Trudna miłość do Kościoła

Trudna miłość do Kościoła
fot. cathopic.com

W ostatnich czasach dużo mówi się o grzesznej stronie Kościoła, szczególnie o grzechach jego pasterzy, próbując pokazać niedoskonałość instytucji, która za swojego założyciela uważa przecież samego Jezusa. Z odpowiedzią przychodzi liturgia słowa dzisiejszej niedzieli mówiąca o… nierozerwalności małżeństwa. Chwileczkę, chwileczkę! Co to jednak ma wspólnego z Kościołem?!

Okazuje się, że więcej, niż moglibyśmy się spodziewać. Oprócz instytucjonalnego istnieją bowiem jeszcze mistyczny i wspólnotowy wymiar Kościoła, na pierwszy rzut oka ukryte, ale dla właściwego zrozumienia, czym jest Kościół, po prostu fundamentalne.

Mówiąc o tych ukrytych wymiarach Kościoła, myślimy pewnie w pierwszym rzędzie o więziach łączących jego członków. Jednak w pierwszej kolejności należałoby powiedzieć o więzi, która jest źródłem i początkiem wszelkich międzyludzkich więzi – o wspólnocie Boga z człowiekiem. Wszystko zaczęło się w chwili przyjęcia przez Syna Bożego ludzkiego ciała. Wcielenie, w którym to, co Boskie, złączyło się z tym, co ludzkie, daje odpowiednią perspektywę spojrzenia na istotę Kościoła.

Najtrudniejsza miłość

Odtąd Boga łączy z każdym człowiekiem nierozerwalna więź, a Chrystus jest Oblubieńcem dla Oblubienicy, Głową Kościoła, który w Nim odnajduje swój początek i podstawę działania. Miłość Chrystusa do Kościoła jest niezależna od Jego moralnej świętości, ponieważ jest to miłość wierna i przebaczająca zdrady nawet największym grzesznikom, których można znaleźć wśród jego członków. Ta miłość sprawia, że On „nie wstydzi się nazywać ich braćmi swymi” (Hbr 2,11).

DEON.PL POLECA


W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi: „(…) opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela” (Mk 10,7-9). Jego słowa odnoszą się nie tylko do małżeństwa, choć w tym kontekście używa się ich najczęściej. Nie możemy jednak zapominać, że mówią one też o tajemniczym związku Chrystusa z Kościołem, o Jego miłości do Oblubienicy, której znakiem ma być przecież każde chrześcijańskie małżeństwo. Nie można więc powiedzieć stuprocentowego „tak” Chrystusowi, jednocześnie odrzucając całkowicie Jego Kościół.

Mam świadomość, że poprzednie zdanie może być bardzo trudne do przyjęcia. Wiele osób odbierze je jako kontrowersyjne i będzie chciało z nim polemizować. I będą mieli rację. Ale tylko wtedy, gdy Kościół sprowadzimy wyłącznie do wymiaru widzialnego (instytucjonalnego), pomijając całkowicie całą jego teandryczną, czyli bosko-ludzką naturę. Oceniamy to, co widzimy. I dobrze, że tak robimy. Dobrze, że chcemy jasnego rozliczenia z grzechem, a jeszcze lepiej, jeśli to robimy. To, jak Kościół wygląda zewnętrznie, świadczy o Jego wewnętrznej kondycji. Jednak – i to jest chyba najtrudniejsze do zaakceptowania – niewierność Chrystusowi nie rozrywa ani nie czyni nieważnym Jego małżeństwa z Oblubienicą.

Zanim więc powiemy swoje stanowcze „nie” Kościołowi („Bo przecież nie ma w nim zupełnie nic dobrego!”), zanim przekreślimy go i wymażemy z naszego życia, spróbujmy najpierw stanowczo wystąpić przeciw grzechowi, który jest zdradą Chrystusa – i to przede wszystkim przeciw własnemu grzechowi, bo każdy z nas, na swój sposób i na swoją miarę, przyczynia się albo do świętości, albo do grzeszności Kościoła, którego przez chrzest stał się częścią. Temat jest bardzo szeroki, mam tego świadomość. I w tym tekście nie pretenduję do jego wyczerpania, lecz jedynie podsuwam myśli do dalszej refleksji.

Relacje z innymi

Rozszerzmy jednak ten problem stosunku do Kościoła i spójrzmy na nasze relacje z innymi ludźmi. Z pomocą przychodzą nam słowa z Księgi Rodzaju: „Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta lądowe i wszelkie ptaki podniebne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jak on je nazwie. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę «istota żywa». (…) Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: «Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta»” (Rdz 2,19.22-23)

I znów, na pierwszy rzut oka, słowa te wydają się odnosić jedynie do relacji damsko-męskich w małżeństwie. Mówią one jednak dużo więcej. Czytając je, mamy sobie uświadomić, że w prawdziwie głęboką relację możemy wejść tylko z drugim człowiekiem. Żadna rzecz, żadna nawet istota żywa, po prostu nic nie jest w stanie „zrekompensować” nam braku kogoś „do miłowania”.

A my tak bardzo od ludzi uciekamy… Do rzeczy materialnych, do świata stworzonego… Bo relacje z innymi są trudne, bo sprawiają ból… To wszystko prawda. Drugi człowiek jest wyzwaniem, a kochać go – wydaje się niekiedy całkowicie niemożliwe. Podobnie może być w naszym stosunku do Kościoła. Miłość do niego jest niesamowitym wyzwaniem. Ale czy jest niemożliwa?

Warto wrócić do słów, które powiedział pierwszy mężczyzna na widok pierwszej kobiety, ponieważ możemy odnieść je na dwa sposoby do naszej relacji z Chrystusem. Z jednej strony, to my jesteśmy stworzeni z Jego Ciała. Z drugiej jednak strony, to On jest stworzony z naszych ciał, które tworzą Kościół! „Tak bowiem Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, od Jednego wszyscy pochodzą.

Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazywać ich braćmi swymi” (Hbr 2,11). Dzięki Wcieleniu zależność między Chrystusem a nami jest aż nadto jasna, wręcz narzucająca się. Nie da się patrzeć na człowieka oczyma wiary, nie biorąc pod uwagę, że sam Bóg stał się człowiekiem. Nie można też patrzeć na Boga, pomijając tajemnicę Wcielenia. Bóg w Chrystusie stał się ciałem!

Pozwólmy, by ta prawda chrześcijańskiej wiary w nas pracowała, sprawiając, że łatwiej będzie nam się zdobyć na miłość do innych ludzi, którzy tak jak my są siostrami i braćmi Chrystusa, a także do Kościoła, który naprawdę jest Jego Małżonką.

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomasz Ponikło

Poruszająca książka o ostatnich latach życia ks. prof. Józefa Tischnera

Przez lata przekazywał nam mądrość ludzi gór, bo jak wiadomo greccy filozofowie to też górale. Niósł ciężkie brzemię nauczyciela solidarności. Pokazywał, jak myśleć według wartości...

Skomentuj artykuł

Trudna miłość do Kościoła
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.