Ksiądz, kobieta i... romans

(fot. Tomasz Jodłowski)
Marta Jacukiewicz / DEON.pl

Z Księdzem drem Markiem Dziewieckim, o tym jak sobie radzić, gdy ksiądz zakocha się w kobiecie oraz czym może się skończyć taki romans, rozmawia Marta Jacukiewicz.

Marta Jacukiewicz: Proszę Księdza, zacznijmy od wyjaśnienia: Celibat jest po to, aby ksiądz mógł się poświęcić swojemu powołaniu w stu procentach?

DEON.PL POLECA


Ks. dr Marek Dziewiecki: Taki właśnie jest sens celibatu. Warto wyjaśnić, że Kościół katolicki nigdy nie wprowadzał, ani nie znosił celibatu. Istotą celibatu nie jest bowiem to, czy Kościół święci mężczyzn nieżonatych i żonatych, czy też jedynie tych pierwszych, lecz to, że po przyjęciu święceń kapłańskich nie ma już możliwości zawarcia małżeństwa. Ta zasada obowiązuje także w Kościele prawosławnym. Kandydat na księdza może ożenić się jedynie przed przyjęciem święceń. Jeśli księdzu prawosławnemu umrze żona, to po święceniach kapłańskich nie może on powtórnie się ożenić.

Czyli ksiądz powinien być niejako "obrońcą" małżeństwa?

Ksiądz na wzór Jezusa to szczególny obrońca małżeństwa i rodziny, a w konsekwencji stanowczy obrońca kobiet i dzieci. To ktoś, kto pomaga kobietom wychowywać odpowiedzialnych mężczyzn i kto chroni kobiety przed tymi mężczyznami, którzy nie potrafią kochać. To także mężny obrońca dzieci, które obecnie bywają zagrożone nawet przez własnych rodziców. To specjalista od miłości, której uczy się bezpośrednio od Boga. To ktoś, kto dzięki Objawieniu rozumie całego człowieka i kto troszczy się o całego człowieka tu i teraz, a nie tylko o duszę człowieka po śmierci. To ktoś, kto traktuje obcych ludzi jak bliskich krewnych i kto w skrajnych sytuacjach potrafi oddać za nich życie, jak uczynili to na przykład O. M. Kolbe czy ks. Jerzy Popiełuszko. To ktoś, kto od rana do wieczora troszczy się o małżeństwa i rodziny, ale nie czyni tego kosztem własnej żony i własnych dzieci. Celibat nie wynika zatem z tego, że duchowni nie doceniają małżeństwa i rodziny, lecz przeciwnie - z tego, że chcą całkowicie poświęcić się ochronie małżeństwa i rodziny, zagrożonych po grzechu pierworodnym. W czasach ideologii gender te zagrożenia są szczególnie poważne.

To prawda, ale z drugiej strony krążą po Internecie historie romansów kobiet z księżmi. I chociaż opisy takich "związków" zwykle kończą się "happy end’em" - w rzeczywistości jest to dalekie od szczęścia…

W Internecie znajdujemy raczej jedynie "rozrywkowe" historie romansów z księżmi lub opisy skandalizujące. Jedne i drugie są zwykle wymyślone dla taniej sensacji. W prawdziwym życiu zdarzają się czasem romanse kobiet księżmi, ale jeśli do nich dochodzi, to mamy wtedy do czynienia raczej z sytuacjami dramatycznymi niż "ciekawymi" czy bulwersującymi. W Internecie nie znajdziemy świadectw tych, którzy także w sytuacji zakochania i zagrożenia grzechem walczą o swoją czystość czy którzy się nawracają i ostrzegają innych ludzi przed myleniem miłości z romansowaniem.

Ksiądz jest traktowany jako ktoś "niedostępny". To prowokuje niektóre kobiety do sprawdzenia, jak może wyglądać związek z księdzem? O ile w ogóle można tak powiedzieć: "związek z księdzem"?

Gdy chodzi o "związek z księdzem", to warto sprecyzować znaczenie pojęć. Często w czasie spotkań z młodzieżą czy studentami słyszę pytanie o to, czy zakochanie się w dziewczyny w jakimś księdzu jest grzechem. Wyjaśniam, że nie jest grzechem to, że jakaś nastolatka czy dorosła kobieta zauroczyła się emocjonalnie w księdzu, gdyż zakochanie to - przemijający - stan emocjonalny, a nasze emocje i uczucia nie podlegają ocenie moralnej. Można zgrzeszyć myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem, ale nie emocjami czy uczuciami. Problemem moralnym nie jest samo zaciekawienie się osobą duchownego czy zakochanie, lecz przejście od zakochania do flirtowania czy romansowania. Największy dramat zaczyna się wtedy, gdy dochodzi do współżycia seksualnego, czyli cudzołóstwa. Niektóre konsekwencje takiej słabości są nieodwracalne, przynajmniej w wymiarze społecznym, czyli nie znikają nawet wtedy, gdy on i ona nawrócą się i zaczną odtąd żyć w sposób uczciwy.

Przyjmijmy, że się nawrócą. Skąd pewność, że po jakimś czasie znowu nie wdadzą się w podobne związki?

Jezus wzywa każdego człowieka do ciągłego nawracania się i do czujności. Każdy z nas to ktoś zagrożony, bo jesteśmy niedoskonali i grzeszni. Gdy ktoś dopuścił się romansu i cudzołóstwa, jest zagrożony jeszcze bardziej niż inni ludzie, gdyż grzechy ciężkie poważnie osłabiają człowieka w sferze wolności, a także w sferze duchowej i moralnej. Ponadto, osłabiają jego więź z Bogiem, jego sumienie, jego zdolność do miłości, jego radość z codzienności. Jednak i w takiej sytuacji możliwe jest wejście na drogę świętości. Wiele zależy od tego, jakie będzie to nawrócenie. Największe szanse na radykalną zmianę życia i trwałe odcięcie się od przeszłości mają ci, który nawracają się z miłości, a nie ze strachu przed grzechem i jego skutkami czy z obawy przed cierpieniem.

Jeśli w "związku" kobiety z księdzem było zakłamanie, poniżenie, nieuczciwość, cierpienie, to czy możliwa jest jeszcze między nimi normalna relacja?

W takiej sytuacji najważniejsze jest nawrócenie się obydwu tych osób oraz odzyskanie serdecznej przyjaźni z Bogiem. Ważne jest też szczere uznanie prawdy o tym, że obydwoje okazali się niedojrzali i że potrzebują pomocy z zewnątrz, aby zła przeszłość stała się już tylko przeszłością. Obydwoje potrzebują doświadczonego, stałego spowiednika i mądrego kierownika duchowego. Dobrze, jeśli będą się za siebie modlić, jeśli każde z nich przeprosi tę drugą osobę za własne błędy i za popełnione przez siebie winy. Osobisty kontakt - przynajmniej w pierwszej fazie po nawróceniu - nie jest wskazany. Zwykle roztropnie jest wspieranie siebie wzajemnie modlitwą i życzliwością, ale raczej na odległość. Mamy tu przecież do czynienia z zupełnie inną sytuacją niż wtedy, gdy ona i on pobłądzili, ale mają powołanie do małżeństwa, są stanu wolnego i mogą się w przyszłości pobrać.

Dziś żyjemy w świecie, w którym wirtualne relacje są na porządku dziennym. Nie zawsze jest czas, aby spotkać się z kimś "na żywo", ale są SMS-y, Facebook, itd. Rodzi się pytanie: Skoro obydwoje mieli czas, aby się spotykać, to czy dobrą formą zerwania "związku" są SMS-y?

Obydwoje potrzebują nawrócenia i powrotu do życia zgodnego z Dekalogiem, a nie wielkich deklaracji czy uroczystego, oficjalnego ogłoszenia sobie nawzajem, że oto ze sobą definitywnie zrywają. Jeśli się okazuje, że ona i on niemal w tym samym czasie uznali prawdę, że ich związek jest nieodpowiedzialny czy wręcz grzeszny, to mogą sobie to powiedzieć w bezpośredniej rozmowie. Gdy jednak tylko jedna ze stron mówi sobie prawdę i nawraca się, to wystarczy, że wyśle tej drugiej osobie e-maila czy że przez telefon wyjaśni krótko swoją decyzję o zakończeniu złego związku. Osoba nawracająca się powinna zakomunikować swoją decyzję bez agresji czy poniżania tej drugiej strony. Chodzi bowiem o uwolnienie się od zła, a nie o zemstę czy odreagowanie własnych stanów emocjonalnych.

Na różnych forach internetowych można wiele razy przeczytać: "Było nam cudownie". Właśnie: Było. A co się dzieje, gdy romans się kończy? Żal do siebie? Strach spojrzeć na Najświętszy Sakrament…?

Jeśli związek kobiety z księdzem skończył się na zakochaniu, bez flirtu, bez romansu, bez grzechu ciężkiego, jeśli ich więź ograniczyła się do obopólnego zauroczenia, to obie strony mogą wspominać później wspólnie przeżyty czas bez zranień i zawstydzenia. Zauroczenie przeżyte w sposób czysty może być okresem psychicznego i duchowego rozwoju dla niej i dla niego. Jeśli natomiast doszło do romansu, w którym "było cudownie", to znaczy, że jemu i jej w codziennym życiu nie było cudownie. To znaczy, że romans był dla nich ucieczką od rzeczywistości, podobnie jak dla alkoholika taką ucieczką bywają ciągi picia, a dla narkomana - wstrzyknięcie sobie kolejnej dawki coraz silniejszego narkotyku. W stanie upojenia alkoholowego czy odurzenia narkotykowego też "bywa cudownie". Później jednak przychodzi otrzeźwienie i cena, jaką trzeba zapłacić za taką złudną "cudowność". Każdy romans z księdzem - podobnie jak każdy romans z żonatym mężczyzną - musi skończyć się powikłaniem życia obu stronom. Musi prowadzić do bolesnego rozczarowania i długotrwałego cierpienia.

Jeśli on i ona decydują się na współżycie - to decydują się także na to, że mogą stać się rodzicami nieślubnego dziecka…

… a kobieta musi przyjąć do wiadomości - czy to jej się podoba, czy nie - że może w przyszłości być matką samotnie wychowującą dziecko, skoro wiąże się z mężczyzną, który nie jest stanu wolnego. Jeśli pojawia się dziecko, to ono stanie się największą ofiarą romansu i grzechu swoich nieodpowiedzialnych rodziców. Żadne rozwiązanie nie będzie wtedy bezbolesne ani optymalne, bo dziecko potrzebuje rodziców, którzy są dobrymi małżonkami.

Za romansowanie z księdzem zawsze winna jest kobieta?

Za to, co dzieje się w relacji ksiądz - kobieta odpowiedzialne są zawsze obydwie strony, ale ta odpowiedzialność jest zróżnicowana. Nie tylko nie można przyjąć zasady, że za romans z księdzem odpowiedzialna jest kobieta, lecz trzeba przyjąć zasadę przeciwną, a mianowicie, że zdecydowanie większą odpowiedzialność ma tutaj ksiądz. Od księdza mamy bowiem prawo wymagać większej niż u świeckich dojrzałości duchowej, moralnej i religijnej, a także większej zdolności do szybkiego wyciągania wniosków z własnych słabości i grzechów. To przecież ksiądz ma być specjalistą w sprawach małżeństwa i rodziny, ma zachwycać pięknem czystości, ma uczyć przyjaźni, która wolna jest od pożądania i uwikłania w grzech. Jeśli mimo to jakiś ksiądz zakocha się, to mamy prawo oczekiwać od niego rozwagi i stanowczego panowania nad sobą, w tym także nad swoimi uczuciami, nad emocjonalnym zauroczeniem tą drugą osobą. Nie powinien on o swojej niedojrzałości informować kobietę, w której się zakochał. Nie ma się czym chwalić. To jego problem i jego zadanie, by pracować nad sobą, by być czujnym i by nie przejść od zakochania do romansowania. Jeśli w swej naiwnej "szczerości" ksiądz "zwierza się" kobiecie, że się w niej zakochał, a ona jest wrażliwa i uczciwa, to kobieta ta narobi sobie niepotrzebnych wyrzutów sumienia. Zacznie oskarżać siebie o to, że sprowokowała tę sytuację. Jeśli natomiast będzie to kobieta na tyle przewrotna czy na tyle nieszczęśliwa, że "skorzysta" z okazji, by usidlić księdza, to zrobi wszystko, aby jego zakochanie zamieniło się w romans.

A czy romans z księdzem może zostać wybaczony?

Wszystko może zostać człowiekowi wybaczone, jeśli się szczerze nawraca i jeśli wchodzi na drogę świętości. Gdy syn marnotrawny wraca do ojca, ten nawet nie słucha jego spowiedzi, lecz rzuca mu się z czułością na szyję. Kto się radykalnie odwraca od grzechu i odzyskuje przyjaźń z Bogiem, ten jest już uwolniony od przeszłości. Miłość i święte życie w teraźniejszości prowadzi do całkowitego uwolnienia się od tego, co było złe i grzeszne. Kto się nawrócił, ten doświadcza przebaczenia od Boga i zasługuje na to, by przebaczyć samemu sobie.

A przebaczenie w relacji z tą drugą osobą?

To bardziej skomplikowana sprawa wybaczenia i pojednania. Wiele zależy tu od tego, jak daleko obie strony posunęły się w romansowaniu, jak długo ten romans trwał, jakie przyniósł konsekwencje, w jaki sposób on i ona zareagowali na własną słabość i grzech. Obie strony, uwikłane w romans, mogą zamknąć złą przeszłość i pojednać się z Bogiem, jeśli tylko wrócą do uczciwego życia w odpowiedzialnej miłości i w wierności swojemu powołaniu. Problemem nie jest to, czy romans z księdzem może być wybaczony, lecz to, czy on i ona potrafią uwolnić się z uwikłania i spełnić warunki, które są konieczne, aby otrzymać przebaczenie i aby przebaczyć sobie nawzajem. A warunki te to uznanie win, szczera spowiedź, przeproszenie Boga i tej drugiej osoby oraz zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy na tyle, na ile jest to tylko możliwe.

Dziękuję za rozmowę.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ksiądz, kobieta i... romans
Komentarze (35)
AN
~Anna Nieodpowiedzialna
3 maja 2020, 19:49
Kochani...trwałam w takiej relacji około roku...wyszłam z niej potargana emocjonalnie...do dziś nie mogę sobie tego wszystkiego poukładać w głowie...mimo, że przystąpiłam do Spowiedzi Świętej nie potrafię kochać Bogu tak jak wcześniej, nie potrafię się modlić...jestem w związku małżeńskim..źle się działo u mnie w małżeństwie, Ksiądz chciał mnie pocieszyć..i pocieszył...po około 3 miesiącach niestety doszło między nami do "Czegoś więcej"...później spotykaliśmy się już systematycznie...on chciał zrezygnować z Kapłaństwa, namawiał mnie do rozwodu..pokochałam Go taką prawdziwą miłością, jednak wiedziałam, że nie mogę tego zrobić, że nie mogę na to pozwolić..raz odcięłam się od niego na około 2 miesiące, później w złych chwilach znowu napisałam i znowu nawiązaliśmy kontakt..ukrywaliśmy się przed ludźmi, przed wszystkimi, kochając się bardzo mocno, traktując jako para, on chciał mieć ze mną dziecko...
DC
Danuta Chowaniec
10 czerwca 2017, 00:17
cytat: "nasze emocje i uczucia nie podlegają ocenie moralnej" ciekawe. bo gdyby  emocje i uczucia doprowadziły do zrobienia komuś krzywdy z pewnoscią podlegałyby nie tylko ocenie moralnej ale i karnej.
A
atomek
24 maja 2015, 11:22
Znam wielu kapłanów, którzy z miłości poświęcają się dla innych, księży którzy celibat traktują właśnie w taki sposób: „Celibat nie wynika zatem z tego, że duchowni nie doceniają małżeństwa i rodziny, lecz przeciwnie - z tego, że chcą całkowicie poświęcić się ochronie małżeństwa i rodziny, zagrożonych po grzechu pierworodnym. W czasach ideologii gender te zagrożenia są szczególnie poważne”. Natomiast znam tez inne przypadki, które wprawiają w przygnębienie i smutek. Prawdą jest, że: „Problemem moralnym nie jest samo zaciekawienie się osobą duchownego czy zakochanie, lecz przejście od zakochania do flirtowania czy romansowania. (…) Niektóre konsekwencje takiej słabości są nieodwracalne, przynajmniej w wymiarze społecznym”. A to jest dla mnie najlepsze: „Jezus wzywa każdego człowieka do ciągłego nawracania się i do czujności. Każdy z nas to ktoś zagrożony, bo jesteśmy niedoskonali i grzeszni. Gdy ktoś dopuścił się romansu i cudzołóstwa, jest zagrożony jeszcze bardziej niż inni ludzie, gdyż grzechy ciężkie poważnie osłabiają człowieka w sferze wolności. (…). Jednak i w takiej sytuacji możliwe jest wejście na drogę świętości. (…)Największe szanse na radykalną zmianę życia i trwałe odcięcie się od przeszłości mają ci, który nawracają się z miłości, a nie ze strachu przed grzechem i jego skutkami czy z obawy przed cierpieniem”.
KK
koniec!!! kropka!!!!
24 maja 2015, 10:52
Zawsze winien jest wyłącznie ksiądz!!!!!!!!
X
xxx
24 maja 2015, 09:18
Piszę w sprawie bulwersującej i dotyczącej kapłana diecezji toruńskiej. Ten kapłan przez kilka lat romansował z moją żoną i ma prawdopodobnie z nią dziecko. Mimo nakładanych na niego zakazów kanonicznych cały czas utrzymywał kontakty z moją żoną. Tym działaniem doprowadził do rozpadu małżeństwo i nadal utrzymuje z nią kontakty. Toruńska Kuria nie podejmuje żadnych sensownych działań żeby zapobiec dalszemu cudzołóstwu. Kuria nie podjęła żadnych działań w celu ratowania małżeństwa a stworzyła wręcz wymarzone warunki dla utrzymywania grzesznego związku. Kuria nie podjęła ze mną żadnej rozmowy w celu rozwiązania istniejącej sytuacji. Proszę o pomoc w tej sprawie.
MR
Maciej Roszkowski
24 maja 2014, 18:26
 Żyjemy w epoce zdziczenia seksualnego i moralnego w ogóle. "Każdy płonie dzisiaj chetką - dużo, byle jak i prędko", jak mówił poeta. Stąd zachowanie spokoju i równowagi ducha jest znacznie trudniejsze.  Jeśli celibat jest zakazem, "szlabanem" to rodzi, pokusy, napięcia i niekiedy grzech. Jeśli jest wyborem wiekszej miłości - do Boga czyni człowieka szczęśliwym i pozwala realizować powołanie. Znałem takich kapłanów. Jakie są rozmiary tego marginesowego zjawiska najczęściej się nie mówi, wystarczy krzykliwy tytuł w brukowcu, roztrząsanie "kto winien bardziej" etc. Fałszywe jest współczucie tych którzy upominają się o "prawo do szczęścia" dla osób, które złamały swoje przyrzeczenia i przysięgi. Złamanie przysięgi, czy ślubowania owocuje skrzywieniem perspektywy widzenia wielu spraw. Przykładem mogą być eks jezuita Stanisław Obirek i eks dominikanin Kazimierz Bartoś, dyżurni "znawcy" Kościoła.
K
korekta
24 maja 2015, 11:01
Chyba chodzi o Tadeusza Bartosia?
I
icek
18 maja 2014, 22:18
"Każdy romans z księdzem - podobnie jak każdy romans z żonatym mężczyzną..." Niby podobnie, ale nie do końca, różnie bywa. Romans niezamężnej z księdzem nie prowadzi do krzywdy narodzonych już dzieci, czy do krzywdy współmałżonka. Poza tym to księdza sprawa, a nie moja. Nie moja bajka, nie moje grzechy. Najlepiej niech każdy patrzy na swoje grzechy. Niekoniecznie przeciw czystości. Każdy z nas ma ich przecież pełny worek. Najłatwiej jest osądzać i oceniać. Z tym że nam, chrześcijanom, zdaje się, tego nie wolno robić. Najlepiej chyba powiedzieć tylko w cztery oczy "źle robisz, bracie" i pomodlić się. Bóg jest od sądzenia, a nie my.
E
Ewa
18 maja 2014, 21:25
" Jeśli się okazuje, że ona i on niemal w tym samym czasie uznali prawdę, że ich związek jest nieodpowiedzialny czy wręcz grzeszny, to mogą sobie to powiedzieć w bezpośredniej rozmowie. Gdy jednak tylko jedna ze stron mówi sobie prawdę i nawraca się, to wystarczy, że wyśle tej drugiej osobie e-maila czy że przez telefon wyjaśni krótko swoją decyzję o zakończeniu złego związku." nie wierzę, że to powiedział. Nie ważne z jakiego powodu jedna ze stron podejmuje taką decyzję; niedopuszczalne, by zakomunikować ten fakt przez smsa! I to mówi dorosły facet?? Co to ma być? Gimbazjum??
K
kamil
17 maja 2014, 22:54
Ładnie napisane, ale z tymi argumentami temat nie przejdzie... :)
G-
grzegorz - nG
17 maja 2014, 22:24
1/Kto się żeni ten żonie chce się przypodobać... a kto się nie żeni ten przypodobuje się  Bogu. 2/Lepiej będzie tym którzy pozostają bezżenni. 3/W Królestwie ani żenić się nie będą ani za mąż wychodzić. Więc co? Czy ten ksiądz taki niedouczony? czy tak potrafi bałach wciskać? Jakie cudzołóstwo? o czym ta mowa? O wierze i jej zasadach czy o ideologii purytańskiej?
-
--lila---
17 maja 2014, 19:30
Nie znam losów księdza doktora Dziewieckiego ale mam wrażenie że nie wie o czym mówi. W całym artykule mimi zadawanych róznych pytań także w stosunku do kobiety cał czas ksiądz broni księży staram sie rozumieć że swój swego zawsze będzie bronił no ale jak to jest tu napisana cyt"Ksiądz na wzór Jezusa to szczególny obrońca małżeństwa i rodziny, a w konsekwencji stanowczy obrońca kobiet i dzieci. " tak to wszystko prawda tylko to własnie księża niszczom życie kobietą (oczywiście niektóre sama się na to godzą) ale wciąż o takich sparwach jest cicho żadna kobieta, dziewczyna nie przyzna się do tego że ksiądz ją wykorzystał i nie chodzi tu tylko o fizycznie ale też poprzez wpływanie na jeje życie zabieranie jej życia manipulowanie księża to doskonali psychologowie tylko czesto wykorzystują to w nie odpowiedni sposób każdy cicho siedzi bo księza mają władzę większą niż zwykły świecki. Nie podoba mi się ten artykuł ponieważ powinny być tu dwie osoby wtedy by może księża i kobiety zrozumiały ile każda ze stron to wszystko kosztuje ile moga starcić jak wiele.
O
onnn
17 maja 2014, 18:59
Znam księdza który ma dziecko,nie kontaktuje sie z nim ani jego matką ,płaci alimenty bo z tego co słyszałem takowy fundusz jest w kościele.Jak do tej pory w gorszej sytuacji jest kobieta-----a sytuacja kiedy ksiądz otwiera serce na kobietę hmmm---powiem tak sytuacja kobiety jest okropna bo zmienia sie powołanie takiego ksiedza no cóz ,a ile tkaich przypadków jest?
P
Patryk
17 maja 2014, 21:38
Z tegi co mi wiadomo, to człowiek, który ma dziecko, a jego żona i dzieci wyrażą zgodę na to, aby został kapłanem, to może nim zostać.
J
ja
17 maja 2014, 18:49
tendecyjny wywiad, z zalożenia wskazujący jakoby to kobiety wchodziły do łozka biednym księżulkom,zenada... ciekawe co w sytuacji, kiedy to on nie daje jej spokoju od lat...???
:
:)
24 czerwca 2014, 10:43
Oby dwoje powinni uważać.
K
Ktoś
17 maja 2014, 18:04
Nie było kiedyś celibatu! To wszystko stworzył kosciół, aby mająte kościelny nie przeszedł na dzieci. Tylko o to chodziło, bo kiedyś normalnie się księża żenili. Faceci to słaba psychika.  "Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nie przebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży?" 1Tm 3:2-5 To dlaczego nie idziemy według Pisma Świętgo? Biblia mówi prawdę a Bóg powiedział, abyśmy się rozmnażali. Ewangelicy, Prawosławni mogą się żenić a katolicy to już nie?
E
Ewa
17 maja 2014, 18:50
" ... kiedyś normalnie się księża żenili." Kiedy? Jeśli to jest Twój argument to możesz sprecyzować?
K
Ktoś
17 maja 2014, 18:56
Poczytaj sobie w necie: http://mateusz.pl/pow/pow_991018.htm
J
jakubek
18 maja 2014, 22:23
księża się żenili? chyba z 1800 lat temu. czy raczej żonaci zostawali księżmi?
X
xavier
24 maja 2015, 11:05
aż do X wieku księż amogli się żenić
CM
Chris Matthews
17 maja 2014, 15:12
Wydaje mi się, że potraktowanie takiego tematu tak powierzchownie, schematycznie i... na poziomie tabloidów jest nie na miejscu. Pojawiające sie opinie to: kto winien: ksiądz czy kobieta? oraz co zrobic gdy... Rzecz w tym, że zjawisko jest poważne do setek lat, że celibat wbrew temu co pisze ks. Dziewiecki został wprowadzony jako obowiązek w Kościele Rzymskokatolickim (prawnie za czasów reformy gregoriańskiej) stąd nasi księża nie mogą sie ożenić również przed święceniami, a święci sie osoby, które w tryby seminarium wpadają w wieku 19 lat (trudno ich nazwać mężami wypróbowanymi w imię zaleceń św. Pawła). Najciekawszym wydaje się jednak, że bardziej przywiązujemy wagę do tradycji, które uświęcamy jako niezmienne (choć w sprawach ekumenizmu czy miejsca kobiety w Kościele i życiu społecznym dość radykalnie zmieniliśmy front w ostatnich stuleciach), a mniej do człowieka. Nie ma co ukrywać, że wiele tradycji bardziej jest związanych z ówczesnym pojmowaniem natury ludzkiej, ówczesną antropologią niż z natchnieniem. Dziś jakoś jemy kaszankę z krwią, choć pierwszy sobór tego zakazał, a kobieta, z odkrytą głową odnajduje swoje ważne miejsce w Kościele. O małżeństwe też mówimy dziś inaczej, niż przed soborem, nie jest to już mniej doskonałe powołanie... Nadal jednak bardziej podoba nam się idea obowiązkowego celibatu księży z całą jej mityczną otoczką, niż zwykłe spojrzenie na rzeczywistość naszych parafii, jak wiele w nich celibatariuszy-dziwaków kompensujących sobie swój celibat w najróżniejszy sposób. No i kochamy sensacje, nawet jeśli się nimi gorszymy...
CM
Chris Matthews
17 maja 2014, 15:31
Jeszcze jedno, otwarte pytanie: jaki procent celibatariuszy z "mocnego", polskiego Kościoła, jest duchowy, święty, oddany parafianom, a jaki zwykły, prosty, bardzo ludzki, a nawet, jak wspomniałem wyżej, dziwaczny (osobiście obawiam się, że dziwaków jest sporo)? Może tak się właśnie ma z łaską, że celibat, jako własny wybór, wybrałoby niewielu, ale w ich przypadku służyłby on temu wszystkiemu o czym marzymy i co powinno być owocem celibatu, a reszta, byłaby po prostu dobrymi, zwykłymi księżmi, uświęcającymi się poprzez oddanie parafianom i własne życie rodzinne? A poza tym święcilibyśmy sprawdzonych, a nie niedojrzałych, nieznających życia, a potem zderzających się z własnymi problemami i rzeczywistością przyjętych święceń i płynącej z nich odpowiedzialności?
BG
bez grzechu
17 maja 2014, 15:34
no i możemy już jeść używając widelca (legalnie bez grzechu).
W
widelec
24 maja 2015, 10:55
och, jakże się z tego cieszę, że mogę dzisiaj zjeść obiad używając widelca i to bez grzechu!!!! Mniam, taki pyszny kotlecik, mniam i to widelcem i nożem.
Z
Zbyszek
17 maja 2014, 14:37
"Warto wyjaśnić, że Kościół katolicki nigdy nie wprowadzał, ani nie znosił celibatu. Istotą celibatu nie jest bowiem to, czy Kościół święci  mężczyzn nieżonatych i żonatych, czy też jedynie tych pierwszych, lecz to, że po przyjęciu święceń kapłańskich nie ma już możliwości zawarcia małżeństwa".  Rozumiem, ze jest to ciekawy material dla dziennikarzy ale prosilbym ksiedza Doktora o nie uzywanie pewnych skròtòw myslowych bo to nie jest uczciwe!  Z drugiej strony prosilbym Redakcje Deon Pl. o podniesienie poziomu dyskusji na powazne tematy.
B
basia
17 maja 2014, 11:59
Co oznacza skrót, czy słowo "drem"? Pewnie chodziło o dr  :-) Oj, taka chała, przy pierwszym zdaniu? Czyżby nasi szanowni dziennikarze i redaktorzy nie zdawali matury? Może stąd jakość artykułów tutaj umieszczanych.
K
kasia
17 maja 2014, 12:03
nie ma się co dziwić t taki katolicki "Fakt" i "Super express" w jednym
M
Magda
17 maja 2014, 14:22
Skrót "drem" jest jak najbardziej poprawny. Alternatywą jest dr. (z kropką - gdyż w słowie "doktor" w narzędniku "r" nie jest ostatnią literą, zatem kropkę należy postawić). Następnym razem, zamiast od razu krytykować i narzekać, radziłabym sięgnąć do słownika. ;) Pozdrawiam serdecznie
H
Hanna
17 maja 2014, 11:51
Obserwowałam opisane sytuacje w czasie studiów na KUL-u. Na niektórych kierunkach (np.pedagogika, psychologia) księża studiowali razem ze świeckimi. (lata 80 - te). Mogę zapewnić, że wielka wina za te romanse spoczywa na kobietach. Widziałam, prawie dzień po dniu, jak usidlały księży. Niektóre nie wstydziły się przyznać, że zdobycie księdza jest dla nich wyzwaniem, sprawia szczególną satysfakcję. Kończyło się to albo odejściem z kapłaństwa albo zgorszeniem. Oczywiście, duchowni nie są bez winy, ale uczciwa dziewczyna, gdy orientuje się, że sprawy idą za daleko, natychmiast się wycofuje. Jednak ja widziałam, jak to kobiety były stroną inicjującą grzech. Zdarzyło się, że zwróciłam uwagę na niestosowność pewnych zachowań. Otrzymałam, można powiedzieć, standardową odpowiedź, czyli: wszędzie widzisz grzech, nie bądź faryzeuszem.
Z
zgorszona
17 maja 2014, 10:54
"skorzysta" z okazji, by usidlić księdza,romanse kobiet  księżmi, a może ksiądz skorzysta z okazji by zaliczyć parafiankę i to ksiądz romansuje z kobietami????  Bardzo bardzo wybielający tekst o księżach podrywaczach. Prawdą jest jedynie to ,że kobieta zawsze jest pokrzywdzona, bo to ona zostaje w parafii z piętnem ladacznicy a księdza przenoszą do innej parafi na kolejne podboje. żenada
jazmig jazmig
17 maja 2014, 11:55
Jeżeli kobieta świadomie romansuje z księdzem, tzn wie, że to jest ksiądz i nie zrywa związku, to ona jest ladacznicą. Ksiądz w każdym takim przypadku jest kimś o wiele gorszym, niż ona. Tak naprawdę powinien opuścić stan kapłański, bo on się do tego stanu nie nadaje.
Paweł Tatrocki
17 maja 2014, 10:44
A czy w przypadku poczęcia dziecka ksiądz powinien płacić alimenty?
O
odpowiedź
17 maja 2014, 11:52
a jak myślisz kto powinien? Sąsiad???? Co za głupie pytanie, poza alimentami taki "ksiądz - ojciec" powinien zajmować się swoim dzieckiem!!!!!!! Przecież to "oni" głoszą i pouczają wszystkich, że najważniejsza jest rodzina i troska o dziecka, więc trzeba być konsekwentnym swoich czynów (?). Dziecko powinno!!! mieć ojca, dlaczego ma być sierotą? Dlaczego państwo miałoby płacić na nie alimenty a tatuś dalej sobie beztrosko żyć?
jazmig jazmig
17 maja 2014, 11:53
W przypadku poczęcia dziecka przez księdza, ten ostatni powinien pożegnać się ze stanem kapłańskim i zająć się dzieckiem oraz jego matką.