na ustach Twe imię, w Nim i przez Niego, bo wymawianie go jest moją największą radością...

Ojcze nasz, Ojcze, obym mógł żyć i umrzeć mówiąc: „Ojcze nasz”, i przez moją wdzięczność, miłość, posłuszeństwo być Twym wiernym synem, synem, który podoba się Twemu Sercu. Amen.

Ojcze nasz, któryś jest w niebie

Dlaczego wybrałeś to określenie, zamiast jakiegoś innego, na przykład „Ojcze sprawiedliwy” czy „Ojcze święty”? Bez wątpienia, mój Boże, po to, aby wznieść moją duszę od początku modlitwy jak najwyżej, ponad tę biedną ziemię i umieścić ją tam, gdzie winna zawsze przebywać w tym życiu i w przyszłym, w swej niebieskiej Ojczyźnie. Również dlatego, by od pierwszych słów modlitwy dać nam nadzieję i pokój; nasz Ojciec jest w niebie, a więc czy z tą ufnością można nie mieć nadziei i pokoju? Również od początku pozwala nam radować się myślą, że nasz Ojciec, nasz Bóg, nasz Umiłowany, którego kochamy całym sercem i całą duszą, ze wszystkich sił, cieszy się w wieczności nieskończonym szczęściem.

Święć się Imię Twoje

O co prosimy, Panie, tymi słowami? Prosimy o wszystko, co stanowi przedmiot naszych pragnień, co jest celem i końcem naszego życia. Panie Jezu, prosimy o objawienie się chwały Bożej i zbawienie ludzi przez ich myśli, słowa i czyny. To jednoczesne objawienie Twojej chwały i ich doskonałości.

Jedyny cel, a zarazem podwójny, wszystkich modlitw, całego naszego życia zawarty jest w słowach: „Święć się Imię Twoje”. Z jaką miłością i żarem winniśmy wzdychać do Ciebie Boże, by ta modlitwa została wysłuchana!

Ileż razy wychodziła ona z ust Pana Jezusa, od Niego, który zstąpił na ziemię po to, aby pracować nad jej wypełnieniem. Ile razy prosił Boga o to, co nam nakazuje tymi słowami. Modlitwa ta stanowi najgłębszą treść Jego próśb i najgorętsze pragnienie Jego Serca, jej wypełnienie było uwieńczeniem pracy całego Jego życia.

Niech ta modlitwa będzie również treścią naszych rozmyślań, pragnień; odmawiając Ojcze nasz prośmy nie tylko o chwałę Bożą i zbawienie człowieka, lecz niech to będzie celem większości naszych modlitw, których zamierzeniem jest naśladowanie Pana Jezusa. Niech nasze wszystkie myśli, słowa i czyny nie mają innego celu, jak ten, który przyświecał Jezusowi. Módlmy się o to nieustannie, żyjmy jedynie po to, jak nasz Boski wzór – Jezus... Niech nasze pragnienia, słowa, czyny zmierzają do tego, by ludzie się uświęcali, podobnie jak pragnienia, słowa i czyny Zbawiciela były ku temu celowi skierowane. Nie przeszkadza to modlić się i działać w szczegółowych intencjach, zgodnych z ogólnym założeniem, podobnie jak Jezus modlił się specjalnie za apostołów, pouczał i uzdrawiał różnych ludzi. Nasze czyny, tak małe same w sobie, będą oddziaływać pozornie tylko na jednostki, ale ofiarowujmy je Bogu dla dobra powszechnego, a w naszych modlitwach, które dotyczą i sięgają nieskończoności, największą część poświęcajmy prośbie o ujawnienie się chwały Bożej i zbawienie dusz, naśladując w tym naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Przyjdź królestwo Twoje

W tej modlitwie proszę dokładnie o to samo, o co w poprzedniej: o ujawnienie się chwały Bożej i zbawienie ludzi. Bo czymże jest w istocie nadejście królestwa Boga, jak nie tym, by wszyscy ludzie uznali w Nim jedynego Pana, którego chcą z serca słuchać jako swego wszechmocnego i umiłowanego Króla i z całych sił jak najlepiej Mu służyć. Czynić to całym sercem i umysłem, i ze wszystkich sił, całą duszą, by wypełnić jak najdoskonalej każde Jego najmniejsze życzenie. Czy taka wielka gorliwość wszystkich ludzi, by służyć Królowi niebieskiemu z całego serca, nie jest objawieniem chwały Bożej i zbawieniem dla wszystkich ludzi?

Jak bardzo winniśmy się modlić, tęsknić i skierowywać nasze działanie do tego celu, wskazanego nam przez Pana Jezusa nie tylko w pierwszej, ale i w drugiej prośbie! Ta prośba ma się stać treścią i podstawą naszych modlitw, myśli, pragnień, ponieważ Pan Jezus nam to zaleca z mocą i ponieważ wiemy, że była to treść Jego modlitw i rozmów z Ojcem w ciągu Jego życia.

Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi

Prośba ta jest dokładnie tym samym, co dwie poprzednie: prosi o chwałę Boga i uświęcenie ludzi. Bo cóż innego znaczy prosić o to, by ludzie wypełniali wolę Bożą, jak nie to, by zostali świętymi? Świętość człowieka jest objawieniem chwały Bożej na ziemi.

W modlitwie, której uczy mnie Pan Jezus, chce On, abym przede wszystkim prosił Ojca, trzykrotnie, o objawienie się Jego chwały na ziemi i uświęcenie ludzi. Ukazuje mi przez to, jak bardzo te sprawy leżały Mu na sercu, jak dalece stanowiły treść Jego błagań i modlitw i były celem Jego życia ziemskiego. To mi ukazuje, jak dalece wszystko, co odnosi się do chwały Bożej i dobra dusz, cieszy serce mego Pana, bo jest zgodne z Jego najgorętszym pragnieniem i jest dziełem całego Jego życia.

Wskazuje również, jak każda obraza Boga i wszystko, co opóźnia uświęcenie duszy, jest bolesne dla Jego Serca, bo jest wprost przeciwne Jego najgorętszym życzeniom i temu, o co błagał Ojca każdego dnia „ze łzami i wzdychaniem” i za co przelał krew. Widzimy, jak święci, na przykład święta Teresa (z Ávili), niezmiernie cierpią i czują ucisk w sercu na widok najmniejszego grzechu popełnionego przez kogokolwiek, gdyż mają tego samego ducha co nasz Pan, który odczuwał podobny ból w takim przypadku. On tak gorąco pragnął, miłował i zawsze wybierał chwałę, uwielbienie, poszanowanie swego Ojca i uświęcenie ludzi.

Widzimy również, jak niewiele z ducha Chrystusowego mają ci, którzy zauważają popełniane grzechy i mogą o nich słuchać bez bólu.

O ile nie odczuwa się żywej boleści na każdą obrazę Boga, jak odczuwała święta Teresa, a bardziej jeszcze Pan Jezus, nie ma się prawdziwej miłości i chęci ujawnienia się chwały Bożej, jest się jeszcze daleko od ducha Chrystusowego. Powinniśmy więc radować się i niezmiernie pragnąć czynienia dobra z wielką gorliwością i winniśmy odczuwać ból i wielką trwogę wobec wszystkiego, co Go obraża i oszczędzać Mu najmniejszego uchybienia. (W takim duchu Pan Jezus wyrzucał kupców ze świątyni; święty Jan Złotousty polecał, aby wierni, słysząc bluźniących przechodniów, napominali ich, a nawet bili).

Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj

O co tu prosimy, Panie? Prosimy na dziś, na obecne życie, które trwa jeden dzień, o chleb będący ponad wszelką materią, o chleb nadprzyrodzony, jedyny nam konieczny, jedyny, którego bezwzględnie potrzebujemy, aby dojść do celu; tym chlebem koniecznym jest łaska…

Istnieje również inny chleb nadprzyrodzony, który nie będąc nieodzownie potrzebny jak łaska, konieczny jest dla wielu i jest dobrem ponad inne dobra, to chleb, o którym samo myślenie przepełnia nas czułością, to dobro najwyższe - Najświętsza Eucharystia. Trzeba przede wszystkim zwrócić uwagę, że prosząc o ten podwójny chleb łaski i Eucharystii, nie proszę dla siebie samego, lecz dla nas, to jest dla wszystkich ludzi... Żadna prośba nie jest jedynie dla mnie; o wszystko, o co proszę w Ojcze nasz, proszę albo dla Boga, albo dla ludzi.

Zatracić się, myśleć nie tylko o sobie, lecz o bliźnim, o sobie - ze względu na Boga i w tej samej mierze o drugich, bo tak należy, gdy się kocha Boga ponad wszystko, a bliźniego jak siebie samego. Oto czego naucza mnie Pan Jezus, bym w każdej prośbie Ojcze nasz nie modlił się za samego siebie, lecz starał się błagać o wszystkich ludzi, nas wszystkich, dzieci Pana, przez Niego ukochane, za wszystkich, których odkupił swą krwią.

I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom

Po prośbie do Boga o sprawy, które są celem życia Pana Jezusa i naszego, po prośbie o to, co najpotrzebniejsze dla osiągnięcia tego celu przez wszystkich ludzi, po wielkim wzdychaniu, błaganiu i wzniesieniu się tak wysoko w pragnieniu Eucharystii, przypominamy sobie o tym, kim jesteśmy, o wielkiej nędzy naszej duszy, żywiącej ogromne aspiracje i pragnienia, by osiągnąć tak wzniosły cel. Widząc to, mówimy: zmiłuj się nad nami, bo jesteśmy grzesznikami.

Przepraszamy Boga z całej duszy za siebie i wszystkich, którzy Go obrazili. Dostrzegamy ohydę naszych grzechów i jak dalece brzydzi się nimi Bóg, jak Go obrażają, znieważają i jak cierpiał Pan Jezus w Sercu za każdą zniewagę czynioną Ojcu. Jak straszne cierpienia podjął, aby Mu za nie wynagrodzić! Jaką cenę zapłacił, ile Go kosztowały. Wówczas, pojmując uczucia Jezusa, prośmy Boga o przebaczenie z pokorą i skruchą.

Ból, żeśmy Go obrazili, ból na widok tego, że jest obrażany przez tylu ludzi, każe nam z głębi duszy wołać: wybacz nam nasze winy. Równocześnie wiedząc, że nie można poważnie prosić o przebaczenie, jeżeli samemu się nie wybacza, widzimy jasno, że wszelkie krzywdy nam wyrządzone są niczym w porównaniu z tymi, jakie myśmy wyrządzili Bogu. Zaczynamy uważać za drobiazg zło, które nam uczyniono, nie zatrzymuje[1]my się nad nim, zapominamy o nim i błagamy Boga, aby nam przebaczył nasze wielkie przewinienia wobec Niego. O przebaczenie, podobnie jak o łaskę, prosi się nie dla siebie samego, lecz dla wszystkich ludzi.

I nie wódź nas na pokuszenie

Mój Boże, wytłumacz mi, czego chcesz, o co mam błagać w tej prośbie i dlaczego raczej o to mam prosić niż o coś innego. Ta prośba to krzyk, krzyk każdej godziny, każdej minuty, to wołanie: „Na pomoc!”. Musi znaleźć się w Pater noster, gdyż jest prośbą na każdą chwilę życia, a więc ma być w każdej modlitwie. Jestem otoczony nieprzyjaciółmi tak dalece, że nie tylko nie mogę osiągnąć swego celu bez proszenia o pomoc w każdej godzinie, ale nawet nie mogę odmówić króciutkiej modlitwy bez przyzywania pomocy.

Pan Jezus każe mi prosić o to w Ojcze nasz, bo wie, jak mi to potrzebne w każdej godzinie i że ten krzyk duszy ma być nieustanny, w każdej modlitwie. On mnie poucza, bym wołał do Niego w każdej godzinie: „Na pomoc!”.

Ale nas zbaw ode złego

Wyzwól nas z grzechu, jedynego prawdziwego zła, jedynej rzeczy, która Cię obraża. Wyzwól z grzechu wszystkich ludzi; wówczas staną się święci i ich świętość będzie Cię wielbić. Objawi się Twoja chwała, a ich zbawienie będzie zapewnione, to jedyna rzecz, jakiej pragniemy. A więc, mój Boże, wybaw nas od złego, od grzechu, abyśmy Ciebie chwalili, aby ludzie dostąpili zbawienia. Prośba ta zawiera jak trzy początkowe wszystko, o co mamy prosić, co stanowi cel nasz i Kościoła, co było celem życia Pana Jezusa na ziemi. Wszystko to, ale nie wprost, lecz kierując się ku nam mówi o rzeczach koniecznych dla osiągnięcia przez nas naszego celu, podczas gdy trzy pierwsze prośby dotyczą celu ostatecznego - chwały Bożej.

Rzym, 23 stycznia 1891

Rozważania pochodzą z książki „Milczenie i ogień. Listy i zapiski” Karola de Foucauld, wydanej nakładem wyd. WAM.

WAM/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Karol de Foucauld. Medytacje nad modlitwą Ojcze nasz
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.