Recepta na samotność - Łk 8, 19-21

Mieczysław Łusiak SJ

Przyszli do Jezusa Jego matka i bracia, lecz nie mogli się dostać do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: "Twoja matka i bracia stoją na dworze i chce się widzieć z Tobą". Lecz On im odpowiedział: "Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je".

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Recepta na samotność - Łk 8, 19-21
Komentarze (4)
PP
przyjaciel Przyjaciela
26 września 2012, 23:13
Każdy człowiek jest samotny. Dopóki nie spotka Stwórcy i nie porozmawia z Nim, jak dziecko z najlepszym Przyjacielem.. od tej pory świat jest już inny, lepszy :-)
G
Gosc
26 września 2012, 20:34
Niko, Dziekuje za komentarz i zachete. tak na marginesie to calkiem niedawno trafilam na Deon i bardzo podoba mi sie podoba. Nawiazujac do mojego poprzedniego postu, moje doswiadczenie zyciowe mowi mi, ze naszymi zachowaniami czesto kieruja rozne mniej lub bardziej uswiadomione potrzeby emocjonalne. Moze zdarzyc sie, ze ktos chcac byc zauwazony i doceniony bedzie robil to co przyniesie zaspokojenie tej potrzeby. Moze wiec bardzo pomagac innym, ale jesli bedzie to jakos niezrownowazone z wlasnymi potrzebami to w rezultacie nie wychodzi mu to na dobre. Podam przyklad znajomej, ktora bardzo chetnie pomaga innym, niemalze zyje ich zyciem, ale wydaje mi sie, ze przynajmniej czesciowo stracila kontrole nad wlasnym zyciem (np sprawy administracyjne, porzadek itd). Oczywiscie podobny mechanizm moze byc uzywany aby zaspokoic inne potrzeby.   Co do pomovy innym, to ja na prawde maysle, ze lepiej dac "wedke" niz "rybe", aczkolwiek  sytuacje w zyciu sa bardzo rozne. Czesto bywa, ze czlowiek po prostu nie jest gotowy na to by uzywac "wedki", bo np. przez wieksza czesc zycia funkcjonowal jako "ofiara" i po prostu oczekuje pomocy. Ludzie pomagaja, czesto bo to przeciez powoduje polepszenie samopoczcia i jeszcze szlachetnie. I tak to moze funkcjonowac. Osobiscie mysle, ze uklad dojrzaly polega na tym, ze ludzie cos sobie na wzajem daja i czuja sie przez to ubogaceni. Mysle tez, ze sa ludzie, ktorzy maja bardzo duze serce i ich "misja " zyciowa jest dawac, jak niektorzy Swieci. A co do komentowanego takstu ewangelli, to chcialabym dodac inna mysl. Ja to rozumie to tak, ze nasza prawdziwa rodzina sa ludzie z ktorymi dzielimy duchowosc, wiare w Boga. Pozdrawiam
N
Nika
25 września 2012, 13:16
Drogi ~ Gościu, wyczuwam w Twoim komentarzu sporo mądrości, czy możesz nieco go rozszerzyć a nawet jeśli znajdziesz czas rozwinąć obszerniej aspekt zaspokajania poczucia niższości oraz dawania ale mądrego i wzbogacającego obdarowanego. Myślę, że to cenne myśli, warte obszerniejszego komentarza. Zachęcam
G
gosc
25 września 2012, 13:04
To racja. Ale trzeba byc bardzo swiadomym dlaczego sie daje. Jesli beda to niewlaciwe przyczyny (np. poprawa swojej niskiej samooceny), to mozna sie troche pogubic i sobie zaszkodzic. W rezultacie sami stajemy sie tymi co potrzebuja pomocy. Zawsze sa ludzie, ktorzy wezma bo po prostu tak funkcjonuja. Prawdziwa pomoc polaga na tym by czlowiek stal sie niezalezy i dojrzale i z odpowiedzialnoscia zyl.