Najgłębszy fundament ojcostwa

Najgłębszy fundament ojcostwa
(fot. kwanie/flickr.com)

Żyjąc powierzchownie, zewnętrznie, w codziennym zagonieniu mężczyzna pozbawia się możliwości dotarcia do źródła własnego ojcostwa. Pozbawia się tym samym czerpania ze studni artezyjskiej, picia ze źródła wody żywe] (por. J 4, 14). Popioły powierzchowności (Tomasz Merton), zbytnia troska o siebie i swoją przyszłość, banalność codziennego życia, zmienność nastrojów mogą stać się przyczyną zamknięcia na transcendencję i cały wymiar ducha.

Mężczyzna Zachodu zajęty z jednej strony sobą oraz swoimi zmiennymi odczuciami i nastrojami, które poddaje nieustannej psychoanalizie i autopsychoanalizie, z drugiej zaś zaabsorbowany rzeczami zewnętrznymi, materią, techniką i sukcesem, staje się często niezdolny do świadomego przeżywania swojego życia wewnętrznego. Nie czuje w sobie większej potrzeby sięgania do źródeł wody żywej, nie czuje potrzeby Boga jako Ojca. Wydaje mu się, iż sam sobie wystarczy. Tę powierzchowność człowieka Zachodu trafnie odczytała młoda Żydówka, Etty Hillesum, żyjąca w warunkach nieustannego zagrożenia życia podczas drugiej wojny światowej. Dusza jest - zauważa Etty Hillesum - najbardziej wewnętrzną, nieświadomą częścią ludzkiego życia, szczególnie dla ludzi Zachodu. Sądzę, że ludzie Wschodu „odczuwają" - przeżywają swoją duszę bardziej w sposób wyraźny. Człowiek Zachodu nie bardzo wie, co z nią zrobić i wstydzi się swojej duszy, jak gdyby była ona czymś nieprzyzwoitym, dusza jest zupełnie czymś innym od tego, co nazywamy „ uczuciem ", nastrojem. Są ludzie, którzy mają wiele odczuć, ale mało w nich jest duszy. Te słowa napisane ponad pół wieku temu wydają się być wręcz proroctwem u końca dwudziestego stulecia.

Nowoczesny mężczyzna zajęty karierą, sukcesem, biznesem, zdobyczami nauki, nieustannym udowadnianiem sobie własnej siły lub też pogrążony w zmysłowych doznaniach, rzeczywiście wstydzi się swojej duszy, religijnych pragnień i potrzeb, wstydzi się przyznać, iż potrzebuje Kogoś większego od siebie, wstydzi się uklęknąć przed Bogiem. W pewnych kręgach inteligenckich religia uchodzi za sferę wstydliwą. Mówienie o moralności, o grzechu, o łasce Boga,

0 potrzebie zbawienia bywa traktowane jako wyraz intelektualnego zacofania. Wielu twórców współczesnej kultury wstydzi się religii uważając, iż daje ona zbyt jednoznaczne, a przez to - ich zdaniem - uproszczone rozwiązania dla ludzkiego życia. Dojście do prawdy uważa się za nierealne, stąd też lansowany bywa relatywizm filozoficzny i etyczny.

DEON.PL POLECA


Motywacje tych postaw z punktu widzenia filozofii, religii i duchowości są zwykle złożone. Niewątpliwie jednak wielu ulega współczesnej modzie na relatywizm. Od religii niewątpliwie odstrasza fakt iż domaga się ona konsekwentnego dostosowania życia do wyznawanych idei. Wiara nie może być zbiorem pojęć o życiu i o świecie. Staje się ona autentyczna dopiero wówczas, kiedy zostaje wcielona w konkrety ludzkiej codzienności: życie małżeńskie, ojcostwo, przyjaźń, pracę zawodową, zaangażowanie społeczne, polityczne.

Doświadczenie sensu i celu ludzkiego życia, doświadczenie miłości małżeńskiej i rodzicielskiej wymaga odniesienia do Źródła ludzkiego istnienia - do Boga jako Ojca. Istnienie każdego człowieka jest owocem miłości Ojca, Jego skutecznego pragnienia. (...) Akt stwórczy Ojca zawiera w sobie dynamikę (...) powołania do życia. Człowiek rozpoczyna życie, gdyż jest umiłowany, zamierzony i chciany przez dobrą Wolę, która (...) go umiłowała, zanim powstał, znała go, mm go uformowała w łonie matki, konsekrowała, nim przyszedł na świat. Powołanie Ojca jest zatem tym, co wyjaśnia u samych podstaw tajemnicę życia człowieka i jest zarazem samą tajemnicą umiłowania i absolutnej darmowości24. Życie każdego człowieka jest arcydziełem miłości kreatywnej Boga i jest samo w sobie wezwaniem do miłości.

Bóg Ojciec nie tylko powołał człowieka do życia, ale dał mu także władzę przekazywania go. Otrzymany dar ze swej natury dąży do stania się dobrem dawanym. Przekazywanie życia jest darem i zadaniem człowieka: Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną (Rdz 1, 28).

Odkrywanie ojcowskiego obrazu Boga staje się dla mężczyzny najgłębszym fundamentem, na którym może on zbudować świadome, odpowiedzialne i dojrzałe powołanie do miłości: miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Stwarzając człowieka na Swój obraz i nieustannie podtrzymując go w istnieniu, Bóg wpisuje w człowieczeństwo mężczyzny i kobiety powołanie, a więc zdolność i odpowiedzialność za miłość i wspólnotę. Miłość jest zatem podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej. Ojcostwo Boga jest odbite w każdym ludzkim sercu. Aby być dobrym ojcem, trzeba najpierw odkryć w sobie ojcostwo Boga, otworzyć się na nie i uczyć się kontemplować je w ciszy. Ojcostwo Boga jest bowiem źródłem wszelkiego ojcostwa.

Ojcostwo jest dawaniem życia, jest stwarzaniem na podobieństwo samego Stwórcy. Rodząc życie mężczyzna i kobieta spełniają Boże wezwanie: Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię (Rdz 1, 28), i w ten sposób uczestniczą w stwórczej mocy samego Boga. Zrodzone życie nie należy do nich. Należy do Boga. Jeżeli mężczyzna pragnie głębiej przeżywać swoje ojcostwo, a nie ograniczać je jedynie do wymiaru fizycznego czy psychologicznego, winien docierać do korzeni swojego istnienia, do najgłębszych jego źródeł. Ojcostwo jest wyzwaniem dla mężczyzny.

Mężczyzna, który w akcie seksualnym daje życie dziecku, przedłuża swoje życie i dlatego w jakimś sensie rodzi także samego siebie. Nie tylko więc dziecko, syn odkrywa siebie w ojcu, ale także i ojciec odkrywa siebie w synu. Poprzez swoje dziecko ojciec zaczyna pełniej rozumieć zasadniczy cel i sens swojego życia. Stąd też więź ojca z dzieckiem naznaczona jest także wymiarem duchowym i religijnym.

 

Jeżeli w teologii małżeństwa podkreśla się, iż małżonkowie są wzajemnie dla siebie drogą do Boga, to więź rodzicielska i synowska jest drogą do Stwórcy w tym samym wymiarze. Odkrycie, poznanie siebie w swoim w dziecku jest jakby odbiciem, odblaskiem tajemnicy Trójcy Świętej w człowieku. To w łonie Trójcy Świętej Syn odwiecznie poznaje, odkrywa siebie w Ojcu, a Ojciec poznaje siebie w swoim Synu. Jako owoc tego wzajemnego poznania rodzi się trzecia Osoba Trójcy Świętej - Duch Święty. Jest On odwieczną Miłością łączącą Ojca i Syna. Jeżeli ojcostwo i macierzyństwo mają być głęboko ludzkie, dojrzałe, nie mogą być kierowane jedynie odruchem instynktu. Winny być naznaczone wymiarem duchowym. Jeśli mężczyzna nie potrafi dotrzeć do tajemnicy ludzkiego istnienia, to jego ojcostwo zamyka się często w przypadkowym akcie fizycznym, za który nie chce ponosić pełnej odpowiedzialności.

O ile „rodzicielskie" zachowania zwierząt - kierowane niezmiennym instynktem natury - pod względem psychologicznym są w zasadzie stałe, o tyle macierzyństwo i ojcostwo ludzkie są bardzo zróżnicowane, ponieważ zależą także od świadomych i wolnych decyzji. Człowiek może świadomie rozwijać i doskonalić swoje zachowania rodzicielskie, ale może także je stępiać i niszczyć. Zniszczenie ludzkiego instynktu macierzyńskiego i ojcowskiego może sprawić, iż z punktu widzenia obserwacji psychologicznej postępowanie matki czy ojca wobec własnego dziecka może być o wiele gorsze, okrutniejsze od zachowań wielu zwierząt wobec własnego potomstwa. To psychologiczne porównanie zachowań zwierząt i ludzi wskazuje, iż odwołanie się jedynie do wymiaru fizycznego i psychologicznego w wypełnianiu przez człowieka roli ojca i matki nie wystarcza. Przygotowując się do roli ojca, mężczyzna winien zadawać sobie zasadnicze pytanie: na jakich fundamentalnych założeniach budowane jest ojcostwo?

Jeżeli Bóg jest ostatecznym źródłem ludzkiej miłości, to tym samym ludzka miłość jest drogą do Boga. Miłość matki i ojca do dziecka oraz wzajemna miłość oblubieńcza i małżeńska stanowi najdoskonalszą „analogię" objawienia tajemnicy Boga. To właśnie wychodząc z doświadczenia ludzkiej miłości dochodzimy do doświadczenia miłości Boga. Często jesteśmy bardzo dalecy od zrozumienia miłości Boga, Jego nieskończonej czułości, ponieważ przeszkadza nam w tym brak doświadczenia prawdziwej miłości ludzkiej, szczególnie zaś miłości ojca i matki. Im bardziej zranione są ojcostwo i macierzyństwo, z których wyrastamy, tym bardziej potrzebna jest nam adoracja ojcowskiej miłości Boga.

Mężczyzna, przygotowując się do małżeństwa i ojcostwa, winien pytać siebie: jakie jest moje doświadczenie ojcostwa? Jak moje doświadczenie ojcostwa ma się do doświadczenia Boga jako Ojca? Co z mojego doświadczenia ojcostwa można by przenieść na Boga jako Ojca, a co staje się przeszkodą w przeżywaniu Boga jako Ojca?

Przygotowując się do ojcostwa, mężczyzna winien pytać siebie o swój obraz Boga, o komponenty, które tworzą tę wizję; ile jest w niej poczucia obowiązku, poczucia winy, lęku przed karą i autorytetem, a ile rzeczywistego doświadczenia bezinteresownej ojcowskiej miłości. Kontemplacja ojcowskiej miłości Ojca może stać się dla mężczyzny źródłem jego miłości do dzieci. Ojcu trudno będzie zdobyć się na bezinteresowną miłość do dziecka, jeżeli jego obraz Boga będzie budził lęk, poczucie winy, zagrożenie. Mężczyzna nie będzie miał serca dla swojego dziecka, jeżeli sam będzie stawał przed Bogiem jako surowym autorytetem. Zasadniczym miejscem oczyszczania i dojrzewania ojcostwa mężczyzny jest jego kontemplacja Boga jako Ojca.

Ojcostwo Boga oznacza, że wszelkie życie pochodzi od Niego. Jest On odwieczną miłością dającą życie. Jest miłością i źródłem wszelkiej miłości. Bóg znajduje się także u początku każdego ludzkiego istnienia. Życie, którym Bóg obdarza człowieka, istnieje w Nim samym. Bóg Ojciec nieustannie rodzi swojego Syna w Duchu Świętym. Od Boga jako Ojca pochodzi Syn, jako Bóg z Boga, światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego {Credo). Dzięki tej miłości, która człowieka stworzyła, nikt nie może czuć się „niepotrzebny", gdyż jest wezwany do dania odpowiedzi według 'planu Bożego ułożonego właśnie dla niego. Człowiek poczuje się szczęśliwy i w pełni zrealizowany, jeśli przyjmie Boską propozycję wychowawcza.

Życie nie tylko od Ojca pochodzi, ale ono także do Niego zmierza. Do Ojca powraca wszelkie życie, także życie przekazane Synowi w Duchu Świętym. Syn bowiem całkowicie zwrócony jest ku Ojcu: Ojciec miłuje Syna, bo On zawsze czyni to, co się Jemu podoba (por. J 8, 29). Ojciec objawia się nam jako ostateczne źródło i cel - kres ludzkiego życia. Poznanie Ojca oznacza, że żyjemy na Jego sposób, będąc stworzeni na Jego obraz. W tym zawarte jest fundamentalne powołanie człowieka: powołanie do życia i to do życia od samego początku poczętego na podobieństwo do tego Bożego.

Bóg nie tylko daje życie człowiekowi, ale wychowuje go tak, aby mógł on z życia uczynić najlepszy użytek. Bóg Stwórca dający życie jest także Ojcem, który „wychowuje": (...) wydobywa z serca człowieka to, co On tam umieścił, by był w pełni sam sobą i tym, co On powołał do istnienia na Swój sposób. Stąd tęsknota za nieskończonością, którą Bóg umieścił w wewnętrznym świecie każdego jako pewną Boską pieczę. Jednorodzony Syn Ojca zstępuje na ziemię i staje się człowiekiem, aby owa tęsknota za nieskończonością mogła się w nas zrealizować. Jest to tęsknota za nieskończoną miłością Boga, którą Ojciec objawia w swoim Synu. Jezus staje się naszą drogą do Ojca. Jest wiernym obrazem Jego miłości: Kto Mnie widzi, widzi Tego, który Mnie posłał (J 12, 45) - powie Chrystus. Kto widzi, słucha i kontempluje miłość Syna, widzi, słucha i kontempluje miłość Ojca. Jedność i miłość Ojca i Syna w Duchu Świętym jest najdoskonalszym wzorem każdego rodzaju miłości i jedności.

Miłość małżeńska i rodzicielska - macierzyńska i ojcowska - jest odbiciem miłości Ojca do Syna w Duchu Świętym. Z miłości Ojca pochodzi nasze życie i zdolność przekazywania życia: ojcostwo i macierzyństwo. Św. Jan Ewangelista pisze do ojców: Ojcowie, poznaliście Tego, który jest od początku (1 J 2, 13). Ojciec dając życie swojemu dziecku, poznaje Boga, który jest od początku i który jest „u początku" każdego ludzkiego istnienia. Mężczyzna i kobieta, powołując do życia nowego człowieka, winni mieć świadomość, iż korzystają z mocy, która nie należy do nich, ale do Boga. Odwieczna ojcowska miłość chciała, abyśmy otrzymali życie od naszych rodziców i byśmy sami rodzili nowe życie. Każde życie związane jest z miłością Ojca i pochodzi z Jego Boskiej miłości. Jeżeli Ojciec jest odwiecznym źródłem, całkowitym darem, niewyczerpanym źródłem egzystencji i miłości, człowiek wezwany jest w (...) małym wymiarze swego istnienia do bycia jak On; i powinien zatem „dawać życie", wziąć ciężar życia drugiego.

Miłość Ojca do Syna jest odbita w każdym mężczyźnie, w każdej kobiecie. Każda ludzka miłość bierze swój początek z miłości Ojca do Syna. Bóg stworzył człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę (Rdz 1, 27), stworzył ojca i matkę. Odrzucenie miłości Boga sprawia, iż traci swój grunt także miłość ludzka. Zostaje ona zawieszona w próżni. Tylko doświadczenie Boga jako Ojca kochającego odwieczną miłością swojego Syna może być ostatecznym fundamentem ludzkiej miłości.

W cywilizacji, która odcina ojcostwo i macierzyństwo od swoich najgłębszych korzeni - od Boga, nie lękajmy się - na przekór temu - przyjąć zaproszenie do adoracji odwiecznej miłości Ojca, która najpełniej objawiła się w Jego Synu Jezusie Chrystusie. Odkrywając Boga jako Ojca, odkryjemy źródło naszego życia, odkryjemy siebie, odkryjemy życie rodzinne, a z nim powołanie do ojcostwa i macierzyństwa. Ojcowska miłość Boga, która pochyla się nad każdym człowiekiem, sprawia, iż doświadczamy sensu i celu ludzkiej miłości, w tym także miłości ojcowskiej i macierzyńskiej. Im bardziej poranione jest doświadczenie ojcostwa i macierzyństwa, z którego mężczyzna wyrasta, tym bardziej potrzebna jest mu adoracja ojcowskiej miłości Boga, objawionej w Jezusie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Najgłębszy fundament ojcostwa
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.