Odezwij się, a powiem ci, kim jesteś

Św. Ignacy Loyola
Dariusz Kowalczyk SJ / Życie Duchowe

Co jest na tyle charakterystyczne dla duchowości ignacjańskiej, że stanowi jej wyróżnik? Tym, co ją wyróżnia, są środki pozwalające czerpać z bogactwa Objawienia, a przede wszystkim słowa opisujące właściwą drogę ku Bogu Ojcu. Popatrzmy zatem na duchowość Ćwiczeń  w perspektywie charakterystycznych dla niej słów.

Każda próba odpowiedzi na pytanie o duchowość Ćwiczeń św. Ignacego Loyoli zakłada przynajmniej jakieś przedrozumienie tego, czym w ogóle jest "duchowość". Sprawa nie jest prosta, tym bardziej że - jak się wydaje - termin "duchowość" robi w dzisiejszych czasach zawrotną karierę i jest używany w różnych znaczeniach i kontekstach. Obserwujemy narodziny nowej wrażliwości na mistyczne wymiary życia. Początek tych narodzin wiąże się ze zwróceniem uwagi na tradycje wielkich religii azjatyckich. W ostatnim czasie jednak coraz większym zainteresowaniem cieszą się mistycy tradycji chrześcijańskiej, wśród których - obok św. Ignacego Loyoli - "w modzie" jest szczególnie św. Jan od Krzyża.

Jan Paweł II opisuje tę sytuację w sposób następujący: "A czyż nie jest to «znakiem czasu», że mimo rozległych procesów laicyzacji obserwujemy dziś w świecie powszechną potrzebę duchowości (...)? Także inne religie, obecne już na szeroką skalę również na terenach od dawna schrystianizowanych, proponują własne sposoby zaspokojenia tej potrzeby i czynią to w sposób bardzo przekonywający. My jednak, skoro została nam dana łaska wiary w Chrystusa, który objawia Ojca i jest Zbawicielem świata, mamy obowiązek ukazywać, na jaką głębię może nas doprowadzić więź z Nim. Wielka tradycja mistyczna Kościoła zarówno Wschodniego, jak i Zachodniego, potrafi nam wiele powiedzieć na ten temat. (...) Czyż można tu nie wspomnieć, pośród wielu wspaniałych świadectw, doktryny św. Jana od Krzyża i św. Teresy z Avila?" (NMI, 33).

Z drugiej strony proponuje się dziś subiektywno-eklektyczną duchowość, w myśl postmodernistycznego dogmatu, że każdy ma swoją duchowość, która z definicji nie jest ani gorsza, ani lepsza od innych. W tej perspektywie ktoś, kto ma odwagę przypominać niezmienne prawdy dotyczące ludzkiego ducha, może zostać zaliczony do "nietolerancyjnych" przeżytków tradycji przeszłości. O czym zatem myślimy, kiedy wypowiadamy słowo "duchowość"?

Różne twarze jednej duchowości

Wydaje się, że "duchowość" to jeden z tych fenomenów życia, których nie można w sposób zadowalający zdefiniować. Można je tylko opisać, a raczej opisywać... Różne przejawy duchowości można też ze sobą porównywać, aby w ten sposób wydobyć cechy charakterystyczne dla każdej z nich. W zależności od przyjętych kryteriów tworzy się różnego rodzaju klasyfikacje duchowości. By nie komplikować naszych rozważań, ograniczmy się do duchowości zakorzenionych w chrześcijaństwie. Z etniczno-geograficznego punktu widzenia można mówić np. o duchowości polskiej, rosyjskiej czy też hiszpańskiej. Jeśli przyjmiemy kryterium historyczno-chronologiczne, to będziemy mogli opisywać duchowość średniowiecza, duchowość potrydencką lub nowożytną. Innym możliwym kryterium porządkowania duchowości jest odwołanie się do dorobku wielkich zgromadzeń zakonnych; stąd duchowość benedyktyńska, franciszkańska czy też jezuicka. Po Soborze Watykańskim II coraz częściej można usłyszeć o duchowościach nowych ruchów religijnych: charyzmatycznej, neokatechumenalnej, oazowej... Mówi się ponadto o duchowości laikatu, duchowości kapłańskiej lub zakonnej, a zatem jako kryterium przyjmuje się stan życia w Kościele. Możliwe jest też zawodowe kryterium opisywania duchowości (duchowość nauczycieli, pielęgniarek itp.).

Tego rodzaju podziały niewątpliwie są pożyteczne w pisaniu podręczników duchowości, ale - z drugiej strony - nie zawsze pozwalają dotrzeć do tego, czym jest sama duchowość i czym tak naprawdę różnią się poszczególne duchowości.

Uczestniczyłem kiedyś w sympozjum na temat duchowości ignacjańskiej. Ktoś z sali zadał pytanie: "Co jest na tyle charakterystyczne dla tej duchowości, że stanowi jej wyróżnik?". Siedzący za stołem prezydialnym specjaliści wymieniali jako cechy wyróżniające duchowość ignacjańską: chrystocentryzm, wymiar trynitarny lub sztukę duchowego rozeznawania. Trudno jednak nie przyznać, że powyższe wymiary cechują w gruncie rzeczy każdą autentyczną duchowość chrześcijańską. Okazuje się, że z duchowością jest trochę tak jak z czasem, o którym św. Augustyn powiedział, że wie, czym jest, dopóki go o to nie spytają. Niektórzy widząc powyższe problemy podkreślają, że tak naprawdę istnieje jedna duchowość, tak jak istnieje jedno powołanie, a mianowicie powołanie do świętości. Sobór Watykański II przypomina, że "wszyscy chrześcijanie jakiegokolwiek stanu i zawodu powołani są do pełni życia chrześcijańskiego i do doskonałości miłości (...). W rozmaitych rodzajach życia i powinnościach jedną świętość uprawiają wszyscy, którymi kieruje Duch Boży..." (KK, 40-41).

Ta jedna jedyna duchowość chrześcijańska jest owocem indywidualnego i wspólnotowego spotkania człowieka z trójosobowym Bogiem, objawionym nam w Jezusie Chrystusie, wcielonym Synu Bożym. Autentyczna duchowość chrześcijańska jest duchowością biblijną i liturgiczną, to znaczy wspominającą i uobecniającą zbawcze interwencje Boga, które wydarzyły się w przeszłości i zostały opisane w Biblii jako zapowiedzi czasów obecnych i przyszłych . Duchowości nie można zatem redukować do indywidualnej i społecznej moralności. Chrześcijaństwo jest wiarą, czyli spotkaniem z objawiającym się nam Bogiem, a nie jedynie religią uczącą zasad właściwego postępowania. Duchowość chrześcijańska nie jest też filozoficzno-teologicznym systemem służącym do opisywania rzeczywistości. Filozofia i teologia są jedynie krytyczną i systematyczną refleksją nad kształtem spotkania człowieka z Bogiem, ale same nie mogą tego spotkania zastąpić. W życiu duchowym chodzi o to, aby "podtrzymywać rozmowę z Bogiem", jakby powiedział Martin Buber. Ostatecznie istotę chrześcijańskiej duchowości można by streścić słowami Pawła Apostoła: Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus (Ga 2, 20).

 

Powyższe rozważania pokazują raczej problem, jaki mamy z pojęciem "duchowości", niż odpowiadają na pytanie o to, czym ona jest i czym różnią się poszczególne jej przejawy. Moim zdaniem tego, co różnicuje duchowości, należy szukać nie tyle w treści doświadczenia wiary, co raczej w formie i metodzie mówienia o tym doświadczeniu. Różne duchowości chrześcijańskie mają te same źródła i cele (to samo doświadczenie): wszystkie one zakorzenione są w Bożym Objawieniu i wszystkie chcą prowadzić do zjednoczenia z Bogiem. Tym, co je odróżnia, są środki pozwalające czerpać z bogactwa Objawienia, a przede wszystkim słowa opisujące właściwą drogę ku Bogu Ojcu. Słowa nie są jedynie zewnętrzną i przypadkową szatą, okrywającą "ciało" duchowości. Wręcz przeciwnie, to właśnie słowo decyduje o kształcie danej duchowości, pozwalającym odróżnić ją od innych. Duchowość nie tyle jest wskazaniem na zupełnie nieznaną wcześniej treść, co raczej wydobyciem i oświetleniem treści poprzez słowo. Na przykład członkowie wspólnot charyzmatycznych i neokatechumenalnych różnią się między sobą - moim zdaniem - przede wszystkim używaniem innych słów i określeń (innej formy) na opisanie tego samego w gruncie rzeczy doświadczenia wiary. O przylgnięciu do danej duchowości decyduje niejednokrotnie to, że oferuje ona człowiekowi odpowiadający mu sposób nazywania spraw duchowych. Poznającemu daną duchowość podarowane zostaje słowo, które nie jest tylko jakąś religijną informacją, ale nośnikiem doświadczenia, i to takim, że nie można go zastąpić innym, dowolnym słowem, jeśli chce się pozostać w ramach tej właśnie duchowości. Nieporozumienia pomiędzy ludźmi różnych duchowości wynikają niejednokrotnie z tego, że są oni przywiązani (to stwierdzenie faktu, a nie negatywna ocena) do określonych słów, gdyż to właśnie one stały się dla nich wyzwaniem, światłem i obietnicą, podczas gdy inne słowa pozostają dla nich tylko mniej lub bardziej czytelną informacją. Czasem wystarczy usłyszeć kilka zdań katechezy, aby rozpoznać - po użytych słowach-kluczach - jaką duchowością żyje ten, który ją głosi. Popatrzmy zatem na duchowość Ćwiczeń duchownych św. Ignacego w perspektywie charakterystycznych dla niej słów. Wielką pomocą może być tutaj Słownik duchowości ignacjańskiej (W. Lambert, Słownik duchowości ignacjańskiej, Kraków 2001).

Po jakich słowach poznać człowieka Ćwiczeń?

Powiedzieliśmy, że czymś istotnym dla każdej duchowości chrześcijańskiej jest oparte na prawdzie o Wcieleniu doświadczenie osobowego Boga w konkretnej rzeczywistości. Tego rodzaju mistyka Wcielenia jest charakterystyczna również dla duchowości Ćwiczeń św. Ignacego. Ćwiczenia duchowne od początku obiecują: Znajdziesz Boga we wszystkim. Na tę obietnicę wskazują dwa charakterystyczne dla duchowości ignacjańskiej wyrażenia: "Szukać i znajdować Boga we wszystkim" oraz "Kontemplacja w działaniu". Sens pierwszego wyrażenia dobrze oddają słowa samego św. Ignacego, który przypomina, iż "należy ćwiczyć się w szukaniu obecności naszego Pana we wszystkich rzeczach, jak np. w rozmowie, chodzeniu, patrzeniu, smakowaniu, słuchaniu, myśleniu oraz we wszystkich czynnościach, albowiem prawdą jest, że jego Boski Majestat znajduje się w każdej rzeczy przez swoją wszechobecność, potęgę i istotę". Z kolei "kontemplatywny w działaniu" to formuła, która łączy akcję (działanie) i kontemplację (modlitwę). Dla Ignacego podział na życie "w świecie" i życie "w klasztornym ukryciu" nie jest kwestią zasadniczą. W każdej sytuacji, również pośród spraw tego świata, można kontemplować Bożą obecność. Jeden z najwybitniejszych teologów XX wieku, jezuita Karl Rahner, powiedział, że chrześcijanin jutra będzie albo mistykiem, albo w ogóle go nie będzie. Nie chodziło mu, oczywiście, o tzw. chodzenie z głową w chmurach; wręcz przeciwnie, chciał przestrzec, że nadchodzą czasy, kiedy nie wystarczy być bezwiednie niesionym przez chrześcijańską tradycję, aby ostać się jako chrześcijanin. Trzeba mieć jeszcze osobiste doświadczenie obecności Boga w swoim życiu. Trzeba Go widzieć tu i teraz i w tym sensie być mistykiem.

Św. Ignacy w swoich Ćwiczeniach uczy nas ukochania naszej codzienności ze względu na obecność w niej Boga. Wskazuje na warunki możliwości odnajdywania Boga w codzienności: uporządkowane, wolne od kompleksów serce, zdolność spokojnego dystansu wobec własnych uczuć, reakcji i marzeń. Dlatego św. Ignacy stwierdza, że Ćwiczenia duchowne mają na celu "uporządkowanie swego życia, tak by nie ulegać jakiemukolwiek nieuporządkowanemu przywiązaniu" (Ćd 21). W Ćwiczeniach znajdujemy charakterystyczne dla duchowości ignacjańskiej sformułowania zasad dotyczących realizacji obietnicy znajdowania Boga we wszystkich rzeczach. Św. Ignacy stwierdza: "Człowiek powinien ich [rzeczy stworzonych] w takim stopniu używać, w jakim go wspomagają w zmierzaniu do jego celu [tj. wielbienia, czczenia i służenia Bogu], a w takim stopniu powinien się ich pozbywać, w jakim mu w dążeniu do celu przeszkadzają" (Ćd 23). Jest to słynna zasada "tyle, o ile" (tantum quantum), która zostaje wzmocniona przez tzw. świętą obojętność: "Chodzi o to, byśmy ze swej strony nie pragnęli bardziej zdrowia niż choroby, bogactwa niż ubóstwa, szacunku niż pogardy, życia długiego niż krótkiego; i - co za tym idzie - byśmy spośród wszystkich pozostałych rzeczy pragnęli tylko tego i to tylko wybierali, co nas bardziej prowadzi do celu, dla którego zostaliśmy stworzeni" (Ćd 23). Charakterystyczna dla ignacjańskiego języka "obojętność" nie jest jakąś dewocyjną apatią, ale ewangeliczną wolnością ludzi "ubogich w duchu". Pozwala ona nie popadać z jednej strony w zgubny spirytualizm, a z drugiej, w materializm. Sobór Watykański II tak opisuje to, co św. Ignacy wyraził słowem "obojętność": "Człowiek jednak może zwracać się do dobra tylko w sposób wolny. (...) Bóg bowiem zechciał człowieka pozostawić w ręku rady jego, żeby Stworzyciela swego szukał z własnej ochoty i Jego się trzymając, dobrowolnie dochodził do pełnej i błogosławionej doskonałości. Tak więc godność człowieka wymaga, aby działał ze świadomego i wolnego wyboru, to znaczy osobowo, od wewnątrz poruszony i naprowadzony, a nie pod wpływem ślepego popędu wewnętrznego lub też zgoła przymusu zewnętrznego" (KDK, 17).

Wolność ludzka została jednak zraniona grzechem, stąd konieczność konfrontacji z tą ciemną stroną ludzkiej egzystencji, co św. Ignacy czyni w sposób sobie właściwy, aczkolwiek nieodbiegający zbytnio od znanej mu tradycji Kościoła. Rozważanie grzechu aniołów, pierwszych rodziców, śmiertelnego grzechu jakiegoś człowieka, grzechów własnych, a także rozmyślanie o piekle i praktyka rachunku sumienia są środkami prowadzącymi do uświadomienia sobie brzydoty i śmiercionośnej mocy grzechu oraz potrzeby zbawienia. Charakterystyczne dla ignacjańskiej walki z grzechem jest wyrażenie agere contra, czyli "działać przeciwko" (przeciwdziałać). Chodzi o to, aby znać swoje słabości oraz grzechy, i świadomie wybierać to, co jest im przeciwne i co umożliwia łasce Bożej okazywać swoją moc.

Każda autentyczna duchowość chrześcijańska musi pomagać w dokonywaniu właściwych wyborów życiowych. Znajdowanie Boga w swoim konkretnym życiu winno przecież owocować podejmowaniem decyzji. W Ćwiczeniach duchownych św. Ignacy zaprasza do dokonania wyboru poprzez trzy kluczowe rozmyślania: "O dwóch sztandarach", "O trzech parach ludzi" i "O trzech stopniach pokory". W pierwszym rozmyślaniu
św. Ignacy nawiązuje do klasycznego tematu dwóch miast, z których jedno jest miastem Chrystusa, drugie Lucyfera. Chodzi tutaj o jasne opowiedzenie się na zasadzie "out-out". Dokonanie wyboru Jezusa Chrystusa nie może być jednak czysto werbalne, stąd Autor Ćwiczeń proponuje rozmyślanie "O trzech parach ludzi", z których dopiero trzecia podejmuje odpowiednie środki do osiągnięcia celu, jakim jest służenie pod sztandarem Chrystusa. Dwie pozostałe w mniejszym lub większym stopniu postępują według zasady: "Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek". Św. Ignacy chce przygotować rekolektanta do postawy, którą cztery wieki później Sobór Watykański II wyraził następująco: "Usiłujemy tedy we wszystkim podobać się Panu (por. 2 Kor 5, 9) i przyoblekamy się w zbroję Bożą, abyśmy mogli się ostać przeciw zasadzkom diabelskim i stawić opór w złym dniu (por. Ef 6, 11-13)" (KK, 48). Rozważanie o trzech stopniach pokory ukazuje natomiast konsekwencje podążania za Chrystusem. Najwyższy stopień pokory polega bowiem na tym, że "jeśli będzie równa chwała i cześć Bożego Majestatu, żeby lepiej naśladować Chrystusa, naszego Pana, i bardziej być do Niego podobnym, chce wybrać raczej ubóstwo z Chrystusem ubogim niż bogactwo, raczej zniewagi z Chrystusem pełnym zniewag niż zaszczyty" (Ćd 167). Choć do zbawienia wystarczy pierwszy stopień pokory, czyli unikanie za wszelką cenę grzechu śmiertelnego, to św. Ignacy ukazuje rekolektantowi "więcej" (magis). "Więcej" to kolejne słowo charakterystyczne dla duchowości ignacjańskiej. Oznacza "programowe" wychodzenie ponad przeciętność, przy czym nie wypływa ono z wygórowanych ambicji, ale ze świadomości, iż nie można stawiać barier hojności odpowiadając na nieograniczoną miłość Boga.

 

Wybór służby pod sztandarem Chrystusa dokonuje się w Kościele. Duchowość Ćwiczeń jest na wskroś eklezjalna, można by powiedzieć: katolicka. Charakterystyczne dla duchowości ignacjańskiej jest wyrażenie: Sentire cum Ecclesia, czyli "czucie z Kościołem i w Kościele". Św. Ignacy stwierdza: "Trzeba mieć umysł gotowy i skory do okazania posłuszeństwa we wszystkim prawdziwej oblubienicy Chrystusa, Pana naszego, czyli naszej świętej Matce, Kościołowi hierarchicznemu" (Ćd 353). Pełne posłuszeństwa czucie Kościoła, którego uczą nas Ćwiczenia duchowne, nie mają nic wspólnego z naiwną lub cyniczną ślepotą na grzech ludzi Kościoła. Ignacy Loyoli żył w czasach, kiedy życie hierarchii Kościoła niejednokrotnie dalekie było od ewangelicznych ideałów. Święty dostrzegał te braki, ale jednocześnie umiał odkryć różnice pomiędzy grzechem człowieka a godnością i znaczeniem piastowanego przez niego urzędu we wspólnocie ludu Bożego. "Czucie z Kościołem i w Kościele" nie pozwoliło mu na pójście drogą np. Marcina Lutra, którego w wielu aspektach słuszne pragnienie reformy Kościoła doprowadziło - w dużej mierze wbrew jego pierwotnej woli - do przekreślenia urzędu biskupów z biskupem Rzymu włącznie. Willi Lambert zauważa, że sentire cum Ecclesia oznacza także, wyrastającą z zasady: Ecclesia semper reformanda (Kościół zawsze potrzebujący reformy) zdolność do krytyki Kościoła. Winna być to jednak krytyka, która umie "również cierpieć w Kościele, z Kościołem i z powodu Kościoła. Ignacy stawał dziesięć razy przed kościelnym sądem. Wiedział o cierpieniu z powodu Kościoła" (W. Lambert).

Nie bierzcie wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe (Rz 12, 2) - wzywa nas Paweł Apostoł. Umiejętność rozeznawania sytuacji w świetle Ewangelii jest tym, co winno cechować każdą autentyczną duchowość chrześcijańską. Duchowość Ćwiczeń jest par excellence duchowością rozeznawania. Ignacy uczy nas - w słynnych regułach o rozeznawaniu duchów - odróżniać smak dobra od smaku zła, działanie złego ducha od działania ducha dobrego. Charakterystyczne jest dla niego zwrócenie uwagi na dialektykę: "strapienie-pocieszenie". Ignacy pokazuje, jak bez względu na to, czy doświadcza się radości czy też smutku i kryzysu, należy trwać pod wybranym sztandarem Chrystusa.

Myślę, że trzeba zgodzić się z Willim Lambertem, który uważa, że jednym z podstawowych terminów ignacjańskich jest słówko "dla". Rzeczywiście, św. Ignacy nie wdaje się w abstrakcyjne rozważania o Bogu samym w sobie. Bóg i Jego działanie jest przez niego zawsze widziane w ukierunkowaniu "dla człowieka". Tajemnicę Trójcy Świętej św. Ignacy rozważa w tej właśnie perspektywie: "Tutaj chodzi o to, jak Trzy Osoby Boskie spoglądały na powierzchnię lub okrąg całej ziemi pełnej ludzi i jak widząc, że wszyscy idą do piekła, postanawiają w swojej odwieczności, że Druga Osoba stanie się człowiekiem, żeby zbawić rodzaj ludzki" (Ćd 102). Prawda o Trójcy i prawda o Wcieleniu jest zatem prawdą "dla nas". Słowo "dla" osiąga swoje apogeum w ignacjańskim "kolokwium pod krzyżem": "Wyobrażając sobie Chrystusa, naszego Pana, obecnego i rozpiętego na krzyżu, rozmawiać z Nim o tym, że chociaż był Stwórcą, stał się człowiekiem, a mając życie wieczne, przyjął śmierć doczesną i w ten sposób umarł za moje grzechy. Następnie spoglądnąć na siebie samego i pytać, co uczyniłem dla Chrystusa, co czynię dla Chrystusa i co powinienem uczynić dla Chrystusa" (Ćd 53). Historia jedności człowieka z Bogiem toczy się zatem w tym dialogicznym, pełnym miłości wymiarze "dla": Bóg dla człowieka, a człowiek dla Boga.

To miłosne "bycie-dla-drugiego" jest celem każdej chrześcijańskiej duchowości. Wszak Bóg jest miłością (1 J 4, 8) - przypomina nam
św. Jan. Ćwiczenia duchowne kończą się kontemplacją Ad amorem, w której, z jednej strony, poprzez rozważanie darów Bożych raz jeszcze odkrywamy Jego bezinteresowną miłość, z drugiej zaś odpowiadamy Bogu wdzięcznością i miłością. Św. Ignacy - jako mistyk konkretu - przypomina nam, że "miłość polega bardziej na uczynkach niż na słowach" (Ćd 230). Każe rekolektantowi "prosić o wewnętrzne poznanie tak wielkiego dobra, jakie otrzymałem, bym to w całości poznał i mógł kochać i służyć we wszystkim Jego Boskiemu Majestatowi" (Ćd 233). Kontemplacja Ad amorem zbiega się zatem z początkiem Ćwiczeń, czyli z tzw. fundamentem, w którym św. Ignacy stwierdza, że "człowiek został stworzony, aby Boga naszego Pana wielbił, okazywał Mu cześć i służył Mu - i dzięki temu zbawił duszę swoją" (Ćd 23).

Wielkość i aktualność duchowości Ćwiczeń św. Ignacego polega na tym, że jest to duchowość w pełni chrześcijańska, to znaczy zawierająca wszystkie podstawowe elementy spotkania Boga z człowiekiem w Jezusie Chrystusie. Niektóre inne duchowości koncentrują się niekiedy na tym, co drugorzędne lub nawet przemijające w historii chrześcijaństwa. Ignacemu udało się zebrać w lapidarnej i oryginalnie uporządkowanej formie to, co jest istotne i fundamentalne dla życia Ewangelią. W tym sensie duchowość ignacjańska jest rzeczywiście uniwersalna. Ponadto Ćwiczenia odwołują się w sposób harmonijny do wszystkich władz człowieka: umysłu, woli, pamięci i uczuć. Trudno jednak twierdzić, że to wszystko zdecydowanie odróżnia duchowość Ćwiczeń od innych wielkich duchowości. Nie brak jest przecież nieignacjańskich duchowości, którym również udało się w genialny sposób przekazać chrześcijańskiego ducha konkretnemu człowiekowi we wszystkich jego wymiarach. Tym, co wyróżnia duchowość Ćwiczeń, jest metoda oraz takie, a nie inne połączenia uniwersalnego ducha Ewangelii ze słowem - a w konsekwencji - ciałem. Bo czyż można wyobrazić sobie życie duchowością Ćwiczeń bez "kontemplacji w działaniu", tantum quantum, "świętej obojętności", "dwóch sztandarów", "strapienia-pocieszenia", "czucia z Kościołem", "kolokwium pod krzyżem", "kontemplacji Ad amorem"...? To poprzez te i inne słowa-klucze ludzie ukształtowani w szkole Ćwiczeń otwierają się na całe bogactwo chrześcijańskiej duchowości i... rozpoznają się nawzajem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Odezwij się, a powiem ci, kim jesteś
Komentarze (12)
S
sofia
12 października 2011, 09:31
Dobre, na czytanie takich artykułów nie szkoda czasu. Pomagaja porządkować myslenie i zbierac wszystko w całość.
W
Wyspion
12 października 2011, 08:14
Bardzo dobry tekst. Pozdrawiam.
P
Petro
25 marca 2011, 00:26
W życiu duchowym chodzi o to, aby „podtrzymywać rozmowę z Bogiem”, jakby powiedział Martin Buber  -  genialne podsumowanie. Świetne streszczenie duchowości ignacjańskiej! Gratulacja dla Ojca!
STANISŁAW SZCZEPANEK
18 marca 2011, 22:53
Próbując latami chciałem złapać kontakt z Bogiem, a On milczy, jakby mnie odrzucał. Próbowałem różnych sposobów modlitwy, czytałem Biblie i Koran, szukałem w medytaji wschodzniej, a chciałem poznać poga miłosiernego - najpiękniejszego. Ale On milczy... Dlaczego nie mogę go znaleć? Jezuito odpowiedz!!! Nie jestem jezuitą, ale przeszedłem całą drogę Ćwiczeń Duchowych i mogę powiedzieć, że spotkałem Boga. Obawiam się, że szukałeś potwierdzenia Twojego obrazu Boga, a nie Boga jako takiego. Deus est totaliter alliter - Bóg jest absolutnie inny - i może nadszedł czas, abyś zaczął Go szukać tam, gdzie On rzeczywiście jest. Skoro szukałeś Boga w medytracji wschodniej, to znaczy, że nie szukałeś Go naprawdę - celem medytacji wschodniej nie jest przecież spotkanie z osobą, lecz nirwana. Kto szuka ekstaz, nadzwyczajnych przeżyć, lewitacji itp. prawdopodobnie je znajdzie, to wszystko potrafi zapewnić wróg człowieka - Szatan. Bóg nam tego nie zapewnia, mogę powiedzieć, nie przeżywam żadnych ekstaz, nie lewituję, ale spotykam Boga, o ile szukam "tego, co służy ku większej służbie i chwale Jego Boskiego Majestatu". Jeśli naprawdę chcesz spotkać Boga, a nie przeżyć ekstazę, wejdź na stronę <a href="http://www.jezuici.pl">www.jezuici.pl</a> Tam znajdziesz adresy jezuickich domów rekolekcyjnych, gdzie udzielane są Ćwiczenia Duchowe. Zgłoś się na 5-dniowy fundament i do roboty! Uprzedzam, że nie będzie łatwo. Bóg nie da robić z siebie głupka!
W
wanda
18 marca 2011, 20:28
Esencja-"nie lękajcie się".
STANISŁAW SZCZEPANEK
18 marca 2011, 20:10
Im więcej spotkykam się z Panem Jezusem, tym większą mam tęsknotę poznawania swego Pana. Doskonale, bez tęskonty nie ma miłości.
17 października 2010, 22:46
Hej człeku, w modlitwie nie chodzi o to by Boga usłyszeć ale by Go usłuchać :-)
Alicja Snaczke
30 stycznia 2010, 18:34
Im więcej spotkykam się z Panem Jezusem, tym większą mam tęsknotę poznawania swego Pana.
TJ
też Jezuita
15 listopada 2009, 21:44
Jak mozesz powiedzieć, że On milczy? Przecież czytałeś Pismo św.? Przecież znasz nauczanie Jezusa Chrysusa? Bóg wszystko powiedział w Chrystusie, co miał do powiedzenia. Może w tych poszukiwanich zapomniałeś o Bogu, bo bardziej pociągało Cię samo poszukiwanie, nowość, oryginalność treści (KOran, medytacje wschodnie itp.)...
C
człek
14 listopada 2009, 23:50
Próbując latami chciałem złapać kontakt z Bogiem, a On milczy, jakby mnie odrzucał. Próbowałem różnych sposobów modlitwy, czytałem Biblie i Koran, szukałem w medytaji wschodzniej, a chciałem poznać poga miłosiernego - najpiękniejszego. Ale On milczy... Dlaczego nie mogę go znaleć? Jezuito odpowiedz!!! 
T
teresa
10 listopada 2009, 16:03
 Wygląda na to ,że muszę dla Chrystusa żyć, tak jak On dla mnie umarł.
Mniszka .
2 listopada 2009, 08:50
dzięki za ten artykuł :)