Kiedy jest odpowiedni czas, żeby zacząć uczyć dzieci się modlić?
Na pierwszy spacer można iść z dzieckiem zaraz po wyjściu ze szpitala. Dietę zaczynamy rozszerzać o pokarmy stałe w okolicy szóstego miesiąca. Ekranów powinniśmy unikać do drugiego roku życia. A kiedy jest odpowiedni czas, żeby zacząć uczyć dzieci się modlić? I jak to zrobić, żeby miało sens i przyniosło korzyść?
Dlaczego w ogóle chcemy nauczyć dzieci modlitwy?
Uczenie „Ojcze nasz”, gdy tylko dziecko powie „mama” i „tata”? Pokazywanie, jak zrobić znak krzyża, kiedy tylko maluch ogarnie robienie "brawo" i "papa"? Czy to jest dobry start do nauki modlitwy i wprowadzenia dziecka w życie religijne? Zanim przejdziemy do sposobów, zróbmy krok w tył. Najważniejsze jest chyba zadanie sobie kilku pytań, które będą nas prowadzić przez cały proces i które mogą być wsparciem, kiedy usłyszymy „ja nie chcę się modlić”, „nie będę!” czy „a po co?”.
Dlaczego w ogóle chcę nauczyć dzieci modlitwy? I jeśli masz ochotę powiedzieć „no przecież to oczywiste!” zastanów się: czy na pewno? Bo powodów może być milion. Od wypracowania nawyku, przez powinność, bo przecież pacierz trzeba mówić rano i wieczorem, budowanie relacji z Bogiem, aż po pokazanie dzieciom taki sposób naszego podejścia do religijności i Boga. Warto odpowiedzieć sobie na to, bo pewnego dnia dziecko na pewno zapyta, po co to robimy, a odpowiedź „bo tak”, „tak trzeba” albo „bo zawsze się modliliśmy” może małemu, dociekliwemu umysłowi nie wystarczyć. Drugim, chyba nawet ważniejszym pytaniem jest więc: dlaczego ja się modlę?
Właściwy moment jest każdego dnia
Kiedy zacząć? Od razu. Albo wtedy, kiedy będziecie mieć wystarczająco dużo siły, by dołączyć dziecko do swojej modlitwy. Bo właściwy moment nie istnieje - albo jest każdego dnia. Nie trzeba przy tym od niemowlaka wymagać klękania. Dzieci uczą się przez naśladowanie rodziców. Tak naprawdę już oglądanie rodziców podczas modlitwy jest uczeniem dziecka.
Nie chodzi jednak o to, żeby dzieci widziały rodziców na kolanach. Choć to też ważne, jeśli dziecko wie, że rodzic rozmawia wtedy z Bogiem - ale niewiele mu to o samej modlitwie i relacji z Bogiem mówi. Modlitwa to jedna z najintymniejszych rzeczy, jakie robimy. I choć to może być trudne, warto na modlitwie stawać nie tylko przed Bogiem, ale i przed swoim dzieckiem w szczerości. Na przykład wypowiadanie próśb na głos nie tylko pokaże dzieciom, z czym zmagają się rodzice, ale przede wszystkim nauczy je, że z każdym problemem można się zwrócić do Boga. Proszenie o tak oczywiste rzeczy jak miłość pokaże dzieciom, że zdolność kochania i wszystko, co mamy w sobie, dostajemy od Niego.
Na wspólnej modlitwie z mężem zawsze zaczynamy od dziękowania Bogu za naszą rodzinę, współmałżonka i dzieci. Niezwykle wzruszające było dla mnie, kiedy nasz syn pierwszy raz powiedział „Dziękuję ci, Boże, za moich wspaniałych rodziców”. I wiem, że nie nauczyliśmy go formułki. Uczymy go wdzięczności Bogu.
Jak może wyglądać modlitwa z dziećmi?
Podobno dzieci kochają rytuały. Nie zawsze jestem co do tego przekonana, ale często w naszym życiu się to sprawdza. Dlatego warto ustalić wspólny schemat, to, kiedy się modlimy, co zawiera taka modlitwa. Dzieciom łatwiej będzie się w tym odnaleźć, łatwiej będzie wytrzymać, jeśli będą wiedzieć, że jeszcze tylko jedna krótka modlitwa i koniec.
Starsze dzieci warto pytać, jak chciałyby się modlić. Może chcą się nauczyć odmawiać różaniec? A może śpiewanie piosenek religijnych czy pieśni liturgicznych odpowiednich w tym okresie roku będzie się u was sprawdzać? Jeśli Wasza osobista modlitwa to spontaniczne mówienie do Boga - nauczcie tego dzieci. Jeśli lepiej czujecie się w standardowym pacierzu, dzieci szybko zaczną powtarzać go po was. Można też zmieniać schemat w zależności od dnia. Dobrym pomysłem może też być czytanie każdego wieczoru fragmentu Ewangelii lub Biblii dla dzieci i rozmawianie z dziećmi o tym, co tam usłyszały, lub wyjaśnianie trudnych momentów.
Tak wygląda modlitwa w naszej rodzinie
Jeśli bardzo chcesz modlić się rodzinnie, ale dalej nie masz pewności, jak się za to zabrać, opowiem Ci, jak to wygląda w naszej rodzinie.
Poranki to jeden wielki chaos, więc modlimy się, kiedy siadamy do śniadania – trochę jako modlitwę przed posiłkiem, trochę jako modlitwę poranną. Dziękujemy Bogu za nowy dzień i prosimy o potrzebne łaski do jego przeżycia.
Kiedy jemy wspólne posiłki, najczęściej w weekendy, modlimy się przed posiłkami. Któreś z rodziców własnymi słowami dziękuje za wszystko, co dostajemy od Boga, albo mówimy modlitwę „Pobłogosław Panie Boże nas, pobłogosław ten posiłek, tych, którzy go przygotowali i naucz nas dzielić się radością (miłością) ze wszystkimi. Przez Chrystusa, Pana naszego.”
Najważniejsza jest dla nas modlitwa wieczorna. Po kolacji, kiedy chłopcy są już w piżamkach, zbieramy się wszyscy i najpierw pytamy czterolatka, za co chce Bogu podziękować i o co chce go poprosić. Młody często zaczyna od śpiewania „Chwała Bogu na wysokości”. Nie przerywamy tego, chyba że zaczyna czwartą rundę, a młodszy zaczyna jojczeć. Wybija się to z naszego schematu, ale podkreślamy, że śpiewem też można się modlić i Bogu jego modlitwa na pewno się podoba. Potem swoje podziękowania i prośby mówią rodzice. Wspólnie odmawiamy "Ojcze nasz", a potem, jeśli ktoś zrobił komuś przykrość tego dnia, może za to przeprosić – dotyczy to też rodziców. Buziaki, przytulasy i spanko. Nic skomplikowanego, ale widzimy, jak otwiera nas wszystkich na Boga i na siebie nawzajem.
Skomentuj artykuł