Nieznane słowa księdza Tischnera o miłości [ROZMOWA]
"On uczył ludzi dorastać do wielkich rzeczy. Myślę, że to jest główna oś tej książki. Pokazanie, że człowiek stworzony jest do wspaniałomyślności i przekraczania samego siebie" - mówi Joanna Podsadecka, redaktorka książki z niepublikowanymi fragmentami tekstów ks. Tischnera.
Michał Lewandowski: W jaki sposób niepublikowane do tej pory teksty Tischnera trafiły w twoje ręce?
Joanna Podsadecka: Praca nad książką zaczęła się od tego, że dostałam nagrania wykładów ks. Tischnera. W sumie czterdzieści godzin wykładów z filozofii człowieka, które odbywały się na ówczesnej Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie w roku akademickim 1993 na 1994. Autorem nagrań był jeden ze studentów, Czech, który w tamtym czasie studiował w Krakowie i był zafascynowany postacią Tischnera.
W czasie lektury książki bardzo wyraźnie widać, jak jego myśl krąży wokół spraw miłości. To niespotykane, bo on sam raczej unikał tego tematu w swojej refleksji.
Tak, masz rację. Uważam to odkrycie za sensacyjne. Zawsze zastanawiałam się, dlaczego w swoich pracach, publikacjach, wykładach, ks. Tischner mało mówił wprost o miłości, a tutaj proszę, niespodzianka, miłości poświęcił bardzo dużo miejsca.
Sam mówił o sobie, że jest analfabetą jeśli chodzi o wiarę, analfabetą jeśli chodzi o miłość, a dawał ludziom tylko nadzieję.
No właśnie, wątek miłości przez lata był o wiele słabiej obecny w jego nauczaniu niż pozostałe. A okazało się, że w tych wykładach o miłości jest całkiem sporo. Nie wiem, na ile było to zaplanowane, a na ile spontaniczne, ale nagle Tischner zaczął jawić mi się jako „filozof miłości”.
Poruszyło cię to, że odkrywasz jego nieznaną twarz?
To było zaskakujące odkrycie. Uderzyło mnie, że motywu miłości było w tych materiałach coraz więcej i więcej. Tak, jakby czuł, że jest to temat, który szczególnie zajmuje słuchaczy. Stąd też moja decyzja, żeby z tych nagrań wydestylować jedynie wątek miłości.
Czym dla Tischnera była miłość?
Dojrzewaniem do wspaniałomyślności. „Prawdziwe dzieje człowieka są dziejami dojrzewania do wspaniałomyślności” – to jedno z jego najsłynniejszych zdań. Według niego ludzie wolni są zdolni do wspaniałomyślności, a zniewoleni zawsze pytają o to „czy ja coś będę z tego miał”?
Tego uczył swoich studentów?
Tak, uczył odróżniać ludzi wolnych od zniewolonych, a także pełniej rozumieć miłość, która nie jest tylko wspólnymi chwilami szczęścia, ale także wspólnym noszeniem trudów, cierpień i niepowodzeń.
A czego nauczył ciebie i kim dla ciebie był?
Na pewno jednym z mistrzów. Wracam do niego całe życie. Wracam jak do domu, w chwilach trudnych, radosnych, zawsze, kiedy tego potrzebuję. W jego tekście czuję się bardzo bezpiecznie. Czuję, że w pewnym sensie jestem wbudowana w Tischnera. Pracę nad książką traktowałam jak spłacenie długu wdzięczności wobec niego. Wielu osobom na życiowym zakręcie polecam lekturę jego tekstów. Są zaskakująco aktualne.
Gdyby Tischner żył dzisiaj, co byłoby jego najważniejszym przesłaniem?
Próbowałby zaradzić kryzysom ludzkiej nadziei.
To znaczy?
Wszczepiałby nadzieję. Uczyłby jak się nie poddawać beznadziei, tak sądzę. Jego zdaniem brak nadziei zamyka człowieka przed tym, co przynosi przyszłość. Tischner przekonuje, że każdy z nas jest sprawczy Jego teksty ciągną do góry, mobilizują, dowartościowują. Potrzebujemy dzisiaj takich słów, które by nas wzmocniły, zwłaszcza w czasach, kiedy tak trudno o nadzieję.
A w sprawach miłości, czego moglibyśmy się od niego nauczyć?
Tego, że miłość jest nieustannie ponawianym wyborem. Tischner na kartach tej książki prezentuje taki pogląd, że człowiek musi przekraczać samego siebie. Bo w życiu stają przed nim doświadczenia trudne, wymagające. Uczył ludzi dorastać do wielkich rzeczy. Myślę, że to jest główna oś tej książki. Pokazanie, że człowiek stworzony jest do wspaniałomyślności i przekraczania samego siebie.
Skomentuj artykuł