Kto kocha syna bardziej niż Mnie - Mt 10, 37-42

(fot. rcousine/flickr.com)
Stanisław Biel SJ

„Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z tych najmniejszych, dlatego że jest uczniem, zaprawdę powiadam wam, nie utraci swojej nagrody”.

Fragment dzisiejszej mowy Jezusa zawiera kilka paradoksów. Najpierw Jezus „przeciwstawia” miłość Boga i miłość rodziny. Nie jest godnym być Jego uczniem, kto bardziej kocha „ojca lub matkę, syna lub córkę”. Jezus odwołuje się do pierwszego przykazania, które na początku stawia miłość Boga: „Będziesz miłował Pana, Boga twojego, z całego swego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich swych sił” (Pwt 6, 5).

Bóg nie może być na końcu kolejki naszych wartości. Bóg zawsze jest pierwszy i tylko On jest Panem naszego życia. Dlatego nie powinniśmy Go kochać jedynie miłością sentymentalną, uczuciową, dewocyjną. Bóg pragnie, byśmy Go kochali miłością totalną, całkowitą – całym sercem, całym wnętrzem, duszą, umysłem, całą osobą, całym życiem. Prawdziwa miłość oddaje wszystko. Nie zatrzymuje niczego dla siebie.

DEON.PL POLECA

„Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na właściwym miejscu” – mawiał św. Augustyn. Jeśli Bóg nie jest „pierwszą miłością”, Jego miejsce zajmą inni. Rodzina, dzieci stają się wówczas bożkami, przed którymi klękamy i które adorujemy.

W naśladowanie Jezusa wpisany jest również krzyż. Uczeń Jezusa naśladuje Mistrza w całym Jego życiu, a wiec nie może wykluczyć ostatecznej konsekwencji swego posłannictwa – krzyża i śmierci męczeńskiej. Ojcowie Kościoła nadali słowom Jezusa sens bardziej duchowy. Podjąć krzyż, oznacza afirmować cierpienie, które nas w życiu spotyka. Już sama realizacja miłości jest cierpieniem, bo miłość bez cierpienia jest iluzją. Cierpieniem jest codzienne życie i trud wzrastania w cnotach, w dobrem; pokonywania siebie i własnych wad. Cierpieniem jest życie we wspólnocie i rany, jakie zadaje drugi człowiek. Cierpieniem jest wszystko, co krzyżuje nasze plany, pragnienia, co dzieje się wbrew naszej woli. Cierpieniem jest również życie na co dzień Ewangelią, zwłaszcza w środowiskach nieprzychylnych, zlaicyzowanych…

Gdy przyjmujemy drogę Jezusa, napotykamy krzyż. Gdy go podejmujemy z Jezusem prowadzi nas do prawdziwej, bezinteresownej miłości. Budzi i podnosi do nowego życia.

Jezus podkreśla również wagę misji uczniów. Są oni „przedłużeniem Jego rąk”; reprezentują Jego samego, a przez to Boga Ojca. Stąd życzliwe przyjęcie uczniów Jezusa (i przede wszystkim Ewangelii, którą głoszą) jest przyjęciem samego Boga. Nie pozostanie bez nagrody. Jezus utożsamia się ze słabymi narzędziami, jakimi są Jego uczniowie, a nawet z każdym najmniejszym (por. Mt 25, 40). Stąd nie jest najważniejsze, czy uczeń jest „wykwalifikowany”, inteligentny, sympatyczny… ale czy jest „narzędziem w ręku Boga”.

Jaka jest moja hierarchia wartości? Które miejsce zajmuje w niej Bóg? Jak wygląda moja miłość do Boga? Jakie są moje relacje rodzinne (z rodzicami, dziećmi)? Czy ktoś z ludzi nie stał się moim bożkiem? Co jest moim codziennym krzyżem? W jaki sposób go podejmuję i przeżywam? Czy z Jezusem? Jak odnoszę się do dzisiejszych wysłanników Jezusa – kapłanów? Czego od nich oczekuję? Co cenię, a co krytykuję?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kto kocha syna bardziej niż Mnie - Mt 10, 37-42
Komentarze (10)
K
kolo
13 maja 2015, 00:42
Ale pierdoły...
M
Michał
26 czerwca 2011, 15:47
"'Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem." Tą miłością należy miłować swoją rodzinę i bliskich. Tą miłością należy żyć. Nie na odwrót, nie inaczej. Trzeba codziennie zapierać się samego siebie i iść za Jezusem. Bo być chrześcijaninem znaczy trwać w Panu cały czas a nie tylko w wybranym czasie czy od święta.
26 czerwca 2011, 12:58
 Bardzo mi Ciebie zal "bracie_robocie" - masz jakis okropny metlik, tak mi sie wydaje Mysle ze powinnam o Tobie pamietac w modlitwie... Dobrej niedzieli
26 czerwca 2011, 12:40
Ale na Panu Bogu masz się opierać! Nie na ludziach! Jezus na pierwszym miejscu! Ale tu nie chodzi o oparcie się na kimś, tylko na miłość do kogoś. Bezwarunkową, bez oczekiwania, że to się kiedyś zwróci, jak to jest w przypadku "miłości" do Boga, którą staracie się czuć żeby tylko nie sczeznąć w piekle. Jezus nie na pierwszym miejscu.
13 maja 2015, 07:33
Dokładnie tak Bracie. Pozdrawiam Cię :)
P1
Ps 118,9
26 czerwca 2011, 08:43
"LEPIEJ SIĘ UDAĆ DO PANA, NIŻ POKŁADAĆ UFNOŚC W CZŁOWIEKU"
X
xan212
26 czerwca 2011, 08:03
I tu jest cały problem. Oczywiście, że nie jest łatwo postawić Pana Boga ponad osoby nam bliskie. Ale do tego nas wzywa Jezus. On wie co jest dla nas najlepsze. Zobaczmy jak wiele jest tragedii kiedy umiera ojciec lub matka dla dziecka, albo dziecko umiera rodzicom. I każdy rozumie, że jest to coś strasznego. Ale jeśli pokładamy ufność w Panu Bogu, jeśli Jego kochamy najbardziej to wówczas nie załamiemy się w wierze. Dlatego, że na skale zbudowaliśmy nasz dom. A tą skałą jest Chrystus. Nie syn, córka, mąż, żona, ojciec, czy matka... Jeśli oni umrą, dla niektórych cały świat się kończy. A tak nie powinno być. Jeszcze raz powtarzam. Jest to tragednia - tak! Ale na Panu Bogu masz się opierać! Nie na ludziach! Jezus na pierwszym miejscu!
H
Henryk
26 czerwca 2011, 07:41
Bracie-Robocie, to że jesteś, to że potrafisz kochać swoich Bliskich, to Bóg mieszkający w Tobie, i On Tobie dał też serce. Szukaj Prawdy, bo tak jak kocha Ciebie Bóg to nikt z ludzi nie potrafi, ani mama, ani żona ani dziecko ale i Oni Ciebie kochają dzięki Bogu. Warto pamiętać, że nie można całego serca umieszczać w drugim człowieku, bo można się na każdym zawieść, dlatego najpierw serce umieść w Bogu, po to też, że gdy człowiek zawiedzie umieć mu przebaczyć i dalej go kochać. Mało to dziś jest takich, którzy kiedyś pokładali wielką nadzieję w drugim człowieku, dziś płaczą, zobojętnieli, nienawidzą..., a nie musiało do tego dojść gdyby na pierwszym miejscu był Bóg!
26 czerwca 2011, 00:20
Bóg nie może być na końcu kolejki naszych wartości. Na końcu może nie, ale na pewno nie na początku. Córkę i żonę kocham bardziej, przykro mi.
G
Gedeon
25 czerwca 2011, 21:39
Piękny tek i jakże prawdziwy... Tylko znim żyć.